Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:692.12 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:36
Średnia prędkość:24.20 km/h
Maksymalna prędkość:48.80 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:31.46 km i 1h 18m
Więcej statystyk

dpd(powtórka z wczoraj)

Wtorek, 30 listopada 2010 | dodano:30.11.2010
Km:25.31Km teren:0.00 Czas:01:17km/h:19.72
Pr. maks.:31.58Temperatura:-5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: -5,5 stopnia, pogodnie, wiatr chyba troszkę słabszy niż wczoraj ale i tak solidny. Lód dalej leży, trzeba bardzo uważać, tempo więc powolne. Swoją drogą, to chyba mróz też odbiera siły mięśniom- jakoś tak bardziej ospale kręcę na mrozie.
Powrót: bez zmian, wszystko to samo.
W trakcie jazdy muszę się zatrzymywać i grzać ręce, bo jednak solidnie marzną- aż palce bolą. Ogólnie jednak jechało się OK.
Jutro zapowiadają solidny mróz.
Chyba na mrozie licznik mi wariuje troszkę, bo wczoraj i dziś pokonałem dokładnie tą samą trasę a wczoraj pokazał 25,7 a dzisiaj 25,31- zobaczymy- zapisuję co wskazuje.

dpd(wiatr,lód-lekki hardkor)

Poniedziałek, 29 listopada 2010 | dodano:29.11.2010
Km:25.70Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:19.28
Pr. maks.:34.21Temperatura:-3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. -3 stopni, pogodnie, śnieg nie padał, tyle że wiatr wiał bardzo mocno. Jechało by się świetnie, niestety drogi rowerowe (prawie cała Hallera i większość nad morzem) pokryte warstwą lodu i ani grama piasku na tym lodzie :-(. Jechać w związku z tym trzeba było bardzo powoli i ostrożnie- tak też jechałem- a i tak co chwilę gdzieś tam mnie woziło. Na szczęście udało się dojechać do pracy bez żadnej gleby- nie wiem jakim cudem ale się udało :-).
Powrót: wiatr rozhulał się jeszcze bardziej, lodu tyle samo i dalej zero piasku. Na morzu były przepiękne, ogromne fale, więc zajechałem na chwilkę na molo w Brzeźnie, żeby popodziwiać. Dalszy powrót tak jak i rano- bardzo powoli i rozważnie, bo pieruńsko ślisko na tym lodzie. Oj przydałyby się dziś pożądne oponki z kolcami. Na szczęście udało się dojechać do domu bez gleby.
Jednak tempo dzisiejszych przejazdów po prostu "zabójcze" :-)

dpd (mrozek na powrocie)

Piątek, 26 listopada 2010 | dodano:26.11.2010
Km:25.13Km teren:0.00 Czas:01:02km/h:24.32
Pr. maks.:42.23Temperatura:-1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. 0 stopni, a nawet lekko poniżej- rześko. Jechało się przyjemnie i w końcu nie było słychać rzężenia tylnego koła :-).
Powrót: zgodnie z zapowiedziami z ICM-u temperatura spadła poniżej zera, czuć było lekki mrozek. Jak wróciłem na termometrze w domu miałem -1. Tempo lajtowe, jechało się przyjemnie. Bez sensacji takich jak wczoraj ;-)

dpd(złamana oś)

Czwartek, 25 listopada 2010 | dodano:25.11.2010
Km:23.98Km teren:0.00 Czas:01:16km/h:18.93
Pr. maks.:41.06Temperatura:1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Mój kochany rowerek dowiózł mnie do domu :-) Nie wiem jak on to zrobił, ale mnie dowiózł :-) ale po kolei.
Rano: jak wstałem nie padało (ucieszyłem się bo miało padać), temperatura ok. 1 stopnia, jechało się bardzo dobrze. Wiatr trochę wiał, ale nie stanowiło to problemu. Dziś doświadczyłem luksusu przechowywania roweru w garażu podziemnym w pracy- pełen wypas.
Powrót: no i tu pełen ZONK. Jak tylko wyjechałem z garażu podziemnego i nacisnąłem na pedały, usłyszałem TRRRAACHCHCH! i poczułem że koło się blokuje :-(
Jak zszedłem z roweru i zerknąłem, to już wiedziałem że jest pozamiatane- oś w tylnym kole się złamała :-( a koło przekrzywiło się w taki sposób że opona ocierała o brzeg ramy. Opcji wiele nie było: albo spróbować jechać (jeżeli się da) albo nawalać z buta 12 km. Wybrałem opcję pierwszą. Wsiadłem na rower i powolutku, przezwyciężając opór ocierającej opony ruszyłem. Jak rozpędziłem się delikatnie do 12-13 km/h i przestałem naciskać na pedały to koło zaczynało się lżej kręcić i jakoś się jechało. Prędkość przejazdu zawrotna 15-17 km/h. Dominik ;-) nawet zatrzymywałem się na czerwonych światłach ;-) Im bliżej domu tym ciężej się jechało, bo wszystko powoli zaczynało się zacierać, sukcesywnie wypadały kolejne kulki z łożysk koła, co kawałek koło nagle zaczynało hamować jakbym naciskał hamulec. Jak wchodziłem po schodach do domu to z łożysk wypadały na schodach ostatnie kulki. Nie wiem jakim cudem dojechałem do domu, bo koło praktycznie się już nie obraca (tak jest zatarte), ale dojechałem :-) Mój kochany Authorek mnie dowiózł. Teraz muszę iść, dokonać kradzieży ;-) koła z roweru mojej żony, żebym miał czym do pracy jutro dojechać.

Uff jest godzina 23, mój rower zdatny do jazdy :-) Wymontowałem koło z roweru żony (razem z łańcuchem oczywiście), przeserwisowałem (rozbiórka, smarowanie, regulacja) i zamontowałem do swojego, przy okazji zrzucając z niego wielką szuflę błota.
A tutaj zdjęcie mojej złamanej tylnej osi zaraz po tym jak wypadła z koła po jego odkręceniu. Na szczęście złamała się przy wolnobiegu, dlatego dało się jechać :-) Gdyby złamała się z drugiej strony to byłoby pozamiatane:

A tutaj zbliżenie na miejsce złamania. Złamanie nastąpiło w miejscu nadpiłowania osi przez piastę:

A tutaj druga strona osi,w identyczny sposób nadpiłowana jak tam gdzie się złamało. Nie jestem natomiast w stanie stwierdzić, czy to poniższe nadpiłowanie powstało dziś, kiedy jechałem na złamanej, czy było już wcześniej. Wyjaśniły sie też w związku z tym tajemnicze dzwięki jakie wydobywały się od dawna z mojego koła podczas jazdy- jakieś takie hurkocząco-grzechocząco-jakieś tam (trudno określić).... to pewnie były odgłosy piłowania osi :-)

dpd (czuć, że idzie chłód)

Środa, 24 listopada 2010 | dodano:24.11.2010
Km:24.59Km teren:0.00 Czas:00:59km/h:25.01
Pr. maks.:43.90Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: luksusowo, w miarę ciepło, w czasie jazdy pokapywał deszcz ale jechało się b.dobrze- tempo lajtowe.
Powrót: zrobił się trochę wiatr, który ładnie popychał w plecy, nie padało- jechało się łatwo, lekko i przyjemnie. Trzeba było jedynie uważać na pieszych i kierowców bo chodzą i jeżdżą dziś jak potłuczeni :-( W drodze powrotnej wyraźnie dało się odczuć że idzie chłód, bo jakoś takie powietrze wydawało się "prawie mroźne".
A poniżej postanowiłem wrzucić kilka zdjęć mojego napędu, który tak wygląda po kilku dniach jeżdżenia do pracy w deszczu/po deszczu itd.- wcale nie po jakichś błotnistych polnych drogach ale po asfaltowych drogach rowerowych w Gdańsku:








dpd (rano mokro)

Wtorek, 23 listopada 2010 | dodano:23.11.2010
Km:24.58Km teren:0.00 Czas:01:00km/h:24.58
Pr. maks.:44.34Temperatura:5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano jak wstawałem, to już wiedziałem że prognozy pogody nie kłamały- deszcz bębnił po parapecie jak złoto. W miarę ciepło 4-5 stopni.
Cała droga do pracy w deszczu, na szczęście deszcz nie był bardzo mocny, taki sobie średni- nawet przyjemnie się jechało.
Powrót: deszcz już nie padał, niestety spieszyłem się więc najkrótszą drogą do domu. Tempo lajtowe, nic spektakularnego.

dpd (trochę mokro,trochę wietrznie,trochę leniwie)

Poniedziałek, 22 listopada 2010 | dodano:22.11.2010
Km:24.57Km teren:0.00 Czas:01:02km/h:23.78
Pr. maks.:40.31Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: sucho, troszkę wietrznie, w miarę ciepło. Jechałem sobie leniwie, bezwysiłkowo, bo nie chciało mi sie cisnąć.
W ciągu dnia rozpadał się deszcz.
Powrót: trochę padało, tak nawet przyjemnie, wiaterek mocniejszy niż rano ale nie przeszkadzał jakoś specjalnie (ładne fale na morzu). Tempo znowu leniwe i bezwysiłkowe.
Blisko domu utonąłem z rowerem i butami w bajorze błota, którego jeszcze w piątek tam nie było :-(
Coś tam remontują i rozgrzebali, potem zagrzebali i zrobiło się błotne bajoro :-(
Musiałem czyścić buty i ochraniacze po powrocie. Rower na szczęście wypłukałem w kałuży, ale mimo to już jest tak brudny po tych wszystkich deszczach, że prawie nie widać przerzutek.

Rekreacyjna wycieczka z Dominikiem

Niedziela, 21 listopada 2010 | dodano:21.11.2010
Km:64.76Km teren:0.00 Czas:02:49km/h:22.99
Pr. maks.:38.04Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Zenon Wspaniały
Wczoraj wieczorem odezwał się do mnie Dominik z pytaniem czy nie wybrałbym się w niedzielę na małą wycieczkę. Dzięki Dominik, bo sam bym się na pewno nie wybrał :-) z lenistwa :-(
Czym prędzej się zgodziłem (uzyskując oczywiście wcześniej zgodę mojej drugiej połowy ;-).
Umówiliśmy się na 6:00 rano pod LOT-em w Gdańsku. Spod LOT-u przez Łąkową,Opływ Motławy, potem ulicą Zawodzie, Tama Pędzichowska dobiliśmy do Lotosu.
Potem od Lotosu aż do Kiezmarku krajową 7-ką. Tak wcześnie rano w niedzielę ruch jest znikomy, więc jechało się luksusowo :-)
W Kiezmarku skręciliśmy w kierunku Przegaliny i całkiem fajnymi, bocznymi asfaltówkami dotarliśmy do śluzy w Przegalinie. Tam krótki postój-Dominik pewnie wstawi jakieś foty na swoim blogu, bo to on robił zdjęcia.
Ze śluzy w Przegalinie pojechaliśmy Świbnieńską do Świbna, gdzie był krótki postój pod sklepem na uzupełnienie płynów. Podjechaliśmy jeszcze pod przeprawę promową żeby zobaczyć czemu jest zamknięta: lina zdjęta, promu nie ma, budka zamknięta na głucho, tablicy informacyjnej nie ma. Czyżby jakiś remont generalny, czy tej jesieni/zimy prom nie pływa- nie wiadomo o co chodzi, bo żadnej informacji nie było.
Z przeprawy wyruszyliśmy w kierunky Sobieszewa. Przez Świbno jechaliśmy drogą rowerową. Na końcu drogi rowerowej ZONK- Dominik złapał gumę :-( Prawdopodobnie jak przejeżdżaliśmy przy wiacie przystankowej (było pełno drobnych odłamków szkła z potłuczonej szyby).
Tak więc nieplanowany postój na klejenie dętki :-(
Po zaklejeniu ruszyliśmy dalej (na szczęście dalej obyło się bez tego typu przykrych przygód) do Sobieszewa. Za Sobieszewem skręciliśmy w Płońską, potem Benzynową i dojechaliśmy znowu do krajowej 7-ki (pod Makro), pod Lotosem znowu skręciliśmy w Tamę Pędzichowską i prawie tą samą drogą wróciliśmy do Centrum Gdańska.
Tam się pożegnaliśmy i każdy pojechał do domu.
Dzięki Dominik za wyciągnięcie mnie na fajną wycieczkę i miłe towarzystwo :-)
Pozdrower i mam nadzieję że niedługo znowu gdzieś uda się wyskoczyć.
Na swoim blogu Dominik pewnie wrzuci wlepkę śladu trasy którą przejechaliśmy.
A TUTAJ zdjęcia i wlepka GPS na blogu Dominika.

dpd (rano mokro)

Piątek, 19 listopada 2010 | dodano:19.11.2010
Km:35.34Km teren:0.00 Czas:01:26km/h:24.66
Pr. maks.:44.98Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano jak wstałem padał deszcz. Towarzyszył mi zresztą całą drogę do pracy.
Tempo lajtowe, nic spektakularnego.
Powrót: przez Park Północny w Sopocie+ jedna rundka po parku.
Tempo lajtowe, nic spektakularnego.

dpd (masakrator Grzegorz)

Czwartek, 18 listopada 2010 | dodano:18.11.2010
Km:24.57Km teren:0.00 Czas:00:59km/h:24.99
Pr. maks.:42.23Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: w miarę ciepło, jeszcze trochę wilgotno, jechało się dobrze, tempem lajtowym- nic spektakularnego.
W ciągu dnia zaczęła padać mżawka. Powrót w lekkiej mżawce.
Jak skręciłem od morza w Hallera, minąłem jakiegoś bikera stojącego na brzegu drogi rowerowej. Po chwili poczułem że jedzie mi na plecach :-) Myślę sobie, przyspieszę i go zgubię.
Przyspieszam, przyspieszam a on ciągle siedzi mi na plecach. W końcu przy Klinicznej było czerwone i zatrzymaliśmy się obaj na światłach: przywitałem się, przedstawiłem, dowiedziałem się że ma na imię Grzegorz.
Chwilę jechaliśmy razem i gadaliśmy, po czym za Lotosem na Zwycięstwa Grzegorz tak nacisnął na pedały, że jak rozpędził się do ok. 40/h to ja zbastowałem i tym sposobiem świeżo poznany "masakrator" Grzegorz sobie pojechał. Pozdrower i szacuneczek :-)

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum