dpd
Piątek, 2 marca 2012 | dodano:02.03.2012
Km: | 33.89 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 23.11 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 3.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ciepło, ok. +3,5 stopnia standardowo do pracy. Na trasie prawie sucho, jedynie na łagodnym Reju trochę błocka, więc dojechałem do pracy w ubraniu w kropki :-)
Powrót: ciepło, podobnie jak rano. Nad morzem sucho i komfortowo. Jedynie co, to wiatr trochę się dawał we znaki, ale dało się jechać.
Na łagodnym Reju zaczyna powoli przesychać.
P.s. Na wieczornych zakupach kupiłem sobie w końcu jakieś błotniki- komplet za całe 2 dychy w GO Sport :-D Może nie będę teraz cały uwalony błotem :-)
Przy okazji kupiłem sobie w końcu (akurat były) litrowy bidon, bo 750 ml to zawsze było mi za mało.
Powrót: ciepło, podobnie jak rano. Nad morzem sucho i komfortowo. Jedynie co, to wiatr trochę się dawał we znaki, ale dało się jechać.
Na łagodnym Reju zaczyna powoli przesychać.
P.s. Na wieczornych zakupach kupiłem sobie w końcu jakieś błotniki- komplet za całe 2 dychy w GO Sport :-D Może nie będę teraz cały uwalony błotem :-)
Przy okazji kupiłem sobie w końcu (akurat były) litrowy bidon, bo 750 ml to zawsze było mi za mało.
dpd- cudownie
Środa, 29 lutego 2012 | dodano:29.02.2012
Km: | 65.12 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 23.40 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Cudownie dziś było i dzięki temu cudownie się jeździło.
Rano: temperatura ok. 0 i lekko poniżej. W Osowie wszystkie kałuże pozamarzane i miejscami lekko ślisko. Słoneczko tak cudownie świeciło, w lesie ptaki już od kilku dni podśpiewują, że jechało się wprost cudownie. Standardową trasą do pracy.
Ja już czuję przez skórę wiosnę :-D
Powrót: jak wychodziłem z pracy na termometrze było 9 stopni. Aż tyle to nie było, ale było bardzo przyjemnie i cieplutko. DDR nad morzem prawie sucha, więc jedzie się wprost rewelacyjnie, co zresztą widać po zwiększającej się liczbie bikerek i bikerów. Nad morzem też dużo spacerowiczów.
Było tak pięknie i cieplutko, że musiałem się trochę pokręcić nad morzem i jeździło się tak dobrze że skończyłem dopiero jak się zrobiło ciemno.
Na Reja również doskonałe warunki do śmigania, jedynie na łagodnym podjeździe jest jeszcze trochę mokro i błotniście ale warunki do jazdy doskonałe.
Cudowny był dziś dzień do jeżdżenia :-D
Rano: temperatura ok. 0 i lekko poniżej. W Osowie wszystkie kałuże pozamarzane i miejscami lekko ślisko. Słoneczko tak cudownie świeciło, w lesie ptaki już od kilku dni podśpiewują, że jechało się wprost cudownie. Standardową trasą do pracy.
Ja już czuję przez skórę wiosnę :-D
Powrót: jak wychodziłem z pracy na termometrze było 9 stopni. Aż tyle to nie było, ale było bardzo przyjemnie i cieplutko. DDR nad morzem prawie sucha, więc jedzie się wprost rewelacyjnie, co zresztą widać po zwiększającej się liczbie bikerek i bikerów. Nad morzem też dużo spacerowiczów.
Było tak pięknie i cieplutko, że musiałem się trochę pokręcić nad morzem i jeździło się tak dobrze że skończyłem dopiero jak się zrobiło ciemno.
Na Reja również doskonałe warunki do śmigania, jedynie na łagodnym podjeździe jest jeszcze trochę mokro i błotniście ale warunki do jazdy doskonałe.
Cudowny był dziś dzień do jeżdżenia :-D
dpd- zima i jesień
Wtorek, 28 lutego 2012 | dodano:28.02.2012
Km: | 41.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 22.17 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | -0.2 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Tak tak i to dokładnie w takiej kolejności :-(
Rano: zima, śnieżyca taka, że jadąc Spacerową w dół prawie nic nie widziałem, bo śnieg tak walił w twarz, że jechałem z zamkniętymi oczami i tylko otwierałem na ułamki sekund, żeby nie wjechać w jakiś samochód. Śnieg nieźle siekł po twarzy.
Ponieważ temperatura była w okolicach 0 i lekko poniżej, to dojechałem do pracy cały mokry, ubłocony i na dodatek posolony. Wszystko dookoła białe.
Wkrótce po przyjeździe, po śniegu zaczął padać deszcz i temperatura się podniosła.
Powrót: dla odmiany w drodze powrotnej warunki jesienno-pluchowe. Temperatura ok. +5 stopni ciepło i wszędzie kałuże, bajora wody i wszechobecne błoto. Po pracy zrobiłem jedną rundkę nad morzem: Brzeźno rondo- Sopot Park Północny.
Dzięki deszczowi i plusowej temperaturze po wczorajszym i dzisiejszym śniegu i lodzie nie zostało śladu. Na Reja zresztą też.
Jechało się przyjemnie, tylko do domu wróciłem ubłocony po pachy, o rowerze nie wspomnę.
Rano: zima, śnieżyca taka, że jadąc Spacerową w dół prawie nic nie widziałem, bo śnieg tak walił w twarz, że jechałem z zamkniętymi oczami i tylko otwierałem na ułamki sekund, żeby nie wjechać w jakiś samochód. Śnieg nieźle siekł po twarzy.
Ponieważ temperatura była w okolicach 0 i lekko poniżej, to dojechałem do pracy cały mokry, ubłocony i na dodatek posolony. Wszystko dookoła białe.
Wkrótce po przyjeździe, po śniegu zaczął padać deszcz i temperatura się podniosła.
Powrót: dla odmiany w drodze powrotnej warunki jesienno-pluchowe. Temperatura ok. +5 stopni ciepło i wszędzie kałuże, bajora wody i wszechobecne błoto. Po pracy zrobiłem jedną rundkę nad morzem: Brzeźno rondo- Sopot Park Północny.
Dzięki deszczowi i plusowej temperaturze po wczorajszym i dzisiejszym śniegu i lodzie nie zostało śladu. Na Reja zresztą też.
Jechało się przyjemnie, tylko do domu wróciłem ubłocony po pachy, o rowerze nie wspomnę.
dpd- znowu zima o sobie przypomniała :-(
Poniedziałek, 27 lutego 2012 | dodano:27.02.2012
Km: | 40.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 22.34 |
Pr. maks.: | 40.21 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj znowu podsypało trochę śniegu, który ubity, zamienił się miejscami w cienką lodową warstwę :-( Do tego znowu lekko przymroziło :-( Zima nie chce się łatwo poddać.....niestety.
Wczoraj musiałem gruntownie rozebrać, wyczyścić i nasmarować cały układ hamulcowy, bo już był tak zapieczony, że ani jeden ani drugi hamulec nie odbijał i cały czas jechałem na lekko hamujących. Niestety sól i błoto poczyniły już nieodwracalne zniszczenia i bez jakichś wymian się nie obędzie. Uczynniłem je na tyle, że przez jakiś czas jeszcze może pojeżdżą.
Rano: temp. chyba coś koło -2. Standardową trasą do pracy przez łagodnego Reja. Na łagodnym Reju troszkę ślisko (przez tą cienką ubitą warstewkę śniegu) ale dzięki kolcom jechało się bardzo dobrze.
Powrót: na termometrze w pracy było niby +2,3 stopnia- założyłem więc lżejsze odmiany ciuchów, jednak faktycznie było na pewno poniżej zera. Na termometrze w domu miałem -1 stopień. Zrobiłem rekonesans na całej długości ddr nad morzem od Brzeźna do końca Parku Północnego w Sopocie. O ile w Sopocie ddr czarne i suche, to od Jelitkowa do ronda w Brzeźnie leżą całe połacie cienkiej wartstwy ubitego śniegu przeplatane lodem. Bez kolców mogło by być niebezpiecznie, ale na kolcach jechało się bardzo dobrze.
Powrót łagodnym Rejem, na którym od rana niewiele się zmieniło: również cienka warstwa ubitego śniegu przeplatana lodem.
Tak ogólnie to w drodze powrotnej trochę zmarzłem.
Wczoraj musiałem gruntownie rozebrać, wyczyścić i nasmarować cały układ hamulcowy, bo już był tak zapieczony, że ani jeden ani drugi hamulec nie odbijał i cały czas jechałem na lekko hamujących. Niestety sól i błoto poczyniły już nieodwracalne zniszczenia i bez jakichś wymian się nie obędzie. Uczynniłem je na tyle, że przez jakiś czas jeszcze może pojeżdżą.
Rano: temp. chyba coś koło -2. Standardową trasą do pracy przez łagodnego Reja. Na łagodnym Reju troszkę ślisko (przez tą cienką ubitą warstewkę śniegu) ale dzięki kolcom jechało się bardzo dobrze.
Powrót: na termometrze w pracy było niby +2,3 stopnia- założyłem więc lżejsze odmiany ciuchów, jednak faktycznie było na pewno poniżej zera. Na termometrze w domu miałem -1 stopień. Zrobiłem rekonesans na całej długości ddr nad morzem od Brzeźna do końca Parku Północnego w Sopocie. O ile w Sopocie ddr czarne i suche, to od Jelitkowa do ronda w Brzeźnie leżą całe połacie cienkiej wartstwy ubitego śniegu przeplatane lodem. Bez kolców mogło by być niebezpiecznie, ale na kolcach jechało się bardzo dobrze.
Powrót łagodnym Rejem, na którym od rana niewiele się zmieniło: również cienka warstwa ubitego śniegu przeplatana lodem.
Tak ogólnie to w drodze powrotnej trochę zmarzłem.
dpd-duje wicher duje, rekordzik :-)
Piątek, 24 lutego 2012 | dodano:24.02.2012
Km: | 46.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 50.10 | Temperatura: | 5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj wicherek dziś wieje znacznie solidniej niż wczoraj, ale to dobrze bo na Reja już prawie nie ma śniegu a miejscami nawet sucho jest. Nad morzem wszelkie ślady śniegu znikły od wczoraj zupełnie a droga rowerowa suchutka.
A rekordzik? Ano jest: najszybciej wykręcony w roku pierwszy tysiąc kilometrów. W ubiegłym roku był dopiero w połowie marca, 2 lata temu dopiero w kwietniu a w tym roku już pod koniec lutego- jest dobrze :-D Gdyby nie choroba byłby jeszcze szybciej, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
Rano: najkrótszą drogą do pracy, przez ostrego Reja. Wiatr gnał w plecy- trzeba było hamować żeby nie było na złamanie karku, a i tak na Spacerowej (pomiędzy dwoma szpalerami samochodów- jeden w dół w korku drugi w górę jadący) bujnąłem się do 50 km/h- była adrenalinka :-D Dodatkowo rower szedł też jak przecinak, bo kupioną wczoraj pompką pierdnąłem dziś rano w obie oponki na maksa (do 4,5 atmosfery), a było już poniżej 2 atmosfer przed pompowaniem- jak na rower to był prawie flak, ale dzięki temu pewniej jeździło się po lodzie.
Powrót: z pracy na cmentarz- zapalić światełko pamięci w rocznicę śmierci Mamy.
Z cmentarza przez centrum Wrzeszcza, koło Opery, Hallera, nad morzem do Sopotu a potem łagodnym Rejem do domu. Jak już pisałem na Reja od wczoraj śnieg praktycznie prawie zniknął- zostały tylko gdzieniegdzie niewielkie placki.
Na początku Reja (koło PEKAO) wyprzedziło mnie dwóch bikerów (pozdrower dla nich) i pomknęło w górę a w połowie działek minął mnie jakiś biker zjeżdżający z góry. Znaczy się, powoli zaczyna się znowu robić ruch na Reja. Warunki są- tylko śmigać.
Wiatr dziś bardzo solidnie dawał się we znaki: kilka razy z zaskoku próbował mnie zrzucić z roweru (zawiewając z za winkla z ogromną siłą), wiele razy próbował mnie zatrzymać w miejscu, ale żadna z tych prób mu się nie powiodła. Wyszedłem zwycięsko z tych prób ;-) tyle że umęczony.
A rekordzik? Ano jest: najszybciej wykręcony w roku pierwszy tysiąc kilometrów. W ubiegłym roku był dopiero w połowie marca, 2 lata temu dopiero w kwietniu a w tym roku już pod koniec lutego- jest dobrze :-D Gdyby nie choroba byłby jeszcze szybciej, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
Rano: najkrótszą drogą do pracy, przez ostrego Reja. Wiatr gnał w plecy- trzeba było hamować żeby nie było na złamanie karku, a i tak na Spacerowej (pomiędzy dwoma szpalerami samochodów- jeden w dół w korku drugi w górę jadący) bujnąłem się do 50 km/h- była adrenalinka :-D Dodatkowo rower szedł też jak przecinak, bo kupioną wczoraj pompką pierdnąłem dziś rano w obie oponki na maksa (do 4,5 atmosfery), a było już poniżej 2 atmosfer przed pompowaniem- jak na rower to był prawie flak, ale dzięki temu pewniej jeździło się po lodzie.
Powrót: z pracy na cmentarz- zapalić światełko pamięci w rocznicę śmierci Mamy.
Z cmentarza przez centrum Wrzeszcza, koło Opery, Hallera, nad morzem do Sopotu a potem łagodnym Rejem do domu. Jak już pisałem na Reja od wczoraj śnieg praktycznie prawie zniknął- zostały tylko gdzieniegdzie niewielkie placki.
Na początku Reja (koło PEKAO) wyprzedziło mnie dwóch bikerów (pozdrower dla nich) i pomknęło w górę a w połowie działek minął mnie jakiś biker zjeżdżający z góry. Znaczy się, powoli zaczyna się znowu robić ruch na Reja. Warunki są- tylko śmigać.
Wiatr dziś bardzo solidnie dawał się we znaki: kilka razy z zaskoku próbował mnie zrzucić z roweru (zawiewając z za winkla z ogromną siłą), wiele razy próbował mnie zatrzymać w miejscu, ale żadna z tych prób mu się nie powiodła. Wyszedłem zwycięsko z tych prób ;-) tyle że umęczony.
dpd-sprawozdanie specjalne z Reja ;-)
Czwartek, 23 lutego 2012 | dodano:23.02.2012
Km: | 46.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 20.08 |
Pr. maks.: | 50.59 | Temperatura: | 3.3 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Specjalne sprawozdanie z Reja dedykowane dla:
romjan i plwi ;-)
A więc Panowie: Sytuacja na Reja zmienia się jak w kalejdoskopie z dnia na dzień a nawet z godziny na godzinę. Dzięki dodatnim temperaturom oraz temu solidnemu wietrzysku- dziś prawie mi kopara spadła, jak po południu zobaczyłem zmianę od wczoraj.
Ale po kolei: po wczorajszym lodowisku na łagodnym Reju dziś postanowiłem rano zjechać ostrym zjazdem. Na ostrym zjeździe jest elegancko. Oczywiście na środku leżał zlodzony śnieg, ale są 2 eleganckie, szerokie, czarne asfaltowe koleiny po których jedzie się bezpiecznie i komfortowo.
W drodze powrotnej po prostu prawie wybiłem sobie zęby, tak mi kopara spadła, jak zobaczyłem zmianę od rana.
W dolnej części Reja (od Sopotu aż prawie do rozwidlenia ostry/łagodny) śnieg i lód praktycznie prawie zniknął- szok ile potrafi zrobić wiatr.
Od rozwidlenia pojechałem łagodnym Rejem a tam, jeszcze większy szok: prawie na całym łagodnym podjeździe do samego Gołębiewa są 2 eleganckie czarne asfaltowe koleiny po których można bezpiecznie śmigać a do tego bez hektolitrów wody- ledwo mokre. Jeżeli aura się utrzyma, to za 2 dni na Reja śladu po śniegu i lodzie nie zostanie.
Od Gołębiewa do Spacerowej luksusowo, śnieg prawie znikł.
Panowie: Reja wg mnie gotowe do śmigania- jeżeli oczywiście ktoś nie obawia się troszkę ubłocić :-) rower i ubranka.
Dziś po pracy rundka do Wrzeszcza do rowerowego po sprawunki: ddr nad morzem suchutka- po wczorajszym mega błocie nie zostało śladu. Od morza przez Hallera i koło Opery do centrum Wrzeszcza- wszystko prawie suche i bez śniegu. Przeszkadzał tylko ten straszny wiatr, ale nie powiem na niego złego słowa, bo to dzięki niemu śnieg ginie w oczach a ddr'y są dziś prawie suche.
Miałem plan kupić brakujący przedni błognik, ale niestety nie mieli nic sensownego na składzie. Na otarcie łez kupiłem więc sobie porządną pompkę stacjonarną Authora: Air Turbo. Mam nadzieję że się sprawdzi.
Powrót z Wrzeszcza tą samą trasą koło Opery, Hallera, nad morzem do Sopotu i Reja do domu- oczywiście okrężnie żeby było dalej :-D
Najgorszy odcinek trasy to było, jak wyjechałem na Spacerową i musiałem się drapać pod górę i pod ten wiatr do Osowy- myślałem że nie dojadę- prawie w miejscu mnie zatrzymywały podmuchy :-( Jakoś tam jednak się doturlałem.
romjan i plwi ;-)
A więc Panowie: Sytuacja na Reja zmienia się jak w kalejdoskopie z dnia na dzień a nawet z godziny na godzinę. Dzięki dodatnim temperaturom oraz temu solidnemu wietrzysku- dziś prawie mi kopara spadła, jak po południu zobaczyłem zmianę od wczoraj.
Ale po kolei: po wczorajszym lodowisku na łagodnym Reju dziś postanowiłem rano zjechać ostrym zjazdem. Na ostrym zjeździe jest elegancko. Oczywiście na środku leżał zlodzony śnieg, ale są 2 eleganckie, szerokie, czarne asfaltowe koleiny po których jedzie się bezpiecznie i komfortowo.
W drodze powrotnej po prostu prawie wybiłem sobie zęby, tak mi kopara spadła, jak zobaczyłem zmianę od rana.
W dolnej części Reja (od Sopotu aż prawie do rozwidlenia ostry/łagodny) śnieg i lód praktycznie prawie zniknął- szok ile potrafi zrobić wiatr.
Od rozwidlenia pojechałem łagodnym Rejem a tam, jeszcze większy szok: prawie na całym łagodnym podjeździe do samego Gołębiewa są 2 eleganckie czarne asfaltowe koleiny po których można bezpiecznie śmigać a do tego bez hektolitrów wody- ledwo mokre. Jeżeli aura się utrzyma, to za 2 dni na Reja śladu po śniegu i lodzie nie zostanie.
Od Gołębiewa do Spacerowej luksusowo, śnieg prawie znikł.
Panowie: Reja wg mnie gotowe do śmigania- jeżeli oczywiście ktoś nie obawia się troszkę ubłocić :-) rower i ubranka.
Dziś po pracy rundka do Wrzeszcza do rowerowego po sprawunki: ddr nad morzem suchutka- po wczorajszym mega błocie nie zostało śladu. Od morza przez Hallera i koło Opery do centrum Wrzeszcza- wszystko prawie suche i bez śniegu. Przeszkadzał tylko ten straszny wiatr, ale nie powiem na niego złego słowa, bo to dzięki niemu śnieg ginie w oczach a ddr'y są dziś prawie suche.
Miałem plan kupić brakujący przedni błognik, ale niestety nie mieli nic sensownego na składzie. Na otarcie łez kupiłem więc sobie porządną pompkę stacjonarną Authora: Air Turbo. Mam nadzieję że się sprawdzi.
Powrót z Wrzeszcza tą samą trasą koło Opery, Hallera, nad morzem do Sopotu i Reja do domu- oczywiście okrężnie żeby było dalej :-D
Najgorszy odcinek trasy to było, jak wyjechałem na Spacerową i musiałem się drapać pod górę i pod ten wiatr do Osowy- myślałem że nie dojadę- prawie w miejscu mnie zatrzymywały podmuchy :-( Jakoś tam jednak się doturlałem.
dpd-błoto,błoto,lód :-(
Środa, 22 lutego 2012 | dodano:22.02.2012
Km: | 34.29 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 19.41 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Bleee, jakie błoto, a na łagodnym Reju dodatkowo lód.
Całą noc były plusy, cały dzień były plusy. Na Reja na łagodnym zjeździe lodowisko podlane solidną ilością wody z topiącego się śniegu. Jechać da się tylko środkiem, pomiędzy koleinami a i to z duszą na ramieniu i bardzo powoli.
Z kolei tam gdzie w koleinach nie ma już śniegu stoją rzeki wody. Bez przedniego błotnika to słaby wybór jechać w tej wodzie.
Po pracy zrobiłem mały rekonesans nad morzem: poza tym że pełno błotnistej wody na ddr, to jedzie się luksusowo- śniegu i lodu już nie ma (pozostał tylko na brzegach ddr), więc jedzie się elegancko. Nad morzem sporo spacerowiczów i rowerzystów.
Pozytyw jest taki, że śnieg znika prawie w oczach :-) Jeszcze trochę i będzie można zrzucić zimowe oponki :-)
Całą noc były plusy, cały dzień były plusy. Na Reja na łagodnym zjeździe lodowisko podlane solidną ilością wody z topiącego się śniegu. Jechać da się tylko środkiem, pomiędzy koleinami a i to z duszą na ramieniu i bardzo powoli.
Z kolei tam gdzie w koleinach nie ma już śniegu stoją rzeki wody. Bez przedniego błotnika to słaby wybór jechać w tej wodzie.
Po pracy zrobiłem mały rekonesans nad morzem: poza tym że pełno błotnistej wody na ddr, to jedzie się luksusowo- śniegu i lodu już nie ma (pozostał tylko na brzegach ddr), więc jedzie się elegancko. Nad morzem sporo spacerowiczów i rowerzystów.
Pozytyw jest taki, że śnieg znika prawie w oczach :-) Jeszcze trochę i będzie można zrzucić zimowe oponki :-)
dpd (lód, błoto, mordewind)
Wtorek, 21 lutego 2012 | dodano:21.02.2012
Km: | 26.34 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 18.17 |
Pr. maks.: | 37.48 | Temperatura: | 0.3 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: niby lekko na plusie (+0,3) ale w nocy musiał być mrozek, bo na Reja wszystko zmrożone na kamyczek a najgorsze że zamarznięta woda w koleinach więc jazda albo po zmrożonych grudach pomiędzy koleinami albo po lodzie w koleinach.
Musiałem jechać naprawdę bardzo ostrożnie, bo lód w koleinach taki, że koło napędowe jak tylko mocniej nacisnąć na pedały- natychmiast driftowało :-( Może to i bekowe, ale na podjeździe. Na zjeździe już nie jest tak śmiesznie :-(
Udało się ostrożnie dojechać do pracy bez gleby- dzięki kolcom oczywiście :-)
Powrót: po plusach w ciągu dnia (ok.+3 nad morzem) i opadach śniegu z deszczem i deszczu wszędzie pełno wody i błota. Na Reja zaczyna się robić znowu breja a w koleinach stoi woda i opadowa i z topiącego się śniegu.
Jadąc bez przedniego błotnika całą tą wodę i błoto z kolein i kałuż miałem na spodniach, kurtce, gębie- wszędzie. Do tego w drodze powrotnej upierdliwy mordewind. Bleee :-(
Musiałem jechać naprawdę bardzo ostrożnie, bo lód w koleinach taki, że koło napędowe jak tylko mocniej nacisnąć na pedały- natychmiast driftowało :-( Może to i bekowe, ale na podjeździe. Na zjeździe już nie jest tak śmiesznie :-(
Udało się ostrożnie dojechać do pracy bez gleby- dzięki kolcom oczywiście :-)
Powrót: po plusach w ciągu dnia (ok.+3 nad morzem) i opadach śniegu z deszczem i deszczu wszędzie pełno wody i błota. Na Reja zaczyna się robić znowu breja a w koleinach stoi woda i opadowa i z topiącego się śniegu.
Jadąc bez przedniego błotnika całą tą wodę i błoto z kolein i kałuż miałem na spodniach, kurtce, gębie- wszędzie. Do tego w drodze powrotnej upierdliwy mordewind. Bleee :-(
dpd (pierwszy raz po chorobie)
Poniedziałek, 20 lutego 2012 | dodano:20.02.2012
Km: | 26.34 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 18.17 |
Pr. maks.: | 38.46 | Temperatura: | -1.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pierwszy raz rowerem do pracy po chorobie, którą zafundowałem sobie ostatnim wyjazdem do pracy :-( Tak mnie wtedy ciągnęło na rower, że pojechałem rowerem mimo tego że byłem podziębiony no i zafundowałem sobie jeszcze dłuższą przerwę w jeżdżeniu :-( Ale już chyba przezwyciężyłem przeziębienie i teraz już musi być dobrze :-)
Rano: jechało się dość kiepsko, bo po weekendowych roztopach na Reja zrobiła się rozjeżdżona breja, która w nocy zamarzła, więc zrobił się lód a do tego strasznie nierówny- grudy, wądoły, oblodzone koleiny....bleee. Jechałem więc bardzo wolno i ostrożnie, do tego ten straszliwie chrupiący pod kołami lód, bo te grudy pod kołami pękały i łamały się straszliwie chrzęszcząc. Na szczęście dojechałem do pracy bez gleby.
Powrót: jechało się dużo lepiej, bo zmrożony śnieg na Reja troszkę się w ciągu dnia rozmiękczył, ale nie na tyle żeby się zrobiła breja, więc jechało się dobrze. Żałuję tylko, że nie założyłem ochraniaczy na kolana, bo jak wychodziłem na termometrze w pracy był lekki plus ale w trakcie jazdy okazało się że tylko nad morzem i dalej był minus (w Osowie -1,5), więc przemarzły mi kolana.
Forma niestety stała się wspomnieniem :-(, ale czego się spodziewać po 3 tygodniach przerwy. Będę ją teraz mozolnie odbudowywał.
Rano: jechało się dość kiepsko, bo po weekendowych roztopach na Reja zrobiła się rozjeżdżona breja, która w nocy zamarzła, więc zrobił się lód a do tego strasznie nierówny- grudy, wądoły, oblodzone koleiny....bleee. Jechałem więc bardzo wolno i ostrożnie, do tego ten straszliwie chrupiący pod kołami lód, bo te grudy pod kołami pękały i łamały się straszliwie chrzęszcząc. Na szczęście dojechałem do pracy bez gleby.
Powrót: jechało się dużo lepiej, bo zmrożony śnieg na Reja troszkę się w ciągu dnia rozmiękczył, ale nie na tyle żeby się zrobiła breja, więc jechało się dobrze. Żałuję tylko, że nie założyłem ochraniaczy na kolana, bo jak wychodziłem na termometrze w pracy był lekki plus ale w trakcie jazdy okazało się że tylko nad morzem i dalej był minus (w Osowie -1,5), więc przemarzły mi kolana.
Forma niestety stała się wspomnieniem :-(, ale czego się spodziewać po 3 tygodniach przerwy. Będę ją teraz mozolnie odbudowywał.
dpd-Zatoka Gdańska zamarzła
Wtorek, 7 lutego 2012 | dodano:07.02.2012
Km: | 26.70 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 19.54 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | -8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Noo!! To koniec zimowych ferii od jeżdżenia rowerem. A jak doszło do tych ferii?
W ubiegłym tygodniu po weekendzie stwierdziłem, że napęd i hamulce mojego roweru już są tak zapieczone od błota i soli, że nie ruszam się, zanim tego nie uczynnię- poza tym zaczęły się ferie więc nie ma korków :-)
W poniedziałek i wtorek pojechałem blachosmrodem, ale we wtorek wieczorem zabrałem się w końcu za rower i mniej więcej uczynniłem hamulce i napęd do jazdy- z mocnym postanowieniem dojazdu do pracy w środę rowerem.
Niestety, kiedy wstałem rano w środę, stwierdziłem że jestem przeziębiony :-(
Stwierdziłem więc, że nie będę przeginał i tym sposobem moja przerwa od roweru przedłużyła się aż do dziś :-(, tym bardziej że temperatury też nie zachęcały specjalnie do jazdy rowerem.
Dziś jednak zrobiło się już dużo cieplej (tylko -8 stopni rano) :-) więc nie było opcji, żebym nie pojechał do pracy rowerem- pomimo nawet tego, że dość mocno kaszlę i czuję się średnio. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni :-D
Z ciekawych wydarzeń: przez weekend zamarzła Zatoka Gdańska- jak w ubiegłym roku.
Jeszcze w piątek śmigały fale, a dziś ..... proszę:
Przepraszam za bardzo kiepską jakość zdjęć, ale miałem tylko komórkę i robiła się już szarówka- więc zdjęcia nie mogły wyjść lepsze :-(
Te kry na pierwszym zdjęciu to też już lodowa tafla. Ta ciemniejsza kreska pomiędzy chmurami a białą taflą, to niezamarznięta zatoka.
Na Reja, na łagodnym podjeździe jechało się dziś luksusowo, bo od ostatniego razu dopadało świeżego śniegu, który w tych minusach się nie topił tylko jest solidnie ubity i przykrył lodową taflę i po tym śniegu jedzie się naprawdę bardzo dobrze.
W ubiegłym tygodniu po weekendzie stwierdziłem, że napęd i hamulce mojego roweru już są tak zapieczone od błota i soli, że nie ruszam się, zanim tego nie uczynnię- poza tym zaczęły się ferie więc nie ma korków :-)
W poniedziałek i wtorek pojechałem blachosmrodem, ale we wtorek wieczorem zabrałem się w końcu za rower i mniej więcej uczynniłem hamulce i napęd do jazdy- z mocnym postanowieniem dojazdu do pracy w środę rowerem.
Niestety, kiedy wstałem rano w środę, stwierdziłem że jestem przeziębiony :-(
Stwierdziłem więc, że nie będę przeginał i tym sposobem moja przerwa od roweru przedłużyła się aż do dziś :-(, tym bardziej że temperatury też nie zachęcały specjalnie do jazdy rowerem.
Dziś jednak zrobiło się już dużo cieplej (tylko -8 stopni rano) :-) więc nie było opcji, żebym nie pojechał do pracy rowerem- pomimo nawet tego, że dość mocno kaszlę i czuję się średnio. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni :-D
Z ciekawych wydarzeń: przez weekend zamarzła Zatoka Gdańska- jak w ubiegłym roku.
Jeszcze w piątek śmigały fale, a dziś ..... proszę:
Zamarznięta Zatoka Gdańska© marchos
Zamarznięta Zatoka Gdańska© marchos
Przepraszam za bardzo kiepską jakość zdjęć, ale miałem tylko komórkę i robiła się już szarówka- więc zdjęcia nie mogły wyjść lepsze :-(
Te kry na pierwszym zdjęciu to też już lodowa tafla. Ta ciemniejsza kreska pomiędzy chmurami a białą taflą, to niezamarznięta zatoka.
Na Reja, na łagodnym podjeździe jechało się dziś luksusowo, bo od ostatniego razu dopadało świeżego śniegu, który w tych minusach się nie topił tylko jest solidnie ubity i przykrył lodową taflę i po tym śniegu jedzie się naprawdę bardzo dobrze.