Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2014
Dystans całkowity: | 410.27 km (w terenie 23.00 km; 5.61%) |
Czas w ruchu: | 18:33 |
Średnia prędkość: | 22.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.59 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 68.38 km i 3h 05m |
Więcej statystyk |
dpd+dodatki (zapomniałem jak to było)
Wtorek, 30 września 2014 | dodano:30.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 73.70 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:28 | km/h: | 21.26 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Już zapomniałem jak to było jeździć rowerem przez centrum Wrzeszcza. Dziś odświeżyłem sobie ten temat. To prawdziwa masakra :-( prawie na każdych światłach trzeba stać, ludzie łażą jak krowy po ddr, tłok rowerowy- nic fajnego. Mogłem dziś docenić to, że mieszkam teraz na wsi i nie muszę się gnieść na ddr przez centrum miasta. Może i są minusy, ale plusów jest chyba zdecydowanie więcej :-)
Rano: standardowo do pracy, temperatura wyższa niż wczoraj- ok. 11 stopni. Jechałem ubrany jak wczoraj i strasznie było mi gorąco.
Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie- był czas.
Powrót: ponieważ umówiłem się z synem po 18-tej, że z nim wrócę do domu (rowerami), to miałem sporo czasu.
Postanowiłem pojechać do Gdańska. Do Gdańska pojechałem przez Marynarki Polskiej i dalej Jana z Kolna, bo chciałem zobaczyć, czy pojawiła się na Jana z Kolna jakaś infrastruktura rowerowa. Niestety nic nowego, musiałem się przepychać między blachosmrodami. Nie było fajnie.
Przy zieleniaku zrobiłem nawrotkę i skierowałem się główną w stronę Wrzeszcza. We Wrzeszczu masakra (jak wyżej), dodatkowo ddr'y jakieś takie zaniedbane- naniesione pełno piachu miejscami, pozapadana nawierzchnia- pogorszyło się przez te 3 lata jak tam nie jeżdżę.
Z Oliwy już standardowo przez Kościerską, Dolinę Radości, Węglową do Osowej- po syna.
W Osowej stwierdziłem, że odcięło mi prąd :-(
Jak wystartowaliśmy z synem w stronę domu, to już ledwo jechałem a do tego zrobiło mi się zimno. Chyba z głodu mi ten prąd odcięło (od rana tylko 3 kanapki i kilka cukierków), bo całą trasę do domu marzyłem o jakimś batoniku albo po prostu o czymkolwiek do jedzenia.
Jakoś się doturlałem do domu, ale nawet mój syn się dziwił co mi się stało, że tak zamulam :-(.
Rano: standardowo do pracy, temperatura wyższa niż wczoraj- ok. 11 stopni. Jechałem ubrany jak wczoraj i strasznie było mi gorąco.
Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie- był czas.
Powrót: ponieważ umówiłem się z synem po 18-tej, że z nim wrócę do domu (rowerami), to miałem sporo czasu.
Postanowiłem pojechać do Gdańska. Do Gdańska pojechałem przez Marynarki Polskiej i dalej Jana z Kolna, bo chciałem zobaczyć, czy pojawiła się na Jana z Kolna jakaś infrastruktura rowerowa. Niestety nic nowego, musiałem się przepychać między blachosmrodami. Nie było fajnie.
Przy zieleniaku zrobiłem nawrotkę i skierowałem się główną w stronę Wrzeszcza. We Wrzeszczu masakra (jak wyżej), dodatkowo ddr'y jakieś takie zaniedbane- naniesione pełno piachu miejscami, pozapadana nawierzchnia- pogorszyło się przez te 3 lata jak tam nie jeżdżę.
Z Oliwy już standardowo przez Kościerską, Dolinę Radości, Węglową do Osowej- po syna.
W Osowej stwierdziłem, że odcięło mi prąd :-(
Jak wystartowaliśmy z synem w stronę domu, to już ledwo jechałem a do tego zrobiło mi się zimno. Chyba z głodu mi ten prąd odcięło (od rana tylko 3 kanapki i kilka cukierków), bo całą trasę do domu marzyłem o jakimś batoniku albo po prostu o czymkolwiek do jedzenia.
Jakoś się doturlałem do domu, ale nawet mój syn się dziwił co mi się stało, że tak zamulam :-(.
dpd (pierwszy raz po chorobie)
Poniedziałek, 29 września 2014 | dodano:29.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 62.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:48 | km/h: | 22.35 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ostatni wyjazd do pracy na rowerze skończył się niestety chorobą, która wlokła sie niemiłosiernie i długo nie czułem się zupełnie zdrowy (ze 2 tygodnie), a potem był tydzień wariacki, w którym dla oszczędności czasu jeździłem samochodem.
Dziś pierwszy raz po 3 tygodniach przerwy. Piękna pogoda, ciepło- jechało się wyśmienicie.
Rano jechałem jednak w czapce, bo stwierdziłem, że wolę się trochę spocić niż zmarznąć i znowu być chory.
Powrót w pełnej opcji letniej, na krótko- bardzo było cieplutko i przyjemnie.
Przyjemny efekt z jazdy psuły nieco chmary muszek, które próbowały wpadać we wszystkie możliwe otwory: oczy, usta,nos.
Na szczęście miałem okulary, które chroniły chociaż moje oczy.
Do pracy: temp. ok. 10 stopni, trasa standardowa+ rundka do ronda w Brzeźnie.
Powrót: temp. ok. 19-20 stopni, trasa tak jak rano, tylko w odwrotnym kierunku.
Dziś pierwszy raz po 3 tygodniach przerwy. Piękna pogoda, ciepło- jechało się wyśmienicie.
Rano jechałem jednak w czapce, bo stwierdziłem, że wolę się trochę spocić niż zmarznąć i znowu być chory.
Powrót w pełnej opcji letniej, na krótko- bardzo było cieplutko i przyjemnie.
Przyjemny efekt z jazdy psuły nieco chmary muszek, które próbowały wpadać we wszystkie możliwe otwory: oczy, usta,nos.
Na szczęście miałem okulary, które chroniły chociaż moje oczy.
Do pracy: temp. ok. 10 stopni, trasa standardowa+ rundka do ronda w Brzeźnie.
Powrót: temp. ok. 19-20 stopni, trasa tak jak rano, tylko w odwrotnym kierunku.
dpd (robale)
Piątek, 5 września 2014 | dodano:05.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 65.50 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 21.24 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 9.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w drodze powrotnej, nad morzem to była jakaś masakra. Jakieś muszki się chyba wylęgły, bo latały już nie stadami ale chmurami :-(. Całe szczęście że miałem okulary i trzymałem cały czas gębę zamkniętą (nie byłem specjalnie głodny). Miałem wrażenie, jakby deszcz padał- tyle miejscami było tych robali. Co kawałek musiałem otrzepywać ubranie. Na szczęście im dalej od morza, tym mniej było robali a w lesie było już całkiem spoko.
Rano: zaspałem sromotnie ponad 30 minut i już prawie zdecydowałem się, że jadę samochodem, ale na szczęście leń dziś nie wygrał.
Postanowiłem skrócić trasę (do mniej więcej najkrótszej) i stwierdziłem, że jak kilka minut się spóźnię, to dziura w moście się nie zrobi. :-) Pojechałem rowerem. Rano było dość chłodno, niecałe 9,5 stopnia, a przypomnę że wstałem z 30-minutowym opóźnieniem.
Niestety okazuje się teraz, że chyba się podziębiłem po dzisiejszym poranku. Do pracy trasą mocno skróconą: wyszło rano niewiele ponad 21 km.
Powrót: czas był, ciepło było (20-23 stopni), niestety był też przez to spory ruch na nadmorskiej. Pojechałem do molo w Sopocie, potem rondo w Brzeźnie i powrót przez Oliwę, Dolinę Radości, Kleszą do Matemblewa. Z Matemblewa podjazd do Matarni i dalej Słowackiego do lotniska, Klukowo, Osowa, rundka po Osowej i przez Barniewice i lasem do Banina.
Dziś ciężko mi się jechało- czuję już tygodniowe zmęczenie w nogach a regenerować się nie ma kiedy.
To chyba już SKS mnie dopada, bo kiedyś się regenerowałem duuuuuużo szybciej.
Rano: zaspałem sromotnie ponad 30 minut i już prawie zdecydowałem się, że jadę samochodem, ale na szczęście leń dziś nie wygrał.
Postanowiłem skrócić trasę (do mniej więcej najkrótszej) i stwierdziłem, że jak kilka minut się spóźnię, to dziura w moście się nie zrobi. :-) Pojechałem rowerem. Rano było dość chłodno, niecałe 9,5 stopnia, a przypomnę że wstałem z 30-minutowym opóźnieniem.
Niestety okazuje się teraz, że chyba się podziębiłem po dzisiejszym poranku. Do pracy trasą mocno skróconą: wyszło rano niewiele ponad 21 km.
Powrót: czas był, ciepło było (20-23 stopni), niestety był też przez to spory ruch na nadmorskiej. Pojechałem do molo w Sopocie, potem rondo w Brzeźnie i powrót przez Oliwę, Dolinę Radości, Kleszą do Matemblewa. Z Matemblewa podjazd do Matarni i dalej Słowackiego do lotniska, Klukowo, Osowa, rundka po Osowej i przez Barniewice i lasem do Banina.
Dziś ciężko mi się jechało- czuję już tygodniowe zmęczenie w nogach a regenerować się nie ma kiedy.
To chyba już SKS mnie dopada, bo kiedyś się regenerowałem duuuuuużo szybciej.
dpd (w towarzystwie)
Czwartek, 4 września 2014 | dodano:04.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 75.47 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 22.42 |
Pr. maks.: | 50.59 | Temperatura: | 11.4 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś powrót w miłym towarzystwie Profesora Turysty :-), którego spotkałem na nadmorskiej ddr. Dzięki za towarzystwo, możliwość uściśnięcia ręki i pogratulowania przejechania BB Tour. Coś niesamowitego jak dla mnie: ponad 1000 km w jednym przejeździe- kapelusze z głów.
Rano: w miarę ciepło, ok. 11,4 stopnia. Przyjemnie się jechało, choć w porównaniu z wczorajszym dniem, to dziś naprawdę zamulałem. Czasu przed pracą nie było za wiele, więc tylko rundka do ronda w Brzeźnie.
Powrót: jak dla mnie optymalna temperatura do jazdy. Rundka do molo w Sopocie, potem do ronda w Brzeźnie. Tuż przed rondem spotkanie z Turystą i dalszy powrót do Osowej w miłym towarzystwie. Powrót przez Oliwę, Dolinę Radości, Kleszą do Matarni, do lotniska, po płytach do Meteorytowej i do Osowej.
W Osowej odebrałem syna z zajęć i dalej razem rowerami do domu przez Barniewice i lasem do Banina. Dobrze mi się dziś jechało, nawet pomimo tego, że dziś zamulałem.
Rano: w miarę ciepło, ok. 11,4 stopnia. Przyjemnie się jechało, choć w porównaniu z wczorajszym dniem, to dziś naprawdę zamulałem. Czasu przed pracą nie było za wiele, więc tylko rundka do ronda w Brzeźnie.
Powrót: jak dla mnie optymalna temperatura do jazdy. Rundka do molo w Sopocie, potem do ronda w Brzeźnie. Tuż przed rondem spotkanie z Turystą i dalszy powrót do Osowej w miłym towarzystwie. Powrót przez Oliwę, Dolinę Radości, Kleszą do Matarni, do lotniska, po płytach do Meteorytowej i do Osowej.
W Osowej odebrałem syna z zajęć i dalej razem rowerami do domu przez Barniewice i lasem do Banina. Dobrze mi się dziś jechało, nawet pomimo tego, że dziś zamulałem.
dpd (mylne wrażenie)
Środa, 3 września 2014 | dodano:03.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 71.84 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:03 | km/h: | 23.55 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | 9.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano wydawało mi się, że znowu zamulam. Jakoś tak rano ciężko mi się jechało i jakoś tak powoli mi się wydawało.
Dopiero w pracy, jak spojrzałem na licznik (średnią), to aż się zdziwiłem, bo to było mylne wrażenie :-)
W drodze powrotnej za to jechało mi się bardzo dobrze (jak na moje możliwości oczywiście)- czułem moc w nogach.
Zresztą średnia zdaje się to potwierdzać- oczywiście jeszcze raz podkreślę- jak na moje możliwości.
Rano: temp. poniżej 10, ok. 9,8 stopnia. Ubrałem się standardowo jak ostatnio: nogawki, rękawki, cienki ortalion, nie zakładałem czapki. Było optymalnie i dopiero nad samym morzem zrobiło mi się za ciepło, bo na nadmorskiej było bardzo ciepło- na pewno kilka stopni cieplej. Przed pracą rundka do ronda w Brzeźnie, potem do molo w Sopocie i dopiero do pracy.
Powrót: temp. jak dla mnie optymalna, ok. 17- na krótko. Było super. Po pracy znowu do molo w Sopocie, do ronda w Brzeźnie i powrót. Dziś nie wracałem Węglową, tylko Kleszą do Matarni, z Matarni do lotniska, po płytach do Meteorytowej, Dębową do Barniewic i z Barniewic przez las do Banina. Dobrze sie dziś wracało.
Myślałem że będzie ciężko, bo 2 godziny przed wyjściem zjadłem obiad w pracy, ale jechało się super.
Dopiero w pracy, jak spojrzałem na licznik (średnią), to aż się zdziwiłem, bo to było mylne wrażenie :-)
W drodze powrotnej za to jechało mi się bardzo dobrze (jak na moje możliwości oczywiście)- czułem moc w nogach.
Zresztą średnia zdaje się to potwierdzać- oczywiście jeszcze raz podkreślę- jak na moje możliwości.
Rano: temp. poniżej 10, ok. 9,8 stopnia. Ubrałem się standardowo jak ostatnio: nogawki, rękawki, cienki ortalion, nie zakładałem czapki. Było optymalnie i dopiero nad samym morzem zrobiło mi się za ciepło, bo na nadmorskiej było bardzo ciepło- na pewno kilka stopni cieplej. Przed pracą rundka do ronda w Brzeźnie, potem do molo w Sopocie i dopiero do pracy.
Powrót: temp. jak dla mnie optymalna, ok. 17- na krótko. Było super. Po pracy znowu do molo w Sopocie, do ronda w Brzeźnie i powrót. Dziś nie wracałem Węglową, tylko Kleszą do Matarni, z Matarni do lotniska, po płytach do Meteorytowej, Dębową do Barniewic i z Barniewic przez las do Banina. Dobrze sie dziś wracało.
Myślałem że będzie ciężko, bo 2 godziny przed wyjściem zjadłem obiad w pracy, ale jechało się super.
dpd (rekreacyjnie)
Poniedziałek, 1 września 2014 | dodano:01.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 61.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 21.98 |
Pr. maks.: | 41.73 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś nie było zupełnie mocy do kręcenia, więc w obie strony tempem rekreacyjnym, bez przemęczania się.
Dziś rano całkiem przyjemna temperatura, ale nogawki, rękawki i ortalion założyłem- było optymalnie po rozpięciu kurtki.
Rano nie było czasu na dodatkowe rundki, więc standardowo do pracy.
Powrót na krótko- było przyjemnie, choć upału to nie było. Rundka do molo w Sopocie, potem rondo w Brzeźnie i powrót standardowy.
Dziś rano całkiem przyjemna temperatura, ale nogawki, rękawki i ortalion założyłem- było optymalnie po rozpięciu kurtki.
Rano nie było czasu na dodatkowe rundki, więc standardowo do pracy.
Powrót na krótko- było przyjemnie, choć upału to nie było. Rundka do molo w Sopocie, potem rondo w Brzeźnie i powrót standardowy.