Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2010
Dystans całkowity: | 456.33 km (w terenie 77.95 km; 17.08%) |
Czas w ruchu: | 19:47 |
Średnia prędkość: | 23.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.35 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 20.74 km i 0h 53m |
Więcej statystyk |
dpd
Wtorek, 31 sierpnia 2010 | dodano:31.08.2010
Km: | 14.74 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 26.80 |
Pr. maks.: | 40.68 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: 13 stopni- przyjemna temperatura do jazdy, trochę mokro po nocnych deszczach, do pracy i powrót- nic godnego uwagi.
dpd+kwiaciarnia
Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | dodano:30.08.2010
Km: | 15.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:36 | km/h: | 25.28 |
Pr. maks.: | 46.19 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano rześko: 11 stopni. Ja jechałem normalnie w krótkich gatkach i z krótkim rękawem, ale widziałem już dziś rowerzystkę w grubej czapce, ciepłych rękawiczkach i grubej kurtce :-) Czyżby zima się zbliżała? ;-) Będzie luźniej na drogach rowerowych. Ostatnio bardzo zaniedbuję moje jeżdżenie na rowerze :-(
dpd+dentysta
Środa, 25 sierpnia 2010 | dodano:25.08.2010
Km: | 19.75 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 24.69 |
Pr. maks.: | 40.68 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
dpd+wizyta na cmentarzu
Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | dodano:23.08.2010
Km: | 18.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 24.03 |
Pr. maks.: | 4.98 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
dpd+drobne sprawunki w hurt.com.pl
Piątek, 20 sierpnia 2010 | dodano:20.08.2010
Km: | 19.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:44 | km/h: | 26.13 |
Pr. maks.: | 42.23 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Nic godnego uwagi. Muszę w końcu napompować koła, bo bardzo dawno nie pompowałem i już ciężko się jedzie ;-) tylko ciągle mi się nie chce :-)
dpd+spotkanie+zgubiono,znaleziono+dentysta+w końcu 4 kkm
Środa, 18 sierpnia 2010 | dodano:18.08.2010
Km: | 19.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 25.83 |
Pr. maks.: | 47.46 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano w drodze do pracy miła niespodzianka: zatrzymuję się przy Operze i czekam na zielone, a tu nagle z tyłu ktoś mówi: "Cześć". Odwracam się a tutaj przedstawia mi się Kuguar :-) Miło było poznać :-) Z krótkiej rozmowy wynikało, że czasem się mijamy w przeciwnych kierunkach rano jadąc do pracy. Ja oczywiście jak zwykle nikogo nie zauważam, tylko inni mnie- to pewnie zasługa moich charakterystycznych czerwonych ciuchów. Czasem jednak warto się w jakiś sposób wyróżniać :-)
Po dojechaniu do pracy czekała mnie z kolei przykra niespodzianka: wyjmuję moje zapięcie z torby pod ramą, a tam brak klucza :-( przy zamku. No to pięknie- zgubiłem i teraz jak mam zapiąć rower? Chwila konsternacji co teraz, ja patrzę a klucz leży sobie od wczoraj przy stojaku w miejscu gdzie wczoraj stał mój rower :-) Jakże się ucieszyłem- prawie jak dziecko :-) "Zgubiono, znaleziono" pożyczyłem sobie od Adas172002 :-) Po pracy jeszcze wizyta u dentysty i powrót do domu.
Ach no i jeszcze dziś w końcu stuknęło wymęczone 4 kkm.
Pozdrower dla Kuguar :-)
Po dojechaniu do pracy czekała mnie z kolei przykra niespodzianka: wyjmuję moje zapięcie z torby pod ramą, a tam brak klucza :-( przy zamku. No to pięknie- zgubiłem i teraz jak mam zapiąć rower? Chwila konsternacji co teraz, ja patrzę a klucz leży sobie od wczoraj przy stojaku w miejscu gdzie wczoraj stał mój rower :-) Jakże się ucieszyłem- prawie jak dziecko :-) "Zgubiono, znaleziono" pożyczyłem sobie od Adas172002 :-) Po pracy jeszcze wizyta u dentysty i powrót do domu.
Ach no i jeszcze dziś w końcu stuknęło wymęczone 4 kkm.
Pozdrower dla Kuguar :-)
dpd-mam totalnego lenia
Wtorek, 17 sierpnia 2010 | dodano:17.08.2010
Km: | 14.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 26.87 |
Pr. maks.: | 47.46 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Najkrótszą drogą w obie strony. Mam totalnego lenia do jeżdżenia, poza dojazdami do pracy. Nie ma przeszkód żebym gdzieś śmigał po pracy a jednak totalnie mi się nie chce :-( Uważam, że to niepokojący objaw. Może to znużenie jeżdżeniem ciągle na Reja albo ciągle w te same miejsca. Taki mały rodzynek dla osłody: rano do pracy udało mi się wykręcić moją rekordową średnią prędkość przez miasto: 30,1 km/h. Niestety w drodze powrotnej zawsze średnia wali się w gruzy, bo światła są tak zestrojone że muszę się wszędzie zatrzymywać a do tego trzeba po południu bardzo uważać bo jest bardzo duży ruch. Dziś na Zwycięstwa jak zwykle mega korek- ciekawe co to będzie jak skończą się wakacje- na szczęście mnie to nie dotyczy :-)
dpd
Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 | dodano:16.08.2010
Km: | 14.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 26.06 |
Pr. maks.: | 43.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Luiza XC Cup- Człuchów- dystans mini
Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano:15.08.2010
Km: | 13.73 | Km teren: | 13.73 | Czas: | 00:40 | km/h: | 20.60 |
Pr. maks.: | 35.87 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
No to jest: pierwszy w moim życiu start w zawodach- wprawdzie nie MTB tylko XC, ale od czegoś trzeba zacząć. Chciałem pojechać na 30 km (elita) ale ostatecznie zdecydowałem się na 15 km (mini)- jak na pierwszy raz chyba wystarczy :-)
Nie potrafię ocenić stopnia trudności trasy, bo nigdy nie startowałem w takich zawodach, ale jak dla mnie nie było nic przerażającego, nie zaliczyłem żadnej gleby, choć inni zaliczali (raz na podjeździe koleś wyłożył się tuż przede mną, przez to miałem stratę bo musiałem wyhamować i resztę podjazdu pokonać pchając rower), znawcy określali że trasa jest dość trudna, interwałowa. Faktycznie były podjazdy gdzie nie było możliwości się rozpędzić przed wjazdem bo był ostry zakręt (hamowanie prawie do zera) i potem ostry podjazd- ale za każdym takim podjazdem był długi odcinek po płaskim albo z górki, gdzie można było odpocząć przed kolejnym podjazdem. Nie wiem które miejsce zająłem bo nie czekałem na wyniki tylko pojechałem do domu- mam nadzieję że wyniki będą w necie. Ogólnie jestem zadowolony ze startu- całkiem przyjemna zabawa- pod warunkiem że nie mamy ciśnienia na miejsce :-) Dla mnie to była rekreacja i zabawa.
Teraz parę słów o organizacji: trzeba wziąć poprawkę, że to był pierwszy raz w Człuchowie, ale organizatorzy koniecznie powinni się w przyszłym roku podciągnąć.
Po pierwsze: nie było toalet, to znaczy były- ale zamknięte. Otworzyli je dopiero ok. godz. 13-tej a ludzie na terenie wyścigów byli już od 9-tej :-( Panowie zawsze mogą skoczyć gdzieś w krzaczki, ale Panie mają z tym jednak większy problem, szczególnie jak wokoło pełno kręcących się ludzi. Dodatkowo toalety były tak daleko od terenu wyścigów, że z buta to trzeba było dymać prawie 10 minut :-( Sorry ale na takiej imprezie powinny stać na terenie zawodów ze 2-4 Toi-Toi'e. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie lepiej.
Po drugie: co to za pomysł, że jak pierwszy zawodnik przejedzie linię mety, to reszta ma koniec jazdy, niezależnie na którym jest okrążeniu. Przecież są różne kategorie wiekowe (łącznie z dziećmi), podział na mężczyzn i kobiety. Jak można tak wrzucać wszystkich do jednego wora- każdy powinien mieć możliwość przejechania całej trasy (mnie udało się przejechać tylko 4 okrążenia :-( a chciałem przejechać 5 (na tyle się pisałem). Jeżeli jest obawa o czas jazdy, to ustalmy jakiś limit czasowy- ja bym się w nim zmieścił, przejeżdżając całą trasę. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie lepiej.
Po trzecie: co to za dystans "rodzinny" (pseudorodzinny), jeżeli startują np. ojciec z synem, ale każdy walczy o swój czas w swojej kategorii. Dla mnie to rodzinny jest, jeżeli startujemy razem i jedziemy razem jako TEAM i liczy się nasz czas razem. Mam nadzieję że w przyszłym roku tak właśnie będzie.
Po czwarte: przy okazji wyścigu powinien być jakiś piknik dla widzów i osób towarzyszących: kiełbaski, piwo, napoje, miejsca do siedzenia- byłby i biznes i okazja, żeby więcej osób przyszło kibicować- a nie było nic dla widzów (nawet toalet), nawet nie mieli gdzie usiąść (tylko na mokrej trawie). Również mam nadzieję że to się poprawi w przyszłym roku.
Po piąte: nie było wymogu startu w kasku :-( Na mecie dystansu rodzinnego pewien pan (jadący bez kasku) tak się cieszył, że dojechał na metę, że użył nie tego hamulca co trzeba i zaliczył klasyczne OTB waląc głową i twarzą w szutrową nawierzchnię alejki i rozbijając sobie czoło i nie wiem co jeszcze- gdyby miał kask to pewnie nic by mu się nie stało- do poprawki w przyszłym roku.
Jak będzie chwila, to wrzucę zdjęcia które mi robiła żona w trakcie wyścigu. Teraz padam już na nos i chcę iść spać, bo jutro (tzn już dziś :-( do pracy
2010-08-18: Dziś dostałem info od Sirmicho, że są wyniki wyścigu: ja bez rewelacji: w kategorii miejsce 12 na 19 startujących a w open 31 na 49.
Za to jestem dumny z mojego syna: Maciejas, który zajął 4 miejsce w kategorii na 19 startujących i 16 w open na 50 startujących.
A tu obiecane foty:
W oczekiwaniu na start:
Pierwszy podjazd:
Któryś tam kolejny podjazd:
A tu zdaje się zaraz będę dublowany:
Nie potrafię ocenić stopnia trudności trasy, bo nigdy nie startowałem w takich zawodach, ale jak dla mnie nie było nic przerażającego, nie zaliczyłem żadnej gleby, choć inni zaliczali (raz na podjeździe koleś wyłożył się tuż przede mną, przez to miałem stratę bo musiałem wyhamować i resztę podjazdu pokonać pchając rower), znawcy określali że trasa jest dość trudna, interwałowa. Faktycznie były podjazdy gdzie nie było możliwości się rozpędzić przed wjazdem bo był ostry zakręt (hamowanie prawie do zera) i potem ostry podjazd- ale za każdym takim podjazdem był długi odcinek po płaskim albo z górki, gdzie można było odpocząć przed kolejnym podjazdem. Nie wiem które miejsce zająłem bo nie czekałem na wyniki tylko pojechałem do domu- mam nadzieję że wyniki będą w necie. Ogólnie jestem zadowolony ze startu- całkiem przyjemna zabawa- pod warunkiem że nie mamy ciśnienia na miejsce :-) Dla mnie to była rekreacja i zabawa.
Teraz parę słów o organizacji: trzeba wziąć poprawkę, że to był pierwszy raz w Człuchowie, ale organizatorzy koniecznie powinni się w przyszłym roku podciągnąć.
Po pierwsze: nie było toalet, to znaczy były- ale zamknięte. Otworzyli je dopiero ok. godz. 13-tej a ludzie na terenie wyścigów byli już od 9-tej :-( Panowie zawsze mogą skoczyć gdzieś w krzaczki, ale Panie mają z tym jednak większy problem, szczególnie jak wokoło pełno kręcących się ludzi. Dodatkowo toalety były tak daleko od terenu wyścigów, że z buta to trzeba było dymać prawie 10 minut :-( Sorry ale na takiej imprezie powinny stać na terenie zawodów ze 2-4 Toi-Toi'e. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie lepiej.
Po drugie: co to za pomysł, że jak pierwszy zawodnik przejedzie linię mety, to reszta ma koniec jazdy, niezależnie na którym jest okrążeniu. Przecież są różne kategorie wiekowe (łącznie z dziećmi), podział na mężczyzn i kobiety. Jak można tak wrzucać wszystkich do jednego wora- każdy powinien mieć możliwość przejechania całej trasy (mnie udało się przejechać tylko 4 okrążenia :-( a chciałem przejechać 5 (na tyle się pisałem). Jeżeli jest obawa o czas jazdy, to ustalmy jakiś limit czasowy- ja bym się w nim zmieścił, przejeżdżając całą trasę. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie lepiej.
Po trzecie: co to za dystans "rodzinny" (pseudorodzinny), jeżeli startują np. ojciec z synem, ale każdy walczy o swój czas w swojej kategorii. Dla mnie to rodzinny jest, jeżeli startujemy razem i jedziemy razem jako TEAM i liczy się nasz czas razem. Mam nadzieję że w przyszłym roku tak właśnie będzie.
Po czwarte: przy okazji wyścigu powinien być jakiś piknik dla widzów i osób towarzyszących: kiełbaski, piwo, napoje, miejsca do siedzenia- byłby i biznes i okazja, żeby więcej osób przyszło kibicować- a nie było nic dla widzów (nawet toalet), nawet nie mieli gdzie usiąść (tylko na mokrej trawie). Również mam nadzieję że to się poprawi w przyszłym roku.
Po piąte: nie było wymogu startu w kasku :-( Na mecie dystansu rodzinnego pewien pan (jadący bez kasku) tak się cieszył, że dojechał na metę, że użył nie tego hamulca co trzeba i zaliczył klasyczne OTB waląc głową i twarzą w szutrową nawierzchnię alejki i rozbijając sobie czoło i nie wiem co jeszcze- gdyby miał kask to pewnie nic by mu się nie stało- do poprawki w przyszłym roku.
Jak będzie chwila, to wrzucę zdjęcia które mi robiła żona w trakcie wyścigu. Teraz padam już na nos i chcę iść spać, bo jutro (tzn już dziś :-( do pracy
2010-08-18: Dziś dostałem info od Sirmicho, że są wyniki wyścigu: ja bez rewelacji: w kategorii miejsce 12 na 19 startujących a w open 31 na 49.
Za to jestem dumny z mojego syna: Maciejas, który zajął 4 miejsce w kategorii na 19 startujących i 16 w open na 50 startujących.
A tu obiecane foty:
W oczekiwaniu na start:
Pierwszy podjazd:
Któryś tam kolejny podjazd:
A tu zdaje się zaraz będę dublowany:
Luiza XC Cup- objazd trasy z synem i potem sam
Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano:15.08.2010
Km: | 4.22 | Km teren: | 4.22 | Czas: | 00:19 | km/h: | 13.33 |
Pr. maks.: | 27.37 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Przed startem mojego syna na dystansie rodzinnym- zabrałem go na objazd jego trasy, dookoła parku. Trasa lajt: jest tylko jeden podjazd (przed metą) który będzie im się dawał we znaki. Potem skoczyłem objechać kawałek swojej trasy, ale tylko fragment którego nie znałem wcześniej.