dpd+Reja (w towarzystwie)- bez pulsometru
Środa, 13 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011
Km: | 55.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 24.54 |
Pr. maks.: | 52.97 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: był plan pokręcić przed pracą, ale zanim jeszcze budzik zadzwonił to wstałem i stwierdziłem że tak chce mi się spać, że przestawiłem budzik i poszedłem dalej spać. Wstałem więc na ostatnią chwilę i najkrótszą do pracy.
Wczoraj pierdnąłem jeszcze w nowe oponki ile dałem radę i dziś jechało się na nich już dużo lepiej. Strasznie wielkie balony mają i trzeba się strasznie namachać pompką żeby je napompować :-( Dziś rano jak wstałem, to czułem że jestem podziębiony, więc nie brałem dziś pasa do pulsometru- dziś jazda bez pulsometru.
Powrót: po pracy postanowiłem pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki. Pogoda smętno-mglisto-dżdżysto-chłodnawa, ale to nie problem.
Na Reja spotkałem młodego chłopaka, który studiuje na AWF-ie, trenuje żeglarstwo (pływa na laserach) i był pojeździć na Reja dla rozruszania mięśni.
Jeździło nam się i gadało tak dobrze, że ani się obejrzeliśmy jak skręciliśmy sobie 4 rundki pod łagodną. Dziś na Reja pracowali leśnicy (była wycinka) i jakaś taka ładowarka jeździła i sztaplowała pnie z wycinki. Pan kierowca tejże maszyny był tak miły, że za każdym razem jak się zbliżaliśmy to zjeżdżał na bok, żebyśmy mogli przejechać. Pozdrower dla tego miłego Pana.
Z Reja pojechaliśmy nad morze, tamtędy w stronę Gdańska. W parku w Jelitkowie mój dzisiejszy kompan odbił już do akademików a ja pojechałem dalej nad morzem do domu.
Jeździło się dziś dobrze. Nie musiałem zwracać uwagi na pulsometr, ale też i nie dbałem o tempo, prędkość. Po prostu jechałem sobie swoim tempem.
Wczoraj pierdnąłem jeszcze w nowe oponki ile dałem radę i dziś jechało się na nich już dużo lepiej. Strasznie wielkie balony mają i trzeba się strasznie namachać pompką żeby je napompować :-( Dziś rano jak wstałem, to czułem że jestem podziębiony, więc nie brałem dziś pasa do pulsometru- dziś jazda bez pulsometru.
Powrót: po pracy postanowiłem pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki. Pogoda smętno-mglisto-dżdżysto-chłodnawa, ale to nie problem.
Na Reja spotkałem młodego chłopaka, który studiuje na AWF-ie, trenuje żeglarstwo (pływa na laserach) i był pojeździć na Reja dla rozruszania mięśni.
Jeździło nam się i gadało tak dobrze, że ani się obejrzeliśmy jak skręciliśmy sobie 4 rundki pod łagodną. Dziś na Reja pracowali leśnicy (była wycinka) i jakaś taka ładowarka jeździła i sztaplowała pnie z wycinki. Pan kierowca tejże maszyny był tak miły, że za każdym razem jak się zbliżaliśmy to zjeżdżał na bok, żebyśmy mogli przejechać. Pozdrower dla tego miłego Pana.
Z Reja pojechaliśmy nad morze, tamtędy w stronę Gdańska. W parku w Jelitkowie mój dzisiejszy kompan odbił już do akademików a ja pojechałem dalej nad morzem do domu.
Jeździło się dziś dobrze. Nie musiałem zwracać uwagi na pulsometr, ale też i nie dbałem o tempo, prędkość. Po prostu jechałem sobie swoim tempem.
komentarze
niee no ja nie wiem czy aż tak bym się poświęcała aby tyle ze sobą wozić - choć jak dziś tak bardzo zmarzłam - to kto wie :)
emonika - 20:39 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!