dpd (jest rekord miesięczny)
Wtorek, 28 czerwca 2016 | dodano:28.06.2016Kategoria do pracy
Km: | 74.87 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 23.04 |
Pr. maks.: | 44.87 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Jest! Dziś już udało mi się podwyższyć mój dotychczasowy rekord miesięcznego dystansu. Wprawdzie o całe 12 km, ale mam jeszcze na pewno jeden dzień planowanego jeżdżenia więc mam nadzieję że rekord jeszcze wzrośnie.
Rano: temp. niby 17 stopni, ale moje odczucie chłodu mówiło mi raczej że poniżej 15, bo marzłem na początku. Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie. Jadąc do pracy spotkałem Dominika- dzięki za towarzystwo i miłe pogaduchy.
Powrót: na mokro. Po pracy pojechałem skręcić rundkę przez Marynarki Polskiej i jak nią jechałem to zaczęło padać. Na początku chciałem jechać dalej ale padało coraz mocniej, więc zatrzymałem się pod dachem żeby trochę przeczekać. Niby trochę deszcz zelżał więc znowu wyruszyłem a tu znowu zaczęło mocniej padać. Więc znowu się zatrzymałem pod dachem i postałem dłuższą chwilę, zanim deszcz trochę nie zelżał. Dalej już jechałem w leciutkim deszczu a od Brzeźna to już przestawało padać i dalej już bez deszczu.
Mimo to jednak zmokłem trochę- szczególnie buty mokre.
Po powrocie do Jelitkowa standardowa trasa do domu i o ile we Wrzeszczu padało bardzo mocno, to w Osowej,Rębiechowie czy Baninie ledwo można było się doszukać śladów po deszczu.
Jakoś tak po tym deszczu ciężko mi się jechało, nie wiem dlaczego.
Rano: temp. niby 17 stopni, ale moje odczucie chłodu mówiło mi raczej że poniżej 15, bo marzłem na początku. Trasa standardowa z rundką do końca parku w Brzeźnie. Jadąc do pracy spotkałem Dominika- dzięki za towarzystwo i miłe pogaduchy.
Powrót: na mokro. Po pracy pojechałem skręcić rundkę przez Marynarki Polskiej i jak nią jechałem to zaczęło padać. Na początku chciałem jechać dalej ale padało coraz mocniej, więc zatrzymałem się pod dachem żeby trochę przeczekać. Niby trochę deszcz zelżał więc znowu wyruszyłem a tu znowu zaczęło mocniej padać. Więc znowu się zatrzymałem pod dachem i postałem dłuższą chwilę, zanim deszcz trochę nie zelżał. Dalej już jechałem w leciutkim deszczu a od Brzeźna to już przestawało padać i dalej już bez deszczu.
Mimo to jednak zmokłem trochę- szczególnie buty mokre.
Po powrocie do Jelitkowa standardowa trasa do domu i o ile we Wrzeszczu padało bardzo mocno, to w Osowej,Rębiechowie czy Baninie ledwo można było się doszukać śladów po deszczu.
Jakoś tak po tym deszczu ciężko mi się jechało, nie wiem dlaczego.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!