Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 624.51 km (w terenie 19.25 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 29:13 |
Średnia prędkość: | 21.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.11 km/h |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 32.87 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
OpO
Piątek, 30 listopada 2012 | dodano:30.11.2012
Km: | 26.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 20.49 |
Pr. maks.: | 50.10 | Temperatura: | 2.3 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: 2,3 stopnia, padał deszcz i wiał wiatr- czuć było chłodek. Jak to zwykle ostatnio dojechałem ubłocony.
Powrót: temperatura porównywalna do tej rano, powrót standardowy. W Osowie popadywał śnieg. Jak przyjechałem, na samochodzie leżała cieniutka warstewka podmarzniętego śniegu. Ponieważ przez cały dzień nie padało zbytnio, więc na Reja całkiem ładnie podeschło i nawet nie byłem zbyt ubłocony jak dojechałem.
Powrót: temperatura porównywalna do tej rano, powrót standardowy. W Osowie popadywał śnieg. Jak przyjechałem, na samochodzie leżała cieniutka warstewka podmarzniętego śniegu. Ponieważ przez cały dzień nie padało zbytnio, więc na Reja całkiem ładnie podeschło i nawet nie byłem zbyt ubłocony jak dojechałem.
OpO-zimowo
Czwartek, 29 listopada 2012 | dodano:29.11.2012
Km: | 26.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 20.72 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | 4.1 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
i nie chodzi tu bynajmniej o aurę, która dziś była bardzo jesienna ..... w najgorszym tego słowa znaczeniu :-( błotniście i wodniście :-( .... błoto z dołu, woda z góry ...BLEEE
Chodzi oczywiście o tempo mojej jazdy: od kilku dni jeźdżę tempem typowo zimowym, znaczy się tak wolno oczywiście. Po prostu nie mam ochoty się spinać i jechać szybko. Moje mięśnie już chyba zapadły w zimowy sen i kulam się tempem spacerowym i .... jest mi z tym dobrze :-D
Rano: temp. 4,1. W opadach akurat rano miało być małe okienko :-) ... i było :-)
Do pracy dojechałem więc całkiem przyzwoicie, w miarę suchy (lekko tylko popadywało) tylko ubłocony, bo błota dostatek.
Powrót: przez cały dzień padało i jak wyjeżdżałem to też padało. Zmokłem, ale od deszczu nie byłem przemoczony dokumentnie. Naprawdę solidnie zaczęło lać dopiero jak przyjechałem do Osowy i pakowałem rower na blachosmroda. Wody i kałuż natomiast na asfaltach tak dużo, że praktycznie od pasa w dół dokumentnie mokry i ubłocony.
Chodzi oczywiście o tempo mojej jazdy: od kilku dni jeźdżę tempem typowo zimowym, znaczy się tak wolno oczywiście. Po prostu nie mam ochoty się spinać i jechać szybko. Moje mięśnie już chyba zapadły w zimowy sen i kulam się tempem spacerowym i .... jest mi z tym dobrze :-D
Rano: temp. 4,1. W opadach akurat rano miało być małe okienko :-) ... i było :-)
Do pracy dojechałem więc całkiem przyzwoicie, w miarę suchy (lekko tylko popadywało) tylko ubłocony, bo błota dostatek.
Powrót: przez cały dzień padało i jak wyjeżdżałem to też padało. Zmokłem, ale od deszczu nie byłem przemoczony dokumentnie. Naprawdę solidnie zaczęło lać dopiero jak przyjechałem do Osowy i pakowałem rower na blachosmroda. Wody i kałuż natomiast na asfaltach tak dużo, że praktycznie od pasa w dół dokumentnie mokry i ubłocony.
OpO- a jednak straty w sprzęcie
Środa, 28 listopada 2012 | dodano:28.11.2012
Km: | 26.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:17 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 53.13 | Temperatura: | 4.4 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Po wczorajszym bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z asfaltem jednak poniosłem pewne straty w sprzęcie :-(
Wczoraj nie zauważyłem na szybko, że podarłem sobie niestety na zębach blatu jeden z ochraniaczy na buty :-( Zobaczymy jak długo da się z tym jeździć, dopóki rozdarcia nie powiększą się na tyle, że ochraniacz przestanie spełniać swoją funkcję. Trochę będzie bolało jeżeli będę musiał kupić nowe, bo tak pod 2 stówki. Zobaczymy :-(
Rano: temp. ok. 4,4 stopnia, nie padało, na Reja było dziś rano nawet mniej błotniście niż w ostatnich dniach, więc spacerowym tempem i mniej ubłocony, asfaltami dojechałem do pracy.
Po wczorajszym (jak na wstępie) boli obite kolano i bark, ale na szczęście tylko zewnętrznie obtłuczone. Za to mięśnie lewej ręki (na którą wczoraj leciałem na glebę) są tak zakwaszone, że miałem problem żeby wtaszczyć i zdjąć rower z dachu blachosmroda :-) HE HE :-) Chyba się troszkę spiąłem wczoraj :-)
Powrót: BLEE .... cały dzień padało i jak wracałem też padało, choć na szczęście nie jakoś bardzo mocno. Jechało się całkiem nieźle, tylko wszystko mokre i ubłocone. Po wczorajszych atrakcjach i przy dzisiejszej pogodzie jakoś nie miałem ochoty kręcić rundek nad morzem, więc standardowo asfaltami do Osowy.
Wczoraj nie zauważyłem na szybko, że podarłem sobie niestety na zębach blatu jeden z ochraniaczy na buty :-( Zobaczymy jak długo da się z tym jeździć, dopóki rozdarcia nie powiększą się na tyle, że ochraniacz przestanie spełniać swoją funkcję. Trochę będzie bolało jeżeli będę musiał kupić nowe, bo tak pod 2 stówki. Zobaczymy :-(
Rano: temp. ok. 4,4 stopnia, nie padało, na Reja było dziś rano nawet mniej błotniście niż w ostatnich dniach, więc spacerowym tempem i mniej ubłocony, asfaltami dojechałem do pracy.
Po wczorajszym (jak na wstępie) boli obite kolano i bark, ale na szczęście tylko zewnętrznie obtłuczone. Za to mięśnie lewej ręki (na którą wczoraj leciałem na glebę) są tak zakwaszone, że miałem problem żeby wtaszczyć i zdjąć rower z dachu blachosmroda :-) HE HE :-) Chyba się troszkę spiąłem wczoraj :-)
Powrót: BLEE .... cały dzień padało i jak wracałem też padało, choć na szczęście nie jakoś bardzo mocno. Jechało się całkiem nieźle, tylko wszystko mokre i ubłocone. Po wczorajszych atrakcjach i przy dzisiejszej pogodzie jakoś nie miałem ochoty kręcić rundek nad morzem, więc standardowo asfaltami do Osowy.
OpO- no i gleba :-(
Wtorek, 27 listopada 2012 | dodano:27.11.2012
Km: | 26.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 20.75 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 3.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj się udało, a dzisiaj już nie :-(
Jeszcze żebym szybko jechał, spieszył się, albo żeby mi ktoś lub coś wylazło na drogę (jak wczoraj), albo żeby był lód, ale nie .... jechałem powoli, nigdzie się nie spieszyłem, była pusta droga rowerowa, ledwo trochę mokro ..... tylko to cholerne Rondo Płażyńskiego w Sopocie ..... w końcu mnie dopadło :-( Już 2 razy na nim tańczyłem, cudem unikając gleby a dziś, zanim zdążyłem pomyśleć i zareagować to już leciałem na glebę. Nie wiem czym je pomalowali, ale to na tej cholernej białej farbie którą malują pasy. Na drodze rowerowej, przy lekkim skręcie, przy wolnej jeździe przednie koło poleciało jak na lodzie :-( a było raptem troszeczkę mokro.
Mam teraz zdarte i potłuczone kolano, zdarty i potłuczony bark, przywaliłem kaskiem w asfalt (kolejny kamyczek do ogródka niedowiarków,którzy nie uznają kasków)- gdybym nie miał kasku na łbie to pewnie teraz bym tego nie pisał.
Na szczęście poza potłuczeniami i otarciami nic mi się nie stało a na rowerze to po prostu śladu nie ma- na szczęście. Szkoda tylko, że teraz tak mnie nap...la kolano i bark.
Teraz trochę suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,8 jak wyjeżdżałem to jeszcze popadywał deszcz, ale tylko troszkę. Do pracy wyłącznie asfaltami. Na łagodnym Reju pełno błota po nocnych deszczach. Dojechaliśmy (ja i rower) ubłoceni po pachy.
Powrót: standardowo do Osowy, mokro i błotniście ale nie padało. Poza ww incydentem nic ciekawego.
Jeszcze żebym szybko jechał, spieszył się, albo żeby mi ktoś lub coś wylazło na drogę (jak wczoraj), albo żeby był lód, ale nie .... jechałem powoli, nigdzie się nie spieszyłem, była pusta droga rowerowa, ledwo trochę mokro ..... tylko to cholerne Rondo Płażyńskiego w Sopocie ..... w końcu mnie dopadło :-( Już 2 razy na nim tańczyłem, cudem unikając gleby a dziś, zanim zdążyłem pomyśleć i zareagować to już leciałem na glebę. Nie wiem czym je pomalowali, ale to na tej cholernej białej farbie którą malują pasy. Na drodze rowerowej, przy lekkim skręcie, przy wolnej jeździe przednie koło poleciało jak na lodzie :-( a było raptem troszeczkę mokro.
Mam teraz zdarte i potłuczone kolano, zdarty i potłuczony bark, przywaliłem kaskiem w asfalt (kolejny kamyczek do ogródka niedowiarków,którzy nie uznają kasków)- gdybym nie miał kasku na łbie to pewnie teraz bym tego nie pisał.
Na szczęście poza potłuczeniami i otarciami nic mi się nie stało a na rowerze to po prostu śladu nie ma- na szczęście. Szkoda tylko, że teraz tak mnie nap...la kolano i bark.
Teraz trochę suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,8 jak wyjeżdżałem to jeszcze popadywał deszcz, ale tylko troszkę. Do pracy wyłącznie asfaltami. Na łagodnym Reju pełno błota po nocnych deszczach. Dojechaliśmy (ja i rower) ubłoceni po pachy.
Powrót: standardowo do Osowy, mokro i błotniście ale nie padało. Poza ww incydentem nic ciekawego.
OpO- na krótkim rękawku, ślizg na kolcach
Poniedziałek, 26 listopada 2012 | dodano:26.11.2012
Km: | 48.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 22.29 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | 3.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Na krótkim rękawku to nie ja. Dziś rano zjeżdżając Reja w dół spotkałem kolesia, który jechał w górę na rowerze, na krótkim rękawku, bez czapki i bez rękawiczek. NO NO SZACUN !!! Ja jechałem w kurtce, zimowych rękawiczkach i czapce i nie czułem się jakoś przegrzany- było 3,5 stopnia.
Ślizg na kolcach to już mój, ale na szczęście udany, bo ujechany- UFFF :-)
A działo się to tak: Po pracy postanowiłem chwilę pokręcić się nad morzem i tak sobie jechałem od ronda w Brzeźnie, ok. 30/h i nagle metr może dwa przed moim przednim kołem pojawia się z pobocza pies biegnący radośnie z patykiem w zębach prosto na mnie. Odruchowo nacisnąłem klamkę przedniego hamulca i pochyliłem rower na lewo, żeby ominąć psa. W tym momencie poczułem że przednie koło zaczyna się ślizgać i odjeżdżać w bok. Pomyślałem szybko, no to pięknie będzie gleba :-(
W tym momencie puściłem klamkę i ..... ufff, koło złapało przyczepność a ja zgrabnym łukiem ominąłem psa i wyjechałem na pobocze na lewą stronę ..... ufff. Tam zmieściłem się jeszcze między jakimiś krzaczorami- obyło się nawet bez podpórki- tym razem się udało. Porażająca jest tylko beztroska właścicieli zwierzaków :-(, którzy puszczają je samopas i nie pilnują.
Kilka suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,5 stopnia, niewiele chmur, więc można było nawet podziwiać początek wschodu słońca. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami.
Na Reja wspomniane spotkanie z "gorącym człowiekiem" :-) Na łagodnym zjeździe na Reja zrobiło się znowu błocko, więc dojechałem ubłocony i ja i rower.
Powrót: piękna, bezdeszczowa pogoda, dość ciepło, więc grzechem byłoby nie pośmigać nad morzem. Poza małym, ww. incydentem jeździło się świetnie. Dziś nad morzem było pełno batmanów i batwomen- znaczy bez lampek :-( Ludzka niefrasobliwość jest straszna pod tym względem. Jak wracałem to nawet na ulicy widziałem batmana- przecieś to jest proszenie się o wypadek.
Ślizg na kolcach to już mój, ale na szczęście udany, bo ujechany- UFFF :-)
A działo się to tak: Po pracy postanowiłem chwilę pokręcić się nad morzem i tak sobie jechałem od ronda w Brzeźnie, ok. 30/h i nagle metr może dwa przed moim przednim kołem pojawia się z pobocza pies biegnący radośnie z patykiem w zębach prosto na mnie. Odruchowo nacisnąłem klamkę przedniego hamulca i pochyliłem rower na lewo, żeby ominąć psa. W tym momencie poczułem że przednie koło zaczyna się ślizgać i odjeżdżać w bok. Pomyślałem szybko, no to pięknie będzie gleba :-(
W tym momencie puściłem klamkę i ..... ufff, koło złapało przyczepność a ja zgrabnym łukiem ominąłem psa i wyjechałem na pobocze na lewą stronę ..... ufff. Tam zmieściłem się jeszcze między jakimiś krzaczorami- obyło się nawet bez podpórki- tym razem się udało. Porażająca jest tylko beztroska właścicieli zwierzaków :-(, którzy puszczają je samopas i nie pilnują.
Kilka suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,5 stopnia, niewiele chmur, więc można było nawet podziwiać początek wschodu słońca. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami.
Na Reja wspomniane spotkanie z "gorącym człowiekiem" :-) Na łagodnym zjeździe na Reja zrobiło się znowu błocko, więc dojechałem ubłocony i ja i rower.
Powrót: piękna, bezdeszczowa pogoda, dość ciepło, więc grzechem byłoby nie pośmigać nad morzem. Poza małym, ww. incydentem jeździło się świetnie. Dziś nad morzem było pełno batmanów i batwomen- znaczy bez lampek :-( Ludzka niefrasobliwość jest straszna pod tym względem. Jak wracałem to nawet na ulicy widziałem batmana- przecieś to jest proszenie się o wypadek.
OpO
Piątek, 23 listopada 2012 | dodano:23.11.2012
Km: | 41.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 22.37 |
Pr. maks.: | 54.11 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami. Na dojeździe do Gołębiewa asfalt już w całości położony. Cudownie się jedzie po nim.
Powrót: jedna pełna rundka nad morzem: rondo Brzeźno- Sopot Park Północny. Na więcej niestety nie było czasu. Potem standardowy powrót do Osowy. Na Spacerowej straszny korek (trzeba było się przeciskać między blachosmrodami). Na obwo korek w stronę Gdańska. Nie wiem co to dziś, ale wyjątkowe dziś zakorkowana Osowa była. Na szczęście rowerem mi to nie robi.
Powrót: jedna pełna rundka nad morzem: rondo Brzeźno- Sopot Park Północny. Na więcej niestety nie było czasu. Potem standardowy powrót do Osowy. Na Spacerowej straszny korek (trzeba było się przeciskać między blachosmrodami). Na obwo korek w stronę Gdańska. Nie wiem co to dziś, ale wyjątkowe dziś zakorkowana Osowa była. Na szczęście rowerem mi to nie robi.
OpO + małe conieco
Czwartek, 22 listopada 2012 | dodano:22.11.2012
Km: | 56.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 22.81 |
Pr. maks.: | 47.34 | Temperatura: | 3.1 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: temp. 3,1 standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami. Nic ciekawego.
Powrót: po pracy chwilę pokręciłem się nad morzem. Rewelacyjnie się jeździło.
Jak odbiłem od morza, zaczęła padać drobniutka mżawka. Standardowy powrót do Osowy. Drogowcy jeszcze leją asfalt na drodze do Gołębiewa, trzeba objeżdżać poboczami. Ciekawe czy jutro już skończą.
Odcinek który już jest skończony jest po prostu rewelacyjny :-) gładziutki jak pupcia niemowlęcia- jedzie się jak po stole :-)
Powrót: po pracy chwilę pokręciłem się nad morzem. Rewelacyjnie się jeździło.
Jak odbiłem od morza, zaczęła padać drobniutka mżawka. Standardowy powrót do Osowy. Drogowcy jeszcze leją asfalt na drodze do Gołębiewa, trzeba objeżdżać poboczami. Ciekawe czy jutro już skończą.
Odcinek który już jest skończony jest po prostu rewelacyjny :-) gładziutki jak pupcia niemowlęcia- jedzie się jak po stole :-)
OpO- dzika beka z dzika :-D
Środa, 21 listopada 2012 | dodano:21.11.2012
Km: | 26.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 21.04 |
Pr. maks.: | 36.86 | Temperatura: | 2.9 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: temp. ok. 3 stopnie, trochę mgieł, leciutka mżawka a może to ta mgła po prostu. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami.
Na dojeździe do Gołębiewa w krzaczorach obok drogi spotkałem dzika. Miałem dziką bekę z tego dzika: był tak spasiony, że wyglądał jak piłka nie jak dzik- prawie tak samo szeroki jak długi :-D
Powrót: standardowo do Osowy asfaltami. Na dojeździe do Gołębiewa oczywiście przeciskanie się poboczem obok maszyn drogowych kładących asfalt.
Na dojeździe do Gołębiewa w krzaczorach obok drogi spotkałem dzika. Miałem dziką bekę z tego dzika: był tak spasiony, że wyglądał jak piłka nie jak dzik- prawie tak samo szeroki jak długi :-D
Powrót: standardowo do Osowy asfaltami. Na dojeździe do Gołębiewa oczywiście przeciskanie się poboczem obok maszyn drogowych kładących asfalt.
OpO - asfaltu coraz więcej
Wtorek, 20 listopada 2012 | dodano:20.11.2012
Km: | 26.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 21.61 |
Pr. maks.: | 40.96 | Temperatura: | 4.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Na dojeździe do Gołębiewa coraz więcej fajnego równego asfaltu. Jadąc tym nowym asfaltem czułem się prawie jak na autostradzie :-)
Niewielką tylko uciążliwością jest to, że w drodze powrotnej, w tych miejscach gdzie akurat go kładą, trzeba jechać poboczem. Myślę, że to jednak jeszcze tylko max kilka dni i będzie skończone.
Rano: ciepło, 4,5 stopnia standardowo do pracy asfaltami.
Powrót: ciepło, standardowo asfaltami do Osowy (niestety nie było czasu pojeździć dodatkowo). Dziś miejscami mgła jeszcze większa niż wczoraj.
Jak już jechałem blachosmrodem z Osowy, to w Barniewicach była taka mgła, że jechałem max 30-40 km/h i pilnowałem krawędzi asfaltu, bo widoczność była może na 2 metry do przodu. Najciekawsze jest to, że miejscami mgła jak mleko a np. kilkadziesiąt metrów dalej praktycznie wogóle jej nie ma.
Niewielką tylko uciążliwością jest to, że w drodze powrotnej, w tych miejscach gdzie akurat go kładą, trzeba jechać poboczem. Myślę, że to jednak jeszcze tylko max kilka dni i będzie skończone.
Rano: ciepło, 4,5 stopnia standardowo do pracy asfaltami.
Powrót: ciepło, standardowo asfaltami do Osowy (niestety nie było czasu pojeździć dodatkowo). Dziś miejscami mgła jeszcze większa niż wczoraj.
Jak już jechałem blachosmrodem z Osowy, to w Barniewicach była taka mgła, że jechałem max 30-40 km/h i pilnowałem krawędzi asfaltu, bo widoczność była może na 2 metry do przodu. Najciekawsze jest to, że miejscami mgła jak mleko a np. kilkadziesiąt metrów dalej praktycznie wogóle jej nie ma.
OpO-kładą już asfalt
Poniedziałek, 19 listopada 2012 | dodano:19.11.2012
Km: | 36.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 22.10 |
Pr. maks.: | 43.79 | Temperatura: | 3.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Na drodze do Gołębiewa kładą już asfalt. Dziwnie tak jakoś, bo plackami, ale kładą.
Rano: ok. 3,5 stopnia i gęsta mgła. Na tyle gęsta, że osiadała na wszystkim w ilościach niewielkiej mżawki.
Powrót: chwilkę nad morzem i powrót do Osowy. Jak już wspomniałem na drodze do Gołębiewa leją asfalt. Nie wiem czy na długo ta naprawa wystarczy, bo na ten popękany dziurawy leją po prostu nową warstwę. Nie znam sie na tym, ale wygląda to jakoś tak bylejako. Tam gdzie akurat wylewali, musiałem objeżdżać poboczem.
Miejscami mgła gęsta jak mleko.
Rano: ok. 3,5 stopnia i gęsta mgła. Na tyle gęsta, że osiadała na wszystkim w ilościach niewielkiej mżawki.
Powrót: chwilkę nad morzem i powrót do Osowy. Jak już wspomniałem na drodze do Gołębiewa leją asfalt. Nie wiem czy na długo ta naprawa wystarczy, bo na ten popękany dziurawy leją po prostu nową warstwę. Nie znam sie na tym, ale wygląda to jakoś tak bylejako. Tam gdzie akurat wylewali, musiałem objeżdżać poboczem.
Miejscami mgła gęsta jak mleko.