dpd (pulsometr + po remoncie+ na gorącym uczynku)
Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | dodano:11.04.2011
Km: | 66.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 24.31 |
Pr. maks.: | 38.69 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś dzień obfitujący w nowe wydarzenia: złapała mnie Straż Miejska, zabawa nowym pulsometrem, pierwszy wyjazd po remoncie roweru, ale po kolei.
W sobotę kupiłem w końcu części do mojego roweru: komplet nowych opon, nowy łańcuch, nowy wolnobieg, które były potrzebne do mojego koła w którym w listopadzie złamała się oś. Od tego czau ujeżdżałem koło z roweru mojej żony razem z napędem i tak je ujeździłem, że musiałem wymienić cały napęd i oś na nowe. Teraz przyszedł czas na remont mojego koła, który przez powyższe się opóźnił.
Mój rowerek odzyskał więc dawny blask :-D Nowy komplet opon, nowa oś w tylnym kole, nowy napęd. Przy okazji wypucowany, wyregulowany, itd.
Rano: wstałem o 5:15 żeby pojeździć przed pracą. O godz. 6-tej wyszedłem z domu. Jechało mi się jakoś ciężko :-( Opcje są dwie: albo przez weekend straciłem siły i wrócił brak formy, albo te nowe opony mają duże opory toczenia (dziwne, bo przecież kupiłem niby semislicki)- zobaczymy jak dalej.
Rano toczyłem się więc leniwie i ślamazarnie, ale przed pracą skręciłem prawie 40 km kręcąc się nad morzem.
W pracy dostałem w końcu mój zamówiony zegarek z pulsometrem Sigma PC9- piękny czarno-czerwony (jakiż miałby być?).
Powrót: już się nie mogłem doczekać końca pracy, żeby pobawić się moim pulsometrem. Po pracy pojechałem do Parku Północnego i tam pokręciłem rundki bawiąc się przy okazji pulsometrem. Okazało się że muszę się mocno pilnować, żeby nie wchodzić w strefę beztlenową tylko jechać w tlenowej i wynika z tego, że dotychczas prawie zawsze jeździłem w beztlenowej- a to chyba nie do końca dobrze. Powiem szczerze, nie podoba mi się jeżdżenie w strefie tlenowej, bo tak ślamazarnie i powoli to wychodzi :-( że przysnąć można :-(
No i w drodze powrotnej jeszcze niespodzianka: jak przejeżdżałem sobie (jak zawsze) przez teren przy molo (gdzie jest oczywiście zakaz) to przyłapali mnie na gorącym uczynku Strażnicy Miejscy z Sopotu :-)
Na szczęście miło żeśmy se pogadali, panowie mnie spisali, pouczyli i puścili ... bez mandatu. Pozdrower dla wyrozumiałych Panów Strażników z Sopotu.
Z Sopotu już prosto do domu. Na razie nie piszę wskazań pulsometru, bo był tylko na połowie trasy.
W sobotę kupiłem w końcu części do mojego roweru: komplet nowych opon, nowy łańcuch, nowy wolnobieg, które były potrzebne do mojego koła w którym w listopadzie złamała się oś. Od tego czau ujeżdżałem koło z roweru mojej żony razem z napędem i tak je ujeździłem, że musiałem wymienić cały napęd i oś na nowe. Teraz przyszedł czas na remont mojego koła, który przez powyższe się opóźnił.
Mój rowerek odzyskał więc dawny blask :-D Nowy komplet opon, nowa oś w tylnym kole, nowy napęd. Przy okazji wypucowany, wyregulowany, itd.
Rano: wstałem o 5:15 żeby pojeździć przed pracą. O godz. 6-tej wyszedłem z domu. Jechało mi się jakoś ciężko :-( Opcje są dwie: albo przez weekend straciłem siły i wrócił brak formy, albo te nowe opony mają duże opory toczenia (dziwne, bo przecież kupiłem niby semislicki)- zobaczymy jak dalej.
Rano toczyłem się więc leniwie i ślamazarnie, ale przed pracą skręciłem prawie 40 km kręcąc się nad morzem.
W pracy dostałem w końcu mój zamówiony zegarek z pulsometrem Sigma PC9- piękny czarno-czerwony (jakiż miałby być?).
Powrót: już się nie mogłem doczekać końca pracy, żeby pobawić się moim pulsometrem. Po pracy pojechałem do Parku Północnego i tam pokręciłem rundki bawiąc się przy okazji pulsometrem. Okazało się że muszę się mocno pilnować, żeby nie wchodzić w strefę beztlenową tylko jechać w tlenowej i wynika z tego, że dotychczas prawie zawsze jeździłem w beztlenowej- a to chyba nie do końca dobrze. Powiem szczerze, nie podoba mi się jeżdżenie w strefie tlenowej, bo tak ślamazarnie i powoli to wychodzi :-( że przysnąć można :-(
No i w drodze powrotnej jeszcze niespodzianka: jak przejeżdżałem sobie (jak zawsze) przez teren przy molo (gdzie jest oczywiście zakaz) to przyłapali mnie na gorącym uczynku Strażnicy Miejscy z Sopotu :-)
Na szczęście miło żeśmy se pogadali, panowie mnie spisali, pouczyli i puścili ... bez mandatu. Pozdrower dla wyrozumiałych Panów Strażników z Sopotu.
Z Sopotu już prosto do domu. Na razie nie piszę wskazań pulsometru, bo był tylko na połowie trasy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!