Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2015
Dystans całkowity: | 354.78 km (w terenie 25.00 km; 7.05%) |
Czas w ruchu: | 19:07 |
Średnia prędkość: | 18.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.60 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 59.13 km i 3h 11m |
Więcej statystyk |
dpd (kolce,kolce i jeszcze raz kolce)
Piątek, 30 stycznia 2015 | dodano:30.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 66.13 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:28 | km/h: | 19.08 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w końcu udało mi się pojechać znowu rowerem do pracy. Dziś była bardzo dobra pogoda do jazdy: rano lekki mrozek, więc nie było błota a tam gdzie było błoto to zamarznięte na twardo. W lesie wprawdzie troszkę lodowisko, do tego przysypane śniegiem, ale dzięki kolcom nie było żadnej niebezpiecznej sytuacji.
Rano: temperatura ok. -2 stopnie, nad ranem trochę prószyło, bo wszystko przysypane cienką warstwą świeżego puchu. Trasa standardowa. Na Węglowej i na asfalcie w Dolinie Radości bez kolców nie chciałbym jechać, bo i na kolcach trochę woziło miejscami. Jechałem tam powoli i uważnie a kolce wykonały resztę pracy- bezpiecznie i bez gleb czy poślizgów.
Powrót: temperatura nad morzem ok. zeraz, dalej w głąb lądu lekki mrozek. Po pracy jeszcze pełna rundka nad morzem (Park Północny w Sopocie- rondo w Brzeźnie) i powrót do domu standardową trasą. Jak wyjeżdżałem z pracy, to zaczynało lekko prószyć a mniej więcej od Osowej już regularnie padał śnieg. Do domu dotarłem obielony jak bałwan śniegowy :-) Przez las z Barniewic do Banina jechałem po dziewiczym dywaniku ze świeżego śniegu, pod którym oczywiście miejscami lodowisko.
Dziś gdybym jechał bez kolców, chyba nie obyło by się bez gleby a tak bezpiecznie, bez obrażeń ...... cudownie po prostu :-)
P.s. Zapomniałem jeszcze dodać, że mój rower pokonał dziś w końcu 30 tys. km. :-) od zakupu i jak na taki dystans, ma jeszcze całkiem sporo oryginalnych części- poza ramą oczywiście ;-).
Rano: temperatura ok. -2 stopnie, nad ranem trochę prószyło, bo wszystko przysypane cienką warstwą świeżego puchu. Trasa standardowa. Na Węglowej i na asfalcie w Dolinie Radości bez kolców nie chciałbym jechać, bo i na kolcach trochę woziło miejscami. Jechałem tam powoli i uważnie a kolce wykonały resztę pracy- bezpiecznie i bez gleb czy poślizgów.
Powrót: temperatura nad morzem ok. zeraz, dalej w głąb lądu lekki mrozek. Po pracy jeszcze pełna rundka nad morzem (Park Północny w Sopocie- rondo w Brzeźnie) i powrót do domu standardową trasą. Jak wyjeżdżałem z pracy, to zaczynało lekko prószyć a mniej więcej od Osowej już regularnie padał śnieg. Do domu dotarłem obielony jak bałwan śniegowy :-) Przez las z Barniewic do Banina jechałem po dziewiczym dywaniku ze świeżego śniegu, pod którym oczywiście miejscami lodowisko.
Dziś gdybym jechał bez kolców, chyba nie obyło by się bez gleby a tak bezpiecznie, bez obrażeń ...... cudownie po prostu :-)
P.s. Zapomniałem jeszcze dodać, że mój rower pokonał dziś w końcu 30 tys. km. :-) od zakupu i jak na taki dystans, ma jeszcze całkiem sporo oryginalnych części- poza ramą oczywiście ;-).
dpd- styczeń a jakoby kwiecień ;-)
Poniedziałek, 19 stycznia 2015 | dodano:19.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 66.39 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 19.72 |
Pr. maks.: | 49.15 | Temperatura: | -1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Niestety nie pogodę mam na myśli, ale mój przebieg roczny :-P. Pogoda dziś wprawdzie wyśmienita do jazdy, ale daleko jej jeszcze do kwietniowej. Wstyd się przyznać, ale w ub. roku taki przebieg roczny jak dziś, uzyskałem dopiero w drugiej połowie kwietnia- wstyd i hańba. Może w tym roku uda mi się trochę poprawić ;-)
Dziś doskonale mi się jechało, nawet w drodze powrotnej.
Rano: temperatura ok. -1 stopień, nic nie padało, było przyjemnie rześko. Trasa do pracy standardowa przez Osowę,Owczarnię,Węglową,Dolinę Radości i Oliwę.
Powrótr: temperatura ok. 0 stopni, pogoda dalej doskonała. Po pracy rundka do Parku Północnego w Sopocie (Sopot dziś oszczędzał prąd, bo prawie wszystkie latarnie na nadmorskiej wygaszone- ciemno jak w .....), potem do ronda w Brzeźnie i powrót standardowy do domu.
Dziś doskonale mi się jechało, nawet w drodze powrotnej.
Rano: temperatura ok. -1 stopień, nic nie padało, było przyjemnie rześko. Trasa do pracy standardowa przez Osowę,Owczarnię,Węglową,Dolinę Radości i Oliwę.
Powrótr: temperatura ok. 0 stopni, pogoda dalej doskonała. Po pracy rundka do Parku Północnego w Sopocie (Sopot dziś oszczędzał prąd, bo prawie wszystkie latarnie na nadmorskiej wygaszone- ciemno jak w .....), potem do ronda w Brzeźnie i powrót standardowy do domu.
dpd (ciepło)
Piątek, 16 stycznia 2015 | dodano:16.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 61.72 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 18.61 |
Pr. maks.: | 51.60 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś bardzo ciepło. Rano ok. 6, w drodze powrotnej ok.7. Rano ubrałem się za ciepło i strasznie się spociłem, w drodze powrotnej zrzuciłem sporo do plecaka, wymieniłem rękawiczki i czapkę na lżejsze- jechało sie optymalnie.
Rano: trasa standardowa.
Powrót: po pracy do molo w Sopocie, potem do ronda w Brzeźnie i powrót do domu prawie standardową trasą- z małą modyfikacją z Barniewic do Banina, żeby było po mniejszym błocie.
W drodze powrotnej mniej więcej w Osowej strasznie opadłem z sił i ciężko się dalej jechało, ale jakoś tam się doturlałem.
Rano: trasa standardowa.
Powrót: po pracy do molo w Sopocie, potem do ronda w Brzeźnie i powrót do domu prawie standardową trasą- z małą modyfikacją z Barniewic do Banina, żeby było po mniejszym błocie.
W drodze powrotnej mniej więcej w Osowej strasznie opadłem z sił i ciężko się dalej jechało, ale jakoś tam się doturlałem.
dpd (rześko i przyjemnie)
Czwartek, 15 stycznia 2015 | dodano:15.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 57.55 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:06 | km/h: | 18.56 |
Pr. maks.: | 44.49 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj zobaczyłem prognozę na dziś i postanowiłem pojechać rowerem do pracy. Wprawdzie rano stoczyłem ciężką walkę ze swoim leniem, ale udało się go przezwyciężyć i pojechałem rowerem.
Rano: na termometrze był +1 stopień, ale w nocy musiało być poniżej zera, ponieważ wszystko było zamarznięte- nawet kałuże.
Właściwie nie było wiatru, jechało się bardzo przyjemnie, rześko.
Trasa standardowa przez Osowę, Węglową, Dolinę Radości,Oliwę. Nie było rundki do ronda w Brzeźnie, ponieważ przez walkę z leniem wyjechałem później niż planowałem.
Powrót: ok. +2 stopnie, jak i przez cały dzień i w związku z tym na leśnych odcinkach ciężko się jechało, bo ziemia bardzo rozmoknięta, jechało się jak po cieście. Najgorzej było na odcinku leśnym Barniewice-Banino bo tam momentami ciężko było ujechać, tak koła zapadały się w to błoto. Po pracy rundka do ronda w Brzeźnie i standardowy powrót do domu. Dobrze się jechało, choć wolałbym, żeby jednak był niewielki mróz, bo wtedy ziemia byłaby twarda.
O kondycji nie piszę, bo to żenujący temat- wystarczy popatrzeć na średnią prędkość przejazdową :-)
Rano: na termometrze był +1 stopień, ale w nocy musiało być poniżej zera, ponieważ wszystko było zamarznięte- nawet kałuże.
Właściwie nie było wiatru, jechało się bardzo przyjemnie, rześko.
Trasa standardowa przez Osowę, Węglową, Dolinę Radości,Oliwę. Nie było rundki do ronda w Brzeźnie, ponieważ przez walkę z leniem wyjechałem później niż planowałem.
Powrót: ok. +2 stopnie, jak i przez cały dzień i w związku z tym na leśnych odcinkach ciężko się jechało, bo ziemia bardzo rozmoknięta, jechało się jak po cieście. Najgorzej było na odcinku leśnym Barniewice-Banino bo tam momentami ciężko było ujechać, tak koła zapadały się w to błoto. Po pracy rundka do ronda w Brzeźnie i standardowy powrót do domu. Dobrze się jechało, choć wolałbym, żeby jednak był niewielki mróz, bo wtedy ziemia byłaby twarda.
O kondycji nie piszę, bo to żenujący temat- wystarczy popatrzeć na średnią prędkość przejazdową :-)
dps (rano śnieg, po południu błoto)
Czwartek, 8 stycznia 2015 | dodano:08.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 45.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 19.57 |
Pr. maks.: | 43.79 | Temperatura: | 2.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
dps- oznaczyłem trasę dom-praca-serwis samochodowy, ponieważ z pracy pojechałem po odbiór mojego samochodu w którym ASO Renault przez 4 dni wymieniało zepsuty akumulator :-) Ciekawe. Ja bym to zrobił w max 20 minut, a ASO zajęło to całe 4 dni.
Rano: jak wyjeżdżałem temperatura była już na plusie ale śnieg i lód nie zdążył się jeszcze stopić, więc rano po śniegu i lodzie do pracy standardową trasą.
Powrót: jak już wspomniałem po samochód, dla odmiany w drodze powrotnej było błoto, bo cały śnieg zdążył się już stopić.
Rano: jak wyjeżdżałem temperatura była już na plusie ale śnieg i lód nie zdążył się jeszcze stopić, więc rano po śniegu i lodzie do pracy standardową trasą.
Powrót: jak już wspomniałem po samochód, dla odmiany w drodze powrotnej było błoto, bo cały śnieg zdążył się już stopić.
dpd (mróz i śnieg)
Środa, 7 stycznia 2015 | dodano:07.01.2015Kategoria do pracy
Km: | 57.65 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 16.24 |
Pr. maks.: | 41.73 | Temperatura: | -6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś okoliczności zmusiły mnie do tego, żebym pojechał do pracy rowerem, ponieważ jestem bez auta.
To chyba dobrze, bo ostatnio jakoś nie udaje mi się zmobilizować, żeby pojechać rowerem.
Jak chcę jechać rowerem to raz, że muszę bardzo wcześnie wstać a w pracy i tak jestem na ostatnią chwilę a dwa, że powrót zajmuje mi tak dużo czasu, że po powrocie i oporządzeniu się nie ma już na nic czasu- właściwie tylko iść spać.
Rano: temperatura -6 stopni i do tego wiatr, który miejscami sprawiał, że nawet w kominiarce twarz mi zamarzała.
Do pracy standardową trasą, ale bez rundki do ronda w Brzeźnie. Całe szczęście, że wczoraj założyłem kolcowane oponki, bo miejscami lodowisko jak się patrzy.
Powrót: temperatura już wyższa, ok. -4 stopni, ale za to nasypało śniegu. Niby niewiele, ale im bardziej oddalałem się od centrum miasta tym więcej go było i tym ciężej się jechało. Po pracy jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie i dalej standardową trasą do domu.
W lesie między Barniewicami i Baninem to nawet dobrze że jest mróz, bo gdyby był plus to byłoby straszne błoto i ciężko by się jechało a tak po twardym- tyle tylko że strasznie rozjeżdżone (jak był jeszcze plus) i okropne muldy i koleiny.
W drodze powrotnej nogi tak mi przemarzły, że dopiero po pół godzinie rozgrzewania w domu wróciło mi w nich czucie. O dziwo nie zmarzły mi tym razem ręce.
Ogólnie po miesiącu przerwy jest dramat, jeżeli chodzi o kondycję i siły, ale czegóż oczekiwać: jak się dba, tak się ma :-)
To chyba dobrze, bo ostatnio jakoś nie udaje mi się zmobilizować, żeby pojechać rowerem.
Jak chcę jechać rowerem to raz, że muszę bardzo wcześnie wstać a w pracy i tak jestem na ostatnią chwilę a dwa, że powrót zajmuje mi tak dużo czasu, że po powrocie i oporządzeniu się nie ma już na nic czasu- właściwie tylko iść spać.
Rano: temperatura -6 stopni i do tego wiatr, który miejscami sprawiał, że nawet w kominiarce twarz mi zamarzała.
Do pracy standardową trasą, ale bez rundki do ronda w Brzeźnie. Całe szczęście, że wczoraj założyłem kolcowane oponki, bo miejscami lodowisko jak się patrzy.
Powrót: temperatura już wyższa, ok. -4 stopni, ale za to nasypało śniegu. Niby niewiele, ale im bardziej oddalałem się od centrum miasta tym więcej go było i tym ciężej się jechało. Po pracy jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie i dalej standardową trasą do domu.
W lesie między Barniewicami i Baninem to nawet dobrze że jest mróz, bo gdyby był plus to byłoby straszne błoto i ciężko by się jechało a tak po twardym- tyle tylko że strasznie rozjeżdżone (jak był jeszcze plus) i okropne muldy i koleiny.
W drodze powrotnej nogi tak mi przemarzły, że dopiero po pół godzinie rozgrzewania w domu wróciło mi w nich czucie. O dziwo nie zmarzły mi tym razem ręce.
Ogólnie po miesiącu przerwy jest dramat, jeżeli chodzi o kondycję i siły, ale czegóż oczekiwać: jak się dba, tak się ma :-)