dpd-zimno :-(
Piątek, 30 marca 2012 | dodano:30.03.2012
Km: | 48.33 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:11 | km/h: | 22.14 |
Pr. maks.: | 51.09 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: jak wychodziłem na termometrze było +2 ale szyby samochodów były zamarznięte.
Słoneczko świeciło, więc na słońcu jechało się przyjemnie, ale na Reja w cieniu drzew było dość zimno- szczególnie skóra twarzy protestowała smagana mroźnym wiatrem na zjeździe.
Powrót: po pracy miały być jakieś rundki nad morzem, ale jadąc do ronda w Brzeźnie spotkałem Dominika i znowu tak jak ostatnio przerwałem rundkę i pojechałem z Dominikiem do starej zajezdni w Oliwie. Po drodze pogawędziliśmy chwilę i przy zajezdni rozjechaliśmy się w swoich kierunkach.
Dominik, trzymam kciuki za Twój występ na Tułaczu ;-)
Po rozstaniu pojechałem na Reja, a po drodze ..... niespodzianka :( zaczął padać deszcz i to przez moment dość solidny (w centrum Gdańska w tym czasie podobno padał grad). Na Reja skręciłem kilka rundek, ale co chwilę padał deszcz, który mnie trochę zmoczył, więc zrobiło mi się zimno.
Z Reja do domu przez te koszmarne wertepy do Owczarni.
Dziś w drodze powrotnej zmarzłem, bo deszcz mnie zmoczył a w połączeniu z zimnym i dość mocnym wiatrem nie było fajnie. Miałem ochotę pojeździć coś więcej dziś, ale jak człowiek zmarznie, to odechciewa mu się.
Słoneczko świeciło, więc na słońcu jechało się przyjemnie, ale na Reja w cieniu drzew było dość zimno- szczególnie skóra twarzy protestowała smagana mroźnym wiatrem na zjeździe.
Powrót: po pracy miały być jakieś rundki nad morzem, ale jadąc do ronda w Brzeźnie spotkałem Dominika i znowu tak jak ostatnio przerwałem rundkę i pojechałem z Dominikiem do starej zajezdni w Oliwie. Po drodze pogawędziliśmy chwilę i przy zajezdni rozjechaliśmy się w swoich kierunkach.
Dominik, trzymam kciuki za Twój występ na Tułaczu ;-)
Po rozstaniu pojechałem na Reja, a po drodze ..... niespodzianka :( zaczął padać deszcz i to przez moment dość solidny (w centrum Gdańska w tym czasie podobno padał grad). Na Reja skręciłem kilka rundek, ale co chwilę padał deszcz, który mnie trochę zmoczył, więc zrobiło mi się zimno.
Z Reja do domu przez te koszmarne wertepy do Owczarni.
Dziś w drodze powrotnej zmarzłem, bo deszcz mnie zmoczył a w połączeniu z zimnym i dość mocnym wiatrem nie było fajnie. Miałem ochotę pojeździć coś więcej dziś, ale jak człowiek zmarznie, to odechciewa mu się.
dpd- bez powodu :(
Czwartek, 29 marca 2012 | dodano:29.03.2012
Km: | 31.56 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:22 | km/h: | 23.09 |
Pr. maks.: | 40.58 | Temperatura: | 4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wiatr dalej wieje solidnie, formy dalej nie ma- po drodze walka z bolącymi od dociskania mięśniami, a mocy z tego żadnej :-(.
A jako wisienka na tym torcie, dziś (bez żadnego powodu) zaczął mnie boleć znowu rozwalony ponad 2 lata temu nadgarstek :-( Ani go nie przeciążyłem, ani się nigdzie nie walnąłem a coraz bardziej boli: wczoraj myślałem że mi się wydaje, ale dziś niestety ból stał się wyraźnie odczuwalny.
Rano: temp. +4 stopnie, standardowo do pracy- nic godnego odnotowania.
Powrót: po pracy do ronda w Brzeźnie, potem Reja (bez dodatkowych rundek) i z Gołębiewa przez las do domu. Nic godnego odnotowania.
A jako wisienka na tym torcie, dziś (bez żadnego powodu) zaczął mnie boleć znowu rozwalony ponad 2 lata temu nadgarstek :-( Ani go nie przeciążyłem, ani się nigdzie nie walnąłem a coraz bardziej boli: wczoraj myślałem że mi się wydaje, ale dziś niestety ból stał się wyraźnie odczuwalny.
Rano: temp. +4 stopnie, standardowo do pracy- nic godnego odnotowania.
Powrót: po pracy do ronda w Brzeźnie, potem Reja (bez dodatkowych rundek) i z Gołębiewa przez las do domu. Nic godnego odnotowania.
dpd- przymaksiło dziś
Środa, 28 marca 2012 | dodano:28.03.2012
Km: | 40.91 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:51 | km/h: | 22.11 |
Pr. maks.: | 56.17 | Temperatura: | 6.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj wiatr dziś przymaksił. O ile wczoraj wiało, to w porównaniu z dzisiejszym popołudniem, to była lekka bryza.
Rano: ok. +6,5 stopnia- ciepło. Rano wiatr nie był jeszcze taki upierdliwy, dopiero później się rozbujał. Rekreacyjnym tempem do pracy.
Powrót: bardzo ciepło, nie wiem dokładnie ale na pewno kilkanaście stopni. Kiedy jechałem w stronę Brzeźna, żeby odbyć standardową rundkę, spotkałem Dominika. Pozdrower.
Ponieważ Dominik spieszył się do domu, więc przerwałem swoję rundkę i pojechałem z Dominikiem aż do słynnej, zrujnowanej, zabytkowej zajezdni tramwajowej w Oliwie. Po drodze chwilę pogawędziliśmy, walcząc z przeciwnym wiatrem. Przy zajezdni Dominik pojechał w stronę Wrzeszcza a ja w stronę Sopotu- na Reja.
Na Reja skromne 2 rundki, na więcej nie miałem ochoty, bo formy jednak nie ma a i wiatr wyjątkowo upierdliwie przeszkadzał. Po 2-giej rundce z Gołębiewa przez las do Spacerowej i asfaltami (walcząc zaciekle z wiatrem) do domu.
Ach no i zapomniałbym o najważniejszym. Dziś jak wychodziłem z pracy było tak ciepło, że zarzuciłem na plecy tylko cieniutki ortalionik i nie założyłem czapki pod kask, a mimo to na początku Reja musiałem sie zatrzymać i schować do plecaka ortalionik. W związku z tym dziś pierwszy raz w tym roku jeździłem na krótkim rękawku. Wprawdzie jak słońce schowało się za chmurami, to zrobiło się chłodno, ale już nie wyciągałem nic z plecaka i dotrwałem do końca na krótkim.
Rano: ok. +6,5 stopnia- ciepło. Rano wiatr nie był jeszcze taki upierdliwy, dopiero później się rozbujał. Rekreacyjnym tempem do pracy.
Powrót: bardzo ciepło, nie wiem dokładnie ale na pewno kilkanaście stopni. Kiedy jechałem w stronę Brzeźna, żeby odbyć standardową rundkę, spotkałem Dominika. Pozdrower.
Ponieważ Dominik spieszył się do domu, więc przerwałem swoję rundkę i pojechałem z Dominikiem aż do słynnej, zrujnowanej, zabytkowej zajezdni tramwajowej w Oliwie. Po drodze chwilę pogawędziliśmy, walcząc z przeciwnym wiatrem. Przy zajezdni Dominik pojechał w stronę Wrzeszcza a ja w stronę Sopotu- na Reja.
Na Reja skromne 2 rundki, na więcej nie miałem ochoty, bo formy jednak nie ma a i wiatr wyjątkowo upierdliwie przeszkadzał. Po 2-giej rundce z Gołębiewa przez las do Spacerowej i asfaltami (walcząc zaciekle z wiatrem) do domu.
Ach no i zapomniałbym o najważniejszym. Dziś jak wychodziłem z pracy było tak ciepło, że zarzuciłem na plecy tylko cieniutki ortalionik i nie założyłem czapki pod kask, a mimo to na początku Reja musiałem sie zatrzymać i schować do plecaka ortalionik. W związku z tym dziś pierwszy raz w tym roku jeździłem na krótkim rękawku. Wprawdzie jak słońce schowało się za chmurami, to zrobiło się chłodno, ale już nie wyciągałem nic z plecaka i dotrwałem do końca na krótkim.
dpd-światełko po dwóch
Wtorek, 27 marca 2012 | dodano:27.03.2012
Km: | 49.22 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:05 | km/h: | 23.63 |
Pr. maks.: | 52.19 | Temperatura: | 5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Nie chcę zapeszać, ale może dziś zapaliło się maleńkie światełko w czarnej d...e mojej formy, a nastąpiło to po przekroczeniu 2 kkm w tym roku :-)
Mam nadzieję, że nie jest to jakiś chwilowy przebłysk ale jakaś trwalsza tendencja.
Rano: dość ciepło, chyba +5 stopni. Standardowo do pracy. Sympatycznie się jechało.
Powrót: uff jak gorąco, chyba ok. +10 stopni (tyle miałem na termometrze w domu- po powrocie). Ostatnio zaczynam się codziennie zastanawiać, czy przyjdzie jeszcze taki dzień, kiedy nie będzie tak wiało :-(
Po pracy pseudorundka nad morzem. Koło molo w Sopocie stali strażnicy miejscy i tylko czatowali na "wstrętnych rowerzystów" którzy będą śmieli przejechać rowerem przez teren przy molo. Zrobiłem więc nawrotkę przed zakazem i pojechałem na Reja- tam przynajmniej wiatr nie był tak upierdliwy.
Na Reja mi się dziś rewelacyjnie jechało- zrobiłem sobie 3 rundki. Przy pierwszej rundce jakoś słabo było, ale od drugiej rundki nagle poczułem trochę mocy w nogach- stąd 3 rundki.
Powrót z Gołębiewa przez las i dalej asfaltami do domu. Koło ronda przy Biedronce leżał zabity przez samochód kiciuś- biedaczysko :-( znalazł się w złym miejscu w złym czasie.
Mam nadzieję, że nie jest to jakiś chwilowy przebłysk ale jakaś trwalsza tendencja.
Rano: dość ciepło, chyba +5 stopni. Standardowo do pracy. Sympatycznie się jechało.
Powrót: uff jak gorąco, chyba ok. +10 stopni (tyle miałem na termometrze w domu- po powrocie). Ostatnio zaczynam się codziennie zastanawiać, czy przyjdzie jeszcze taki dzień, kiedy nie będzie tak wiało :-(
Po pracy pseudorundka nad morzem. Koło molo w Sopocie stali strażnicy miejscy i tylko czatowali na "wstrętnych rowerzystów" którzy będą śmieli przejechać rowerem przez teren przy molo. Zrobiłem więc nawrotkę przed zakazem i pojechałem na Reja- tam przynajmniej wiatr nie był tak upierdliwy.
Na Reja mi się dziś rewelacyjnie jechało- zrobiłem sobie 3 rundki. Przy pierwszej rundce jakoś słabo było, ale od drugiej rundki nagle poczułem trochę mocy w nogach- stąd 3 rundki.
Powrót z Gołębiewa przez las i dalej asfaltami do domu. Koło ronda przy Biedronce leżał zabity przez samochód kiciuś- biedaczysko :-( znalazł się w złym miejscu w złym czasie.
dpd-bleee :(
Poniedziałek, 26 marca 2012 | dodano:26.03.2012
Km: | 44.43 | Km teren: | 4.50 | Czas: | 01:58 | km/h: | 22.59 |
Pr. maks.: | 51.73 | Temperatura: | 1.2 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
słabo :( zamulania i dennej formy c.d. :(
Rano: ok. +1,2 stopnia- rześko. Standardowo do pracy.
Powrót: ciepło, za ciepło :( Rano było dość chłodno, więc ubrałem się ciepło a w drodze powrotnej się gotowałem- pomimo jazdy w rozpiętej kurtce. Stwierdziłem, że na krótki rękawek sie jeszcze nie odważę.
Nad morzem symbolicznie, bo wiatr mnie wkurzał :( Kiedy ten zasrany wiatr przestanie w końcu wiać :(
Pojechałem na Reja i skręciłem sobie 2 rundki- całkiem przyjemnie, tylko za ciepło.
Z Reja pojechałem przez Owczarnię- zrobić rekonesans drogi przez Owczarnię po zimie. Dziury jak ja p....lę. Rowerem się da przejechać, ale nic przyjemnego- samochodem za to, można byłoby sobie głowę o sufit rozbić na wybojach.
Jednak największego szoku doznałem na polnej ścieżce wzdłuż drogi po płytach- od Sellgrosa do ronda. Szok- po prostu jedno wielkie wysypisko śmieci po zimie. Dosłownie wszędzie walające się butelki po piwie, winach prostych i wódce (całe i potłuczone- do wyboru, do koloru) a to wszystko okraszone wszelkiej maści innymi śmieciami.
Jestem dziś straszliwie zniesmaczony i buractwem chamów śmiecących wszędzie dookoła jak i swoją "błyskotliwą formą" :(
Rano: ok. +1,2 stopnia- rześko. Standardowo do pracy.
Powrót: ciepło, za ciepło :( Rano było dość chłodno, więc ubrałem się ciepło a w drodze powrotnej się gotowałem- pomimo jazdy w rozpiętej kurtce. Stwierdziłem, że na krótki rękawek sie jeszcze nie odważę.
Nad morzem symbolicznie, bo wiatr mnie wkurzał :( Kiedy ten zasrany wiatr przestanie w końcu wiać :(
Pojechałem na Reja i skręciłem sobie 2 rundki- całkiem przyjemnie, tylko za ciepło.
Z Reja pojechałem przez Owczarnię- zrobić rekonesans drogi przez Owczarnię po zimie. Dziury jak ja p....lę. Rowerem się da przejechać, ale nic przyjemnego- samochodem za to, można byłoby sobie głowę o sufit rozbić na wybojach.
Jednak największego szoku doznałem na polnej ścieżce wzdłuż drogi po płytach- od Sellgrosa do ronda. Szok- po prostu jedno wielkie wysypisko śmieci po zimie. Dosłownie wszędzie walające się butelki po piwie, winach prostych i wódce (całe i potłuczone- do wyboru, do koloru) a to wszystko okraszone wszelkiej maści innymi śmieciami.
Jestem dziś straszliwie zniesmaczony i buractwem chamów śmiecących wszędzie dookoła jak i swoją "błyskotliwą formą" :(
dpd-totalne dno :(
Piątek, 23 marca 2012 | dodano:23.03.2012
Km: | 39.10 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:46 | km/h: | 22.13 |
Pr. maks.: | 46.91 | Temperatura: | 5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dno mojej formy :(
Dziś nogi zupełnie nie podawały. Bolały mnie mięśnie, nie miałem siły- ogólnie dno.
Rano: ok. +5 stopni, standardowo do pracy. Na Spacerowej spotkałem "miłego kierowcę", który widać widział mnie w lusterku jak się zbliżam (on oczywiście stał w korku- biedaczek frustrat) i jak mijałem jego samochód, włączył klakson.
Na mnie na szczęście takie zagrania nie działają, ale gdyby jechał ktoś bardziej wrażliwy, to mógłby sie np. przestraszyć, przewrócić i wpaść wprost pod nadjeżdżające z przeciwka samochody. Nie wiem co tacy debile mają w głowie, ale nasuwa mi się tylko jedno- słomę, zamiast mózgu.
Powrót: w miarę ciepło, ale zimniej niż wczoraj, bo na Reja jak zjeżdżałem z górki to nawet zrobiło mi się zimno. Po pracy niepełna rundka nad morzem- brak sił i przez to brak chęci. Ruch dość spory, szczególnie dużo rolkarzy- trzeba było uważać.
Od morza na Reja, tam tylko jedna dodatkowa rundka - na więcej nie miałem siły :(
Ogólnie rowerowo słaby dzień.
Dziś nogi zupełnie nie podawały. Bolały mnie mięśnie, nie miałem siły- ogólnie dno.
Rano: ok. +5 stopni, standardowo do pracy. Na Spacerowej spotkałem "miłego kierowcę", który widać widział mnie w lusterku jak się zbliżam (on oczywiście stał w korku- biedaczek frustrat) i jak mijałem jego samochód, włączył klakson.
Na mnie na szczęście takie zagrania nie działają, ale gdyby jechał ktoś bardziej wrażliwy, to mógłby sie np. przestraszyć, przewrócić i wpaść wprost pod nadjeżdżające z przeciwka samochody. Nie wiem co tacy debile mają w głowie, ale nasuwa mi się tylko jedno- słomę, zamiast mózgu.
Powrót: w miarę ciepło, ale zimniej niż wczoraj, bo na Reja jak zjeżdżałem z górki to nawet zrobiło mi się zimno. Po pracy niepełna rundka nad morzem- brak sił i przez to brak chęci. Ruch dość spory, szczególnie dużo rolkarzy- trzeba było uważać.
Od morza na Reja, tam tylko jedna dodatkowa rundka - na więcej nie miałem siły :(
Ogólnie rowerowo słaby dzień.
dpd-tłoczno się zrobiło
Czwartek, 22 marca 2012 | dodano:22.03.2012
Km: | 46.44 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:01 | km/h: | 23.03 |
Pr. maks.: | 48.23 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ciepło, ok. +7 stopni. Standardowo do pracy. Na Reja pełne zdziwko :-) Pod górę jechał nie kto inny, jak Dominik. Pozdrower :-) Dominika to się nie spodziewałem na Reja, szczególnie rano i to jadącego pod górę. Chwilkę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się w przeciwnych kierunkach.
Powrót: ciepło, ale nie wiem ile (myślę że ok. tego co rano). Skręciłem sobie 1 rundkę nad morzem. Nad morzem dziś zrobiło się tłoczno, trzeba było uważać, bo niedzielni bikerzy/rki wyjechali na drogi. Najśmieszniejsze, że nad morzem spotkałem wielu rowerzystów w krótkich spodenkach i z krótkim rękawkiem :-D
Wszystko wszystkim, ale tak ciepło to dziś nie było.
Szybko uciekłem na Reja, gdzie skręciłem sobie 2 rundki. Na Reja dziś też sporo bikerów. Jadąc w stronę domu, na Wodnika, prosto pod koła na jezdnię wyjechało mi małe dziecko na rowerze- matka szła obok i zupełnie go nie pilnowała :-(
Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się je rzutem w bok ominąć (UFFF) nawet nie dotykając go (UFFF). Jak je minąłem usłyszałem głośne UFFF matki dziecka. Obróciłem się tylko i popukałem w głowę w kierunku matki i mam nadzieję, że na przyszłość będzie lepiej pilnowała swojej pociechy. Gdyby to był samochód, dziecko nie miałoby szans :-( Szczęście że skończyło się tylko podniesieniem adrenaliny.
Potem pojechałem jeszcze załatwić jedną sprawę i wróciłem do domu.
Powrót: ciepło, ale nie wiem ile (myślę że ok. tego co rano). Skręciłem sobie 1 rundkę nad morzem. Nad morzem dziś zrobiło się tłoczno, trzeba było uważać, bo niedzielni bikerzy/rki wyjechali na drogi. Najśmieszniejsze, że nad morzem spotkałem wielu rowerzystów w krótkich spodenkach i z krótkim rękawkiem :-D
Wszystko wszystkim, ale tak ciepło to dziś nie było.
Szybko uciekłem na Reja, gdzie skręciłem sobie 2 rundki. Na Reja dziś też sporo bikerów. Jadąc w stronę domu, na Wodnika, prosto pod koła na jezdnię wyjechało mi małe dziecko na rowerze- matka szła obok i zupełnie go nie pilnowała :-(
Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się je rzutem w bok ominąć (UFFF) nawet nie dotykając go (UFFF). Jak je minąłem usłyszałem głośne UFFF matki dziecka. Obróciłem się tylko i popukałem w głowę w kierunku matki i mam nadzieję, że na przyszłość będzie lepiej pilnowała swojej pociechy. Gdyby to był samochód, dziecko nie miałoby szans :-( Szczęście że skończyło się tylko podniesieniem adrenaliny.
Potem pojechałem jeszcze załatwić jedną sprawę i wróciłem do domu.
dpd-o tym nie będę pisał ....
Środa, 21 marca 2012 | dodano:21.03.2012
Km: | 48.83 | Km teren: | 6.50 | Czas: | 02:09 | km/h: | 22.71 |
Pr. maks.: | 55.64 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
... o wietrze oczywiście, bo to już nudne ostatnio :(
Rano: Dziś prawie dopadła mnie jaskra analna, bo nie mogłem się zwlec z wyra, żeby powlec się do pracy. Jakoś tam jednak udało się zwlec zwłoki i ruszyć do pracy. Ciepło, prawie 7 stopni ale mokro było. Standardowo do pracy.
Powrót: ciepło. Jedna rundka nad morzem i na Reja. Dziś musiałem odbić w las, bo mnie ciągnęło do lasu. Odbiłem więc z Reja w las i zrobiłem sobie niewielką przebieżkę po leśnych duktach. Potem powrót na Reja i rundka dodatkowa. Jak zjeżdżałem ostrym zjazdem, to wyprzedził mnie jakiś biker- Pozdrower. Wsiadłem mu więc na kółko i jadąc mu na kole jeszcze jedna rundka, bo dobrze się jechało. Niestety na drugim podjeździe wrzucił za duże (jak dla mnie) tempo i w połowie podjazdu odpadłem. Na górze, z Gołębiewa przez las do Spacerowej i do domu.
Rano: Dziś prawie dopadła mnie jaskra analna, bo nie mogłem się zwlec z wyra, żeby powlec się do pracy. Jakoś tam jednak udało się zwlec zwłoki i ruszyć do pracy. Ciepło, prawie 7 stopni ale mokro było. Standardowo do pracy.
Powrót: ciepło. Jedna rundka nad morzem i na Reja. Dziś musiałem odbić w las, bo mnie ciągnęło do lasu. Odbiłem więc z Reja w las i zrobiłem sobie niewielką przebieżkę po leśnych duktach. Potem powrót na Reja i rundka dodatkowa. Jak zjeżdżałem ostrym zjazdem, to wyprzedził mnie jakiś biker- Pozdrower. Wsiadłem mu więc na kółko i jadąc mu na kole jeszcze jedna rundka, bo dobrze się jechało. Niestety na drugim podjeździe wrzucił za duże (jak dla mnie) tempo i w połowie podjazdu odpadłem. Na górze, z Gołębiewa przez las do Spacerowej i do domu.
dpd-był plan
Wtorek, 20 marca 2012 | dodano:20.03.2012
Km: | 65.00 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 02:50 | km/h: | 22.94 |
Pr. maks.: | 54.11 | Temperatura: | 2.7 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Plan był ........ i został zrealizowany :-) a najśmieszniejsze jest to, że dystans wyszedł idealnie taki, jak zaplanowałem- a nie robiłem żadnych dodatkowych rundek wokół bloku (czy coś takiego) żeby dokręcić do pełnych 65.
Rano: temp. ok. +2,7 stopnia- standardową trasą do pracy. Dobrze się jechało- rano wiatr nie dokuczał.
Powrót: zrobiło się ciepło, ok. 5-6 stopni na plus. Wiatr niestety się znowu wzmógł i znowu upierdliwie dawał się we znaki. Przez całą jazdę po pracy padał drobniutki deszczyk- na pograniczu mżawki i kapuśniaczku. Super- ja lubię jeździć przy takiej pogodzie :-), nawet pomimo tego, że wróciłem do domu nawet dość mokry.
Nad morzem spotkałem dziś znowu Masakratora Grzegorza, z którym skręciłem połowę nadmorskiej rundki (z 2-ch które sobie skręciłem). W Sopocie się rozstaliśmy: ja pojechałem na Reja a Masakrator Grzegorz do domu, bo stwierdził że bez błotników w deszczu nie będzie po Reja jeździł. Pozdrower.
Na Reja skręciłem sobie jeszcze 2 rundki pod łagodną. O dziwo spotkałem nawet kilku bikerów- Pozdrower.
Z Gołębiewa do domu asfaltami, bo nie chciałem się pchać po ciemku w las po błotku, które w tzw. międzyczasie się trochę zrobiło.
Gdyby nie wiatr, jeździłoby się dziś rewelacyjnie.
Rano: temp. ok. +2,7 stopnia- standardową trasą do pracy. Dobrze się jechało- rano wiatr nie dokuczał.
Powrót: zrobiło się ciepło, ok. 5-6 stopni na plus. Wiatr niestety się znowu wzmógł i znowu upierdliwie dawał się we znaki. Przez całą jazdę po pracy padał drobniutki deszczyk- na pograniczu mżawki i kapuśniaczku. Super- ja lubię jeździć przy takiej pogodzie :-), nawet pomimo tego, że wróciłem do domu nawet dość mokry.
Nad morzem spotkałem dziś znowu Masakratora Grzegorza, z którym skręciłem połowę nadmorskiej rundki (z 2-ch które sobie skręciłem). W Sopocie się rozstaliśmy: ja pojechałem na Reja a Masakrator Grzegorz do domu, bo stwierdził że bez błotników w deszczu nie będzie po Reja jeździł. Pozdrower.
Na Reja skręciłem sobie jeszcze 2 rundki pod łagodną. O dziwo spotkałem nawet kilku bikerów- Pozdrower.
Z Gołębiewa do domu asfaltami, bo nie chciałem się pchać po ciemku w las po błotku, które w tzw. międzyczasie się trochę zrobiło.
Gdyby nie wiatr, jeździłoby się dziś rewelacyjnie.
dpd-znowu ten upierdliwiec :-(
Poniedziałek, 19 marca 2012 | dodano:19.03.2012
Km: | 60.01 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:37 | km/h: | 22.93 |
Pr. maks.: | 54.11 | Temperatura: | 5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
..... wiatr oczywiście :-(
Wiał dziś znowu wyjątkowo upierdliwie. Jak wiał w plecy, to jechało się świetnie, ale jak wiał w twarz, to trochę gorzej.
Rano: ciepło, chyba ok. +5 - standardowo do pracy. Po nocy trochę wilgotno, ale błota w lesie nie było. Jechało się dobrze, ale nie chciało mi się cisnąć.
Lajtowym tempem do pracy.
Powrót: chwilę pokręciłem się nad morzem- raz z wiatrem, raz pod wiatr.
Potem pojechałem na Reja. W połowie pierwszej rundki spotkałem Masakratora Grzegorza. Otrzymałem kilka cennych porad na temat jazdy w Harpaganie- wielkie dzięki za to i Pozdrower. Ponieważ ciekawie sie rozmawiało, to pojechałem z Masakratorem Grzegorzem na 2-gą rundkę, jednak z Gołębiewa musiałem już odbijać do domu, bo czas mnie gonił. Po wyjeździe z lasu na Spacerową, nad obwo prawie mi łeb urwało- taki wiał wiatr. Mozolne to było brnięcie pod wiatr, ale jakoś udało się do domu dojechać ;-)
Ogólnie dziś jechałem bez ciśnienia, tempem raczej rekreacyjnym.
Wiał dziś znowu wyjątkowo upierdliwie. Jak wiał w plecy, to jechało się świetnie, ale jak wiał w twarz, to trochę gorzej.
Rano: ciepło, chyba ok. +5 - standardowo do pracy. Po nocy trochę wilgotno, ale błota w lesie nie było. Jechało się dobrze, ale nie chciało mi się cisnąć.
Lajtowym tempem do pracy.
Powrót: chwilę pokręciłem się nad morzem- raz z wiatrem, raz pod wiatr.
Potem pojechałem na Reja. W połowie pierwszej rundki spotkałem Masakratora Grzegorza. Otrzymałem kilka cennych porad na temat jazdy w Harpaganie- wielkie dzięki za to i Pozdrower. Ponieważ ciekawie sie rozmawiało, to pojechałem z Masakratorem Grzegorzem na 2-gą rundkę, jednak z Gołębiewa musiałem już odbijać do domu, bo czas mnie gonił. Po wyjeździe z lasu na Spacerową, nad obwo prawie mi łeb urwało- taki wiał wiatr. Mozolne to było brnięcie pod wiatr, ale jakoś udało się do domu dojechać ;-)
Ogólnie dziś jechałem bez ciśnienia, tempem raczej rekreacyjnym.