Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2010
Dystans całkowity: | 325.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 12:40 |
Średnia prędkość: | 25.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.46 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 14.79 km i 0h 34m |
Więcej statystyk |
dpd
Czwartek, 30 września 2010 | dodano:30.09.2010
Km: | 14.89 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 23.51 |
Pr. maks.: | 38.22 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: około 8 stopni, cały czas jeszce dość spory wiatr. Poza tym nic ciekawego.
Powrót: bez zmian. Ciekawostka: dziś we Wrzeszczu nie było korków. Korek zaczynał sie dopiero na Zwycięstwa, za to cała była zapchana.
Dziś wymieniłem klocki hamulcowe z przodu, bo stare się w końcu zużyły i już praktycznie przestały hamować, napompowałem w końcu koła i przesmarowałem łańcuch bo już skrzypiał niemiłosiernie po tych ostatnich deszczach. Ha ha okazało się, że dodatkowe opory przy jeździe dawał łańcuch, który spadł z małego kółka w tylnej przerzutce i chodził między kółkiem a obudową przerzutki- dając spory opór :-)
Jutro się okaże czy to przez to wszystko tak ciężko mi się ostatnio jeździło :-)
Powrót: bez zmian. Ciekawostka: dziś we Wrzeszczu nie było korków. Korek zaczynał sie dopiero na Zwycięstwa, za to cała była zapchana.
Dziś wymieniłem klocki hamulcowe z przodu, bo stare się w końcu zużyły i już praktycznie przestały hamować, napompowałem w końcu koła i przesmarowałem łańcuch bo już skrzypiał niemiłosiernie po tych ostatnich deszczach. Ha ha okazało się, że dodatkowe opory przy jeździe dawał łańcuch, który spadł z małego kółka w tylnej przerzutce i chodził między kółkiem a obudową przerzutki- dając spory opór :-)
Jutro się okaże czy to przez to wszystko tak ciężko mi się ostatnio jeździło :-)
dpd (robi się zimniej)
Środa, 29 września 2010 | dodano:29.09.2010
Km: | 14.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 23.40 |
Pr. maks.: | 37.26 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: niewiele ponad 8 stopni. Niby sporo ale jakoś tak przez skórę czułem że to nie jest temperatura do jazdy w krótkich rękawkach i nogawkach: założyłem nogawki do spodenek i niezapiętą kurtkę z polarkiem na górę- to był dobry wybór- jechało się komfortowo :-) Mój organizm już czuje zimę, bo jakoś tak mięśnie nie chcą już tak pracować, ruszam się ospale i nie czuję żebym mógł jechać szybciej- widać to w średniej. Po wyjeździe z domu prawie w miejscu zatrzymał mnie solidny mordewind. Przez kawałek było ciężko jechać, nawet niezbyt szybko. Na szczęście po wjechaniu na Zwycięstwa zrobiło się znacznie zaciszniej i aż do Wrzeszcza jechało się całkiem przyjemnie. Deszcz też był bardzo niewielki, więc ogólnie komfortowo. We wrzeszczu jak tylko wjechałem na górę znów rypnął mordewind jak się patrzy i już do końca zawiewał solidnie.
Od 2 dni stojak na rowery przy pracy jest w końcu tylko mój :-) mogę sobie wybierać gdzie wstawię rower :-) Na drogach rowerowych też robi się już powoli pustawo.
Powrót: temperatura nic a nic się nie podniosła (przynajmniej odczuwalna) a wiatr chyba się jeszcze wzmógł- na szczęście nie wiał prosto w twarz ale trochę z boku, trochę z tyłu więc jechało się przyjemnie.
Najgorsze jest to, że napęd mojego roweru chyba zaczyna powoli dogorywać- szybciej niż się spodziewałem :-( Na siódemce jak mocno cisnę zaczyna mi łańcuch przeskakiwać. Lipa- czyli myk ze zmienianiem łańcuchów wygląda że nic nie dał :-\
Od 2 dni stojak na rowery przy pracy jest w końcu tylko mój :-) mogę sobie wybierać gdzie wstawię rower :-) Na drogach rowerowych też robi się już powoli pustawo.
Powrót: temperatura nic a nic się nie podniosła (przynajmniej odczuwalna) a wiatr chyba się jeszcze wzmógł- na szczęście nie wiał prosto w twarz ale trochę z boku, trochę z tyłu więc jechało się przyjemnie.
Najgorsze jest to, że napęd mojego roweru chyba zaczyna powoli dogorywać- szybciej niż się spodziewałem :-( Na siódemce jak mocno cisnę zaczyna mi łańcuch przeskakiwać. Lipa- czyli myk ze zmienianiem łańcuchów wygląda że nic nie dał :-\
dpd (mokro,mokro,mokro)
Wtorek, 28 września 2010 | dodano:28.09.2010
Km: | 14.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:37 | km/h: | 24.03 |
Pr. maks.: | 40.68 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: w miarę ciepło, niecałe 13 stopni, ale za to lał deszcz- nieprzerwanie i solidnie. Deszcz to nie problem, w miarę ciepło było, więc jechałem w całkowicie letnim stroju i było OK.
W ciągu dnia lało bardzo intensywnie: na tyle, że pękł zbiornik retencyjny w Matemblewie i zalało Słowackiego- pozamykali ulice.
Powrót: Jak wyszedłem z budynku w letnim stroju, to okazało się że jest znacznie zimniej niż rano przez wiatr- ubrałem więc szybko ortalionik.
Obawiałem się że ciężko będzie przejechać przez skrzyżowanie Słowackiego/Grunwaldzka bo będzie zalane, ale okazało się przejazd był bezproblemowy. Padało już dużo mniej niż rano (zaledwie drobny kapuśniaczek) a i korki nie były tak straszne jak wczoraj (pomimo zamknięcia Słowackiego). Powrót bez problemów.
W ciągu dnia lało bardzo intensywnie: na tyle, że pękł zbiornik retencyjny w Matemblewie i zalało Słowackiego- pozamykali ulice.
Powrót: Jak wyszedłem z budynku w letnim stroju, to okazało się że jest znacznie zimniej niż rano przez wiatr- ubrałem więc szybko ortalionik.
Obawiałem się że ciężko będzie przejechać przez skrzyżowanie Słowackiego/Grunwaldzka bo będzie zalane, ale okazało się przejazd był bezproblemowy. Padało już dużo mniej niż rano (zaledwie drobny kapuśniaczek) a i korki nie były tak straszne jak wczoraj (pomimo zamknięcia Słowackiego). Powrót bez problemów.
dpd-kicha,spotkanie,korki i wyprzedzanie karetki na sygnale
Poniedziałek, 27 września 2010 | dodano:27.09.2010
Km: | 14.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 23.61 |
Pr. maks.: | 41.83 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: bardzo ciepło, jak wychodziłem było 17 stopni, ale jak tylko wyszedłem zaczął padać deszcz. Deszcz mi nie przeszkadza więc jechało się bardzo dobrze, niestety do czasu :-( kiedy złapałem kichę: we Wrzeszczu jechałem sobie spokojnie pod górkę i usłyszałem że na coś najechałem i mocno wystrzeliło spod koła (pomyślałem że to jakiś kamień- nie pierwszy raz zresztą). Niestety po przejechaniu ok. 300 metrów już wiedziałem że to nie mógł być kamień- poczułem że jakoś tak miękko i ciężko mi się jedzie- spoglądam w dół a tam KICHA :-( w tylnym kole. Co było robić, zatrzymałem się i patrzę a tam opona przecięta na mniej więcej centymetr i powietrze spiernicza aż miło. Na łatanie żadnych szans bo wszystko mokre, zabrałem się za zmianę dętki. Jeszce nigdy się tak nie namęczyłem ze zmianą dętki jak tym razem :-(, nie mogłem ściągnąć opony z obręczy. To niestety wina tylnej obręczy, która jest tak płytka wewnątrz, że brzeg opony nie ma się gdzie schować i przez to nie chce wyjść. Masakra, męczyłem się z wymianą ponad godzinę i kiedy w końcu się już udało wszystko zrobić i pompowałem koło, zauważyłem że oponę założem tyłem na przód :-/ (opona kierunkowa) ale już machnąłem na to ręką, bo opona już jest tak zjeżdżona przez rok, że chyba nie ma to już większego znaczenia. Do pracy dojechałem ubabrany, jakbym się taplał w błocie.
Powrót: deszcz padał cały czas, ale jazda przebiegała na szczęście bez przykrych niespodzianek. Po drodze wyhaczył mnie Dominik :-) Pozdrower. Ja oczywiście żeby tradycji stało się zadość nikogo nie zauważam :-/
Pogadaliśmy chwilę i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Korki dziś były tak masakryczne, że cały Wrzeszcz i Zwycięstwa praktycznie stały w miejscu. Najlepszy dowód, że na Zwycięstwa (przy Akademii Medycznej) dogoniłem i wyprzedziłem karetkę pogotowia jadącą na sygnale. Karetka dogoniła mnie dopiero jak stałem na światłach przy Urzędzie Miejskim- masakra.
Powrót: deszcz padał cały czas, ale jazda przebiegała na szczęście bez przykrych niespodzianek. Po drodze wyhaczył mnie Dominik :-) Pozdrower. Ja oczywiście żeby tradycji stało się zadość nikogo nie zauważam :-/
Pogadaliśmy chwilę i pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Korki dziś były tak masakryczne, że cały Wrzeszcz i Zwycięstwa praktycznie stały w miejscu. Najlepszy dowód, że na Zwycięstwa (przy Akademii Medycznej) dogoniłem i wyprzedziłem karetkę pogotowia jadącą na sygnale. Karetka dogoniła mnie dopiero jak stałem na światłach przy Urzędzie Miejskim- masakra.
dpd (rowerowe piątki)
Piątek, 24 września 2010 | dodano:24.09.2010
Km: | 14.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 25.35 |
Pr. maks.: | 42.63 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: w miarę ciepło, prawie 9 stopni, więc tylko cienki ortalionik na grzbiet i było OK. Ekipy rowerowych piątków stały tam gdzie zawsze, ale przy Operze nie dostałem nic a przy Galerii Bałtyckiej dawali kwiatki :-) Miły gest, ale raczej kobietom powinni dawać a nie facetom.
Powrót: upał jak w lecie. Dziś zadziwiająco nie było prawie korków na drogach- dziwne. Za to rowerzystów mnóstwo- aż miło popatrzeć.
Zamulania ciąg dalszy- coś chyba zima idzie i mój organizm zaczyna być ospały bo jakoś siły do jazdy nie mam i jakoś męczę się bardziej. Zobaczymy po weekendzie- jak napompuję w końcu koła. Pozdrower dla wszystkich którzy jadą jutro w Żuławy Wkoło- będę trzymał kciuki za pogodę, formę i sprzęt. Ja niestety nie mogę pojechać.
Powrót: upał jak w lecie. Dziś zadziwiająco nie było prawie korków na drogach- dziwne. Za to rowerzystów mnóstwo- aż miło popatrzeć.
Zamulania ciąg dalszy- coś chyba zima idzie i mój organizm zaczyna być ospały bo jakoś siły do jazdy nie mam i jakoś męczę się bardziej. Zobaczymy po weekendzie- jak napompuję w końcu koła. Pozdrower dla wszystkich którzy jadą jutro w Żuławy Wkoło- będę trzymał kciuki za pogodę, formę i sprzęt. Ja niestety nie mogę pojechać.
dpd (pierwszy dzień jesieni)
Czwartek, 23 września 2010 | dodano:23.09.2010
Km: | 14.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 25.35 |
Pr. maks.: | 41.83 | Temperatura: | 5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: pierwszy dzień jesieni dał o sobie znać- u mnie na termometrze było 5 stopni.
Ubrałem więc nogawki, cieplejsze rękawiczki, cieplejszą kurtkę i w czasie jazdy w którymś momencie stwierdziłem, że nawet czapeczka by się przydała.
Powrót: dla odmiany lato w pełni, ciepło a nawet bardzo ciepło- więc wszystkie akcesoria ocieplające wypchały plecak.
Od wczoraj jakoś zamulam- chyba trzeba napompować koła :-) ale jakoś nie chce mi się ;-) Może w weekend?
Ubrałem więc nogawki, cieplejsze rękawiczki, cieplejszą kurtkę i w czasie jazdy w którymś momencie stwierdziłem, że nawet czapeczka by się przydała.
Powrót: dla odmiany lato w pełni, ciepło a nawet bardzo ciepło- więc wszystkie akcesoria ocieplające wypchały plecak.
Od wczoraj jakoś zamulam- chyba trzeba napompować koła :-) ale jakoś nie chce mi się ;-) Może w weekend?
dpd (dzień bez samochodu)
Środa, 22 września 2010 | dodano:22.09.2010
Km: | 14.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 25.37 |
Pr. maks.: | 40.31 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: około 8 stopni, więc ortalionik na grzbiet i było OK.
Jakoś tak dzisiaj zamulałem :-( Wczoraj jechało mi się świetnie a dziś zamulałem.
Nie wiem o co chodzi.
Powrót: też wrzuciłem ortalionik i okazało się za ciepło ale nie chciało mi się zatrzymywać, żeby go ściągać i chować do plecaka. Na drogach rowerowych znowu spory ruch- super. Może jakiś wpływ na to miał dzień bez samochodu- jeżeli tak to super.
A swoją drogą to zastanawiałem się czy na przekór, w dzień bez samochodu nie przyjechać do pracy samochodem ;-) ale stwierdziłem że nie będę się umartwiał.
Już nie mogę się doczekać połowy października, kiedy się przeprowadzamy w pracy do nowego budynku i będę miał 4 km dalej do pracy :-). Zamiast niecałych 15 w obie strony będę miał jakieś 22-23 km. Super.
Dziś w drodze powrotnej na Zwycięstwa wyprzedza mnie jakiś koleś w stroju kolarskim i na szosówce, myślę sobie świetnie, jakiś wymiatacz to pociągnę sobie za nim, a on pociągnął jakieś 300 może 400 metrów i zdechł- ale ściema- i co było robić, wyprzedziłem kola i pojechałem dalej swoim tempem.
Jakoś tak dzisiaj zamulałem :-( Wczoraj jechało mi się świetnie a dziś zamulałem.
Nie wiem o co chodzi.
Powrót: też wrzuciłem ortalionik i okazało się za ciepło ale nie chciało mi się zatrzymywać, żeby go ściągać i chować do plecaka. Na drogach rowerowych znowu spory ruch- super. Może jakiś wpływ na to miał dzień bez samochodu- jeżeli tak to super.
A swoją drogą to zastanawiałem się czy na przekór, w dzień bez samochodu nie przyjechać do pracy samochodem ;-) ale stwierdziłem że nie będę się umartwiał.
Już nie mogę się doczekać połowy października, kiedy się przeprowadzamy w pracy do nowego budynku i będę miał 4 km dalej do pracy :-). Zamiast niecałych 15 w obie strony będę miał jakieś 22-23 km. Super.
Dziś w drodze powrotnej na Zwycięstwa wyprzedza mnie jakiś koleś w stroju kolarskim i na szosówce, myślę sobie świetnie, jakiś wymiatacz to pociągnę sobie za nim, a on pociągnął jakieś 300 może 400 metrów i zdechł- ale ściema- i co było robić, wyprzedziłem kola i pojechałem dalej swoim tempem.
dpd-wyścig z L-ką :-)
Wtorek, 21 września 2010 | dodano:21.09.2010
Km: | 14.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 27.75 |
Pr. maks.: | 44.34 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
I znowu rano niby ciepło- patrząc na termometr (prawie 13 stopni) ale jakiś taki chłód się już czuje. Mimo to jechałem w krótkich spodenkach i na krótkim rękawku- było OK. Muszę jednak przyznać że nie spotkałem dziś nikogo więcej na krótkim rękawku i w krótkich spodenkach.
Na dystansie między Galerią Bałtycką a Żakiem ścigałem się z samochodem L-ki :-) Nie udało mi się wprawdzie go wyprzedzić, ale nadążałem :-) Na liczniku było 41/h.
W drodze powrotnej wiatr ładnie poganiał, więc śmigało się wyśmienicie- znowu prawie cały Wrzeszcz śmignąłem prawie bez zatrzymywania. Ogólnie jechało się rewelacyjnie.
Na dystansie między Galerią Bałtycką a Żakiem ścigałem się z samochodem L-ki :-) Nie udało mi się wprawdzie go wyprzedzić, ale nadążałem :-) Na liczniku było 41/h.
W drodze powrotnej wiatr ładnie poganiał, więc śmigało się wyśmienicie- znowu prawie cały Wrzeszcz śmignąłem prawie bez zatrzymywania. Ogólnie jechało się rewelacyjnie.
dpd
Poniedziałek, 20 września 2010 | dodano:20.09.2010
Km: | 14.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 26.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: koło 9 stopni, niby ciepło ale już wyraźnie zaczyna być odczuwalny chłód, może to przez wilgoć w powietrzu. Rano koło Urzędu Miejskiego w Gdańsku, totalny paraliż komunikacyjny- nawet na rowerze ciężko było się przecisnąć, tak było wszystko zablokowane. Chyba zaczął się remont Powstańców Warszawskich :-(
Na drogach rowerowych powoli zaczyna robić się luźniej, to samo w stojaku rowerowym pod pracą- niektórzy już odpuszczają.
Powrót dalej dość chłodno, przy Urzędzie Miejskim dalej paraliż komunikacyjny.
Poza tym nic godnego uwagi.
Na drogach rowerowych powoli zaczyna robić się luźniej, to samo w stojaku rowerowym pod pracą- niektórzy już odpuszczają.
Powrót dalej dość chłodno, przy Urzędzie Miejskim dalej paraliż komunikacyjny.
Poza tym nic godnego uwagi.
dpd (rowerowe piątki)
Piątek, 17 września 2010 | dodano:18.09.2010
Km: | 14.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 26.06 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Kolejny rowerowy piątek. Dziś rozdawali pelerynki przeciwdeszczowe. Całkiem fajnie: ja wprawdzie nie używam bo strasznie bym się w czymś takim zapocił, ale może się przydać. Pozdrower dla ekip rowerowych piątków.
W drodze nic godnego uwagi- normalka- tak jak i korki.
W drodze nic godnego uwagi- normalka- tak jak i korki.