dpd+dodatki-wiatr,deszcz,śnieg,ciepło,zimno :-( -ledwo dojechałem
Piątek, 25 marca 2011 | dodano:25.03.2011
Km: | 66.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 25.40 |
Pr. maks.: | 38.56 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Świetnie się dziś jeździło ...... do czasu :-(
Na początek mała dygresja: kierowcy samochodów nie przepuszczą rowerzysty. Wyjeżdżając z pracy muszę przejechać przez ulicę żeby dostać się na drogę rowerową. Jechał sznur samochodów, jeden za drugim, ale powoli: nikt się nie zatrzymał, czy choćby nie zwolnił żebym mógł przejechać. Tak sobie stałem i stałem, deszcz padał i nikt nie przepuści rowerzysty. Dopiero jak z przeciwka jakiś samochód chciał skręcić w tą drogę z której wyjeźdżałem to ktoś się zatrzymał :-( Smutna to dygresja wg mnie. Kultury wśród kierowców brakuje niestety.
Dziś przemokłem, przemarzłem, przewiało mnie i wogóle ledwo wróciłem do domu :-(.
Ale po kolei.
Rano: temperatura +6 stopni, całą drogę padał lekki deszczyk. Wstałem specjalnie 5:30 żeby sobie pokręcić przed pracą. Jechało się wprost rewelacyjnie: pusto na chodnikach, drogach rowerowych, wiatr dziś dużo mniejszy- po prostu rewelacja.
Na Reja się nie zdecydowałem bo jak mokro to tam dużo błota. Pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jakieś rundki ale szybko mi się znudziło więc zrobiłem nową odmianę rundki: z Parku Północnego z powrotem do ronda w Brzeźnie, tam nawrotka i z powrotem do Parku Północnego- fajna rundka- sążnista :-).
Powrót: jak wyjeżdżałem to temperatura była ok. +6 stopni, padał spory deszcz (większy niż rano) ale zdecydowałem się zrobić tę nową rundkę, więc do Brzeźna, nawrotka, do Parku Północnego, tam jeszcze jedna rundka po Parku Północnym, nawrotka i do domu.
Jak wyjeżdżałem z Parku Północnego to byłem już totalnie przemoczony, ale to pryszcz. Niestety poczułem, że gwałtownie robi się zimno :-(. Zanim dojechałem do mola w Brzeźnie to już było mi strasznie zimno i padał już śnieg. Od mola w Brzeźnie do domu to już była masakra. Coraz mocniej sypał śnieg, ja przemoczony do ostatniej nitki, ręce zaczęły mi przemarzać (mokre rękawice). Machanie i ruszanie rękami nic nie pomagało :-( Jak wróciłem do domu to prawie wyłem z bólu, tak miałem przemarznięte ręce. Na termometrze za oknem zobaczyłem 0 stopni a za oknem było już biało. Przyznam że na to nagłe załamanie temperatury nie byłem kompletnie przygotowany i palce u rąk bolą mnie jeszcze do teraz od przemarznięcia. Mam nadzieję że poza tym, nie będzie innych konsekwencji.
Na początek mała dygresja: kierowcy samochodów nie przepuszczą rowerzysty. Wyjeżdżając z pracy muszę przejechać przez ulicę żeby dostać się na drogę rowerową. Jechał sznur samochodów, jeden za drugim, ale powoli: nikt się nie zatrzymał, czy choćby nie zwolnił żebym mógł przejechać. Tak sobie stałem i stałem, deszcz padał i nikt nie przepuści rowerzysty. Dopiero jak z przeciwka jakiś samochód chciał skręcić w tą drogę z której wyjeźdżałem to ktoś się zatrzymał :-( Smutna to dygresja wg mnie. Kultury wśród kierowców brakuje niestety.
Dziś przemokłem, przemarzłem, przewiało mnie i wogóle ledwo wróciłem do domu :-(.
Ale po kolei.
Rano: temperatura +6 stopni, całą drogę padał lekki deszczyk. Wstałem specjalnie 5:30 żeby sobie pokręcić przed pracą. Jechało się wprost rewelacyjnie: pusto na chodnikach, drogach rowerowych, wiatr dziś dużo mniejszy- po prostu rewelacja.
Na Reja się nie zdecydowałem bo jak mokro to tam dużo błota. Pojechałem do Parku Północnego, tam skręciłem jakieś rundki ale szybko mi się znudziło więc zrobiłem nową odmianę rundki: z Parku Północnego z powrotem do ronda w Brzeźnie, tam nawrotka i z powrotem do Parku Północnego- fajna rundka- sążnista :-).
Powrót: jak wyjeżdżałem to temperatura była ok. +6 stopni, padał spory deszcz (większy niż rano) ale zdecydowałem się zrobić tę nową rundkę, więc do Brzeźna, nawrotka, do Parku Północnego, tam jeszcze jedna rundka po Parku Północnym, nawrotka i do domu.
Jak wyjeżdżałem z Parku Północnego to byłem już totalnie przemoczony, ale to pryszcz. Niestety poczułem, że gwałtownie robi się zimno :-(. Zanim dojechałem do mola w Brzeźnie to już było mi strasznie zimno i padał już śnieg. Od mola w Brzeźnie do domu to już była masakra. Coraz mocniej sypał śnieg, ja przemoczony do ostatniej nitki, ręce zaczęły mi przemarzać (mokre rękawice). Machanie i ruszanie rękami nic nie pomagało :-( Jak wróciłem do domu to prawie wyłem z bólu, tak miałem przemarznięte ręce. Na termometrze za oknem zobaczyłem 0 stopni a za oknem było już biało. Przyznam że na to nagłe załamanie temperatury nie byłem kompletnie przygotowany i palce u rąk bolą mnie jeszcze do teraz od przemarznięcia. Mam nadzieję że poza tym, nie będzie innych konsekwencji.
komentarze
Oby z tego przemarznięcia jakieś przeziębienie się nie rozwinęło:) herbata z cytryną i miodem aby rozgonić zawczasu. Oby więcej takich nawrotów zimy nie było! Pozdrower!!!
kuguar - 14:52 niedziela, 27 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!