dpd i znowu debil- tym razem w autobusie
Czwartek, 2 lipca 2015 | dodano:02.07.2015Kategoria do pracy
Km: | 74.15 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 23.54 |
Pr. maks.: | 45.82 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Nie wiem co to za jakaś zła passa ostatnio, ale dziś znowu trafiłem na debila kierowcę. Tym razem kierowca miejskiego autobusu, rano podczas wyprzedzania mnie w Osowej tak przycisnął mnie do krawężnika, że musiałem uciekać na chodnik. Na szczęście był akurat zjazd na posesję i udało mi się uciec na chodnik. Gdybym tego nie zrobił, to autobus przygniótłby mnie do krawężnika i w najlepszym wypadku skończyłoby się wywrotką, zniszczeniem roweru i jakimiś obrażeniami u mnie (mniejszymi lub większymi).
Rano: poza powyższym incydentem, standardową trasą do pracy, z tą różnicą że nie było czasu na przejazd do końca parku w Brzeźnie, więc tylko do ronda w Brzeźnie i do pracy.
Powrót: z pracy prosto na Reja i tam 5 rundek pod ostrego Reja. Z Reja przez las do Spacerowej i przez Osowę do domu.
Więcej incydentów na szczęście już dziś nie było.
Moje mięśnie już odczuwają zmęczenie w tym tygodniu, więc tempo dzisiejszego przejazdu słabsze niż wczoraj.
W weekend odpocznę.
Rano: poza powyższym incydentem, standardową trasą do pracy, z tą różnicą że nie było czasu na przejazd do końca parku w Brzeźnie, więc tylko do ronda w Brzeźnie i do pracy.
Powrót: z pracy prosto na Reja i tam 5 rundek pod ostrego Reja. Z Reja przez las do Spacerowej i przez Osowę do domu.
Więcej incydentów na szczęście już dziś nie było.
Moje mięśnie już odczuwają zmęczenie w tym tygodniu, więc tempo dzisiejszego przejazdu słabsze niż wczoraj.
W weekend odpocznę.
dpd (co nas nie zabije, to nas wzmocni)
Środa, 1 lipca 2015 | dodano:01.07.2015Kategoria do pracy
Km: | 82.04 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:23 | km/h: | 24.25 |
Pr. maks.: | 50.51 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś wyszedłem z takiego założenia jak w tytule i znowu pojechałem na Reja. Z tym że dziś (skoro "wzmocni") pojechałem 3 razy pod ostrego Reja. Dobrze się jechało, choć przy trzecim podjeździe jechało się już zdecydowanie słabiej niż pierwszy i drugi.
Dziś na Reja jakiś zjazd kolarzy, bo pełno ludzi na szosówkach. Z tym że dziś dla odmiany większość kręciła pod łagodnego Reja a ja pod ostrego- dokładnie odwrotnie niż ostatnio. Dziś obyło się bez incydentów.
Kilka suchych szczegółów:
Rano: standardowa trasa do pracy, z rundką do końca parku w Brzeźnie- to też już prawie standard.
Powrót: standardowy przejazd do promu Wisłoujście (na ddr nad morzem coraz niebezpieczniej, bo ludzie jak krowy na pastwisku się zachowują a że jest ich coraz więcej, to i coraz niebezpieczniej). Z Wisłoujścia powrót do Sopotu, na Reja i tam 3 ostre podjazdy (jak na wstępie). Po 3-im podjeździe przez las (koło stacji benzynowej) do Spacerowej i przez Osowę powrót do domu.
Coraz lepiej mi się jeździ. Nie męczę się już tak. Forma rośnie. Oby tak dalej.
Dziś na Reja jakiś zjazd kolarzy, bo pełno ludzi na szosówkach. Z tym że dziś dla odmiany większość kręciła pod łagodnego Reja a ja pod ostrego- dokładnie odwrotnie niż ostatnio. Dziś obyło się bez incydentów.
Kilka suchych szczegółów:
Rano: standardowa trasa do pracy, z rundką do końca parku w Brzeźnie- to też już prawie standard.
Powrót: standardowy przejazd do promu Wisłoujście (na ddr nad morzem coraz niebezpieczniej, bo ludzie jak krowy na pastwisku się zachowują a że jest ich coraz więcej, to i coraz niebezpieczniej). Z Wisłoujścia powrót do Sopotu, na Reja i tam 3 ostre podjazdy (jak na wstępie). Po 3-im podjeździe przez las (koło stacji benzynowej) do Spacerowej i przez Osowę powrót do domu.
Coraz lepiej mi się jeździ. Nie męczę się już tak. Forma rośnie. Oby tak dalej.
dpd- nie lubię Reja (debil za kierownicą)
Wtorek, 30 czerwca 2015 | dodano:30.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 92.86 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:57 | km/h: | 23.51 |
Pr. maks.: | 52.94 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś po raz drugi po baaaardzo długiej przerwie odwiedziłem Reja i ............. chyba się poważnie zastanowię czy jeszcze tam pojechać.
Dziś na Reja, jakiś debil w samochodzie zepchnął mnie w krzaki: zjeżdżałem ostrym zjazdem, więc miałem pewnie coś ok. 40-50 km/h a jakiś debil samochodem wjeżdżał pod górę i zablokował cały pas. Żeby się z nim nie zderzyć, musiałem uciekać na pobocze w trawę i jakieś chaszcze. Moje szczęście, że w tym miejscu pobocze było w miarę równe i nie było rowu, bo udało mi się jakoś z trudem utrzymać się na rowerze i wrócić na asfalt, ale przed oczami już miałem jak się wywalam i roluję przy 50km/h. Kiedyś już miałem takie rolowanie przy 50-ciu w trawę i leżałem po tym przez tydzień w szpitalu a przez 6 tygodni chodziłem w gipsie. Nie mam chyba ochoty powtórzyć tego przez jakiegoś debila za kierownicą.
Poza powyższym incydentem jeździło mi się dziś świetnie, bo odkurzyłem w końcu mojego Unibike'a, a on prawie sam jedzie :-)
Trzeba mu tylko troszkę pomóc, a wtedy leci prawie jak na skrzydłach.
Rano: tak dobrze i szybko się jechało, że pomimo późnego dość wyjazdu zdążyłem jeszcze przed pracą pojechać do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do promu Wisłoujście, potem powrót do Sopotu i na Reja (2 pętelki pod łagodny podjazd). Niestety po powyższym incydencie odechciało mi się jechać 3-iej rundki, więc zjechałem do Sopotu i wzdłuż głównej do Oliwy a z Oliwy prawie standardowo do domu.
Dziś na Reja, jakiś debil w samochodzie zepchnął mnie w krzaki: zjeżdżałem ostrym zjazdem, więc miałem pewnie coś ok. 40-50 km/h a jakiś debil samochodem wjeżdżał pod górę i zablokował cały pas. Żeby się z nim nie zderzyć, musiałem uciekać na pobocze w trawę i jakieś chaszcze. Moje szczęście, że w tym miejscu pobocze było w miarę równe i nie było rowu, bo udało mi się jakoś z trudem utrzymać się na rowerze i wrócić na asfalt, ale przed oczami już miałem jak się wywalam i roluję przy 50km/h. Kiedyś już miałem takie rolowanie przy 50-ciu w trawę i leżałem po tym przez tydzień w szpitalu a przez 6 tygodni chodziłem w gipsie. Nie mam chyba ochoty powtórzyć tego przez jakiegoś debila za kierownicą.
Poza powyższym incydentem jeździło mi się dziś świetnie, bo odkurzyłem w końcu mojego Unibike'a, a on prawie sam jedzie :-)
Trzeba mu tylko troszkę pomóc, a wtedy leci prawie jak na skrzydłach.
Rano: tak dobrze i szybko się jechało, że pomimo późnego dość wyjazdu zdążyłem jeszcze przed pracą pojechać do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do promu Wisłoujście, potem powrót do Sopotu i na Reja (2 pętelki pod łagodny podjazd). Niestety po powyższym incydencie odechciało mi się jechać 3-iej rundki, więc zjechałem do Sopotu i wzdłuż głównej do Oliwy a z Oliwy prawie standardowo do domu.
dpd- z wizytą na Reja
Czwartek, 25 czerwca 2015 | dodano:25.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 91.70 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 04:21 | km/h: | 21.08 |
Pr. maks.: | 50.59 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano bardzo późno wyszedłem z domu, więc żeby zdążyć do pracy musiałem jechać najkrótszą możliwą drogą.
Za to w drodze powrotnej musiałem dokręcić kilometry :-)
Po pracy pojechałem do promu Wisłoujście (to ostatnio prawie rytuał już). Lubię tam jeździć, bo zawsze można popatrzyć na przepływające statki, powdychać zapachy wody. Lubię tam zawsze chwilę postać i popatrzeć.
Stamtąd powrót do Sopotu i na Reja, bo już baaaaaardzo dawno tam nie byłem. Trochę się na Reja pozmieniało od czasu jak tam byłem:
- na początku łagodnego podjazdu przy drodze wycięli prawie wszystkie drzewa- zrobiło się tam teraz jasno- może i lepiej,
- przy szlabanach pojawiły się dla rowerzystów i pieszych objazdy z kostki brukowej- nie trzeba się już taplać w błocie,
- pojawiły się też tablice informacyjne "pętla reja" i oznakowanie że to trasa dla rowerzystów i biegaczy,
- co się niestety nie zmieniło :-( to nadal są te cholerne garby zwalniające na ostrym podjeździe- to jest powód, dla którego przestałem tam jeździć.
Na Reja panował dziś niezły tłok: pełno kolarzy, kilku biegaczy, rolkarze- gdzie te czasy, kiedy kręciłem tam np. 10 rundek i nie spotkałem żywego ducha.
Na Reja wykręciłem sobie lajtowo 3 rundki pod łagodny i wróciłem z powrotem nad morze. Nad morzem jeszcze jedna rundka do ronda w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
Rano było ledwie trochę ponad 20 km ale za to w drodze powrotnej wyszło ponad 70 km.
Całkiem nieźle sobie pokręciłem dziś, tylko niestety kolano znowu boleśnie dokuczało :-) od któregoś momentu.
Do tego mój rower wydaje chyba już ostatnie tchnienia- trzeba będzie się nim porządnie zająć w weekend: suport już chyba dobił 10kkm i dźwięki które wydaje sugerują, że już nie pociągnie długo, z tylnego koła dobywają się jakieś chrzęsty i chrobotanie oraz silne wibracje przy większych prędkościach- obawiam się, że to może być piasta na ukończeniu, do wymiany od dawna są stery a teraz jeszcze tylna przerzutka przestała mi zrzucać na najmniejszą tarczę- a nie jest to kwestia regulacji.
Dziś rozebrałem linkę i pancerze przerzutki, przesmarowałem- zobaczymy jutro.
Za to w drodze powrotnej musiałem dokręcić kilometry :-)
Po pracy pojechałem do promu Wisłoujście (to ostatnio prawie rytuał już). Lubię tam jeździć, bo zawsze można popatrzyć na przepływające statki, powdychać zapachy wody. Lubię tam zawsze chwilę postać i popatrzeć.
Stamtąd powrót do Sopotu i na Reja, bo już baaaaaardzo dawno tam nie byłem. Trochę się na Reja pozmieniało od czasu jak tam byłem:
- na początku łagodnego podjazdu przy drodze wycięli prawie wszystkie drzewa- zrobiło się tam teraz jasno- może i lepiej,
- przy szlabanach pojawiły się dla rowerzystów i pieszych objazdy z kostki brukowej- nie trzeba się już taplać w błocie,
- pojawiły się też tablice informacyjne "pętla reja" i oznakowanie że to trasa dla rowerzystów i biegaczy,
- co się niestety nie zmieniło :-( to nadal są te cholerne garby zwalniające na ostrym podjeździe- to jest powód, dla którego przestałem tam jeździć.
Na Reja panował dziś niezły tłok: pełno kolarzy, kilku biegaczy, rolkarze- gdzie te czasy, kiedy kręciłem tam np. 10 rundek i nie spotkałem żywego ducha.
Na Reja wykręciłem sobie lajtowo 3 rundki pod łagodny i wróciłem z powrotem nad morze. Nad morzem jeszcze jedna rundka do ronda w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
Rano było ledwie trochę ponad 20 km ale za to w drodze powrotnej wyszło ponad 70 km.
Całkiem nieźle sobie pokręciłem dziś, tylko niestety kolano znowu boleśnie dokuczało :-) od któregoś momentu.
Do tego mój rower wydaje chyba już ostatnie tchnienia- trzeba będzie się nim porządnie zająć w weekend: suport już chyba dobił 10kkm i dźwięki które wydaje sugerują, że już nie pociągnie długo, z tylnego koła dobywają się jakieś chrzęsty i chrobotanie oraz silne wibracje przy większych prędkościach- obawiam się, że to może być piasta na ukończeniu, do wymiany od dawna są stery a teraz jeszcze tylna przerzutka przestała mi zrzucać na najmniejszą tarczę- a nie jest to kwestia regulacji.
Dziś rozebrałem linkę i pancerze przerzutki, przesmarowałem- zobaczymy jutro.
dpd
Poniedziałek, 22 czerwca 2015 | dodano:22.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 80.48 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:45 | km/h: | 21.46 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano nie miałem ani siły ani ochoty cisnąć, więc tempem rekreacyjnym. Bardzo przyjemnie mi się jechało.
Powrót: też dobrze mi się jechało i nawet trochę momentami podociskałem, ale niestety zaczęło mnie boleć znowu kolano i od Węglowej to już bardzo powoli (właściwie jedną nogą), żeby nie przeciążać kolana.
Rano: temp. ok. 10 stopni, trasa standardowa z rundką do ronda w Brzeźnie. Tempo jak już wspomniałem rekreacyjne.
Powrót: Jak dla mnie idealne warunki do jazdy: ok. 19 stopni (perfekcyjna temp. do jazdy na krótko), zachmurzone niebo (słońce nie męczyło), nie padało, lekki wiaterek (chłodził ale nie przeszkadzał). W związku z tym po pracy do promu Wisłoujście, powrót i jeszcze rundka Sopot-Brzeźno i dopiero powrót do domu standardową trasą. Gdyby nie bolące znowu kolano, byłoby idealnie.
Powrót: też dobrze mi się jechało i nawet trochę momentami podociskałem, ale niestety zaczęło mnie boleć znowu kolano i od Węglowej to już bardzo powoli (właściwie jedną nogą), żeby nie przeciążać kolana.
Rano: temp. ok. 10 stopni, trasa standardowa z rundką do ronda w Brzeźnie. Tempo jak już wspomniałem rekreacyjne.
Powrót: Jak dla mnie idealne warunki do jazdy: ok. 19 stopni (perfekcyjna temp. do jazdy na krótko), zachmurzone niebo (słońce nie męczyło), nie padało, lekki wiaterek (chłodził ale nie przeszkadzał). W związku z tym po pracy do promu Wisłoujście, powrót i jeszcze rundka Sopot-Brzeźno i dopiero powrót do domu standardową trasą. Gdyby nie bolące znowu kolano, byłoby idealnie.
dpd
Piątek, 19 czerwca 2015 | dodano:19.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 68.02 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 21.59 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Jechało się dziś tak sobie: nie było tragedii i nie było szału. Tak ot po prostu przemieściłem się w obie strony.
Rano: temp. ok. 11 stopni, standardowo do pracy z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: ok. 13 stopni, rundka do końca parku w Brzeźnie i powrót standardowy do domu. Wg ICM'u miało strasznie padać, ale jakoś udało mi się suchą nogą dojechać do samego domu i do tej pory nie padało. Padało tylko w ciągu dnia, jak byłem w pracy i to tylko przez jakiś czas.
W drodze powrotnej przy Węglowej znowu spotkałem daniela, poza tym nic ciekawego.
Rano: temp. ok. 11 stopni, standardowo do pracy z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: ok. 13 stopni, rundka do końca parku w Brzeźnie i powrót standardowy do domu. Wg ICM'u miało strasznie padać, ale jakoś udało mi się suchą nogą dojechać do samego domu i do tej pory nie padało. Padało tylko w ciągu dnia, jak byłem w pracy i to tylko przez jakiś czas.
W drodze powrotnej przy Węglowej znowu spotkałem daniela, poza tym nic ciekawego.
dpd-było nieźle
Środa, 17 czerwca 2015 | dodano:17.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 70.47 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 22.37 |
Pr. maks.: | 40.96 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano kiepsko się jechało. Nogi nie chciały podawać i toczyłem się ot tak, byle do przodu.
Za to w drodze powrotnej czułem OGIEŃ w nogach :-D
Jechało mi się po prostu świetnie. Oczywiście do pewnego momentu, bo potem kolano dało ostrzeżenie, że jak nie zwolnię, to będzie źle :-( no i trzeba było zwolnić. Jednak mimo to i tak świetnie się jechało.
Jedno mnie frapuje, mamy drugą połowę czerwca a temperatury cały czas jakby połowa maja była. Codziennie rano ok. 10 stopni (tak było i dziś) a po południu ledwo trochę ponad 15 (dziś było prawie 16 WOW !!!), a do tego wszystkiego jeszcze zimny wiatr.
Co do dzisiejszych tras: rano standardowo + rundka do ronda w Brzeźnie- na nic więcej nie miałem ochoty.
Powrót: dojechałem do ronda w Brzeźnie, zawróciłem i zacząłem już wracać, ale stwierdziłem, że jednak pojadę dalej. Nawrotka i do promu Wisłoujście. Tam chwilę postałem i popatrzyłem na przepływające statki a potem wróciłem do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
Dobrze mi się dziś jechało, szczególnie w drodze powrotnej.
Za to w drodze powrotnej czułem OGIEŃ w nogach :-D
Jechało mi się po prostu świetnie. Oczywiście do pewnego momentu, bo potem kolano dało ostrzeżenie, że jak nie zwolnię, to będzie źle :-( no i trzeba było zwolnić. Jednak mimo to i tak świetnie się jechało.
Jedno mnie frapuje, mamy drugą połowę czerwca a temperatury cały czas jakby połowa maja była. Codziennie rano ok. 10 stopni (tak było i dziś) a po południu ledwo trochę ponad 15 (dziś było prawie 16 WOW !!!), a do tego wszystkiego jeszcze zimny wiatr.
Co do dzisiejszych tras: rano standardowo + rundka do ronda w Brzeźnie- na nic więcej nie miałem ochoty.
Powrót: dojechałem do ronda w Brzeźnie, zawróciłem i zacząłem już wracać, ale stwierdziłem, że jednak pojadę dalej. Nawrotka i do promu Wisłoujście. Tam chwilę postałem i popatrzyłem na przepływające statki a potem wróciłem do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
Dobrze mi się dziś jechało, szczególnie w drodze powrotnej.
dpd- znowu kolano
Wtorek, 16 czerwca 2015 | dodano:16.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 62.16 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:06 | km/h: | 20.05 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś znowu odezwało się kolano. Bez żadnego ostrzeżenia. Po prostu zaczęło boleć w trakcie jazdy :-( A już myślałem, że mam to za sobą. W związku z tym w drodze powrotnej bardzo je oszczędzałem, jechałem powoli i prawie wogóle go nie obciążałem. W drodze powrotnej na szczęście nie bolało.
Rano: chłodno, poniżej 10 stopni i do tego wiatr. Ubrałem długie spodnie i kurtkę- bez zapinania. Ciepło się zrobiło dopiero blisko Oliwy, jednak nie chciało mi się rozbierać, więc do końca jechałem w takim stroju. Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie ale już nigdzie dalej, bo to właśnie w drodze do ronda zaczęło boleć kolano.
Powrót: temp. ok. 15 stopni i dość chłodny wiatr. Założyłem cienki ortalion bez zapinania i było optymalnie. Po pracy tylko do ronda w Brzeźnie spacerowym tempem. Dalej standardowo do domu, ale cały czas z minimalnym obciążaniem kolana.
Rano: chłodno, poniżej 10 stopni i do tego wiatr. Ubrałem długie spodnie i kurtkę- bez zapinania. Ciepło się zrobiło dopiero blisko Oliwy, jednak nie chciało mi się rozbierać, więc do końca jechałem w takim stroju. Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie ale już nigdzie dalej, bo to właśnie w drodze do ronda zaczęło boleć kolano.
Powrót: temp. ok. 15 stopni i dość chłodny wiatr. Założyłem cienki ortalion bez zapinania i było optymalnie. Po pracy tylko do ronda w Brzeźnie spacerowym tempem. Dalej standardowo do domu, ale cały czas z minimalnym obciążaniem kolana.
dpd
Poniedziałek, 15 czerwca 2015 | dodano:15.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 69.75 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 21.35 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś nie wydarzyło się nic ciekawego, poza spotkaniem w drodze powrotnej Dominika- dzięki za miłe towarzystwo.
Rano: dość chłodno, ok. 11 stopni. Do krótkich spodenek i krótkich rękawków ubrałem nogawki i rękawki + cienki ortalion bez zapianania.
Jechało się komfortowo. Przed pracą jeszcze rundka do końca parku w Brzeźnie.
Rano jakoś słabo mi się jechało, nie miałem siły żeby pociskać, toczyłem się rekreacyjnie.
Powrót: ok. 15 stopni i zimny wiatr, który im bliżej domu, tym bardziej dokuczliwy był. Jechałem na krótko, ale wcale nie było mi ciepło- momentami nawet podmarzałem. Nie chciało mi się jednak wyciągać kurtki.
W drodze powrotnej zajechałem jeszcze na cmentarz Srebrzysko sprzątnąć groby, postawić kwiatka i zapalić światełko.
Ze Srebrzyska powrót przez Matemblewo, z Matemblewa do Kleszej, Dolina Radości, Węglową do Osowej i dalej standardowo.
Dobrze się jechało i nawet nie przeszkadzał mi dość upierdliwy wmordewind.
Rano: dość chłodno, ok. 11 stopni. Do krótkich spodenek i krótkich rękawków ubrałem nogawki i rękawki + cienki ortalion bez zapianania.
Jechało się komfortowo. Przed pracą jeszcze rundka do końca parku w Brzeźnie.
Rano jakoś słabo mi się jechało, nie miałem siły żeby pociskać, toczyłem się rekreacyjnie.
Powrót: ok. 15 stopni i zimny wiatr, który im bliżej domu, tym bardziej dokuczliwy był. Jechałem na krótko, ale wcale nie było mi ciepło- momentami nawet podmarzałem. Nie chciało mi się jednak wyciągać kurtki.
W drodze powrotnej zajechałem jeszcze na cmentarz Srebrzysko sprzątnąć groby, postawić kwiatka i zapalić światełko.
Ze Srebrzyska powrót przez Matemblewo, z Matemblewa do Kleszej, Dolina Radości, Węglową do Osowej i dalej standardowo.
Dobrze się jechało i nawet nie przeszkadzał mi dość upierdliwy wmordewind.
dpd-spotkanie z danielami
Piątek, 12 czerwca 2015 | dodano:12.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 62.37 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 21.38 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Teraz wiem to już z całą pewnością, że tym razem spotkałem na drodze stado danieli. Zjeżdżałem Węglową w dół rano i z daleka zobaczyłem, że przy drodze pasą się jakieś 4 zwierzaki. Miały kompletny zlew na to że jadę. Przejeżdżając obok nich (4 sztuki, w tym jeden samiec) zwolniłem, żeby się im przyjrzeć a one wogóle bez krępacji skubały sobie trawę. Jak przejeżdżałem dosłownie 1,5 metra od nich, to tylko podniosły głowy i patrzyły się na mnie, ale zero strachu. Tym razem przyjrzałem się im: miały jasne cętki na sierści i charakterystyczne białe zady z obwódką- czyli 100% pewności że to były daniele.
Poza tym nic ciekawego dziś, poza tym, że w drodze powrotnej było jak dla mnie już za gorąco. Lało się ze mnie jak hydrantu.
W obie strony standardową trasą, z rundką do ronda w Brzeźnie.
Poza tym nic ciekawego dziś, poza tym, że w drodze powrotnej było jak dla mnie już za gorąco. Lało się ze mnie jak hydrantu.
W obie strony standardową trasą, z rundką do ronda w Brzeźnie.