Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2011
Dystans całkowity: | 1023.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 40:40 |
Średnia prędkość: | 25.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.93 km/h |
Maks. tętno średnie: | 156 (84 %) |
Suma kalorii: | 13960 kcal |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 46.52 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
na spotkanie z Adamem (po części do roweru)
Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:16.04.2011
Km: | 17.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:43 | km/h: | 24.28 |
Pr. maks.: | 37.08 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | 144( 78%) |
Kalorie: | 572kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Adam miał na zbyciu części do mojego roweru. Umówiliśmy się, że podjadę odebrać je. Pierwotnie chciałem jechać blachosmrodem, ale pogoda taka piękna, że żal było nie pojechać rowerem.
Pełen zestaw letni ciuchów i w drogę. Jechało się świetnie.
Części odebrałem, chwilkę pogadaliśmy i powrót do domu.
Jechałem z pulsometrem:
HZ: 04:25 10%
FZ: 13:49 30%
PZ: 25:51 57%
Jechało się cudownie. Pozdrower Adam.
Pełen zestaw letni ciuchów i w drogę. Jechało się świetnie.
Części odebrałem, chwilkę pogadaliśmy i powrót do domu.
Jechałem z pulsometrem:
HZ: 04:25 10%
FZ: 13:49 30%
PZ: 25:51 57%
Jechało się cudownie. Pozdrower Adam.
dpd+Reja+2 kkm (rolkarze we mgle)
Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano:15.04.2011
Km: | 65.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 22.97 |
Pr. maks.: | 45.53 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś doświadczyłem po południu bardzo ciekawego zjawiska: nad morzem i w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu byla gęsta mgła i było zimno- ze ścieżki rowerowej nad morzem nie było widać morza. Natomiast już sto metrów od morza i w głąb lądu było piękne słońce i ciepło (na Reja było wprost cudownie słonecznie i cieplutko). Ciekawe zjawisko i do tego utrzymywało się przez kilka godzin. I tu od razu drugie ciekawe zjawisko :-) Jak wracałem z Reja, nad morzem okazało się że w tej mgle drogą rowerową jeżdżą prawie sami rolkarze i jest ich tak dużo, że trzeba było się przeciskać między nimi. Stosunek był mniej więcej taki, że na 20 rolkarzy przemykał jeden rowerzysta. A teraz od początku.
Rano: znowu wstałem 5:15 żeby pojeździć, i znowu przestawiłem budzik i poszedłem dalej spać :-( Po pierwsze czułem się chory a po drugie było chłodno.
Wstałem więc znowu na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy. Dzisiaj do pracy tak zamulałem, że po prostu smutek i porażka. Po drodze spotkałem Dominika, zamieniliśmy parę słów i każdy pojechał do pracy. Pozdrower Dominik.
Po pracy: postanowiłem pojechać na Reja i spróbować skręcić rundkę może dwie.
O dziwo po pracy jechało mi się rewelacyjnie. Na Reja było piękne słońce, było ciepło, jechałem sobie tempem totalnie rekreacyjnym, nie męcząc się zupełnie.
Jeżdziło mi się tak rewelacyjnie, że pokręciłem sobie 6 rundek pod łagodną.
Z Reja pojechałem nad morze (gdzie wspomniane na początku zjawisko rolkarzy we mgle :-) i potem do domu. Na Hallera zdziwiłem się, że po chodnikach maszerowały tłumy ludzi, gdzie zwykle są pustki. Okazało się że jest chyba jakaś awaria, bo wszystkie tramwaje stoją a ludzie muszą drałować na piechotę. Dziś korki były nawet tuż przed godz. 19 - całe szczęście że mnie to nie dotyczy.
Pozdrower dla wszystkich czytających :-)
P.s. ach no i prawie zapomniałem :-) dziś padł pod kołami mojego stalowego rumaka drugi tysiąc w tym roku.
Rano: znowu wstałem 5:15 żeby pojeździć, i znowu przestawiłem budzik i poszedłem dalej spać :-( Po pierwsze czułem się chory a po drugie było chłodno.
Wstałem więc znowu na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy. Dzisiaj do pracy tak zamulałem, że po prostu smutek i porażka. Po drodze spotkałem Dominika, zamieniliśmy parę słów i każdy pojechał do pracy. Pozdrower Dominik.
Po pracy: postanowiłem pojechać na Reja i spróbować skręcić rundkę może dwie.
O dziwo po pracy jechało mi się rewelacyjnie. Na Reja było piękne słońce, było ciepło, jechałem sobie tempem totalnie rekreacyjnym, nie męcząc się zupełnie.
Jeżdziło mi się tak rewelacyjnie, że pokręciłem sobie 6 rundek pod łagodną.
Z Reja pojechałem nad morze (gdzie wspomniane na początku zjawisko rolkarzy we mgle :-) i potem do domu. Na Hallera zdziwiłem się, że po chodnikach maszerowały tłumy ludzi, gdzie zwykle są pustki. Okazało się że jest chyba jakaś awaria, bo wszystkie tramwaje stoją a ludzie muszą drałować na piechotę. Dziś korki były nawet tuż przed godz. 19 - całe szczęście że mnie to nie dotyczy.
Pozdrower dla wszystkich czytających :-)
P.s. ach no i prawie zapomniałem :-) dziś padł pod kołami mojego stalowego rumaka drugi tysiąc w tym roku.
dpd-znowu zimno, znowu wieje, znowu przeziębiony :-(
Czwartek, 14 kwietnia 2011 | dodano:14.04.2011
Km: | 24.92 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.12 |
Pr. maks.: | 34.98 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: znowu zimno- jak wychodziłem był 1 stopień. Dziś wbiłem się na powrót w komplet zimowych ciuchów. Do tego rano musiałem jechać pod wiatr i na dodatek jeszcze dorwał mnie jakiś wirus :-( Czuję od wczoraj, że coraz bardziej rozkłada mnie jakieś przeziębienie :-( Ogólnie rano bardzo zamulająco i powoli.
Powrót: temperatura podskoczyła, ale szału nie było- choć jak mijaliśmy się z Dominikiem, to widziałem że jechał w krótkich galotkach. No cóż mnie tak ciepło nie było. W drodze powrotnej jechało się już dużo lepiej, ale niestety teraz wieczorem czuję się coraz gorzej :-( Zobaczymy jutro.
Powrót: temperatura podskoczyła, ale szału nie było- choć jak mijaliśmy się z Dominikiem, to widziałem że jechał w krótkich galotkach. No cóż mnie tak ciepło nie było. W drodze powrotnej jechało się już dużo lepiej, ale niestety teraz wieczorem czuję się coraz gorzej :-( Zobaczymy jutro.
dpd+Reja (w towarzystwie)- bez pulsometru
Środa, 13 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011
Km: | 55.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 24.54 |
Pr. maks.: | 52.97 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: był plan pokręcić przed pracą, ale zanim jeszcze budzik zadzwonił to wstałem i stwierdziłem że tak chce mi się spać, że przestawiłem budzik i poszedłem dalej spać. Wstałem więc na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy.
Wczoraj pierdnąłem jeszcze w nowe oponki ile dałem radę i dziś jechało się na nich już dużo lepiej. Strasznie wielkie balony mają i trzeba się strasznie namachać pompką żeby je napompować :-( Dziś rano jak wstałem, to czułem że jestem podziębiony, więc nie brałem dziś pasa do pulsometru- dziś jazda bez pulsometru.
Powrót: po pracy postanowiłem pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki. Pogoda smętno-mglisto-dżdżysto-chłodnawa, ale to nie problem.
Na Reja spotkałem młodego chłopaka, który studiuje na AWF-ie, trenuje żeglarstwo (pływa na laserach) i był pojeździć na Reja dla rozruszania mięśni.
Jeździło nam się i gadało tak dobrze, że ani się obejrzeliśmy jak skręciliśmy sobie 4 rundki pod łagodną. Dziś na Reja pracowali leśnicy (była wycinka) i jakaś taka ładowarka jeździła i sztaplowała pnie z wycinki. Pan kierowca tejże maszyny był tak miły, że za każdym razem jak się zbliżaliśmy to zjeżdżał na bok, żebyśmy mogli przejechać. Pozdrower dla tego miłego Pana.
Z Reja pojechaliśmy nad morze, tamtędy w stronę Gdańska. W parku w Jelitkowie mój dzisiejszy kompan odbił już do akademików a ja pojechałem dalej nad morzem do domu.
Jeździło się dziś dobrze. Nie musiałem zwracać uwagi na pulsometr, ale też i nie dbałem o tempo, prędkość. Po prostu jechałem sobie swoim tempem.
Wczoraj pierdnąłem jeszcze w nowe oponki ile dałem radę i dziś jechało się na nich już dużo lepiej. Strasznie wielkie balony mają i trzeba się strasznie namachać pompką żeby je napompować :-( Dziś rano jak wstałem, to czułem że jestem podziębiony, więc nie brałem dziś pasa do pulsometru- dziś jazda bez pulsometru.
Powrót: po pracy postanowiłem pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki. Pogoda smętno-mglisto-dżdżysto-chłodnawa, ale to nie problem.
Na Reja spotkałem młodego chłopaka, który studiuje na AWF-ie, trenuje żeglarstwo (pływa na laserach) i był pojeździć na Reja dla rozruszania mięśni.
Jeździło nam się i gadało tak dobrze, że ani się obejrzeliśmy jak skręciliśmy sobie 4 rundki pod łagodną. Dziś na Reja pracowali leśnicy (była wycinka) i jakaś taka ładowarka jeździła i sztaplowała pnie z wycinki. Pan kierowca tejże maszyny był tak miły, że za każdym razem jak się zbliżaliśmy to zjeżdżał na bok, żebyśmy mogli przejechać. Pozdrower dla tego miłego Pana.
Z Reja pojechaliśmy nad morze, tamtędy w stronę Gdańska. W parku w Jelitkowie mój dzisiejszy kompan odbił już do akademików a ja pojechałem dalej nad morzem do domu.
Jeździło się dziś dobrze. Nie musiałem zwracać uwagi na pulsometr, ale też i nie dbałem o tempo, prędkość. Po prostu jechałem sobie swoim tempem.
dpd (z pulsometrem)
Wtorek, 12 kwietnia 2011 | dodano:12.04.2011
Km: | 25.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:01 | km/h: | 24.66 |
Pr. maks.: | 36.71 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | 791kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś znowu jechałem z pulsometrem. Rano starałem się trzymać w strefie tlenowej (w górnych granicach które wyznaczał mi pulsometr), ale to nie jest moje normalne tempo do którego jestem przyzwyczajony. Za wolno dla mnie. Wyszło mi średnie tętno 140 (wliczając w to oczywiście postoje na światłach) ale średnia prędkość to jakaś bardzo niska wyszła.
Powrót: postanowiłem jechać swoim normalnym tempem, nie zwracając uwagi na te śmieszne strefy i wyszło mi, że moje normalne tempo to tętno ok. 160/min i tak mi się dobrze jedzie.
Oczywiście po zmianie opon jedzie mi się dużo gorzej: zastanawiam sie czy to może nowa dętka foss w tylnym kole za mocno się ugina czy może opona, ale odczuwam wyraźnie duże opory przy toczeniu się tych nowych opon. Chciałem zapisać jakieś dane z pulsometru, ale okazuje się że on przechowuje tylko średnie tętno treningu (nie ma maksymalnego), czas treningu, spalone kalorie oraz % i czas treningu w poszczególnych strefach (wg jego definicji): Health Zone, Fitness Zone, Power Zone.
Rano wyszło więc:
Health Zone (HZ): 2:33 8%
Fitness Zone (FZ): 21:17 68%
Power Zone (PZ): 6:38 21%
Average Heart Rate (Avg HR): 140
Kalorie: 368
Po południu wyszło:
HZ: 00:23 1%
FZ: 02:49 9%
PZ: 26:53 88%
Avg HR: 156
Kalorie: 425
Nie za bardzo wiem co to znaczy :-( ale kiedyś pewnie do tego dojdę. Jak będę miał czas żeby pogrzebać w necie i postudiować o co chodzi.
Powrót: postanowiłem jechać swoim normalnym tempem, nie zwracając uwagi na te śmieszne strefy i wyszło mi, że moje normalne tempo to tętno ok. 160/min i tak mi się dobrze jedzie.
Oczywiście po zmianie opon jedzie mi się dużo gorzej: zastanawiam sie czy to może nowa dętka foss w tylnym kole za mocno się ugina czy może opona, ale odczuwam wyraźnie duże opory przy toczeniu się tych nowych opon. Chciałem zapisać jakieś dane z pulsometru, ale okazuje się że on przechowuje tylko średnie tętno treningu (nie ma maksymalnego), czas treningu, spalone kalorie oraz % i czas treningu w poszczególnych strefach (wg jego definicji): Health Zone, Fitness Zone, Power Zone.
Rano wyszło więc:
Health Zone (HZ): 2:33 8%
Fitness Zone (FZ): 21:17 68%
Power Zone (PZ): 6:38 21%
Average Heart Rate (Avg HR): 140
Kalorie: 368
Po południu wyszło:
HZ: 00:23 1%
FZ: 02:49 9%
PZ: 26:53 88%
Avg HR: 156
Kalorie: 425
Nie za bardzo wiem co to znaczy :-( ale kiedyś pewnie do tego dojdę. Jak będę miał czas żeby pogrzebać w necie i postudiować o co chodzi.
dpd (pulsometr + po remoncie+ na gorącym uczynku)
Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | dodano:11.04.2011
Km: | 66.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 24.31 |
Pr. maks.: | 38.69 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś dzień obfitujący w nowe wydarzenia: złapała mnie Straż Miejska, zabawa nowym pulsometrem, pierwszy wyjazd po remoncie roweru, ale po kolei.
W sobotę kupiłem w końcu części do mojego roweru: komplet nowych opon, nowy łańcuch, nowy wolnobieg, które były potrzebne do mojego koła w którym w listopadzie złamała się oś. Od tego czau ujeżdżałem koło z roweru mojej żony razem z napędem i tak je ujeździłem, że musiałem wymienić cały napęd i oś na nowe. Teraz przyszedł czas na remont mojego koła, który przez powyższe się opóźnił.
Mój rowerek odzyskał więc dawny blask :-D Nowy komplet opon, nowa oś w tylnym kole, nowy napęd. Przy okazji wypucowany, wyregulowany, itd.
Rano: wstałem o 5:15 żeby pojeździć przed pracą. O godz. 6-tej wyszedłem z domu. Jechało mi się jakoś ciężko :-( Opcje są dwie: albo przez weekend straciłem siły i wrócił brak formy, albo te nowe opony mają duże opory toczenia (dziwne, bo przecież kupiłem niby semislicki)- zobaczymy jak dalej.
Rano toczyłem się więc leniwie i ślamazarnie, ale przed pracą skręciłem prawie 40 km kręcąc się nad morzem.
W pracy dostałem w końcu mój zamówiony zegarek z pulsometrem Sigma PC9- piękny czarno-czerwony (jakiż miałby być?).
Powrót: już się nie mogłem doczekać końca pracy, żeby pobawić się moim pulsometrem. Po pracy pojechałem do Parku Północnego i tam pokręciłem rundki bawiąc się przy okazji pulsometrem. Okazało się że muszę się mocno pilnować, żeby nie wchodzić w strefę beztlenową tylko jechać w tlenowej i wynika z tego, że dotychczas prawie zawsze jeździłem w beztlenowej- a to chyba nie do końca dobrze. Powiem szczerze, nie podoba mi się jeżdżenie w strefie tlenowej, bo tak ślamazarnie i powoli to wychodzi :-( że przysnąć można :-(
No i w drodze powrotnej jeszcze niespodzianka: jak przejeżdżałem sobie (jak zawsze) przez teren przy molo (gdzie jest oczywiście zakaz) to przyłapali mnie na gorącym uczynku Strażnicy Miejscy z Sopotu :-)
Na szczęście miło żeśmy se pogadali, panowie mnie spisali, pouczyli i puścili ... bez mandatu. Pozdrower dla wyrozumiałych Panów Strażników z Sopotu.
Z Sopotu już prosto do domu. Na razie nie piszę wskazań pulsometru, bo był tylko na połowie trasy.
W sobotę kupiłem w końcu części do mojego roweru: komplet nowych opon, nowy łańcuch, nowy wolnobieg, które były potrzebne do mojego koła w którym w listopadzie złamała się oś. Od tego czau ujeżdżałem koło z roweru mojej żony razem z napędem i tak je ujeździłem, że musiałem wymienić cały napęd i oś na nowe. Teraz przyszedł czas na remont mojego koła, który przez powyższe się opóźnił.
Mój rowerek odzyskał więc dawny blask :-D Nowy komplet opon, nowa oś w tylnym kole, nowy napęd. Przy okazji wypucowany, wyregulowany, itd.
Rano: wstałem o 5:15 żeby pojeździć przed pracą. O godz. 6-tej wyszedłem z domu. Jechało mi się jakoś ciężko :-( Opcje są dwie: albo przez weekend straciłem siły i wrócił brak formy, albo te nowe opony mają duże opory toczenia (dziwne, bo przecież kupiłem niby semislicki)- zobaczymy jak dalej.
Rano toczyłem się więc leniwie i ślamazarnie, ale przed pracą skręciłem prawie 40 km kręcąc się nad morzem.
W pracy dostałem w końcu mój zamówiony zegarek z pulsometrem Sigma PC9- piękny czarno-czerwony (jakiż miałby być?).
Powrót: już się nie mogłem doczekać końca pracy, żeby pobawić się moim pulsometrem. Po pracy pojechałem do Parku Północnego i tam pokręciłem rundki bawiąc się przy okazji pulsometrem. Okazało się że muszę się mocno pilnować, żeby nie wchodzić w strefę beztlenową tylko jechać w tlenowej i wynika z tego, że dotychczas prawie zawsze jeździłem w beztlenowej- a to chyba nie do końca dobrze. Powiem szczerze, nie podoba mi się jeżdżenie w strefie tlenowej, bo tak ślamazarnie i powoli to wychodzi :-( że przysnąć można :-(
No i w drodze powrotnej jeszcze niespodzianka: jak przejeżdżałem sobie (jak zawsze) przez teren przy molo (gdzie jest oczywiście zakaz) to przyłapali mnie na gorącym uczynku Strażnicy Miejscy z Sopotu :-)
Na szczęście miło żeśmy se pogadali, panowie mnie spisali, pouczyli i puścili ... bez mandatu. Pozdrower dla wyrozumiałych Panów Strażników z Sopotu.
Z Sopotu już prosto do domu. Na razie nie piszę wskazań pulsometru, bo był tylko na połowie trasy.
dpd (duje wicher duje)
Piątek, 8 kwietnia 2011 | dodano:08.04.2011
Km: | 25.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:01 | km/h: | 25.02 |
Pr. maks.: | 42.23 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś wiatr usilnie próbował zrzucić mnie z roweru ..... ale mu się nie udało :-)
Rano: wstałem o 5:15, żeby pokręcić przed pracą. Niestety byłem tak nieprzytomny, że przestawiłem tylko budzik i poszedłem dalej spać.
Wstałem na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy. Temperaturka ok. +5 stopni, wiatr był rano silny, do tego musiałem się z nim zmagać. Nie czułem specjalnie sił, więc spokojniutko, spacerowym prawie tempem do pracy. Dlatego też dzisiejsza średnia nijak się ma do poprzednich dni :-(.
W ciągu dnia, tak jak i wczoraj wiatr rozkręcił się do prędkości światła ;-)
Jak wracałem, to już urywał łeb razem z kaskiem albo dla odmiany, z boku z podpierdolki próbował zrzucić z roweru. Ale nie ze mną takie numery :-)
Na szczęście tak jak i wczoraj wiał w stronę Gdańska, więc miejscami niósł jak na skrzydłach. Jechało się OK, choć w planie na dziś miałem pokręcić po pracy... jednak nic z tego nie wyszło. Wiatr dziś nie zachęcał do dodatkowych przejażdżek.
Rano: wstałem o 5:15, żeby pokręcić przed pracą. Niestety byłem tak nieprzytomny, że przestawiłem tylko budzik i poszedłem dalej spać.
Wstałem na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy. Temperaturka ok. +5 stopni, wiatr był rano silny, do tego musiałem się z nim zmagać. Nie czułem specjalnie sił, więc spokojniutko, spacerowym prawie tempem do pracy. Dlatego też dzisiejsza średnia nijak się ma do poprzednich dni :-(.
W ciągu dnia, tak jak i wczoraj wiatr rozkręcił się do prędkości światła ;-)
Jak wracałem, to już urywał łeb razem z kaskiem albo dla odmiany, z boku z podpierdolki próbował zrzucić z roweru. Ale nie ze mną takie numery :-)
Na szczęście tak jak i wczoraj wiał w stronę Gdańska, więc miejscami niósł jak na skrzydłach. Jechało się OK, choć w planie na dziś miałem pokręcić po pracy... jednak nic z tego nie wyszło. Wiatr dziś nie zachęcał do dodatkowych przejażdżek.
dpd (ogień i wiatr)
Czwartek, 7 kwietnia 2011 | dodano:07.04.2011
Km: | 25.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 27.73 |
Pr. maks.: | 47.46 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: musiałem się wyspać, więc pobudka na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy.
Było ciepło, więc letnie ciuchy + cieniutkie nogawki i rękawki, bez kurtki.
Wiatr za to solidnie zawiewał w twarz. Na szczęście w nogach był PEŁEN OGIEŃ !!!! Cięło mi sie tak dobrze, że aż iskry szły. Jak dojechałem do pracy, to średnia wyszła 27,7 km/h :-D
Powrót: ciuchy już w pełnej opcji letniej- krótki rękawek i krótkie spodenki.
W drodze powrotnej to się zrobił już taki wiatr, że nie zazdroszczę tym, którzy musieli jechać po południu z Gdańska do Sopotu :-( Pełna porażka takiej opcji.
W miejscach gdzie jechałem pod wiatr, to dosłownie zatrzymywało w miejcu :-(.
Na szczęście na większej części trasy popychało mnie boczno-tylnie albo wręcz w plecy :-D
Na Zwycięstwa, gdybym miał skrzydła z boku roweru to chyba bym wystartował i odleciał :-D Bez najmniejszych problemów bujnąłem się do ok. 46 km/h i ciąłem z taką prędkością dużą część Zwycięstwa- pełen wypas :-D Super się dziś jechało.
Było ciepło, więc letnie ciuchy + cieniutkie nogawki i rękawki, bez kurtki.
Wiatr za to solidnie zawiewał w twarz. Na szczęście w nogach był PEŁEN OGIEŃ !!!! Cięło mi sie tak dobrze, że aż iskry szły. Jak dojechałem do pracy, to średnia wyszła 27,7 km/h :-D
Powrót: ciuchy już w pełnej opcji letniej- krótki rękawek i krótkie spodenki.
W drodze powrotnej to się zrobił już taki wiatr, że nie zazdroszczę tym, którzy musieli jechać po południu z Gdańska do Sopotu :-( Pełna porażka takiej opcji.
W miejscach gdzie jechałem pod wiatr, to dosłownie zatrzymywało w miejcu :-(.
Na szczęście na większej części trasy popychało mnie boczno-tylnie albo wręcz w plecy :-D
Na Zwycięstwa, gdybym miał skrzydła z boku roweru to chyba bym wystartował i odleciał :-D Bez najmniejszych problemów bujnąłem się do ok. 46 km/h i ciąłem z taką prędkością dużą część Zwycięstwa- pełen wypas :-D Super się dziś jechało.
dzień świstaka ...... miał być
Środa, 6 kwietnia 2011 | dodano:06.04.2011
Km: | 58.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 26.22 |
Pr. maks.: | 48.80 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś miał być kolejny dzień świstaka, jak wczoraj, jak przedwczoraj ..... ale nie wyszło.
Pobudka tak samo: 5:15, potem chwila walki ze sobą: pójść spać dalej czy pójść pokręcić. Opcja pójść pokręcić na szczęście wygrała :-) jednak ruszałem się jak mucha w smole i wyszedłem z 10 minut później niż w dniach poprzednich.
Dziś zmieniłem ciuchy na wersję letnią.
Mina mi trochę zrzedła, jak okazało się że wiatr strasznie dmucha. Jak jechałem do Sopotu to dmuchało w twarz- ucieszyłem się że jak będę wracał do Brzeźna to będę miał w plecy. Po nawrotce w Parku Północnym okazało się jednak, że jak się jedzie w stronę Gdańska to dopiero dmucha :-( prosto w twarz :-(
Jakoś tak sił nie miałem i mozoliłem się strasznie do tego Brzeźna, w końcu jakoś dojechałem ale ciężkawo było.
Po nawrotce w Brzeźnie do Sopotu jechało się ciutkę lepiej ale jakoś tak odechciało mi się już kręcić drugiej rundki. Ja dojeżdżałem do końcówki Parku Północnego spotkałem Dominika :-) Chwilę pogadaliśmy i Dominik zaproponował żebyśmy pojechali razem- skróciłem więc minimalnie rundkę i pojechaliśmy razem. Myślałem żeby pojechać z Dominikiem do Brzeźna znowu, ale jakoś ten wiatr mnie nie zachęcił, więc rozstaliśy się po drodze- ja pojechałem już prosto do pracy a Dominik dalej w stronę Brzeźna. Tym sposobem dzień świstaka nie wypalił, bo nie było pełnej drugiej rundki, tylko kawałek.
Powrót: jak wyjechałem z pracy, to okazało się że po południu to się dopiero zrobił wiatr- prawie zdmuchnęło mnie z rowerem :-(
Plan na dziś był: pojechać do Parku Północnego i potem do serwisu rowerowego do Wrzeszcza na zakupy i do domu.
Do Parku Północnego jechało się bardzo ciężko, bo dmuchało w twarz że ja p...lę.
Myślę sobie, jak będzie tak jak rano to po nawrotce dopiero da mi w kość. A tu ... zaskok :-) po nawrotce okazało się że jedzie się lepiej, bo wiatr dmucha w stronę morza ale lekko pod kątem i popycha lekko w plecki.
Niestety jak w Brzeźnie skręciłem w Hallera, to okazało się że znowu wiatr daje prosto w gębę. Na tyle dobrze wiało, że odechciało mi się jechać do serwisu i pojechałem prosto do domu. Za to jak przy Operze skręciłem do Gdańska, to po Zwycięstwa leciało się jak na skrzydłach :-)
Przy okazji małe ostrzeżenie przed nowym serwisem na Hallera (Bikersworld). W środę w ub. tygodniu zamówiłem części. Zostawiłem nr telefonu i umówiłem się że w poniedziałek będą do odbioru a sklep powiadomi mnie o tym. Dziś mamy środę (minął tydzień) i nikt nie zadzwonił :-( Ja w związku z tym skreślam ten sklep i serwis z listy odwiedzanych przez mnie.
Pobudka tak samo: 5:15, potem chwila walki ze sobą: pójść spać dalej czy pójść pokręcić. Opcja pójść pokręcić na szczęście wygrała :-) jednak ruszałem się jak mucha w smole i wyszedłem z 10 minut później niż w dniach poprzednich.
Dziś zmieniłem ciuchy na wersję letnią.
Mina mi trochę zrzedła, jak okazało się że wiatr strasznie dmucha. Jak jechałem do Sopotu to dmuchało w twarz- ucieszyłem się że jak będę wracał do Brzeźna to będę miał w plecy. Po nawrotce w Parku Północnym okazało się jednak, że jak się jedzie w stronę Gdańska to dopiero dmucha :-( prosto w twarz :-(
Jakoś tak sił nie miałem i mozoliłem się strasznie do tego Brzeźna, w końcu jakoś dojechałem ale ciężkawo było.
Po nawrotce w Brzeźnie do Sopotu jechało się ciutkę lepiej ale jakoś tak odechciało mi się już kręcić drugiej rundki. Ja dojeżdżałem do końcówki Parku Północnego spotkałem Dominika :-) Chwilę pogadaliśmy i Dominik zaproponował żebyśmy pojechali razem- skróciłem więc minimalnie rundkę i pojechaliśmy razem. Myślałem żeby pojechać z Dominikiem do Brzeźna znowu, ale jakoś ten wiatr mnie nie zachęcił, więc rozstaliśy się po drodze- ja pojechałem już prosto do pracy a Dominik dalej w stronę Brzeźna. Tym sposobem dzień świstaka nie wypalił, bo nie było pełnej drugiej rundki, tylko kawałek.
Powrót: jak wyjechałem z pracy, to okazało się że po południu to się dopiero zrobił wiatr- prawie zdmuchnęło mnie z rowerem :-(
Plan na dziś był: pojechać do Parku Północnego i potem do serwisu rowerowego do Wrzeszcza na zakupy i do domu.
Do Parku Północnego jechało się bardzo ciężko, bo dmuchało w twarz że ja p...lę.
Myślę sobie, jak będzie tak jak rano to po nawrotce dopiero da mi w kość. A tu ... zaskok :-) po nawrotce okazało się że jedzie się lepiej, bo wiatr dmucha w stronę morza ale lekko pod kątem i popycha lekko w plecki.
Niestety jak w Brzeźnie skręciłem w Hallera, to okazało się że znowu wiatr daje prosto w gębę. Na tyle dobrze wiało, że odechciało mi się jechać do serwisu i pojechałem prosto do domu. Za to jak przy Operze skręciłem do Gdańska, to po Zwycięstwa leciało się jak na skrzydłach :-)
Przy okazji małe ostrzeżenie przed nowym serwisem na Hallera (Bikersworld). W środę w ub. tygodniu zamówiłem części. Zostawiłem nr telefonu i umówiłem się że w poniedziałek będą do odbioru a sklep powiadomi mnie o tym. Dziś mamy środę (minął tydzień) i nikt nie zadzwonił :-( Ja w związku z tym skreślam ten sklep i serwis z listy odwiedzanych przez mnie.
dpd-kopia dnia wczorajszego
Wtorek, 5 kwietnia 2011 | dodano:05.04.2011
Km: | 66.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 26.49 |
Pr. maks.: | 45.38 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Cóż tu dużo pisać. Idealna kopia wczorajszego dnia: i rano i po południu.
Różnice?
1. Rano rześko, +3 stopnie, nad morzem ok. +5.
2. Poranne spotkanie z Dominikiem tym razem doszło do skutku :-) Chwilę porozmawialiśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Pozdrower Dominik.
3. W ciągu dnia nie padało.
4. Dziś OGNIA nie czułem, ale średnia mówi, że jednak był.
Różnice?
1. Rano rześko, +3 stopnie, nad morzem ok. +5.
2. Poranne spotkanie z Dominikiem tym razem doszło do skutku :-) Chwilę porozmawialiśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Pozdrower Dominik.
3. W ciągu dnia nie padało.
4. Dziś OGNIA nie czułem, ale średnia mówi, że jednak był.