Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd-pierwszy raz po chorobie

Wtorek, 1 lutego 2011 | dodano:01.02.2011
Km:24.93Km teren:0.00 Czas:01:05km/h:23.01
Pr. maks.:38.89Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Uznałem że chyba już można bezpiecznie ruszyć do pracy na 2 kołach. W ubiegłym tygodniu jakiś bakcyl zagonił mnie na 2 dni do łóżka a potem jeździłem do pracy blachosmrodem, żeby się dobrze doleczyć.
Rano: temperaturka lekko poniżej zera, ok. -2 stopni. Jechało się bardzo dobrze. Nad morzem na drodze rowerowej dalej lód- chyba już tam do wiosny będzie leżał :-(
Na szczęście ruch na chodniku na razie mały, więc można pomykać chodnikiem.
Powrót: coś chyba koło zera lub lekko poniżej zera, jechało się dobrze choć trochę daje się we znaki brak sił. Może to przez chorobę a może przez zbyt mało jeżdżenia a zbyt dużo objadania się :-).
Ogólnie nic spektakularnego, bikerów dziwnie mało, tempo lajtowe.

dpd-znowu lód

Piątek, 21 stycznia 2011 | dodano:21.01.2011
Km:24.96Km teren:0.00 Czas:01:09km/h:21.70
Pr. maks.:36.58Temperatura:-1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. -1 stopnia, w nocy posypał śnieg, więc drogi rowerowe przysypane cieniutką białą warstwą puchu. Jechało się dobrze, choć nie wiem czy to przez lekki wmordewind, czy przez brak sił, nad morzem jakoś ciężko mi się jechało- że nawet oglądałem w którymś momencie czy kichy nie mam.
Powrót: na drogach rowerowych i chodnikach zrobił się znowu lód. W ciągu dnia śnieg który spadł topił się bo był lekki plus a jak wracałem to już ściął mrozek i na chodniku i na drogach rowerowych (szczególnie nad morzem) aż się wszystko świeciło. Ponieważ w świetle latarni chodnik świecił się bardziej niż droga rowerowa, więc zdecydowałem się jechać drogą rowerową. Trochę cykora miałem żeby gleby nie zaliczyć, ale jakoś tak jechało się dobrze i pewnie.
Ktoś mi jakiegoś bakcyla sprzedał, bo od wczoraj gardło mnie boli i kaszel i katar zaczyna męczyć. Mam nadzieję że przez weekend dojdę do normy i w poniedziałek już będzie OK. Pozdrower dla wszystkich bikerów :-)

dpd-znowu biało+spotkanie?

Czwartek, 20 stycznia 2011 | dodano:20.01.2011
Km:24.92Km teren:0.00 Czas:01:06km/h:22.65
Pr. maks.:35.53Temperatura:1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: temperatura oscylowała między 0 a 1 stopniem na plus (przy gruncie na pewno bliżej 0). Drogi rowerowe przysypała cieniutka warstwa białego puchu. Jechało się bardzo przyjemnie i rześko. W parku w Jelitkowie chyba (tak mi się wydaje) spotkałem Ananiasza. Pozdrowiliśmy się jak się mijaliśmy.
Powrót: śnieg dalej leżał na drogach rowerowych pomimo tego że niby w ciągu dnia był plus. Nad morzem jechało się bardzo przyjemnie, ale w dalszym ciągu obawiam się zaryzykować jazdy drogą rowerową i jadę chodnikiem.
Jechało się bardzo przyjemnie, lajtowo- pełna rekreacja :-)

dpd-jest dobrze

Środa, 19 stycznia 2011 | dodano:19.01.2011
Km:24.91Km teren:0.00 Czas:01:08km/h:21.98
Pr. maks.:40.31Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Jest dobrze: lód na Hallera już prawie się stopił. Całą Hallera jechałem dziś w obie strony drogą rowerową. Jedynie nad morzem droga rowerowa w dużej części wciąż w lodzie ale wyziera już asfalcik spod lodu w sporej części. Jednak jazda drogą rowerową nad morzem to wciąż zbyt duże ryzyko bez opon z kolcami, jadę więc chodnikiem, który jest bardzo solidnie zasypany piaskiem. Tempo lajtowe, żadnych spektakularnych wydarzeń. Trasa w końcu pełna, bez żadnych skrótów.

dpd+spotkanie+topi się :-)

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 | dodano:17.01.2011
Km:22.67Km teren:0.00 Czas:00:59km/h:23.05
Pr. maks.:42.23Temperatura:5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ciepło +5 stopni, niestety na Hallera dalej straszny lód, więc jazda asfaltem. Kiedy mijałem skrzyżowanie Hallera - Czarny Dwór usłyszałem że ktoś mnie woła po imieniu. Zwolniłem, zacząłem się oglądać ale nikogo nie zauważyłem, więc zwątpiłem i nacisnąłem na pedały żeby odjechać nad morze ..... a tu kawałek dalej dogania mnie kto? Dominik :-)
Chwilę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się każdy do pracy, bo już czas był najwyższy. Pozdrower Dominik. Nad morzem po chodniku jedzie się już bardzo dobrze, bo plombotester zanika, więc jedzie się całkiem dobrze. Drogą rowerową lepiej nie, bo dalej lód- ale jak będzie się topić w takim tempie to już wkrótce będzie można jechać normalnie.
Powrót: znowu nad morzem chodnikiem, potem Hallera asfaltem dużą część i Zwycięstwa drogą rowerową do domu.
Ciepło było dziś bardzo: super bo wszystko się topi błyskawicznie.

dpd-plombotester

Piątek, 14 stycznia 2011 | dodano:14.01.2011
Km:22.75Km teren:10.00 Czas:01:08km/h:20.07
Pr. maks.:39.95Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś starałem się jechać drogami rowerowymi- miejscami taka tarka że plomby z zębów mogą powypadać- na szczęście plombotester wykazał, że moje plomby są OK- żadna nie wypadła ;-).
Rano przez całą drogę do pracy sypał śnieg, więc do pracy dotarłem biały jak bałwanek :-) jednak cały dzień temperatury dodatnie więc ze śniegu zrobiła się breja.
Powrót: pośniegowa breja ma ten pozytyw, że na lodzie utworzyła warstwę lepkiej ciapy, dzięki której przyczepność była przyzwoita więc wracałem całą trasę drogami rowerowymi- wolę tą ciapę niż lód.

dpd- czy kupić łyżwy?

Czwartek, 13 stycznia 2011 | dodano:13.01.2011
Km:22.79Km teren:1.00 Czas:00:58km/h:23.58
Pr. maks.:49.74Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Na Hallera i nad morzem taki lód się zrobił, że chyba tylko na łyżwach dałoby się tam jechać drogą rowerową. Dziś poruszałem się głównie po jezdniach, razem z blachosmrodami, bo nie mam opon z kolcami do jazdy po lodzie.
Rano: na 3 Maja podczepiłem się kawałek za ciężarówkę ;-) stąd prędkość maksymalna całkiem niezła. Dziś na Hallera jak tylko wjechałem na drogę rowerową to prawie glebę zaliczyłem- tafla lodowa pokryta jeszcze warstwą wody. Szybko zrezygnowałem z jazdy drogami rowerowymi i zjechałem na asfalt. Asfaltami dojechałem do samej pracy.
Powrót: znów kawałek asfaltem, ale na wysokości Piastowskiej zjechałem nad morze. Rzut oka na drogę rowerową i ....... nie odważyłem sie nią pojechać- idealnie błyszcząca jak lustro tafla lodu. Zdecydowałem się pojechać chodnikiem, pomimo tarki, bo chodnik przynajmniej posypany piaskiem. Od morza jechałem znowu asfaltem Hallera prawie do samego węzła Kliniczna. Stamtąd już drogą rowerową bo na Zwycięstwa jest OK. Dzięki jeździe asfaltami średnia wyszła całkiem niezła, choć miesiąc przerwy zrobił niestety swoje- kondycja osłabła. Pozdrower dla wszystkich bikerów.

W końcu! Nareszcie! Hurra!

Środa, 12 stycznia 2011 | dodano:12.01.2011
Km:22.75Km teren:7.00 Czas:01:06km/h:20.68
Pr. maks.:43.90Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Udało się zainaugurować sezon rowerowy 2011 !!! Fajerwerki wprawdzie nie strzelały, korki od szampana też nie. Trasa też niezbyt ambitna, ale i tak bardzo się cieszę, że w końcu po ponad miesięcznej przerwie pojechałem do pracy rowerem.
Jak się okazało to był dobry wybór, bo pod wiaduktem na Hallera była zerwana trakcja tramwajowa, korek, tramwaje nie jeździły i takie małe Kongo ogólnie.
Rano ok. +3 stopni: Aleja Zwycięstwa prawie na całej długości czarna, tylko miejscami niewielkie muldy lodowe, ale jazda całkowicie bezpieczna.
Na Hallera już gorzej, dużo lodu ale jechało się przyzwoicie. Mimo to jednak na sporej części jechałem asfaltem bo dużo bardziej komfortowo i można trochę przycisnąć. Jak dojechałem nad morze i wjechałem na drogę rowerową to od razu zobaczyłem że to był błąd- przy wjeździe lita tafla lodu .... zamarłem, bo najmniejszy ruch kierownicą to pewna gleba :-( Udało mi się dojechać do skraju drogi i kiedy już wypinałem nogę tylne koło odjechało w bok bez żadnej kontroli. Na szczęście postawiłem nogę na lód i jakoś udało mi się utrzymać na nogach ... uffff. Dalej jechałem częścią dla pieszych, ale straszna tarka, że prawie mi plomby powypadały ;-) Przy Piastowskiej jednak miałem dość i znowu zjechałem na asfalt i dalej już do pracy asfaltem.
Droga powrotna: całą drogę padał śnieg i śnieg z deszczem, wariant trasy bardzo podobny do tego rano.
Jestem bardzo szczęśliwy bo już od kilku dni mnie nosiło żeby pojechać rowerem ale powstrzymywała mnie szklanka na drogach.
Pozdrower dla wszystkich bikerów których dziś spotkałem po drodze.

dpd-NA BOGATO!!

Czwartek, 9 grudnia 2010 | dodano:09.12.2010
Km:32.41Km teren:20.00 Czas:01:54km/h:17.06
Pr. maks.:36.22Temperatura:-1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Oj na bogato dziś było: i luksusowo odśnieżone drogi rowerowe, i głęboki kopny śnieg, i solidna gleba i kilka podpóreczek i z buta kawałeczek- a śniegu dziś w nocy dosypało tyle, że można w końcu powiedzieć że zima solidnie zawitała i do Gdańska.
Ale po kolei.
Rano: prawie ciepło -1 stopień. Z okna trudno było ocenić ile śniegu napadało, ale jak wyszedłem z domu to już wiedziałem że może być dziś GRUBO HARDKOROWO- nie mogłem wyjechać spod domu, bo nie dało się ruszyć nawet na rowerze bo majt na lewo majt na prawo i nie da się ruszyć. Wygrzebałem rower ze śniegu z jezdni, przestawiłem na chodnik (trochę odśnieżony) i zjechałem do ulicy. Ten kawałek ulicą jechało się świetnie ale wiedziałem że kawałek dalej muszę zjechać na drogę rowerową- i co też tam zastanę. Kiedy zjechałem na drogę rowerową to doznałem prawie szoku- ODŚNIEŻONE NA ZWYCIĘSTWA miejscami chodnik nie odśnieżony a droga rowerowa tak- rewelacja - Gdańsk RULEZ!! Przy Operze skręcam w Hallera i tam znowu szok- Hallera też odśnieżone!!! rewelacyjnie jechało się aż nad morze. Tam niestety czekała mnie niemiła niespodzianka: o 7:30 trasa i chodnik nad morzem nie widział pługu. Zacząłem sie przebijać przez ten głęboki kopny śnieg w którym woziło mnie na wszystkie strony. Dodatkowo po kawałku takiej jazdy śnieg tak pozabijał mi zębatki wolnobiegu, że łańcuch zaczął po nich skakać że nie dało się jechać. Dałem radę tak dojechać na wysokość Hotelu Rzemieślnik i tam przebiłem się do asfaltu i dalej śmignąłem asfaltem bo nie byłbym w stanie dalej tak jechać. Jakiż to był luksus przejechać ten kawałek prawie czarnym asfaltem.
Powrót: chciałem bohatersko jechać drogą rowerową nad morze, ale znowu nie udało mi się nawet ruszyć. Zjechałem więc pokornie na asfalt i znowu kawałek (nad morze) dojechałem asfaltem. W ciągu dnia nad morzem w większości już też odśnieżyli, więc postanowiłem się przejechać do Parku Północnego. Droga w większości odśnieżona, ale muldy straszne jakby się po tarce jechało. W Parku Północnym miejscami dość słabo odśnieżone więc jechało się ciężko. Wracając, przy Grand Hotelu jeszcze przed zakrętem był lód no i niestety ..... znowu gleba- tylne koło odjechało tak szybko, że nie zdążyłem nawet zareagować. Jak się gramoliłem spod roweru to już wiedziałem że nie jest dobrze, bo ból w kolanie dobitnie mnie o tym poinformował. Stałem potem z 10 minut przy rowerze i masowałem kolano, syczałem i czekałem aż trochę przestanie boleć. Ale cóż nie mogłem tam stać tak w nieskończoność, pozbierałem się i rower i pojechałem dalej. Potem było jeszcze kilka ślizgów z podpórkami, ale na szczęście więcej gleb już nie było. Dalej trasa nad morzem była już mniej więcej odśnieżona ale nie wszędzie, więc trzeba było kombinować- trochę chodnikiem, trochę drogą rowerową, ale muldy na śniegu takie, jakby się po tarce jechało. W ciągu dnia śniegu jeszcze dosypało i na Hallera już drugi raz nie odśnieżali, więc też już nie było tak luksusowo jak rano, a miejscami to wręcz nasypali na drogę rowerową odśnieżając chodniki :-( bo za ciężko o metr dalej wysypać :-( ludzie niestety łażą drogą rowerową, chociaż metr dalej mają odśnieżony chodnik :-(.
Na Zwycięstwa jechało się bardzo dobrze, ale jak zjechałem w 3 Maja to utknąłem momentalnie w zaspie i nie dało się jechać dalej, musiałem przetargać z buta rower przez zaspy, dobić się do asfaltu na 3 Maja i już asfaltem do domu.
Ogólnie dzień pełen wrażeń, a kolano mnie nap....la teraz jak to piszę jak złoto i spuchło jak bania. Ciekawe czy jutro dam radę jechać rowerem do pracy. Zaliczam dzisiaj 20 km jako teren, bo mniej więcej tyle było hardkorowo-śniegowo-terenowo. Umęczyłem się dziś solidnie. A tak wyglądał mój rower po powrocie (zdjęcie słabe bo robione komórką i nie oddaje całokształtu, ale mnie najbardziej spodobała się "śniegowa piasta"):

Rano jak dojeżdżałem do pracy wyglądał jeszcze lepiej- jak rowerowy bałwanek śniegowy ;-)

dpd(testu część I)

Środa, 8 grudnia 2010 | dodano:08.12.2010
Km:33.84Km teren:0.00 Czas:01:34km/h:21.60
Pr. maks.:37.90Temperatura:-6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: -6 stopni, pogodnie, śnieg nie napadał więc warunki do jazdy doskonałe. Testowałem moje nowe rękawice i powiem szczerze .... szału nie ma :-( Wrażenia z jazdy praktycznie takie same jak w zwykłych skórzanych, cywilnych rękawicach. Ręce marzły dalej. Zobaczymy co będzie jak przyjdą prawdziwe mrozy.
Powrót: temperatura tylko -2 stopnie, śnieg jeszcze nie padał, więc z pracy pojechałem sobie jeszcze do Parku Północnego w Sopocie (straszny tam lód i nie posypane piaskiem). Jechało się jednak całkiem przyjemnie. Ręce niestety marzną.

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum