Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:252.10 km (w terenie 148.10 km; 58.75%)
Czas w ruchu:07:13
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:37.70 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:31.51 km i 2h 24m
Więcej statystyk

dpd(rozdziewiczanie śniegu ;-)

Środa, 27 stycznia 2010 | dodano:27.01.2010
Km:41.50Km teren:30.00 Czas:02:20km/h:17.79
Pr. maks.:0.00Temperatura:-9.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
W nocy dosypało sporo świeżego śniegu, temperatura wzrosła do całkiem przyjemnych -9 stopni, więc koniecznie trzeba było wskoczyć na rowerek, żeby pokręcić trochę kilosków. Wstałem o 5:30 ubrałem się i w drogę :-) przed pracą.
Rano pełna trasa okrężna. W Sopocie znowu rozdziewiczałem śnieg :-) w parku północnym. Jechało się super. Zero gleb a jedynie jedna czy dwie podpóreczki.
Powrót: trasa okrężna najkrótsza, bo spieszyłem się do domu. Temperaturka ok. -8 stopni, więc jechało się również świetnie. Jutro chyba nie pojadę rowerkiem, bo w nocy ma dosypać mega dużo śniegu.
Paranoją dla mnie jest to, że najgorzej jeździ się główną ulicą przelotową przez Gdańsk, gdzie jeździ najwięcej rowerzystów i chodzi najwięcej pieszych, bo ścieżki i chodniki do dziś nie są porządnie odśnieżone, a przecież od tylu dni praktycznie nie padał śnieg :-(

dpd(terenowo-luksusowo ;-)

Czwartek, 21 stycznia 2010 | dodano:21.01.2010
Km:25.90Km teren:23.00 Czas:01:28km/h:17.66
Pr. maks.:37.70Temperatura:-8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano jazda luksusowa (w porównaniu z poniedziałkiem): solidnie ubity śnieg, ten mielący się zgarnięty. Dało się nawet jechać ścieżkami rowerowymi.
Trasa okrężna taka pośrednia: nie pełna, nie najkrótsza- taka sobie.
Jazda wprawdzie jak po kocich łbach- takie muldy na tym ubitym śniegu, ale da się śmigać po tym. Jednak zaliczam w większości jako teren, bo i tak w terenie jeździ się łatwiej. Temperatura nawet całkiem przyjazna do jazdy: -8 stopni.
Powrót już trochę gorzej, bo najkrótszą drogę przez centrum Wrzeszcza a tam niestety znowu nieszczęsny pomielony śnieg. Oczywiście w centrum Wrzeszcza cały śnieg z chodnika jest zgarnięty na ścieżkę rowerową, a tam gdzie nie jest, to ścieżka i tak nieodśnieżona. Sopot znowu górą- tam ścieżki perfekcyjnie odśnieżone. Najlepiej jedzie się Hallera nad morze i potem wzdłuż morza aż do końca Sopotu. Napęd mojego roweru się dopasowuje po remoncie, więc po powrocie musiałem podregulować tylną przerzutkę.

dpd(Author reaktywacja, 2 gleby)

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 | dodano:18.01.2010
Km:53.10Km teren:52.00 Czas:03:25km/h:15.54
Pr. maks.:37.20Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
W nocy dosypało sporo świeżego śniegu.
Pierwszy wyjazd na wyremontowanym Authorze, trasa w obie strony maksymalnie wydłużona, cała trasa to zdecydowanie teren (i to bardzo trudny teren). Zmasakrowałem się dziś okrutnie, szczególnie jadąc przez chodniki należące do Gdańska. Przy okazji taki mały paradoks: w Sopocie są informacje że chodniki nad morzem i w parku północnym nie są odśnieżane w zimie, ale żeby było śmiesznie wszystko idealnie odśnieżone (i chodniki i nawet ścieżki rowerowe)- jazda po twardym ubitym śniegu terenowa ale rower do przodu rwie aż miło. W Gdańsku natomiast nie ma tabliczek, ale dla odmiany kompletnie nic nie odśnieżone: mielący się pod kołami śnieg, muldy, hałdy, na ścieżkach kompletnie nic nie odśnieżone (ludzie na biegówkach sobie śmigają po ścieżkach rowerowych)- jazda koszmarna. W Gdańsku jazda możliwa tylko chodnikami, bo po ścieżkach nie da się jechać- kilka razy próbowałem ale jest to niewykonalne.
Temperatura w obie strony przyjazna- ok. -5 stopni.
Rower chodzi wspaniale- równiótko, cichutko- po prostu marzenie- opłaciło się zarwać dwie noce i pół dnia weekendu żeby go zrobić.
Po drodze 2 gleby w miękki śnieg, więc bez konsekwencji: pierwsza gleba jak chciałem zjechać z chodnika na ścieżkę (żeby ominąć idących pieszych) tylko nie wiedziałem że pod śniegiem jest wysoki krawężnik :-) rower pojechał tam gdzie go poprowadził krawężnik a ja tam gdzie chciałem, tylko już bez roweru :-)
Druga gleba to mnie powiozło w bok na mielącym się śniegu, nie zdążyłem się wypiąć i zaryłem w śnieg (gdyby nie plecak na plecach to tylko obrócić się na plecy i zrobić aniołka :-)
Ogólnie biorąc zmasakrowałem się dziś fizycznie okrutnie i zmęczyła mnie jazda przez Gdańsk, więc jutro chyba pojadę blachosmrodem bo jazda na rowerze ma być przyjemnością a nie udręką.

blachosmrodem :-(

Wtorek, 12 stycznia 2010 | dodano:13.01.2010
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Niestety okazało się że jestem jednak podziębiony (po tym jak wymarzłem masakrycznie po wypadku), więc decyzja że jadę do pracy blachosmrodem niestety, żeby nie rozwinęło się coś więcej.
W ciągu dnia czułem się dobrze, teraz też więc jutro już pojadę rowerkiem.
Przy okazji: koncepcja kupna nowego roweru upadła z powodów finansowych, więc dziś zakupiłem na Allegro najbardziej niezbędne części i wkrótce nastąpi reaktywacja mojego Authora.

dpd(piruety na wydmach w Łebie)

Poniedziałek, 11 stycznia 2010 | dodano:11.01.2010
Km:15.10Km teren:15.10 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:-5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Ufffffff....przejechałem 15 kilosów a czuję jakbym przejechał z 50. Piruety na wydmach w Łebie to jedyne porównanie jakie mi się nasuwa po dzisiejszej przejażdżce do pracy i z pracy do domu. Głęboki, kopny, sypki śnieg. Prawie nic nie odśnieżone (ani na ścieżkach ani na chodnikach), a tam gdzie odśnieżone to już i tak przysypane nowym śniegiem. Po zmianie przedniego koła po wypadku mam z przodu gładką oponę (na szosę) więc woziło mnie we wszystkie strony na boki (stąd te piruety) ale prawie nigdy tam, gdzie chciałem jechać- bolą mnie ręce od machania kierownicą. Dodatkowo ten głęboki śnieg, miejscami zaspy na kilkadziesiąt centymetrów. Momentami musiałem wręcz przeprowadzać rower przez zaspy, bo nie udało się przejechać. To wszystko sprawiło że umordowałem się okrutnie dziś i niestety nie była to przyjemność ale totalny hardkor. Powrót był już ciutkę lepszy (trochę poodśnieżali) ale niewiele lepszy. Rowerzystów w obie strony spotkałem w sumie może 5-6 ciu co i tak uważam za bardzo dobry wytnik biorąc pod uwagę dzisiejsze warunki.

dpd(potrącony przez samochód)

Czwartek, 7 stycznia 2010 | dodano:07.01.2010
Km:47.20Km teren:20.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
No i stało się ..... niestety .... dziś potrącił mnie samochód, na drodze rowerowej na skrzyżowaniu, na moim zielonym :-( ale po kolei.
Rano: super pogoda, tylko -6 stopni, w nocy pięknie dosypało śniegu, więc jechało się cudownie- trasa maksymalnie okrężna, miejscami dziewiczy śnieg- mój ślad był pierwszy. Miejscami ślady innych opon-kilku rowerzystów po drodze.
Powrót: dalej super pogoda -5 stopni więc decyzja pełna trasa okrężna. Jechało się super....niestety nie udało się dojechać do domu.
5 km przed metą zostałem trafiony centralnie w bok przez skręcający samochód na moim zielonym na drodze rowerowej. Ciekawe doświadczenie: poczułem uderzenie w bok usłyszałem odgłos trzaskających plastików, rower został efektownie wybity w górę, ja poleciałem na maskę samochodu barkiem i na plecak a potem zjechałem na ziemię i glebnąłem plecami na plecak (na szczęście plecak był wypchany ciuchami z pracy do prania i innymi rzeczami, więc wspaniale zamortyzował upadek. Rower wylądował jakieś 2-3 metry z przodu. Po wypadku zaczęły mi drętwieć ręce, brzuch i twarz, więc świadkowie zawołali pogotowie. Pogotowie przebadało mnie i okazało się że drętwienie rąk, twarzy i brzucha wzięło się z hiperwentylacji (w szoku tak szybko oddychałem, że w moim organizmie zgromadziło się za dużo tlenu- stąd drętwienie). Tak poza tym nic nie bolało- dużo bardziej się potłukłem jak mi jakiś czas temu pieszy wlazł na ścieżkę i zaliczyłem glebę przez niego.
Pani kierowca dostała mandat od policji, bardzo przepraszała i mówiła że mnie nie zauważyła- no cóż nie miałem pretensji, każdemu może się zdarzyć zagapić- całe szczęście że nikomu nic się nie stało (poza małym siniakiem na nodze :-)
Mój rower niestety gorzej zniósł kraksę: potłuczona tylna lampa, pogięte przednie koło, pokrzywiona korba, co jeszcze to zaraz będę dopiero dokładnie oglądał.
Natomiast samochód kobiety która mnie potrąciła ma przód nieźle zmasakrowany- cały przedni zderzak poszedł w drzazgi- to chyba pedały i korba mojego roweru. Dobrze że było ślisko na ulicy to rower elegancko się śliznął i nie mam połamanej nogi. Ogólnie ciekawe doświadczenie (szczególnie że nic mi się nie stało). Na szczęście do domu resztę trasy dowiózł mnie mój Szwagier- dzięki mu wielkie za to. Wymarzłem tylko strasznie w czasie tych wszystkich formalności kiedy stałem na świeżym powietrzu na mrozie.
Pozdrower dla wszystkich którzy to czytają.

dpd+sprawy na mieście(okrężna*1)

Środa, 6 stycznia 2010 | dodano:06.01.2010
Km:30.90Km teren:7.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: ok. -6 stopni wstałem trochę wcześniej, żeby przekręcić okrężną pełną, ale wyjechałem trochę za późno i po drodze dość mocno się spociłem więc zrezygnowałem z najdłuższej okrężnej i pojechałem najkrótszą okrężną. Pogoda wyśmienita do jazdy: ubity śnieg ale jeszcze nie lód, bez opadów, bez wiatru- super.
Powrót: ok. -7,5 stopni też super pogoda tyle że zimniej i troszkę ręce zaczęły dokuczać pod koniec. Po drodze załatwianie spraw na mieście więc droga powrotna prawie tyle samo kilosów co rano.

dpd(głodny kilku kilometrów więcej)

Wtorek, 5 stycznia 2010 | dodano:05.01.2010
Km:23.60Km teren:1.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:-5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: ok. -5 stopni, najkrótszą drogą do pracy- pogoda super.
Powrót: temperatura między -5 a -6 stopni, głodny chociaż kilku dodatkowych kilometrów wypuściłem się na próbę najkrótszą trasą okrężną. Strzał w dziesiątkę: piękna pogoda, lekki mrozek i śnieg który padał ostatnimi czasy pięknie skrzył się w świetle latarni. Nad zatoką cudownie rześko, pusto i urokliwie. Przecudownie. Ręce mi nie zmarzły. Cudownie się jechało. Szkoda tylko że musiałem jechać na tym marketowym złomie mojej żony, bo jeszcze nie mam cały czas nowego roweru.

dom-praca-dom(pierwsze kilosy w nowym roku)

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 | dodano:04.01.2010
Km:14.80Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: temp. ok. -5 stopni, śnieg na ścieżkach ale twardy, ujeżdżony i do tego niewielka warstwa- jechało się bardzo dobrze- trasa najkrótsza możliwa.
Powrót: temp. też ok. -5 stopni, tak jak rano bardzo dobrze- trasa najkrótsza.
Przy okazji może jakieś nieśmiałe cele na ten rok:
1. Codziennie do pracy na rowerze :-) jak obecnie.
2. Udział w KaszebeRunda na dystansie 215 km (w ubiegłym roku było 120)
3. Na koniec roku 10 kkm- ale ten cel to chyba niezbyt realny przy moich tegorocznych przebiegach: jeżeli będzie 8kkm to też będę zadowolony.

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum