Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 852.73 km (w terenie 75.00 km; 8.80%) |
Czas w ruchu: | 35:05 |
Średnia prędkość: | 24.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 52.75 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 40.61 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
dpd,Reja,TPK,Donas,las (z kolegą)+znowu dziki
Środa, 30 czerwca 2010 | dodano:30.06.2010
Km: | 65.30 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 52.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano do pracy najkrótszą drogą- dziś znowu ścigałem się z koparką
...i wygrałem :-D.
Po pracy ustawka z kolegą Rafałem z pracy, namówiłem go na wycieczkę na Górę Donas. Przed spotkaniem (zanim kolega dojechał) pojechałem na Reja i zdążyłem skręcić 3 rundki pod ostrą. Oczywiście znowu spotkałem dziki (locha z małymi) i to 2 rundki pod rząd. One chyba są jednak oswojone z ludźmi, bo jak przejeżdżałem metr obok nich to locha nawet nie raczyła ryja podnieść i się zainteresować.
Po spotkaniu, z Reja pojechaliśmy żółtym szlakiem do Źródła Marii i dalej przez las do Chwaszczyńskiej i na Górę Donas. Pomimo tego że byliśmy na miejscu po 18-tej a platforma widokowa jest niby do 18-tej to było otwarte i udało nam się wejść na górę wieży widokowej. Byłem już raz kiedyś na górze, ale po raz kolejny mogłem docenić przecudowne widoki jakie się rozciągają z wieży: dziś była piękna pogoda i przejrzyste powietrze, więc doskonale było widać nie tylko całą Zatokę Gdańską ale nawet Półwysep Helski. Szkoda że nie mieliśmy lornetki. Polecam gorąco wszystkim wizytę na Górze Donas i wejście na platformę widokową. Z Góry Donas wróciliśmy to samą trasą do Reja, zjechaliśmy w dół do Sopotu i powrót do domu. Fajna lajtowa wycieczka rekreacyjna. Kolega Rafał marudził przed wycieczką że jest taki słaby, ale pod góreczki ciągnął bardzo dobrze :-) Tak trzymaj Rafale.
...i wygrałem :-D.
Po pracy ustawka z kolegą Rafałem z pracy, namówiłem go na wycieczkę na Górę Donas. Przed spotkaniem (zanim kolega dojechał) pojechałem na Reja i zdążyłem skręcić 3 rundki pod ostrą. Oczywiście znowu spotkałem dziki (locha z małymi) i to 2 rundki pod rząd. One chyba są jednak oswojone z ludźmi, bo jak przejeżdżałem metr obok nich to locha nawet nie raczyła ryja podnieść i się zainteresować.
Po spotkaniu, z Reja pojechaliśmy żółtym szlakiem do Źródła Marii i dalej przez las do Chwaszczyńskiej i na Górę Donas. Pomimo tego że byliśmy na miejscu po 18-tej a platforma widokowa jest niby do 18-tej to było otwarte i udało nam się wejść na górę wieży widokowej. Byłem już raz kiedyś na górze, ale po raz kolejny mogłem docenić przecudowne widoki jakie się rozciągają z wieży: dziś była piękna pogoda i przejrzyste powietrze, więc doskonale było widać nie tylko całą Zatokę Gdańską ale nawet Półwysep Helski. Szkoda że nie mieliśmy lornetki. Polecam gorąco wszystkim wizytę na Górze Donas i wejście na platformę widokową. Z Góry Donas wróciliśmy to samą trasą do Reja, zjechaliśmy w dół do Sopotu i powrót do domu. Fajna lajtowa wycieczka rekreacyjna. Kolega Rafał marudził przed wycieczką że jest taki słaby, ale pod góreczki ciągnął bardzo dobrze :-) Tak trzymaj Rafale.
dpd+Reja(lajt)-znów spotkanie z dzikami
Poniedziałek, 28 czerwca 2010 | dodano:28.06.2010
Km: | 60.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:31 | km/h: | 23.92 |
Pr. maks.: | 41.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Choroba chyba odpuściła- został tylko paskudny katar i lekkie pokasływanie- luz :-)
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy postanowiłem trochę pokręcić dla rozruszania mięśni po weekendzie.
Pojechałem na Reja i podjechałem sobie lajtowym tempem 6 rundek pod ostrą.
Dziś profeski na Reja nie było, pewnie wszyscy dziś odpoczywają po wczorajszej Skandii. Dziś tylko amatorzy jak ja kręcili się po Reja. Dziś znowu spotkałem na Reja dziki- na szczęście locha nie wyskoczyła na mnie, tylko jak przejeżdżałem koło nich (dopiero wtedy je zauważyłem) to czmychnęły głębiej w las.
Z Reja do domu- żadnych spektakularnych zdarzeń.
Jutro niestety będę musiał pojechać blachosmrodem do pracy, bo mam rano pojechać w jedno miejsce z rodzinką a potem ich odwieźć, a rowerem raczej się nie da :-(
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy postanowiłem trochę pokręcić dla rozruszania mięśni po weekendzie.
Pojechałem na Reja i podjechałem sobie lajtowym tempem 6 rundek pod ostrą.
Dziś profeski na Reja nie było, pewnie wszyscy dziś odpoczywają po wczorajszej Skandii. Dziś tylko amatorzy jak ja kręcili się po Reja. Dziś znowu spotkałem na Reja dziki- na szczęście locha nie wyskoczyła na mnie, tylko jak przejeżdżałem koło nich (dopiero wtedy je zauważyłem) to czmychnęły głębiej w las.
Z Reja do domu- żadnych spektakularnych zdarzeń.
Jutro niestety będę musiał pojechać blachosmrodem do pracy, bo mam rano pojechać w jedno miejsce z rodzinką a potem ich odwieźć, a rowerem raczej się nie da :-(
Miał być spacerek, ale nie wyszło :-)
Piątek, 25 czerwca 2010 | dodano:25.06.2010
Km: | 33.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 38.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Choroba nie odpuszcza, cały czas jestem zakaszlany i zasmarkany :-(
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy miałem wielką ochotę pojeździć, ale ze względu na chorobę postanowiłem przejechać się nad morzem spacerowym tempem. Niestety jak zwykle spacerowe tempo mi nie wyszło. Jak poprzednio cały czas ktoś jechał z przodu i cały czas musiałem kogoś doganiać. Dodatkowo jeden gość wsiadł mi na koło w którymś momencie, więc co było robić, trzeba było go zgubić :-) Wyszło z tego całkiem przyzwoite tempo, jak na chorobę. O dziwo- nie wiem na czym to polega, ale cały czas kaszlę jak najęty a kiedy jadę na rowerku to ani razu nie zakaszlę :-) Trasa: z pracy nad morze, do Parku Północnego w Sopocie i powrót nad morzem do Brzeźna a potem do domu.
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy miałem wielką ochotę pojeździć, ale ze względu na chorobę postanowiłem przejechać się nad morzem spacerowym tempem. Niestety jak zwykle spacerowe tempo mi nie wyszło. Jak poprzednio cały czas ktoś jechał z przodu i cały czas musiałem kogoś doganiać. Dodatkowo jeden gość wsiadł mi na koło w którymś momencie, więc co było robić, trzeba było go zgubić :-) Wyszło z tego całkiem przyzwoite tempo, jak na chorobę. O dziwo- nie wiem na czym to polega, ale cały czas kaszlę jak najęty a kiedy jadę na rowerku to ani razu nie zakaszlę :-) Trasa: z pracy nad morze, do Parku Północnego w Sopocie i powrót nad morzem do Brzeźna a potem do domu.
Chorobę trzeba wypocić. Tak mówią.
Czwartek, 24 czerwca 2010 | dodano:24.06.2010
Km: | 57.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 25.41 |
Pr. maks.: | 52.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Od wtorku czuję się niespecjalnie: boli mnie gardło, jestem zasmarkany i zakaszlany. Moja Babcia mawiała, że chorobę trzeba wypocić.
Poszedłem więc za radą mojej Babci i ......... pojechałem po pracy na Reja :-) wypocić moją chorobę :-) Zrobiłem sobie 5 rundek pod łagodną- żeby się nie katować pod ostrą przy chorobie. Jedno wiem na pewno- zatoki sobie oczyściłem :-)
Resztę zobaczymy jutro.
Poszedłem więc za radą mojej Babci i ......... pojechałem po pracy na Reja :-) wypocić moją chorobę :-) Zrobiłem sobie 5 rundek pod łagodną- żeby się nie katować pod ostrą przy chorobie. Jedno wiem na pewno- zatoki sobie oczyściłem :-)
Resztę zobaczymy jutro.
dpd+cmentarz
Środa, 23 czerwca 2010 | dodano:23.06.2010
Km: | 18.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 23.74 |
Pr. maks.: | 44.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano najkrótszą do pracy.
Powrót z wizytą na cmentarzu- dziś Dzień Ojca a jutro imieniny Dziadka.
Pięknie tam: cisza, spokój, ptaki śpiewają, dokazują- można na chwilkę chociaż zapomnieć o zgiełku miasta i codziennej pogoni za czasem.
Powrót z wizytą na cmentarzu- dziś Dzień Ojca a jutro imieniny Dziadka.
Pięknie tam: cisza, spokój, ptaki śpiewają, dokazują- można na chwilkę chociaż zapomnieć o zgiełku miasta i codziennej pogoni za czasem.
dpd
Wtorek, 22 czerwca 2010 | dodano:22.06.2010
Km: | 14.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 25.94 |
Pr. maks.: | 42.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Najkrótszą drogą w obie strony, chyba się wczoraj przeziębiłem :-( bo od rana boli mnie gardło i czuję się jakoś tak niespecjalnie.
dpd+Reja+Gdynia
Poniedziałek, 21 czerwca 2010 | dodano:21.06.2010
Km: | 80.70 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:44 | km/h: | 21.62 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy na Reja: 4 rundki pod ostrą.
Z Reja nad morze, gdzie spotkałem się z kolegą Waldemarem.
Dalej razem do Parku Północnego w Sopocie, nad morzem do Orłowa (na molo).
Z mola w Orłowie na klif i przez las do Redłowa, dalej przez Redłowo na bulwar nadmorski w Gdyni (chwię posiedzieliśmy na ławeczce), potem bulwarem na Skwer Kościuszki- tam zjadłem pyszne lody.
Powrót bulwarem, potem przez Polankę Redłowską, Redłowo, drogą rowerową wzdłuż głównej do Sopotu (znowu nad morze) i powrót do domu.
Fajna wycieczka, lajtowe tempo- ogólnie pełna rekreacja.
Po pracy na Reja: 4 rundki pod ostrą.
Z Reja nad morze, gdzie spotkałem się z kolegą Waldemarem.
Dalej razem do Parku Północnego w Sopocie, nad morzem do Orłowa (na molo).
Z mola w Orłowie na klif i przez las do Redłowa, dalej przez Redłowo na bulwar nadmorski w Gdyni (chwię posiedzieliśmy na ławeczce), potem bulwarem na Skwer Kościuszki- tam zjadłem pyszne lody.
Powrót bulwarem, potem przez Polankę Redłowską, Redłowo, drogą rowerową wzdłuż głównej do Sopotu (znowu nad morze) i powrót do domu.
Fajna wycieczka, lajtowe tempo- ogólnie pełna rekreacja.
dpd, TPK, Donas, las
Piątek, 18 czerwca 2010 | dodano:18.06.2010
Km: | 66.00 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:06 | km/h: | 21.29 |
Pr. maks.: | 51.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano najkrótszą do pracy (dzisiejsza poranna średnia do pracy wyszła 29km/h- aż się sam zdziwiłem: na góralu, przez miasto, światła-generalnie w niesprzyjających warunkach- oczywiście później średnia padła jak jeździłem po terenie).
Po pracy postanowiłem się wybrać trasą, którą znalazłem na blogu Sirmicho w stronę Wejherowa (ale od d...y strony :-)
Oczywiście nie miałem zamiaru przejechać całej, bo nie miałem tyle czasu po pracy, ale kawałek postanowiłem przejechać. Tak więc z pracy myknąłem na Reja ostrym podjazdem, potem do Źródła Marii, koło Góry Donas i trasą z bloga Sirmicho (patrz wyżej) mniej więcej do krzyża na jednym ze zdjęć i kawałek dalej. Klucząc po tych polnych drogach musiałem się wspomagać GPS-em żeby zobaczyć czy jestem w dobrym miejscu (niestety operacja czasochłonna bo to GPS samochodowy, bez uchwytu do roweru- więc za każdym razem wyciągnij z plecaka, odpal, wyszukaj sygnał GPS....bla bla). Na szczęście ani razu nie zmyliłem drogi i nie musiałem się wracać, więc uważam że całkiem nieźle. W drodze powrotnej zajechałem sobie jeszcze na Górę Donas i wróciłem tą samą drogą do domu. Ogólnie lajtowa przejażdżka, tempo też lajtowe- tylko ja jednak maniakiem terenu to nie jestem :-( wolę jednak twarde, asfaltowe drogi gdzie można się bujnąć trochę szybciej.
Po pracy postanowiłem się wybrać trasą, którą znalazłem na blogu Sirmicho w stronę Wejherowa (ale od d...y strony :-)
Oczywiście nie miałem zamiaru przejechać całej, bo nie miałem tyle czasu po pracy, ale kawałek postanowiłem przejechać. Tak więc z pracy myknąłem na Reja ostrym podjazdem, potem do Źródła Marii, koło Góry Donas i trasą z bloga Sirmicho (patrz wyżej) mniej więcej do krzyża na jednym ze zdjęć i kawałek dalej. Klucząc po tych polnych drogach musiałem się wspomagać GPS-em żeby zobaczyć czy jestem w dobrym miejscu (niestety operacja czasochłonna bo to GPS samochodowy, bez uchwytu do roweru- więc za każdym razem wyciągnij z plecaka, odpal, wyszukaj sygnał GPS....bla bla). Na szczęście ani razu nie zmyliłem drogi i nie musiałem się wracać, więc uważam że całkiem nieźle. W drodze powrotnej zajechałem sobie jeszcze na Górę Donas i wróciłem tą samą drogą do domu. Ogólnie lajtowa przejażdżka, tempo też lajtowe- tylko ja jednak maniakiem terenu to nie jestem :-( wolę jednak twarde, asfaltowe drogi gdzie można się bujnąć trochę szybciej.
dpd+spalanie nadmiaru energii na Reja (3 kkm)
Czwartek, 17 czerwca 2010 | dodano:17.06.2010
Km: | 52.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 47.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano najkrótszą do pracy. Po pracy postanowiłem spalić trochę energii, która gromadzi się od niejeżdżenia na rowerze (bo dojazd do pracy i powrót to przecież nie jazda na rowerze :-)
Pojechałem na Reja, skręciłem lajtowo 4 rundki pod ostrą górę i wróciłem nad morzem do domu- jazda nad morzem to był błąd (całe stada maruderów tarasujących przejazd, rolkarzy i ogólny tłok, ścisk i nie można się rozpędzić bo co chwilę trzeba się przeciskać pomiędzy smęcącymi się ludźmi), ale trudno popełniłem go :-)
Sądząc jednak po końcowej średniej nie było aż tak źle :-)
AAAA .... no i 3 tysiące w tym roku zdobyte :-).
Pojechałem na Reja, skręciłem lajtowo 4 rundki pod ostrą górę i wróciłem nad morzem do domu- jazda nad morzem to był błąd (całe stada maruderów tarasujących przejazd, rolkarzy i ogólny tłok, ścisk i nie można się rozpędzić bo co chwilę trzeba się przeciskać pomiędzy smęcącymi się ludźmi), ale trudno popełniłem go :-)
Sądząc jednak po końcowej średniej nie było aż tak źle :-)
AAAA .... no i 3 tysiące w tym roku zdobyte :-).
dpd(objuczony)
Środa, 16 czerwca 2010 | dodano:16.06.2010
Km: | 14.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 26.73 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W obie strony najkrótszą, ale w drodze powrotnej objuczony zakupionym na wyjazd dla dzieci namiotem. Trochę miałem kłopot logistyczny, żeby go zabrać z pracy, bo przecież nie mam bagażnika w rowerze a paczka spora i sporo waży, ale jakoś wepchnąłem go do plecaka do połowy, powiązałem z plecakiem żeby mi nie wypadł w czasie jazdy i jakoś załadowałem na plecy :-)
Na zakrętach trzeba było wziąć poprawkę na wystający nad głowę ciężki pakunek, żeby mnie nie przeważyło, ale ogólnie spox :-) Chyba trzeba będzie pomyśleć o jakimś bagażniku do mojego Authora, bo czasem by się jednak przydał.
Na zakrętach trzeba było wziąć poprawkę na wystający nad głowę ciężki pakunek, żeby mnie nie przeważyło, ale ogólnie spox :-) Chyba trzeba będzie pomyśleć o jakimś bagażniku do mojego Authora, bo czasem by się jednak przydał.