dpd- nie lubię Reja (debil za kierownicą)
Wtorek, 30 czerwca 2015 | dodano:30.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 92.86 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:57 | km/h: | 23.51 |
Pr. maks.: | 52.94 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś po raz drugi po baaaardzo długiej przerwie odwiedziłem Reja i ............. chyba się poważnie zastanowię czy jeszcze tam pojechać.
Dziś na Reja, jakiś debil w samochodzie zepchnął mnie w krzaki: zjeżdżałem ostrym zjazdem, więc miałem pewnie coś ok. 40-50 km/h a jakiś debil samochodem wjeżdżał pod górę i zablokował cały pas. Żeby się z nim nie zderzyć, musiałem uciekać na pobocze w trawę i jakieś chaszcze. Moje szczęście, że w tym miejscu pobocze było w miarę równe i nie było rowu, bo udało mi się jakoś z trudem utrzymać się na rowerze i wrócić na asfalt, ale przed oczami już miałem jak się wywalam i roluję przy 50km/h. Kiedyś już miałem takie rolowanie przy 50-ciu w trawę i leżałem po tym przez tydzień w szpitalu a przez 6 tygodni chodziłem w gipsie. Nie mam chyba ochoty powtórzyć tego przez jakiegoś debila za kierownicą.
Poza powyższym incydentem jeździło mi się dziś świetnie, bo odkurzyłem w końcu mojego Unibike'a, a on prawie sam jedzie :-)
Trzeba mu tylko troszkę pomóc, a wtedy leci prawie jak na skrzydłach.
Rano: tak dobrze i szybko się jechało, że pomimo późnego dość wyjazdu zdążyłem jeszcze przed pracą pojechać do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do promu Wisłoujście, potem powrót do Sopotu i na Reja (2 pętelki pod łagodny podjazd). Niestety po powyższym incydencie odechciało mi się jechać 3-iej rundki, więc zjechałem do Sopotu i wzdłuż głównej do Oliwy a z Oliwy prawie standardowo do domu.
Dziś na Reja, jakiś debil w samochodzie zepchnął mnie w krzaki: zjeżdżałem ostrym zjazdem, więc miałem pewnie coś ok. 40-50 km/h a jakiś debil samochodem wjeżdżał pod górę i zablokował cały pas. Żeby się z nim nie zderzyć, musiałem uciekać na pobocze w trawę i jakieś chaszcze. Moje szczęście, że w tym miejscu pobocze było w miarę równe i nie było rowu, bo udało mi się jakoś z trudem utrzymać się na rowerze i wrócić na asfalt, ale przed oczami już miałem jak się wywalam i roluję przy 50km/h. Kiedyś już miałem takie rolowanie przy 50-ciu w trawę i leżałem po tym przez tydzień w szpitalu a przez 6 tygodni chodziłem w gipsie. Nie mam chyba ochoty powtórzyć tego przez jakiegoś debila za kierownicą.
Poza powyższym incydentem jeździło mi się dziś świetnie, bo odkurzyłem w końcu mojego Unibike'a, a on prawie sam jedzie :-)
Trzeba mu tylko troszkę pomóc, a wtedy leci prawie jak na skrzydłach.
Rano: tak dobrze i szybko się jechało, że pomimo późnego dość wyjazdu zdążyłem jeszcze przed pracą pojechać do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do promu Wisłoujście, potem powrót do Sopotu i na Reja (2 pętelki pod łagodny podjazd). Niestety po powyższym incydencie odechciało mi się jechać 3-iej rundki, więc zjechałem do Sopotu i wzdłuż głównej do Oliwy a z Oliwy prawie standardowo do domu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!