Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2017
Dystans całkowity: | 89.80 km (w terenie 78.00 km; 86.86%) |
Czas w ruchu: | 06:29 |
Średnia prędkość: | 13.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 31.50 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 44.90 km i 3h 14m |
Więcej statystyk |
dpd (ciężko,zimno,mgła i breja)
Wtorek, 17 stycznia 2017 | dodano:17.01.2017Kategoria do pracy
Km: | 44.67 | Km teren: | 38.00 | Czas: | 03:10 | km/h: | 14.11 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | -5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś nie dość, że ciężko (coraz więcej miejsc z breją zamiast ubitego śniegu), to jeszcze w drodze powrotnej strasznie gęsta mgła w Osowej i szybko spadająca temperatura (bardzo przemarzłem).
Jestem strasznie umordowany po przyjeździe do domu i piszę to właściwie siłą woli. Dodatkowo zaczęło boleć mnie gardło- chyba jutro zabiorę żonie auto, żeby pojechać do pracy- niestety swojego już nie mam.
Rano: temp. ok. -2 stopnie: trasa standardowa najkrótsza, dobrze się jechało pomijając wspomnianą breję śniegową- np. na Bytowskiej wczoraj był idealnie równy ubity śnieg po którym jechało się jak marzenie, a dziś już podsypane chyba solą i mieli się pod kołami.
W lesie jest przecudownie- wszystko białe, drzewa pod wielkimi śnieżnymi czapami- szkoda tylko że jak jadę do pracy i jak wracam to jest jeszcze albo już ciemno, bo nie mogę w pełni docenić walorów widokowych ani zrobić zdjęcia żeby podzielić się z innymi.
Powrót: jak już wspomniałem temperatura szybko spadała- na początku było mi fajnie cieplutko, ale po wjechaniu do Osowej ta gęsta mgła która osiadała na wszystkim i szybko spadająca temperatura spowodowały, że zacząłem mocno marznąć- szczególnie w nogi.
W lesie między Barniewicami i Baninem musiałem zejść z roweru i spory kawał maszerować obok roweru, bo przestawałem już czuć stopy. Jakoś dotarłem do domu, ale jestem całkiem pozbawiony energii- brak kondycji niestety daje o sobie znać.
Jestem strasznie umordowany po przyjeździe do domu i piszę to właściwie siłą woli. Dodatkowo zaczęło boleć mnie gardło- chyba jutro zabiorę żonie auto, żeby pojechać do pracy- niestety swojego już nie mam.
Rano: temp. ok. -2 stopnie: trasa standardowa najkrótsza, dobrze się jechało pomijając wspomnianą breję śniegową- np. na Bytowskiej wczoraj był idealnie równy ubity śnieg po którym jechało się jak marzenie, a dziś już podsypane chyba solą i mieli się pod kołami.
W lesie jest przecudownie- wszystko białe, drzewa pod wielkimi śnieżnymi czapami- szkoda tylko że jak jadę do pracy i jak wracam to jest jeszcze albo już ciemno, bo nie mogę w pełni docenić walorów widokowych ani zrobić zdjęcia żeby podzielić się z innymi.
Powrót: jak już wspomniałem temperatura szybko spadała- na początku było mi fajnie cieplutko, ale po wjechaniu do Osowej ta gęsta mgła która osiadała na wszystkim i szybko spadająca temperatura spowodowały, że zacząłem mocno marznąć- szczególnie w nogi.
W lesie między Barniewicami i Baninem musiałem zejść z roweru i spory kawał maszerować obok roweru, bo przestawałem już czuć stopy. Jakoś dotarłem do domu, ale jestem całkiem pozbawiony energii- brak kondycji niestety daje o sobie znać.
dpd (ciężko było)
Poniedziałek, 16 stycznia 2017 | dodano:17.01.2017Kategoria do pracy
Km: | 45.13 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 13.61 |
Pr. maks.: | 27.05 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pierwszy raz rowerem do pracy po 2,5 miesięcznej przerwie- było ciężko i to nie tylko z uwagi na warunki, ale i brak kondycji.
Warunki słabe: bardzo dużo śniegu, lód, w mieście na chodnikach breja śniegowa, drogi rowerowe mało gdzie odśnieżone.
Wczoraj założyłem kolcowane zimowe oponki, nie napompowałem ich mocno, ale i tak rano jechałem z pełnymi gaciami.
Nie wiedziałem czy pod niewielką warstwą śniegu (która spadła w nocy), nie ma przypadkiem lodu- najgorzej było na zjazdach.
Na szczęście udało się dojechać bez gleb, pomimo tego że jechałem prawie bez hamulców- okazało się że już są tak zjeżdżone, że prawie nie hamują. Tempo rano wyszło zabójcze, jakieś 15,5 km/h :-)
Śnieg sypał w nocy, śnieg sypał rano jak jechałem, ale porządnie nasypał dopiero przed południem.
W związku z tym powrót jeszcze cięższy, bo kondycji brak a warunki jeszcze cięższe niż rano.
Mimo to udało mi się jakoś doczłapać do domu, choć z tempa jazdy nie mogę być zadowolony- jednak przy tych warunkach cieszyłem się, że nigdzie się nie wyglebiłem.
Trasa rano: Banino-Barniewice przez las, Osowa przez Nowy Świat do Owczarni, Węglową i Bytowską do Oliwy a dalej już prawie standardowo ale w większości po chodnikach bo ddr nieodśnieżone. Najlepiej jechało mi się Bytowską- gładziutki ubity śnieg, bez lodu.
Powrót: trasa analogiczna w odwrotnym kierunku.
Warunki słabe: bardzo dużo śniegu, lód, w mieście na chodnikach breja śniegowa, drogi rowerowe mało gdzie odśnieżone.
Wczoraj założyłem kolcowane zimowe oponki, nie napompowałem ich mocno, ale i tak rano jechałem z pełnymi gaciami.
Nie wiedziałem czy pod niewielką warstwą śniegu (która spadła w nocy), nie ma przypadkiem lodu- najgorzej było na zjazdach.
Na szczęście udało się dojechać bez gleb, pomimo tego że jechałem prawie bez hamulców- okazało się że już są tak zjeżdżone, że prawie nie hamują. Tempo rano wyszło zabójcze, jakieś 15,5 km/h :-)
Śnieg sypał w nocy, śnieg sypał rano jak jechałem, ale porządnie nasypał dopiero przed południem.
W związku z tym powrót jeszcze cięższy, bo kondycji brak a warunki jeszcze cięższe niż rano.
Mimo to udało mi się jakoś doczłapać do domu, choć z tempa jazdy nie mogę być zadowolony- jednak przy tych warunkach cieszyłem się, że nigdzie się nie wyglebiłem.
Trasa rano: Banino-Barniewice przez las, Osowa przez Nowy Świat do Owczarni, Węglową i Bytowską do Oliwy a dalej już prawie standardowo ale w większości po chodnikach bo ddr nieodśnieżone. Najlepiej jechało mi się Bytowską- gładziutki ubity śnieg, bez lodu.
Powrót: trasa analogiczna w odwrotnym kierunku.