Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2015
Dystans całkowity: | b.d. |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 0 |
Średnio na aktywność: | 0.00 km |
Więcej statystyk |
He he - bieganie?
Wtorek, 31 marca 2015 | dodano:01.04.2015
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
He he. :-)
Koledzy namówili mnie, żebym z nimi pojechał 19 kwietnia na Run Toruń 2015 i pobiegł na 10 kilometrów.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale dałem się namówić, zapisałem się i opłaciłem wpisowe.
A PRZECIEŻ JA WOGÓLE NIE BIEGAM !!!! :-) A i na rowerze od 2 miesięcy nie jeździłem.
Rad nie rad, jak wróciłem do domu, to stwierdziłem że trzeba chociaż trochę pobiegać przed, żeby mnie tam karetka nie zwoziła z trasy :-)
Pogoda nie była dziś specjalnie sympatyczna, bo i niezbyt ciepło i śnieg z deszczem solidnie padał a i błoto u mnie na wsi przednie.
Ale co tam wrzuciłem na siebie jakieś dresy, koszulkę rowerową, jakiś ortalion, czapkę rowerową, rękawiczki i potruchtałem.
Przetruchtałem w sumie prawie ze 4 kilometry, ciągiem bez zatrzymywania i nawet nieźle mi się truchtało :-).
Czasu nie mierzyłem, bo jakbym zmierzył i podał to każdy czytający parsknąłby radosnym śmiechem- lepiej nie wiedzieć :-).
Najważniejsze, że udało mi się przetruchtać te prawie 4 kilosy i nie zejść po drodze i nawet chodzić mogę na razie- to już chyba sukces jak dla mnie.
Koledzy namówili mnie, żebym z nimi pojechał 19 kwietnia na Run Toruń 2015 i pobiegł na 10 kilometrów.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale dałem się namówić, zapisałem się i opłaciłem wpisowe.
A PRZECIEŻ JA WOGÓLE NIE BIEGAM !!!! :-) A i na rowerze od 2 miesięcy nie jeździłem.
Rad nie rad, jak wróciłem do domu, to stwierdziłem że trzeba chociaż trochę pobiegać przed, żeby mnie tam karetka nie zwoziła z trasy :-)
Pogoda nie była dziś specjalnie sympatyczna, bo i niezbyt ciepło i śnieg z deszczem solidnie padał a i błoto u mnie na wsi przednie.
Ale co tam wrzuciłem na siebie jakieś dresy, koszulkę rowerową, jakiś ortalion, czapkę rowerową, rękawiczki i potruchtałem.
Przetruchtałem w sumie prawie ze 4 kilometry, ciągiem bez zatrzymywania i nawet nieźle mi się truchtało :-).
Czasu nie mierzyłem, bo jakbym zmierzył i podał to każdy czytający parsknąłby radosnym śmiechem- lepiej nie wiedzieć :-).
Najważniejsze, że udało mi się przetruchtać te prawie 4 kilosy i nie zejść po drodze i nawet chodzić mogę na razie- to już chyba sukces jak dla mnie.