Wpisy archiwalne w kategorii
do pracy
Dystans całkowity: | 25359.95 km (w terenie 5301.25 km; 20.90%) |
Czas w ruchu: | 1222:20 |
Średnia prędkość: | 20.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.45 km/h |
Liczba aktywności: | 459 |
Średnio na aktywność: | 55.25 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
dpd-spotkanie z danielami
Piątek, 12 czerwca 2015 | dodano:12.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 62.37 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 21.38 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Teraz wiem to już z całą pewnością, że tym razem spotkałem na drodze stado danieli. Zjeżdżałem Węglową w dół rano i z daleka zobaczyłem, że przy drodze pasą się jakieś 4 zwierzaki. Miały kompletny zlew na to że jadę. Przejeżdżając obok nich (4 sztuki, w tym jeden samiec) zwolniłem, żeby się im przyjrzeć a one wogóle bez krępacji skubały sobie trawę. Jak przejeżdżałem dosłownie 1,5 metra od nich, to tylko podniosły głowy i patrzyły się na mnie, ale zero strachu. Tym razem przyjrzałem się im: miały jasne cętki na sierści i charakterystyczne białe zady z obwódką- czyli 100% pewności że to były daniele.
Poza tym nic ciekawego dziś, poza tym, że w drodze powrotnej było jak dla mnie już za gorąco. Lało się ze mnie jak hydrantu.
W obie strony standardową trasą, z rundką do ronda w Brzeźnie.
Poza tym nic ciekawego dziś, poza tym, że w drodze powrotnej było jak dla mnie już za gorąco. Lało się ze mnie jak hydrantu.
W obie strony standardową trasą, z rundką do ronda w Brzeźnie.
dpd
Czwartek, 11 czerwca 2015 | dodano:11.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 78.18 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 22.34 |
Pr. maks.: | 46.08 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś nic spektakularnego- ot po prostu rowerem do pracy.
Rano: temp. ok. 10 stopni, jechałem w kurtce. Dopiero w Oliwie zrobiło mi się co nieco za ciepło, ale nie chciało mi się zatrzymywać i ściągać kurtki. Standardowa trasa z rundką do ronda w Brzeźnie.
Powrót: ciepło a nawet powoli już za ciepło, jechałem na krótko. Z pracy do przeprawy promowej do Wisłoujścia w Nowym Porcie, powrót do Jelitkowa, jeszcze raz do ronda w Brzeźnie i powrót do domu.
Na Węglowej i nie tylko pojawiły się już oznaczenia do Skandii. W lesie między Barniewicami i Baninem jest tak sucho, że miejscami piach sypki jak na plaży prawie- ciężko się jedzie.
Rano: temp. ok. 10 stopni, jechałem w kurtce. Dopiero w Oliwie zrobiło mi się co nieco za ciepło, ale nie chciało mi się zatrzymywać i ściągać kurtki. Standardowa trasa z rundką do ronda w Brzeźnie.
Powrót: ciepło a nawet powoli już za ciepło, jechałem na krótko. Z pracy do przeprawy promowej do Wisłoujścia w Nowym Porcie, powrót do Jelitkowa, jeszcze raz do ronda w Brzeźnie i powrót do domu.
Na Węglowej i nie tylko pojawiły się już oznaczenia do Skandii. W lesie między Barniewicami i Baninem jest tak sucho, że miejscami piach sypki jak na plaży prawie- ciężko się jedzie.
dpd- było dobrze
Środa, 10 czerwca 2015 | dodano:10.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 70.01 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:07 | km/h: | 22.46 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano jakoś słabo mi się jechało, bez energii, ale za to w drodze powrotnej jechało mi się rewelacyjnie- nogi podawały.
Rano: temp. ok. 10 stopni, jechałem w kurtce i to częściowo zapiętej. Dopiero w Oliwie ją rozpiąłem, bo zrobiło się dosyć ciepło.
Energii jakoś nie było do ciśnięcia ale i tak jechało się cudownie: poranne zapachy lasu, jeszcze mokrego od rosy są przecudowne.
Przed pracą nie było za wiele czasu, więc tylko rundka do ronda w Brzeźnie i do pracy.
Powrót: temp. nad morzem ok. 15 stopni. Po pracy pojechałem (za namową kolegi) aż do przeprawy promowej do Wisłoujścia w Nowym Porcie. Chwilę sobie tam postałem i popatrzyłem jak cumuje akurat statek białej floty.
Potem nawrotka i z powrotem do Jelitkowa. Dalej standardowo do domu.
Bardzo dobrze mi się jechało dziś w drodze powrotnej- sił nie brakowało a i prawe kolano nie sprawiało żadnych kłopotów.
Rano: temp. ok. 10 stopni, jechałem w kurtce i to częściowo zapiętej. Dopiero w Oliwie ją rozpiąłem, bo zrobiło się dosyć ciepło.
Energii jakoś nie było do ciśnięcia ale i tak jechało się cudownie: poranne zapachy lasu, jeszcze mokrego od rosy są przecudowne.
Przed pracą nie było za wiele czasu, więc tylko rundka do ronda w Brzeźnie i do pracy.
Powrót: temp. nad morzem ok. 15 stopni. Po pracy pojechałem (za namową kolegi) aż do przeprawy promowej do Wisłoujścia w Nowym Porcie. Chwilę sobie tam postałem i popatrzyłem jak cumuje akurat statek białej floty.
Potem nawrotka i z powrotem do Jelitkowa. Dalej standardowo do domu.
Bardzo dobrze mi się jechało dziś w drodze powrotnej- sił nie brakowało a i prawe kolano nie sprawiało żadnych kłopotów.
dpd
Poniedziałek, 8 czerwca 2015 | dodano:09.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 76.05 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 21.22 |
Pr. maks.: | 45.27 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Całkiem dobrze się jechało w obie strony, choć nie było żadnego ognia, jak przy poprzedniej podróży z/do pracy.
Rano: Dość chłodno u mnie na wsi, ledwo 11 stopni (nad morzem znacznie cieplej). Jechałem w kurtce i wcale mocno się nie zgrzałem. Po drodze spotkanie z dawno nie widzianym Dominikiem- pozdrower :-) Był też czas na rundkę do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: nad morzem ciepło, ale po wjechaniu na górę (do Osowej) musiałem się ubrać znowu w kurtkę, bo zacząłem marznąć.
Po pracy miałem chwilkę, żeby pokręcić się nad morzem, co skrzętnie wykorzystałem.
Po drodze niestety znowu zaczęła boleć mnie noga, więc część trasy musiałem jechać powoli i jedną nogą, żeby nie przeciążać bolącej.
Dość solidnie dokuczał też wiatr.
Rano: Dość chłodno u mnie na wsi, ledwo 11 stopni (nad morzem znacznie cieplej). Jechałem w kurtce i wcale mocno się nie zgrzałem. Po drodze spotkanie z dawno nie widzianym Dominikiem- pozdrower :-) Był też czas na rundkę do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: nad morzem ciepło, ale po wjechaniu na górę (do Osowej) musiałem się ubrać znowu w kurtkę, bo zacząłem marznąć.
Po pracy miałem chwilkę, żeby pokręcić się nad morzem, co skrzętnie wykorzystałem.
Po drodze niestety znowu zaczęła boleć mnie noga, więc część trasy musiałem jechać powoli i jedną nogą, żeby nie przeciążać bolącej.
Dość solidnie dokuczał też wiatr.
dpd- była moc
Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:04.06.2015Kategoria do pracy
Km: | 67.79 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 22.60 |
Pr. maks.: | 50.10 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś zdecydowanie była moc :-)
Rano wykręciłem średnią prawie 26 km/h, prawie jak za starych dobrych czasów- fakt że troszkę pomagał wiatr.
W drodze powrotnej był strasznie silny wmordewind, ale moc była ze mną, więc właściwie mi nie przeszkadzał- poza tym że zmarzłem :-)
Rano było cieplutko: jak wyjeżdżałem było 17 stopni, wiatr był słaby- cudownie się jechało na krótko. Pełen komfort- ani za zimno, ani za ciepło.
Powrót: trochę padało (nie za dużo) ale przede wszystkim był wspomniany wiatr, który powodował, że po prostu zmarzłem. Aż mnie piekły od tego wiatru oczy, a miałem okulary.
Jednak ogólnie doskonale mi się jechało.
Trasa w obie strony jednakowa: z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Rano wykręciłem średnią prawie 26 km/h, prawie jak za starych dobrych czasów- fakt że troszkę pomagał wiatr.
W drodze powrotnej był strasznie silny wmordewind, ale moc była ze mną, więc właściwie mi nie przeszkadzał- poza tym że zmarzłem :-)
Rano było cieplutko: jak wyjeżdżałem było 17 stopni, wiatr był słaby- cudownie się jechało na krótko. Pełen komfort- ani za zimno, ani za ciepło.
Powrót: trochę padało (nie za dużo) ale przede wszystkim był wspomniany wiatr, który powodował, że po prostu zmarzłem. Aż mnie piekły od tego wiatru oczy, a miałem okulary.
Jednak ogólnie doskonale mi się jechało.
Trasa w obie strony jednakowa: z rundką do końca parku w Brzeźnie.
dpd- znowu lepiej
Piątek, 29 maja 2015 | dodano:29.05.2015Kategoria do pracy
Km: | 62.45 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 19.12 |
Pr. maks.: | 44.49 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś znowu noga jakby ciut lepiej- czyli jest progres :-)
Dziś mogłem ją znowu trochę mocniej dociążyć- oczywiście na granicy sygnałów: więcej nie, bo będzie bolało.
Dobrze mi się jechało w obie strony i w obie strony też rundka do ronda w Brzeźnie. Na więcej czasu niestety już nie było.
Ja już żyję niedzielną Kaszeberundą. Tym razem będzie to dla mnie prawdziwe wyzwanie- z uwagi na nogę. Cały czas gdzieś w głowie siedzi: a co będzie jak ból nogi nie da jechać dalej? Tak po prostu zejść z trasy i poddać się, czy jednak zacisnąć zęby i dotrwać do końca. No nic, zobaczymy. Czas pokaże.
Jutro dzień przygotowań, szykowania roweru, przepakowywania, itd.
P.s. Byłbym zapomniał: jest pierwszy 1000 w tym roku. Wprawdzie żenująco późno, ale trzeba zaznaczyć.
Dziś mogłem ją znowu trochę mocniej dociążyć- oczywiście na granicy sygnałów: więcej nie, bo będzie bolało.
Dobrze mi się jechało w obie strony i w obie strony też rundka do ronda w Brzeźnie. Na więcej czasu niestety już nie było.
Ja już żyję niedzielną Kaszeberundą. Tym razem będzie to dla mnie prawdziwe wyzwanie- z uwagi na nogę. Cały czas gdzieś w głowie siedzi: a co będzie jak ból nogi nie da jechać dalej? Tak po prostu zejść z trasy i poddać się, czy jednak zacisnąć zęby i dotrwać do końca. No nic, zobaczymy. Czas pokaże.
Jutro dzień przygotowań, szykowania roweru, przepakowywania, itd.
P.s. Byłbym zapomniał: jest pierwszy 1000 w tym roku. Wprawdzie żenująco późno, ale trzeba zaznaczyć.
dpd- coraz lepiej
Czwartek, 28 maja 2015 | dodano:28.05.2015Kategoria do pracy
Km: | 71.02 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:57 | km/h: | 17.98 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś prawa noga sprawowała się znacznie lepiej niż wczoraj. Nawet mogłem przyłożyć mikroskopijne obciążenie na nią. Dzięki temu dziś jechało się znacznie lepiej niż wczoraj a i dystans mogłem wykręcić znacząco większy. Oby tendencja się utrzymała, to może jednak uda mi się dojechać do mety na Kaszeberundzie.
Rano: zimno, ok. 8 stopni i do tego zimny wiatr. Dziś założyłem nawet czapkę i bardzo dobrze, bo w lesie podczas zjazdów to było mi po prostu zimno. Trochę cieplej zrobiło się dopiero na dole, gdzieś w Oliwie. W mieście ludzie jeździli na krótkich rękawkach i krótkich nogawkach a tu ja człowiek z lasu ;-) wjeżdżam okutany w kurtkę, długie spodnie i w czapce na głowie. Ale wcale nie było mi za ciepło.
Do pracy standardową trasą, bez żadnych dodatków.
Powrót: dużo cieplej, ale naprawdę ciepło to zrobiło się dopiero jak wjechałem na Węglową. Nad morzem i w Oliwie wcale nie było jakoś ciepło. Po pracy runda do końca parku w Brzeźnie, powrót do Sopotu i znowu rundka do końca parku w Brzeźnie i dopiero do domu standardową trasą. Naprawdę fajnie się jechało a i noga dziś pozwalała na zdecydowanie więcej.
Rano: zimno, ok. 8 stopni i do tego zimny wiatr. Dziś założyłem nawet czapkę i bardzo dobrze, bo w lesie podczas zjazdów to było mi po prostu zimno. Trochę cieplej zrobiło się dopiero na dole, gdzieś w Oliwie. W mieście ludzie jeździli na krótkich rękawkach i krótkich nogawkach a tu ja człowiek z lasu ;-) wjeżdżam okutany w kurtkę, długie spodnie i w czapce na głowie. Ale wcale nie było mi za ciepło.
Do pracy standardową trasą, bez żadnych dodatków.
Powrót: dużo cieplej, ale naprawdę ciepło to zrobiło się dopiero jak wjechałem na Węglową. Nad morzem i w Oliwie wcale nie było jakoś ciepło. Po pracy runda do końca parku w Brzeźnie, powrót do Sopotu i znowu rundka do końca parku w Brzeźnie i dopiero do domu standardową trasą. Naprawdę fajnie się jechało a i noga dziś pozwalała na zdecydowanie więcej.
dpd- tylko jedną nogą
Środa, 27 maja 2015 | dodano:27.05.2015Kategoria do pracy
Km: | 55.53 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 16.33 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś moja prawa noga wystąpiła wyłącznie w roli statysty :-( Jej rolą było tylko przesuwanie korby, totalnie bez obciążania, albo wręcz swobodne zwisanie- musiałem ją wypinać i jechać miejscami z wyprostowaną, bo ból się nasilał.
Niestety po niedzielnej wycieczce, wszystko wskazuje na to, że ujawnił się u mnie ITBS-syndrom pasma biodrowo-piszczelowego. To chyba jeszcze echa niedawnej krótkiej przygody z bieganiem.
Całą więc drogę w obie strony musiałem pokonać pedałując tylko lewą nogą. O ile rano (z górki) nie było większych problemów, to powrót trwał po prostu wieki całe, bo jedną nogą ciężko się pedałuje pod górę. Sprawę bardzo ułatwiają przełożenia, ale nie rozwiązują całkiem.
Rano było dość chłodno (tylko 8 stopni) i do tego zimny wiatr. Jechałem w zapiętej kurtce i w lasach było mi nawet zimno.
Powrót: też niezbyt ciepło. Zimny wiatr dawał się we znaki. Znowu jechałem w kurtce, tym razem rozpiętej i też wcale nie było mi za ciepło.
Gdyby nie boląca noga, byłoby całkiem przyjemnie.
Niestety po niedzielnej wycieczce, wszystko wskazuje na to, że ujawnił się u mnie ITBS-syndrom pasma biodrowo-piszczelowego. To chyba jeszcze echa niedawnej krótkiej przygody z bieganiem.
Całą więc drogę w obie strony musiałem pokonać pedałując tylko lewą nogą. O ile rano (z górki) nie było większych problemów, to powrót trwał po prostu wieki całe, bo jedną nogą ciężko się pedałuje pod górę. Sprawę bardzo ułatwiają przełożenia, ale nie rozwiązują całkiem.
Rano było dość chłodno (tylko 8 stopni) i do tego zimny wiatr. Jechałem w zapiętej kurtce i w lasach było mi nawet zimno.
Powrót: też niezbyt ciepło. Zimny wiatr dawał się we znaki. Znowu jechałem w kurtce, tym razem rozpiętej i też wcale nie było mi za ciepło.
Gdyby nie boląca noga, byłoby całkiem przyjemnie.
dpd- nic szczególnego
Wtorek, 19 maja 2015 | dodano:19.05.2015Kategoria do pracy
Km: | 76.13 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:32 | km/h: | 21.55 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś dobrze mi się jechało. Jednak takie dwu-trzydniowe przerwy pomiędzy wyjazdami pozwalają naprawdę odbudować się mięśniom, bo przyrost formy (sądząc po średnich prędkościach przejazdów) jest imponujący- jak dla mnie oczywiście.
Chociaż w trakcie jazdy jakoś zupełnie tego nie czuję. Może to dlatego, że zawsze staram się cisnąć ile dam radę i zawsze jestem skatowany.
Rano: temp. ok. 9 stopni, ale jakoś nie czułem tego ciepła- jechałem w czapce i zapiętej kurtce i dopiero w Osowej poczułem, że jestem naprawdę rozgrzany. Na początku drogi popadywał deszcz, ale był na tyle mały, że nawet mnie nie zmoczył. Było sporo czasu rano, więc rundka do samego końca parku w Brzeźnie i dopiero do pracy.
Powrót: zrobiło się w ciągu dnia gorąco, ale przed wyjściem słońce przykryły chmury i temperatura do jazdy była optymalna, między 19 i 20 stopni. Dłuższą chwilę pokręciłem się nad morzem i standardowo Węglową i przez Osowę, Barniewice wróciłem do domu.
Dziś żadnych spektakularnych spotkań z sarnami, czy innymi zwierzakami.
Chociaż w trakcie jazdy jakoś zupełnie tego nie czuję. Może to dlatego, że zawsze staram się cisnąć ile dam radę i zawsze jestem skatowany.
Rano: temp. ok. 9 stopni, ale jakoś nie czułem tego ciepła- jechałem w czapce i zapiętej kurtce i dopiero w Osowej poczułem, że jestem naprawdę rozgrzany. Na początku drogi popadywał deszcz, ale był na tyle mały, że nawet mnie nie zmoczył. Było sporo czasu rano, więc rundka do samego końca parku w Brzeźnie i dopiero do pracy.
Powrót: zrobiło się w ciągu dnia gorąco, ale przed wyjściem słońce przykryły chmury i temperatura do jazdy była optymalna, między 19 i 20 stopni. Dłuższą chwilę pokręciłem się nad morzem i standardowo Węglową i przez Osowę, Barniewice wróciłem do domu.
Dziś żadnych spektakularnych spotkań z sarnami, czy innymi zwierzakami.
dpd i niezwykłe spotkanie z sarnami na Węglowej
Piątek, 15 maja 2015 | dodano:16.05.2015Kategoria do pracy
Km: | 68.57 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 20.67 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś dobrze mi się jechało w obie strony. Rano wiaterek popychał w plecy, więc nie dość że z górki, to jeszcze z wiatrem :-)
Rano było dość chłodno, ok. 7 stopni, więc jechałem w zapiętej kurtce i czapce i dopiero w Osowej zrobiło mi się dość ciepło.
Było nawet dość czasu, żeby zrobić nad morzem rundkę aż do samego końca parku w Brzeźnie.
Powrót: niby świeciło słoneczko, ale wiatr był zimny. Jechałem w rozpiętej kurtce, bo próba zdjęcia kurtki skończyła się szybkim zakładaniem jej z powrotem. Jak wjeżdżałem Węglową do góry, to na samej górze węglowej zobaczyłem 2 sarny. Zatrzymałem się, bo zobaczyłem że nie uciekają. Wyciągnąłem komórkę, zrobiłem zdjęcie. Kiedy schowałem komórkę i chciałem już jechać, nagle jedna z saren zaczęła iść w moim kierunku. Szybko wyciągnąłem komórkę i zaczęłem pstrykać. Sarna spokojnie szła w moim kierunku, skubiąc trawę. Przeszła dosłownie w odległości 1,5 m ode mnie, zupełnie się mnie nie bojąc. Niesamowite spotkanie- pierwszy raz trafiło mi się coś takiego. Załączam zdjęcia z tego niezwykłego spotkania:

Sarny na końcu drogi © marchos

Sarna idzie w moją stronę © marchos

Sarna zbliża się do mnie, skubiąc spokojnie trawę © marchos

Sarna przechodzi obok mnie a ja pstrykam zdjęcia © marchos

Sarna przechodzi obok mnie a ja pstrykam zdjęcia © marchos
Rano było dość chłodno, ok. 7 stopni, więc jechałem w zapiętej kurtce i czapce i dopiero w Osowej zrobiło mi się dość ciepło.
Było nawet dość czasu, żeby zrobić nad morzem rundkę aż do samego końca parku w Brzeźnie.
Powrót: niby świeciło słoneczko, ale wiatr był zimny. Jechałem w rozpiętej kurtce, bo próba zdjęcia kurtki skończyła się szybkim zakładaniem jej z powrotem. Jak wjeżdżałem Węglową do góry, to na samej górze węglowej zobaczyłem 2 sarny. Zatrzymałem się, bo zobaczyłem że nie uciekają. Wyciągnąłem komórkę, zrobiłem zdjęcie. Kiedy schowałem komórkę i chciałem już jechać, nagle jedna z saren zaczęła iść w moim kierunku. Szybko wyciągnąłem komórkę i zaczęłem pstrykać. Sarna spokojnie szła w moim kierunku, skubiąc trawę. Przeszła dosłownie w odległości 1,5 m ode mnie, zupełnie się mnie nie bojąc. Niesamowite spotkanie- pierwszy raz trafiło mi się coś takiego. Załączam zdjęcia z tego niezwykłego spotkania:

Sarny na końcu drogi © marchos

Sarna idzie w moją stronę © marchos

Sarna zbliża się do mnie, skubiąc spokojnie trawę © marchos

Sarna przechodzi obok mnie a ja pstrykam zdjęcia © marchos

Sarna przechodzi obok mnie a ja pstrykam zdjęcia © marchos