dpd (do trzech razy sztuka)
Środa, 20 lipca 2016 | dodano:20.07.2016Kategoria do pracy
Km: | 72.57 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:08 | km/h: | 23.16 |
Pr. maks.: | 42.51 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś w końcu (za 3-cim razem) udało mi się i dojechać i wrócić z pracy bez awarii.
Rano: temp. ok. 14 stopni, standardową trasą do pracy z rundką do ronda w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do Marynarki Polskiej, dalej prawie do Węzła Kliniczna, Hallera nad morze, do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
Rano: temp. ok. 14 stopni, standardową trasą do pracy z rundką do ronda w Brzeźnie.
Powrót: z pracy do Marynarki Polskiej, dalej prawie do Węzła Kliniczna, Hallera nad morze, do Jelitkowa i dalej standardowo do domu.
d........i D..a (złamana oś)
Wtorek, 19 lipca 2016 | dodano:19.07.2016Kategoria do pracy
Km: | 6.39 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 14.75 |
Pr. maks.: | 32.33 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Po prostu nie wierzę :-( Wczoraj kapeć, dziś złamana oś. Coś pechowy ten mój powrót na rower po 2 tygodniach przerwy.
Nowa oś tylnego koła (kupiona na Wysepce we Wrzeszczu) złamała się po niecałych 700 km. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Dotychczas na takiej osi przejeżdżałem ok. 10 tys. km do złamania. Tym razem wystarczyło niecałe 700 km. Zdaje się że straciłem zaufanie do Wysepki, bo to oni mi takie badziewie sprzedali. Czas już chyba najwyższy zmienić sklep z częściami.
Jak wyjechałem rano do pracy rowerem, to udało mi się przejechać zaledwie ok. 3 km, kiedy na mikroskopijnym podjeździe w lesie troszkę mocniej nacisnąłem na pedały i usłyszałem lekki trzask i koło zaczęło ocierać o ramę. W pierwszym momencie nie mogłem uwierzyć (przecież niedawno zmieniłem oś), ale fakty były nieubłagane.
Zostało mi tylko wrócić do domu, kulając się tempem niewiele przewyższającym tempo piechura (przy tym ocierającym o ramę kole), przebrać się i pojechać do pracy samochodem, bo na zmianę roweru nie było już czasu. Zły byłem okrutnie, bo pogoda piękna, chęci wielkie, ale na awarię sprzętu nic nie poradzę.
Ale cóż, do trzech razy sztuka. Zenona przygotowałem na jutro i mam nadzieję że jutro ten trzeci raz już bez przykrych niespodzianek.
Nowa oś tylnego koła (kupiona na Wysepce we Wrzeszczu) złamała się po niecałych 700 km. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Dotychczas na takiej osi przejeżdżałem ok. 10 tys. km do złamania. Tym razem wystarczyło niecałe 700 km. Zdaje się że straciłem zaufanie do Wysepki, bo to oni mi takie badziewie sprzedali. Czas już chyba najwyższy zmienić sklep z częściami.
Jak wyjechałem rano do pracy rowerem, to udało mi się przejechać zaledwie ok. 3 km, kiedy na mikroskopijnym podjeździe w lesie troszkę mocniej nacisnąłem na pedały i usłyszałem lekki trzask i koło zaczęło ocierać o ramę. W pierwszym momencie nie mogłem uwierzyć (przecież niedawno zmieniłem oś), ale fakty były nieubłagane.
Zostało mi tylko wrócić do domu, kulając się tempem niewiele przewyższającym tempo piechura (przy tym ocierającym o ramę kole), przebrać się i pojechać do pracy samochodem, bo na zmianę roweru nie było już czasu. Zły byłem okrutnie, bo pogoda piękna, chęci wielkie, ale na awarię sprzętu nic nie poradzę.
Ale cóż, do trzech razy sztuka. Zenona przygotowałem na jutro i mam nadzieję że jutro ten trzeci raz już bez przykrych niespodzianek.
dpd (z kichą)
Poniedziałek, 18 lipca 2016 | dodano:18.07.2016Kategoria do pracy
Km: | 52.08 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 20.83 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Niestety dziś rano w drodze do pracy przykra niespodzianka, w Owczarni kicha :-(
Stracony czas na naprawę koła, spóźnienie do pracy.
Poza tym przykrym incydentem nic ciekawego, trasa w obie strony standardowa. Na leśnych drogach, po ulewach trochę pozmywane drogi a przez to bardziej dziurawe.
Stracony czas na naprawę koła, spóźnienie do pracy.
Poza tym przykrym incydentem nic ciekawego, trasa w obie strony standardowa. Na leśnych drogach, po ulewach trochę pozmywane drogi a przez to bardziej dziurawe.
dpd + zrealizować bon
Wtorek, 5 lipca 2016 | dodano:05.07.2016Kategoria do pracy
Km: | 73.37 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:27 | km/h: | 21.27 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | 13.7 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pojechałem zrealizować mój bon za kręcenie kilometrów dla Gdańska.
Niestety potrzeby są tak duże, że musiałem dołożyć jeszcze drugą stówę z kieszeni a i tak nie kupiłem wszystkich najpotrzebniejszych części/akcesoriów.
Rano: chłodno, 13,7 stopnia, jechałem w cienkim ortalionie i wcale nie było mi za ciepło. Trasa do pracy standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: ciepło ale nie gorąco, spory wiatr, jednak dobrze się jechało. Po wyjeździe z pracy spotkałem kolegę jeżdżącego do pracy na desce, więc do Brzeźna turlałem się z nim, gadając przy okazji. Średnia wprawdzie legła w gruzach, ale co tam średnia przy miłym towarzystwie. Po tym jak się rozjechaliśmy w Brzeźnie ja przez Marynarki Polskiej do Opery i dalej do Wrzeszcza na wysepkę, zrealizować wspomniany bon od Gdańska.
Z wysepki po zakupach do Oliwy wzdłuż Grunwaldzkiej i z Oliwy już standardowo do domu.
Przyjemnie mi się dziś jechało.
Niestety potrzeby są tak duże, że musiałem dołożyć jeszcze drugą stówę z kieszeni a i tak nie kupiłem wszystkich najpotrzebniejszych części/akcesoriów.
Rano: chłodno, 13,7 stopnia, jechałem w cienkim ortalionie i wcale nie było mi za ciepło. Trasa do pracy standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: ciepło ale nie gorąco, spory wiatr, jednak dobrze się jechało. Po wyjeździe z pracy spotkałem kolegę jeżdżącego do pracy na desce, więc do Brzeźna turlałem się z nim, gadając przy okazji. Średnia wprawdzie legła w gruzach, ale co tam średnia przy miłym towarzystwie. Po tym jak się rozjechaliśmy w Brzeźnie ja przez Marynarki Polskiej do Opery i dalej do Wrzeszcza na wysepkę, zrealizować wspomniany bon od Gdańska.
Z wysepki po zakupach do Oliwy wzdłuż Grunwaldzkiej i z Oliwy już standardowo do domu.
Przyjemnie mi się dziś jechało.
dpd
Piątek, 1 lipca 2016 | dodano:02.07.2016Kategoria do pracy
Km: | 57.24 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 22.59 |
Pr. maks.: | 40.96 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ok. 18 stopni, trasa standardowa, z rundką do ronda w Brzeźnie.
Powrót: gorąco, trasa standardowa bez dodatków.
Powrót: gorąco, trasa standardowa bez dodatków.
dpd (ciężko)
Środa, 29 czerwca 2016 | dodano:29.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 59.18 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 21.39 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ciężko mi się dziś jechało. Nie wiem dlaczego. Po prostu.
Rano: temp. ok. 15 stopni. Trasa standardowa, bez dodatków.
Powrót: ciepło, nie wiem jaka temperatura. Po pracy do końca parku w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i dalej standardowo do domu. Już blisko domu złapał mnie deszcz, ale na szczęście byłem prawie pod domem, więc zdążyłem dojechać zanim zmokłem.
Rano: temp. ok. 15 stopni. Trasa standardowa, bez dodatków.
Powrót: ciepło, nie wiem jaka temperatura. Po pracy do końca parku w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i dalej standardowo do domu. Już blisko domu złapał mnie deszcz, ale na szczęście byłem prawie pod domem, więc zdążyłem dojechać zanim zmokłem.
dpd (jest rekord miesięczny)
Wtorek, 28 czerwca 2016 | dodano:28.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 74.87 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 23.04 |
Pr. maks.: | 44.87 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Jest! Dziś już udało mi się podwyższyć mój dotychczasowy rekord miesięcznego dystansu. Wprawdzie o całe 12 km, ale mam jeszcze na pewno jeden dzień planowanego jeżdżenia więc mam nadzieję że rekord jeszcze wzrośnie.
Rano: temp. niby 17 stopni, ale moje odczucie chłodu mówiło mi raczej że poniżej 15, bo marzłem na początku. Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie. Jadąc do pracy spotkałem Dominika- dzięki za towarzystwo i miłe pogaduchy.
Powrót: na mokro. Po pracy pojechałem skręcić rundkę przez Marynarki Polskiej i jak nią jechałem to zaczęło padać. Na początku chciałem jechać dalej ale padało coraz mocniej, więc zatrzymałem się pod dachem żeby trochę przeczekać. Niby trochę deszcz zelżał więc znowu wyruszyłem a tu znowu zaczęło mocniej padać. Więc znowu się zatrzymałem pod dachem i postałem dłuższą chwilę, zanim deszcz trochę nie zelżał. Dalej już jechałem w leciutkim deszczu a od Brzeźna to już przestawało padać i dalej już bez deszczu.
Mimo to jednak zmokłem trochę- szczególnie buty mokre.
Po powrocie do Jelitkowa standardowa trasa do domu i o ile we Wrzeszczu padało bardzo mocno, to w Osowej,Rębiechowie czy Baninie ledwo można było się doszukać śladów po deszczu.
Jakoś tak po tym deszczu ciężko mi się jechało, nie wiem dlaczego.
Rano: temp. niby 17 stopni, ale moje odczucie chłodu mówiło mi raczej że poniżej 15, bo marzłem na początku. Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie. Jadąc do pracy spotkałem Dominika- dzięki za towarzystwo i miłe pogaduchy.
Powrót: na mokro. Po pracy pojechałem skręcić rundkę przez Marynarki Polskiej i jak nią jechałem to zaczęło padać. Na początku chciałem jechać dalej ale padało coraz mocniej, więc zatrzymałem się pod dachem żeby trochę przeczekać. Niby trochę deszcz zelżał więc znowu wyruszyłem a tu znowu zaczęło mocniej padać. Więc znowu się zatrzymałem pod dachem i postałem dłuższą chwilę, zanim deszcz trochę nie zelżał. Dalej już jechałem w leciutkim deszczu a od Brzeźna to już przestawało padać i dalej już bez deszczu.
Mimo to jednak zmokłem trochę- szczególnie buty mokre.
Po powrocie do Jelitkowa standardowa trasa do domu i o ile we Wrzeszczu padało bardzo mocno, to w Osowej,Rębiechowie czy Baninie ledwo można było się doszukać śladów po deszczu.
Jakoś tak po tym deszczu ciężko mi się jechało, nie wiem dlaczego.
dpd (jest moja pogoda)
Poniedziałek, 27 czerwca 2016 | dodano:27.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 59.68 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:39 | km/h: | 22.52 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ależ radość dla mnie. Nie ma upału :-) Wróciła "moja pogoda". Nareszcie mogłem normalnie jeździć.
Rano: temp. ok. 15 stopni. Na początku trochę marzłem "na krótko" ale po chwili się rozgrzałem i jechało się cudownie.
Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: temperatura cudowna do jazdy, bez upału. Chciałem jechać sobie swoją rundkę przez Marynarki Polskiej, ale spotkałem Turystę, więc pojechałem z nim. Dzięki za miłe towarzystwo w drodze powrotnej.
Trasę określiłbym mniej więcej jako moją standardową do domu. Mniej więcej od Osowej trochę padał deszcz, ale tak niewielki że stanowił tylko przyjemne orzeźwienie w trakcie jazdy. Taka pogoda mogła by być cały czas.
Rano: temp. ok. 15 stopni. Na początku trochę marzłem "na krótko" ale po chwili się rozgrzałem i jechało się cudownie.
Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie.
Powrót: temperatura cudowna do jazdy, bez upału. Chciałem jechać sobie swoją rundkę przez Marynarki Polskiej, ale spotkałem Turystę, więc pojechałem z nim. Dzięki za miłe towarzystwo w drodze powrotnej.
Trasę określiłbym mniej więcej jako moją standardową do domu. Mniej więcej od Osowej trochę padał deszcz, ale tak niewielki że stanowił tylko przyjemne orzeźwienie w trakcie jazdy. Taka pogoda mogła by być cały czas.
dpd (morderczy upał)
Piątek, 24 czerwca 2016 | dodano:24.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 58.39 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 20.37 |
Pr. maks.: | 41.34 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w drodze powrotnej upał był po prostu masakryczny. Ja nie jestem w stanie jeździć w takich upałach. To jest jakieś turlanie się ślimaczym tempem, nie jazda. Ja chcę powrotu pogody sprzed kilku dni- było idealnie.
Rano: temp. ok. 22 stopni. Trasa standardowa, bez dodatków. Te 22 stopnie to już był dla mnie upał.
Powrót: nie wiem jaka temperatura, bo nie spojrzałem na termometr, ale moje odczucie ciepła mówiło mi, że jest trzydzieści kilka stopni.
Na szczęście trochę wiał wiatr, który przynosił niewielką ulgę. Jak już wspomniałem jechałem tempem bardzo oszczędnościowym, ale i tak wymiękałem od upału. Szybciej się pociłem, niż byłem w stanie dostarczać wodę do organizmu.
Trasa do końca parku w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i do domu. Na więcej w takim skwarze nie byłoby mnie stać.
Rano: temp. ok. 22 stopni. Trasa standardowa, bez dodatków. Te 22 stopnie to już był dla mnie upał.
Powrót: nie wiem jaka temperatura, bo nie spojrzałem na termometr, ale moje odczucie ciepła mówiło mi, że jest trzydzieści kilka stopni.
Na szczęście trochę wiał wiatr, który przynosił niewielką ulgę. Jak już wspomniałem jechałem tempem bardzo oszczędnościowym, ale i tak wymiękałem od upału. Szybciej się pociłem, niż byłem w stanie dostarczać wodę do organizmu.
Trasa do końca parku w Brzeźnie, powrót do Jelitkowa i do domu. Na więcej w takim skwarze nie byłoby mnie stać.
dpd+dodatki- (sm)
Czwartek, 23 czerwca 2016 | dodano:23.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 67.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:13 | km/h: | 20.83 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 19.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rzadko udaje się wykręcić okrągłe kilometry, ale dziś jakoś tak wyszło :-)
W drodze powrotnej musiałem dziś włączyć opcję "skwar mode", bo upał był masakrujący. Ja bardzo źle znoszę upały, więc musiałem całą drogę jechać w trybie minimalnego wysiłku, bo im większy wysiłek tym bardziej się przegrzewam i w końcu odcina mi prąd.
Dziś udało mi się wprawdzie dojechać w tym upale bez wyłączenia prądu, ale pod koniec już jechało się coraz słabiej. Nic nie wykańcza mnie tak, jak upał.
Rano: temp. 19,5 stopnia. Już taka temperatura to dla mnie za ciepło, ale jeszcze da się jechać normalnie. Trasa standardowa bez dodatków, bo nie było na nie czasu.
Powrót: temp. ok. 30 stopni, trasa taka sama jak wczoraj, tyle że tempo ślimacze, żeby się nie męczyć/przegrzewać. Mimo to pot lał się ze mnie jak z pompy.
A w temacie niezwiązanym, to dzisiaj mogę odnotować mój mały sukcesik: przez ostatnie 5 miesięcy, dzięki diecie ale przede wszystkim dzięki rowerowi zrzuciłem 10 kg.
W drodze powrotnej musiałem dziś włączyć opcję "skwar mode", bo upał był masakrujący. Ja bardzo źle znoszę upały, więc musiałem całą drogę jechać w trybie minimalnego wysiłku, bo im większy wysiłek tym bardziej się przegrzewam i w końcu odcina mi prąd.
Dziś udało mi się wprawdzie dojechać w tym upale bez wyłączenia prądu, ale pod koniec już jechało się coraz słabiej. Nic nie wykańcza mnie tak, jak upał.
Rano: temp. 19,5 stopnia. Już taka temperatura to dla mnie za ciepło, ale jeszcze da się jechać normalnie. Trasa standardowa bez dodatków, bo nie było na nie czasu.
Powrót: temp. ok. 30 stopni, trasa taka sama jak wczoraj, tyle że tempo ślimacze, żeby się nie męczyć/przegrzewać. Mimo to pot lał się ze mnie jak z pompy.
A w temacie niezwiązanym, to dzisiaj mogę odnotować mój mały sukcesik: przez ostatnie 5 miesięcy, dzięki diecie ale przede wszystkim dzięki rowerowi zrzuciłem 10 kg.