dpd-żadnych dodatków :-(
Poniedziałek, 28 marca 2011 | dodano:28.03.2011
Km: | 25.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 25.29 |
Pr. maks.: | 44.59 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś zero dodatkowego jeżdżenia :-(
Rano: wstałem o 5:30, ale jak zobaczyłem że za oknem -2 stopnie to jakość odechciało mi się jeździć i poszedłem dalej spać.
Jak wychodziłem to było już +2 stopnie. Trochę wiatru, ale sucho, jechało się dobrze, bez specjalnego wysilania się.
Powrót: spieszyłem się do domu, więc najkrótszą do domu. W pewnym momencie zaczął sypać nawet drobny śnieg. Jak wyjechałem z pracy nad morze zobaczyłem w oddali jakiegoś kolarza na szosówce jadącego w stronę Gdańska. Nawet nieźle pocinał, bo ciężko było go dogonić więc dogoniłem go dopiero blisko mola w Brzeźnie i kawałeczek siadłem mu na koło i powiozłem się do ronda- jechał całkiem nieźle, bo ok. 30-32 km/h.
Na rondzie w Brzeźnie on zrobił nawrotkę, a ja niestety musiałem pojechać w stronę domu. Szkoda, bo miałem ochotę pociągnąć sobie za nim. Ogólnie jechało się b. dobrze, spokojnie, bez wysilania się. Szkoda że nie było okazji pokręcić coś więcej, bo po weekendzie jestem spragniony :-(
Errata :-): Dominik uświadomił mnie, że ów kolarz nie zrobił nawrotki, tylko pojechał dalej w stronę New Portu- na to już nie zwróciłem uwagi :-)
Rano: wstałem o 5:30, ale jak zobaczyłem że za oknem -2 stopnie to jakość odechciało mi się jeździć i poszedłem dalej spać.
Jak wychodziłem to było już +2 stopnie. Trochę wiatru, ale sucho, jechało się dobrze, bez specjalnego wysilania się.
Powrót: spieszyłem się do domu, więc najkrótszą do domu. W pewnym momencie zaczął sypać nawet drobny śnieg. Jak wyjechałem z pracy nad morze zobaczyłem w oddali jakiegoś kolarza na szosówce jadącego w stronę Gdańska. Nawet nieźle pocinał, bo ciężko było go dogonić więc dogoniłem go dopiero blisko mola w Brzeźnie i kawałeczek siadłem mu na koło i powiozłem się do ronda- jechał całkiem nieźle, bo ok. 30-32 km/h.
Na rondzie w Brzeźnie on zrobił nawrotkę, a ja niestety musiałem pojechać w stronę domu. Szkoda, bo miałem ochotę pociągnąć sobie za nim. Ogólnie jechało się b. dobrze, spokojnie, bez wysilania się. Szkoda że nie było okazji pokręcić coś więcej, bo po weekendzie jestem spragniony :-(
Errata :-): Dominik uświadomił mnie, że ów kolarz nie zrobił nawrotki, tylko pojechał dalej w stronę New Portu- na to już nie zwróciłem uwagi :-)
dpd+dodatki-wiatr,deszcz,śnieg,ciepło,zimno :-( -ledwo dojechałem
Piątek, 25 marca 2011 | dodano:25.03.2011
Km: | 66.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 25.40 |
Pr. maks.: | 38.56 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Świetnie się dziś jeździło ...... do czasu :-(
Na początek mała dygresja: kierowcy samochodów nie przepuszczą rowerzysty. Wyjeżdżając z pracy muszę przejechać przez ulicę żeby dostać się na drogę rowerową. Jechał sznur samochodów, jeden za drugim, ale powoli: nikt się nie zatrzymał, czy choćby nie zwolnił żebym mógł przejechać. Tak sobie stałem i stałem, deszcz padał i nikt nie przepuści rowerzysty. Dopiero jak z przeciwka jakiś samochód chciał skręcić w tą drogę z której wyjeźdżałem to ktoś się zatrzymał :-( Smutna to dygresja wg mnie. Kultury wśród kierowców brakuje niestety.
Dziś przemokłem, przemarzłem, przewiało mnie i wogóle ledwo wróciłem do domu :-(.
Ale po kolei.
Rano: temperatura +6 stopni, całą drogę padał lekki deszczyk. Wstałem specjalnie 5:30 żeby sobie pokręcić przed pracą. Jechało się wprost rewelacyjnie: pusto na chodnikach, drogach rowerowych, wiatr dziś dużo mniejszy- po prostu rewelacja.
Na Reja się nie zdecydowałem bo jak mokro to tam dużo błota. Pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jakieś rundki ale szybko mi się znudziło więc zrobiłem nową odmianę rundki: z Parku Północnego z powrotem do ronda w Brzeźnie, tam nawrotka i z powrotem do Parku Północnego- fajna rundka- sążnista :-).
Powrót: jak wyjeżdżałem to temperatura była ok. +6 stopni, padał spory deszcz (większy niż rano) ale zdecydowałem się zrobić tę nową rundkę, więc do Brzeźna, nawrotka, do Parku Północnego, tam jeszcze jedna rundka po Parku Północnym, nawrotka i do domu.
Jak wyjeżdżałem z Parku Północnego to byłem już totalnie przemoczony, ale to pryszcz. Niestety poczułem, że gwałtownie robi się zimno :-(. Zanim dojechałem do mola w Brzeźnie to już było mi strasznie zimno i padał już śnieg. Od mola w Brzeźnie do domu to już była masakra. Coraz mocniej sypał śnieg, ja przemoczony do ostatniej nitki, ręce zaczęły mi przemarzać (mokre rękawice). Machanie i ruszanie rękami nic nie pomagało :-( Jak wróciłem do domu to prawie wyłem z bólu, tak miałem przemarznięte ręce. Na termometrze za oknem zobaczyłem 0 stopni a za oknem było już biało. Przyznam że na to nagłe załamanie temperatury nie byłem kompletnie przygotowany i palce u rąk bolą mnie jeszcze do teraz od przemarznięcia. Mam nadzieję że poza tym, nie będzie innych konsekwencji.
Na początek mała dygresja: kierowcy samochodów nie przepuszczą rowerzysty. Wyjeżdżając z pracy muszę przejechać przez ulicę żeby dostać się na drogę rowerową. Jechał sznur samochodów, jeden za drugim, ale powoli: nikt się nie zatrzymał, czy choćby nie zwolnił żebym mógł przejechać. Tak sobie stałem i stałem, deszcz padał i nikt nie przepuści rowerzysty. Dopiero jak z przeciwka jakiś samochód chciał skręcić w tą drogę z której wyjeźdżałem to ktoś się zatrzymał :-( Smutna to dygresja wg mnie. Kultury wśród kierowców brakuje niestety.
Dziś przemokłem, przemarzłem, przewiało mnie i wogóle ledwo wróciłem do domu :-(.
Ale po kolei.
Rano: temperatura +6 stopni, całą drogę padał lekki deszczyk. Wstałem specjalnie 5:30 żeby sobie pokręcić przed pracą. Jechało się wprost rewelacyjnie: pusto na chodnikach, drogach rowerowych, wiatr dziś dużo mniejszy- po prostu rewelacja.
Na Reja się nie zdecydowałem bo jak mokro to tam dużo błota. Pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jakieś rundki ale szybko mi się znudziło więc zrobiłem nową odmianę rundki: z Parku Północnego z powrotem do ronda w Brzeźnie, tam nawrotka i z powrotem do Parku Północnego- fajna rundka- sążnista :-).
Powrót: jak wyjeżdżałem to temperatura była ok. +6 stopni, padał spory deszcz (większy niż rano) ale zdecydowałem się zrobić tę nową rundkę, więc do Brzeźna, nawrotka, do Parku Północnego, tam jeszcze jedna rundka po Parku Północnym, nawrotka i do domu.
Jak wyjeżdżałem z Parku Północnego to byłem już totalnie przemoczony, ale to pryszcz. Niestety poczułem, że gwałtownie robi się zimno :-(. Zanim dojechałem do mola w Brzeźnie to już było mi strasznie zimno i padał już śnieg. Od mola w Brzeźnie do domu to już była masakra. Coraz mocniej sypał śnieg, ja przemoczony do ostatniej nitki, ręce zaczęły mi przemarzać (mokre rękawice). Machanie i ruszanie rękami nic nie pomagało :-( Jak wróciłem do domu to prawie wyłem z bólu, tak miałem przemarznięte ręce. Na termometrze za oknem zobaczyłem 0 stopni a za oknem było już biało. Przyznam że na to nagłe załamanie temperatury nie byłem kompletnie przygotowany i palce u rąk bolą mnie jeszcze do teraz od przemarznięcia. Mam nadzieję że poza tym, nie będzie innych konsekwencji.
dpd-wiatr zabrał mi siły :-(
Czwartek, 24 marca 2011 | dodano:24.03.2011
Km: | 25.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.58 |
Pr. maks.: | 38.22 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
I znowu ten wiatr :-( Już jestem nim zmęczony, praktycznie od początku tygodnia dmucha i dmucha :-( Chyba zabrał mi wszystkie siły, bo rano zamulałem, po południu nie chciało mi się iść pojeździć, tylko zamulałem najkrótszą do domu.
Rano: +7 stopni, fajnie ciepło ale ten przebrzydły wiatr pod który trzeba było walczyć prawie całą drogę do pracy.
Powrót: +12 stopni, cieplutko. Chciałem pójść pojeździć po pracy, ale jak wyjechałem i znowu prawie zdmuchnęło mnie z drogi, to od razu mi się odechciało mordować się pod ten wiatr.
Skierowałem się do domu, ale wcale lekko się nie jechało bo wiatr kręcił w różnych kierunkach. Praktycznie tylko od Opery do Gdańska (jak wczoraj) jechało się bardzo fajnie, bo wiatr dmuchał w plecy- bez większego wysiłku osiągałem 38 km/h. Ogólnie rzecz biorąc dzień stracony dla rowerowania, bo tylko zamulanie do pracy i z powrotem :-(
Rano: +7 stopni, fajnie ciepło ale ten przebrzydły wiatr pod który trzeba było walczyć prawie całą drogę do pracy.
Powrót: +12 stopni, cieplutko. Chciałem pójść pojeździć po pracy, ale jak wyjechałem i znowu prawie zdmuchnęło mnie z drogi, to od razu mi się odechciało mordować się pod ten wiatr.
Skierowałem się do domu, ale wcale lekko się nie jechało bo wiatr kręcił w różnych kierunkach. Praktycznie tylko od Opery do Gdańska (jak wczoraj) jechało się bardzo fajnie, bo wiatr dmuchał w plecy- bez większego wysiłku osiągałem 38 km/h. Ogólnie rzecz biorąc dzień stracony dla rowerowania, bo tylko zamulanie do pracy i z powrotem :-(
dpd+Reja+Park Północny
Środa, 23 marca 2011 | dodano:23.03.2011
Km: | 57.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 24.27 |
Pr. maks.: | 42.23 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: wstałem o 5:45, temperatura +3 stopnie. Jak wyjechałem z domu, prosto w twarz walnął mnie dość solidny mordewind. Pomimo tego wiatru śmignąłem na Reja (pozazdrościłem Dominikowi wczorajszego wyjazdu) i skręciłem 2 rundki pod ostrą (znowu za przykładem Dominika). O dziwo na Reja koło 7 rano spotkałem jeszcze 4 innych bikerów i bikerek którzy też kręcili po Reja. Z Reja śmignąłem już do pracy bo na nic więcej już nie było czasu.
Powrót: znowu ciepło (prawie jak wczoraj) ok. 12 stopni. Z pracy pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jeszcze jedną dodatkową rundkę- więcej mi się nie chciało. Wiatr jeszcze bardziej solidny niż rano. Wracając z Parku Północnego spotkałem Dominika. Pozdrower. Potem do domu. Wiatr trochę dokuczał momentami, ale od Opery do Gdańska jechało się już świetnie, bo wiatr popychał w plecy :-)
Nad morzem coraz bardziej tłoczno :-( Po drodze dogoniłem 2 rolkarzy który wyglądali na profeskę (po ubraniach i sposobie jazdy), ale chyba dopiero się rozgrzewali bo jak ich dogoniłem to specjalnie zwolniłem i jechałem kawałeczek za nimi, żeby zobaczyć jak szybko jadą, no i ..... słabo :-( Jechali zaledwie 26 km/h. Nie wlokłem się więc za nimi, tylko ich wyprzedziłem i pojechałem swoim tempem.
Powrót: znowu ciepło (prawie jak wczoraj) ok. 12 stopni. Z pracy pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jeszcze jedną dodatkową rundkę- więcej mi się nie chciało. Wiatr jeszcze bardziej solidny niż rano. Wracając z Parku Północnego spotkałem Dominika. Pozdrower. Potem do domu. Wiatr trochę dokuczał momentami, ale od Opery do Gdańska jechało się już świetnie, bo wiatr popychał w plecy :-)
Nad morzem coraz bardziej tłoczno :-( Po drodze dogoniłem 2 rolkarzy który wyglądali na profeskę (po ubraniach i sposobie jazdy), ale chyba dopiero się rozgrzewali bo jak ich dogoniłem to specjalnie zwolniłem i jechałem kawałeczek za nimi, żeby zobaczyć jak szybko jadą, no i ..... słabo :-( Jechali zaledwie 26 km/h. Nie wlokłem się więc za nimi, tylko ich wyprzedziłem i pojechałem swoim tempem.
dpd (ciepło i wietrznie)
Wtorek, 22 marca 2011 | dodano:22.03.2011
Km: | 25.39 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 25.82 |
Pr. maks.: | 40.68 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: +7 stopni, ciepło, wiało dość solidnie, trzeba było powalczyć pod wiatr. Mimo to jechało się dobrze.
Powrót: BARDZO CIEPŁO, +14 stopni, jechałem bez czapki, w rozpiętej kurtce i spociłem się masakrycznie. Wiatr bardzo silny, na szczęście nie w twarz tylko z boku a nawet z tyłu. Jechało się bardzo dobrze. Niestety zaczynają się utrudnienia nad morzem: maruderzy, rowerowi spacerowicze-tarasowicze, zamaszyści rolkarze, piesi łażący po drodze rowerowej jak krowy, itp. Powoli trzeba będzie myśleć nad zmianą drogi porwrotnej do domu bo jeszcze chwila i będzie zbyt niebezpiecznie.
Powrót: BARDZO CIEPŁO, +14 stopni, jechałem bez czapki, w rozpiętej kurtce i spociłem się masakrycznie. Wiatr bardzo silny, na szczęście nie w twarz tylko z boku a nawet z tyłu. Jechało się bardzo dobrze. Niestety zaczynają się utrudnienia nad morzem: maruderzy, rowerowi spacerowicze-tarasowicze, zamaszyści rolkarze, piesi łażący po drodze rowerowej jak krowy, itp. Powoli trzeba będzie myśleć nad zmianą drogi porwrotnej do domu bo jeszcze chwila i będzie zbyt niebezpiecznie.
dpd+Park Północny w Sopocie
Poniedziałek, 21 marca 2011 | dodano:21.03.2011
Km: | 60.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 25.86 |
Pr. maks.: | 41.83 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: na termometrze 0 stopni, ale na samochodach szron, więc musiał być przygruntowy przymrozek. Wstałem ciut wcześniej niż zwykle i pojechałem sobie przed pracą pokręcić kilka rundek do Parku Północnego w Sopocie. Jechałem sobie tempem lajtowym, bo jakoś tak nie czułem specjalnych sił w nogach.
Powrót: znowu pojechałem do Parku Północnego pokręcić sobie rundki. Po południu było ciepło. Sporo bikerów, biegaczy, spacerowiczów- w końcu to pierwszy dzień astronomicznej wiosny. Jeździło się dobrze, choć jakoś nadmiaru sił nie czułem. Tempo znowu lajtowe. Jak wracałem, to jechało się łatwo, lekko i przyjemnie bo wiatr troszeczkę poganiał w plecy.
Powrót: znowu pojechałem do Parku Północnego pokręcić sobie rundki. Po południu było ciepło. Sporo bikerów, biegaczy, spacerowiczów- w końcu to pierwszy dzień astronomicznej wiosny. Jeździło się dobrze, choć jakoś nadmiaru sił nie czułem. Tempo znowu lajtowe. Jak wracałem, to jechało się łatwo, lekko i przyjemnie bo wiatr troszeczkę poganiał w plecy.
dpd-darmowe nawilżanie twarzy
Piątek, 18 marca 2011 | dodano:18.03.2011
Km: | 45.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 24.73 |
Pr. maks.: | 43.05 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj miałem dziś w obie strony darmowy zabieg nawilżania twarzy: w obie strony padał deszcz- nieduży, drobny kapuśniaczek.
Rano: +1 stopień, jak wychodziłem to już padało i całą drogę w drobniutkim deszczyku. Wiatr za to już dużo mniejszy, więc jechało się bardzo dobrze. Planowałem rano troszkę pokręcić przed pracą, ale moje lenistwo zatrzymało mnie w łóżku :-( Do pracy więc najkrótszą drogą.
Po pracy: jak wychodziłem, to znowu padał drobny deszczyk, co nie przeszkodziło mi pojechać do Parku Północnego i pokręcić się po nim w kółko. Nad morzem pustki: mało spacerowiczów, zero rolkarzy, mało biegaczy i mało bikerów. Jechało mi się bardzo dobrze i nawet średnia była niezła, niestety jak wyjeżdżałem z Sopotu to poczułem niemoc w nogach i do domu już wlokłem się bardzo powoli :-(
Średnia padła na pysk :-(
Warunki do jazdy były dziś idealne, nie za zimno, nie za ciepło, pusto na drogach- jedyny mankament to błoto, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
Rano: +1 stopień, jak wychodziłem to już padało i całą drogę w drobniutkim deszczyku. Wiatr za to już dużo mniejszy, więc jechało się bardzo dobrze. Planowałem rano troszkę pokręcić przed pracą, ale moje lenistwo zatrzymało mnie w łóżku :-( Do pracy więc najkrótszą drogą.
Po pracy: jak wychodziłem, to znowu padał drobny deszczyk, co nie przeszkodziło mi pojechać do Parku Północnego i pokręcić się po nim w kółko. Nad morzem pustki: mało spacerowiczów, zero rolkarzy, mało biegaczy i mało bikerów. Jechało mi się bardzo dobrze i nawet średnia była niezła, niestety jak wyjeżdżałem z Sopotu to poczułem niemoc w nogach i do domu już wlokłem się bardzo powoli :-(
Średnia padła na pysk :-(
Warunki do jazdy były dziś idealne, nie za zimno, nie za ciepło, pusto na drogach- jedyny mankament to błoto, ale cóż nie można mieć wszystkiego.
dpd+przebieżka+zakupy :-)
Czwartek, 17 marca 2011 | dodano:17.03.2011
Km: | 33.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.40 |
Pr. maks.: | 41.44 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ok. +2 stopnie i dość solidny wiatr. Jechało się bardzo dobrze, więc postanowiłem pojechać jeszcze szybko do Parku Północnego. Do końca parku i szybki powrót- na ostatnią chwilę do pracy.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, solidnie pod wiatr. Jechało się bardzo dobrze.
Dziś pojechałem do Lidla (dziś dzień rowerowy) i obkupiłem się solidnie :-) Wydałem kupę kasy, ale jakbym chciał to kupić w normalnych sklepach sportowych to wydałbym ze 4 razy więcej. Kupiłem sobie: licznik za 25 zeta (z pomiarem m.in. temperatury, spalonych kalorii, podświetlany) który wygląda jak moja Sigma :-) kupiłem 2 komplety koszulka i spodenki na lato (60 zeta za komplet), podkoszulkę termoaktywną, 2 pary skarpet sportowych, nowy kask (50 zeta, stary się już zużył)- pełen wypas, jestem bardzo zadowolony. Zaopatrzyłem się w ciuchy na dłuższy czas mam nadzieję.
Koszulki kupiłem damskie :-), bo były czerwone (a inny kolor nie wchodził w grę) ale nawet nie podpada ;-).
Teraz już z zakupów w najbliższym czasie muszę kupić jeszcze tylko nowe opony i chyba wszystko.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, solidnie pod wiatr. Jechało się bardzo dobrze.
Dziś pojechałem do Lidla (dziś dzień rowerowy) i obkupiłem się solidnie :-) Wydałem kupę kasy, ale jakbym chciał to kupić w normalnych sklepach sportowych to wydałbym ze 4 razy więcej. Kupiłem sobie: licznik za 25 zeta (z pomiarem m.in. temperatury, spalonych kalorii, podświetlany) który wygląda jak moja Sigma :-) kupiłem 2 komplety koszulka i spodenki na lato (60 zeta za komplet), podkoszulkę termoaktywną, 2 pary skarpet sportowych, nowy kask (50 zeta, stary się już zużył)- pełen wypas, jestem bardzo zadowolony. Zaopatrzyłem się w ciuchy na dłuższy czas mam nadzieję.
Koszulki kupiłem damskie :-), bo były czerwone (a inny kolor nie wchodził w grę) ale nawet nie podpada ;-).
Teraz już z zakupów w najbliższym czasie muszę kupić jeszcze tylko nowe opony i chyba wszystko.
dpd+1kkm+przykra niespodzianka+cmentarz
Środa, 16 marca 2011 | dodano:16.03.2011
Km: | 30.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.98 |
Pr. maks.: | 38.22 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
NO!! Dziś stuknął pierwszy tysiączek w tym roku :-)
Rano: -2 stopnie i do tego dość solidny wiatr. Jechało się jednak dobrze.
Powrót: jak wyszedłem z pracy, czekała mnie przykra niespodzianka :-( kapeć w przednim kole. Chyba już czas zmienić oponę, bo w sobotę już naprawiałem to samo koło i dziś znowu :-( W związku z tym kapciem padł plan, żeby pojeździć sobie po pracy, bo nie było już czasu.
Po naprawieniu kapcia pojechałem prosto na cmentarz zapalić znicz i postawić kwiatka z okazji imienin Taty.
Z cmentarza mogłem już pojechać tylko do domu, bo nie było czasu żeby pokręcić.
Na osłodę pozostaje świadomość, że dziś pod moimi kołami legł pierwszy tysiąc tego roku :-)
Rano: -2 stopnie i do tego dość solidny wiatr. Jechało się jednak dobrze.
Powrót: jak wyszedłem z pracy, czekała mnie przykra niespodzianka :-( kapeć w przednim kole. Chyba już czas zmienić oponę, bo w sobotę już naprawiałem to samo koło i dziś znowu :-( W związku z tym kapciem padł plan, żeby pojeździć sobie po pracy, bo nie było już czasu.
Po naprawieniu kapcia pojechałem prosto na cmentarz zapalić znicz i postawić kwiatka z okazji imienin Taty.
Z cmentarza mogłem już pojechać tylko do domu, bo nie było czasu żeby pokręcić.
Na osłodę pozostaje świadomość, że dziś pod moimi kołami legł pierwszy tysiąc tego roku :-)
dpd+Reja-oddech zimy :-(
Wtorek, 15 marca 2011 | dodano:15.03.2011
Km: | 51.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 22.99 |
Pr. maks.: | 44.34 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj dziś zamiast zapachu wiosny, poczułem oddech zimy :-( ale po kolei.
Rano: temperatura ok. +2 stopnie, jechało by się świetnie gdyby nie ten przebrzydły mordewind. Wiało naprawdę solidnie i trochę trzeba było powalczyć z wiatrem, żeby dojechać do pracy.
Powrót: jak wyjeżdżałem temperatura była ok. 1,5 stopnia. Postanowiłem pojechać na Reja, zrobić rekonesans warunków. No i powiem tak: na Reja już jest super. Idealne warunki do jeżdżenia. Śnieg praktycznie zniknął (nawet na łagodnym podjeździe), błota też już bardzo mało. Super warunki, tylko śmigać. Pokręciłem sobie 3 rundki pod łagodną. Po 2-iej rundce jak tylko słońce się schowało za drzewami, nagle poczułem że robi się zimno .... brrr. Przed ostrym zjazdem na 3 rundce założyłem ocieplacze na kolana (których już z tydzień nie używałem) bo już przy drugim zjeździe poczułem że kolana marzną. A jak zacząłem zjeżdżać to zrobiło mi się na tyle zimno, że przy ogródkach działkowych musiałem się zatrzymać i założyć 2-gą kurtkę, której też juz od tygodnia nie używałem. W głowę zrobiło mi się też bardzo zimno, że rozważałem nawet założenie kominiarki ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Oddech zimy objawił się bardzo gwałtownie.
Mam nadzieję, że to ostatnie jej podrygi.
Z Reja pojechałem sobie nad morze i nad morzem wróciłem do domu. Średnia dziś słaba, ale muszę to zwalić na silny wiatr.
Jak wróciłem do domu, na termometrze w domu było -1 stopień, ale przez ten wiatr odczuwalna musiała być z -5 albo -7 nawet.
Rano: temperatura ok. +2 stopnie, jechało by się świetnie gdyby nie ten przebrzydły mordewind. Wiało naprawdę solidnie i trochę trzeba było powalczyć z wiatrem, żeby dojechać do pracy.
Powrót: jak wyjeżdżałem temperatura była ok. 1,5 stopnia. Postanowiłem pojechać na Reja, zrobić rekonesans warunków. No i powiem tak: na Reja już jest super. Idealne warunki do jeżdżenia. Śnieg praktycznie zniknął (nawet na łagodnym podjeździe), błota też już bardzo mało. Super warunki, tylko śmigać. Pokręciłem sobie 3 rundki pod łagodną. Po 2-iej rundce jak tylko słońce się schowało za drzewami, nagle poczułem że robi się zimno .... brrr. Przed ostrym zjazdem na 3 rundce założyłem ocieplacze na kolana (których już z tydzień nie używałem) bo już przy drugim zjeździe poczułem że kolana marzną. A jak zacząłem zjeżdżać to zrobiło mi się na tyle zimno, że przy ogródkach działkowych musiałem się zatrzymać i założyć 2-gą kurtkę, której też juz od tygodnia nie używałem. W głowę zrobiło mi się też bardzo zimno, że rozważałem nawet założenie kominiarki ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Oddech zimy objawił się bardzo gwałtownie.
Mam nadzieję, że to ostatnie jej podrygi.
Z Reja pojechałem sobie nad morze i nad morzem wróciłem do domu. Średnia dziś słaba, ale muszę to zwalić na silny wiatr.
Jak wróciłem do domu, na termometrze w domu było -1 stopień, ale przez ten wiatr odczuwalna musiała być z -5 albo -7 nawet.