dpd+Reja (rano lało jak z cebra)
Czwartek, 29 lipca 2010 | dodano:29.07.2010
Km: | 46.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 24.10 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano do pracy- lało jak z cebra, dużo mocniej niż wczoraj. Pomimo tak silnej ulewy spotkałem po drodze aż 12-tu twardzieli/twardzielek na rowerach- pozdrower dla nich. Byłem tak przemoczony, że nawet z rękawiczek wyciskałem wodę :-)
Po pracy już na szczęście nie padało, ciuchy wprawdzie nie wyschły przez cały dzień pracy, ale zdecydowałem sie pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki.
Muszę niestety powiedzieć, że po 3 tygodniach lenistwa kondycja bardzo znacząco spadła- skręciłem 3 rundki pod ostrą i miałem dosyć :-(
Nic więcej godnego uwagi się nie wydarzyło.
Po pracy już na szczęście nie padało, ciuchy wprawdzie nie wyschły przez cały dzień pracy, ale zdecydowałem sie pojechać na Reja i skręcić jakieś rundki.
Muszę niestety powiedzieć, że po 3 tygodniach lenistwa kondycja bardzo znacząco spadła- skręciłem 3 rundki pod ostrą i miałem dosyć :-(
Nic więcej godnego uwagi się nie wydarzyło.
dpd (w solidnym deszczu)
Środa, 28 lipca 2010 | dodano:28.07.2010
Km: | 14.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 25.76 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano padało dość mocno i w sposób ciągły. Palce służyły mi jako wycieraczki do okularów :-) O dziwo jak na lejący deszcz całkiem sporo rowerzystów.
Mimo deszczu jechało się bardzo przyjemnie. Do pracy oczywiście dojechałem przemoczony do suchej nitki (w wyjątkiem butów- miałem ochraniacze), do tego stopnia, że przez cały dzień ciuchy nie zdążyły wyschnąć i wracałem z pracy w mokrych (pomimo tego że po południu już nie padało). Korki w mieście bardzo duże, ale na szczęście mnie to nie dotyczy :-) Pozdrower dla wszystkich którzy dziś mimo deszczu ruszyli do pracy na 2 kołach napędzanych ludzkimi mięśniami :-)
Mimo deszczu jechało się bardzo przyjemnie. Do pracy oczywiście dojechałem przemoczony do suchej nitki (w wyjątkiem butów- miałem ochraniacze), do tego stopnia, że przez cały dzień ciuchy nie zdążyły wyschnąć i wracałem z pracy w mokrych (pomimo tego że po południu już nie padało). Korki w mieście bardzo duże, ale na szczęście mnie to nie dotyczy :-) Pozdrower dla wszystkich którzy dziś mimo deszczu ruszyli do pracy na 2 kołach napędzanych ludzkimi mięśniami :-)
dpd
Wtorek, 27 lipca 2010 | dodano:27.07.2010
Km: | 14.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 27.38 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
dpd+poranne kręcenie przed pracą
Poniedziałek, 26 lipca 2010 | dodano:26.07.2010
Km: | 43.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 25.57 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano postanowiłem trochę pokręcić przed pracą (taki malutki rozruch po urlopowym lenistwie), więc wyjechałem o 6 rano z domu, pojechałem nad morze, potem do końca Parku Północnego w Sopocie a potem na Reja skręcić jedną rundkę pod łagodną (na więcej nie było czasu) i do pracy.
Rano było cudownie chłodno- wprost wymarzona pogoda do jazdy po ostatnich upałach.
Pomimo wczesnej pory było bardzo dużo rowerzystów nad morzem-na Reja pusto, tylko dużo ziemi i piachu naniesione po ostatnich ulewach.
Z pracy najkrótszą drogą do domu.
Rano było cudownie chłodno- wprost wymarzona pogoda do jazdy po ostatnich upałach.
Pomimo wczesnej pory było bardzo dużo rowerzystów nad morzem-na Reja pusto, tylko dużo ziemi i piachu naniesione po ostatnich ulewach.
Z pracy najkrótszą drogą do domu.
Koniec urlopu (obżarstwo, opilstwo i chodowanie brzucha)- symboliczny wypad do WPK z synem
Piątek, 23 lipca 2010 | dodano:25.07.2010
Km: | 19.60 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 14.34 |
Pr. maks.: | 44.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Piszę dziś, już jest poniedziałek i ..... skończył się już niestety mój trzytygodniowy urlop. Dziś do pracy :-(
Całe 3 tygodnie zero jeżdżenia (z wyjątkiem tego symbolicznego wypadu z synem), za to totalne obżarstwo, opilstwo (upały sprzyjały wypiciu beczki piwa :-), chodowanie brzucha, rowerowe nic nierobienie. Za to: praca na działce w palącym słońcu, kąpiele w jeziorze, pochłanianie książek (nadrabiałem zaległości, kiedy już skwar nie pozwalał pracować na działce). Do tego zero komputera i internetu (przez cały urlop ani razu nie odpaliłem kompa a internetu po prostu na działce nie miałem :-).
A na koniec mały rodzyneczek na tym wielkim torcie lenistwa:
W ostatni dzień mojego urlopu (w piątek, akurat skończyły się upały i była super pogoda na rower) wybraliśmy się z synem na wycieczkę żółtym szlakiem rowerowym po WPK (Wdzydzkim Parku Krajobrazowym). Jak będzie chwila, to dorzucę zdjęcia. Wspaniała wycieczka- gorąco wszystkim polecam- cała pętla ma zaledwie 24 km, my zrobiliśmy mały skrót, bo młody był już zmęczony: wspaniałe miejsca do zobaczenie na szlaku i w najbliższych okolicach (ujście Wdy do Jeziora Radolnego, cudowne jezioro Zatur- zarośnięte i opanowane przez Bobry, Żabinszczich Błoto- kumkanie żab, żurawiny, bagno i ogólnie urocze miejsce, cudownie położone w głuszy daleko od asfaltów Jezioro Schodno i ogólnie wspaniała kaszubska przyroda). Drogi oczywiście jak to na Kaszubach mocno piaszczyste więc trasa dość wymagająca, ale warta przejechania.
Pozdrower dla czytających.
Całe 3 tygodnie zero jeżdżenia (z wyjątkiem tego symbolicznego wypadu z synem), za to totalne obżarstwo, opilstwo (upały sprzyjały wypiciu beczki piwa :-), chodowanie brzucha, rowerowe nic nierobienie. Za to: praca na działce w palącym słońcu, kąpiele w jeziorze, pochłanianie książek (nadrabiałem zaległości, kiedy już skwar nie pozwalał pracować na działce). Do tego zero komputera i internetu (przez cały urlop ani razu nie odpaliłem kompa a internetu po prostu na działce nie miałem :-).
A na koniec mały rodzyneczek na tym wielkim torcie lenistwa:
W ostatni dzień mojego urlopu (w piątek, akurat skończyły się upały i była super pogoda na rower) wybraliśmy się z synem na wycieczkę żółtym szlakiem rowerowym po WPK (Wdzydzkim Parku Krajobrazowym). Jak będzie chwila, to dorzucę zdjęcia. Wspaniała wycieczka- gorąco wszystkim polecam- cała pętla ma zaledwie 24 km, my zrobiliśmy mały skrót, bo młody był już zmęczony: wspaniałe miejsca do zobaczenie na szlaku i w najbliższych okolicach (ujście Wdy do Jeziora Radolnego, cudowne jezioro Zatur- zarośnięte i opanowane przez Bobry, Żabinszczich Błoto- kumkanie żab, żurawiny, bagno i ogólnie urocze miejsce, cudownie położone w głuszy daleko od asfaltów Jezioro Schodno i ogólnie wspaniała kaszubska przyroda). Drogi oczywiście jak to na Kaszubach mocno piaszczyste więc trasa dość wymagająca, ale warta przejechania.
Pozdrower dla czytających.
dpd
Piątek, 2 lipca 2010 | dodano:02.07.2010
Km: | 14.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 26.73 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Do pracy i powrót najkrótszą drogą. Nic spektakularnego, poza tym że to ostatni dzień w pracy przed urlopem. Na pewno w trakcie urlopu będzie mniej jeżdżenia na rowerze....niestety :-(
dpd
Czwartek, 1 lipca 2010 | dodano:01.07.2010
Km: | 14.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 26.73 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W obie strony najkrótszą. Po drzodze nic godnego opisania.
dpd,Reja,TPK,Donas,las (z kolegą)+znowu dziki
Środa, 30 czerwca 2010 | dodano:30.06.2010
Km: | 65.30 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 52.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano do pracy najkrótszą drogą- dziś znowu ścigałem się z koparką
...i wygrałem :-D.
Po pracy ustawka z kolegą Rafałem z pracy, namówiłem go na wycieczkę na Górę Donas. Przed spotkaniem (zanim kolega dojechał) pojechałem na Reja i zdążyłem skręcić 3 rundki pod ostrą. Oczywiście znowu spotkałem dziki (locha z małymi) i to 2 rundki pod rząd. One chyba są jednak oswojone z ludźmi, bo jak przejeżdżałem metr obok nich to locha nawet nie raczyła ryja podnieść i się zainteresować.
Po spotkaniu, z Reja pojechaliśmy żółtym szlakiem do Źródła Marii i dalej przez las do Chwaszczyńskiej i na Górę Donas. Pomimo tego że byliśmy na miejscu po 18-tej a platforma widokowa jest niby do 18-tej to było otwarte i udało nam się wejść na górę wieży widokowej. Byłem już raz kiedyś na górze, ale po raz kolejny mogłem docenić przecudowne widoki jakie się rozciągają z wieży: dziś była piękna pogoda i przejrzyste powietrze, więc doskonale było widać nie tylko całą Zatokę Gdańską ale nawet Półwysep Helski. Szkoda że nie mieliśmy lornetki. Polecam gorąco wszystkim wizytę na Górze Donas i wejście na platformę widokową. Z Góry Donas wróciliśmy to samą trasą do Reja, zjechaliśmy w dół do Sopotu i powrót do domu. Fajna lajtowa wycieczka rekreacyjna. Kolega Rafał marudził przed wycieczką że jest taki słaby, ale pod góreczki ciągnął bardzo dobrze :-) Tak trzymaj Rafale.
...i wygrałem :-D.
Po pracy ustawka z kolegą Rafałem z pracy, namówiłem go na wycieczkę na Górę Donas. Przed spotkaniem (zanim kolega dojechał) pojechałem na Reja i zdążyłem skręcić 3 rundki pod ostrą. Oczywiście znowu spotkałem dziki (locha z małymi) i to 2 rundki pod rząd. One chyba są jednak oswojone z ludźmi, bo jak przejeżdżałem metr obok nich to locha nawet nie raczyła ryja podnieść i się zainteresować.
Po spotkaniu, z Reja pojechaliśmy żółtym szlakiem do Źródła Marii i dalej przez las do Chwaszczyńskiej i na Górę Donas. Pomimo tego że byliśmy na miejscu po 18-tej a platforma widokowa jest niby do 18-tej to było otwarte i udało nam się wejść na górę wieży widokowej. Byłem już raz kiedyś na górze, ale po raz kolejny mogłem docenić przecudowne widoki jakie się rozciągają z wieży: dziś była piękna pogoda i przejrzyste powietrze, więc doskonale było widać nie tylko całą Zatokę Gdańską ale nawet Półwysep Helski. Szkoda że nie mieliśmy lornetki. Polecam gorąco wszystkim wizytę na Górze Donas i wejście na platformę widokową. Z Góry Donas wróciliśmy to samą trasą do Reja, zjechaliśmy w dół do Sopotu i powrót do domu. Fajna lajtowa wycieczka rekreacyjna. Kolega Rafał marudził przed wycieczką że jest taki słaby, ale pod góreczki ciągnął bardzo dobrze :-) Tak trzymaj Rafale.
dpd+Reja(lajt)-znów spotkanie z dzikami
Poniedziałek, 28 czerwca 2010 | dodano:28.06.2010
Km: | 60.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:31 | km/h: | 23.92 |
Pr. maks.: | 41.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Choroba chyba odpuściła- został tylko paskudny katar i lekkie pokasływanie- luz :-)
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy postanowiłem trochę pokręcić dla rozruszania mięśni po weekendzie.
Pojechałem na Reja i podjechałem sobie lajtowym tempem 6 rundek pod ostrą.
Dziś profeski na Reja nie było, pewnie wszyscy dziś odpoczywają po wczorajszej Skandii. Dziś tylko amatorzy jak ja kręcili się po Reja. Dziś znowu spotkałem na Reja dziki- na szczęście locha nie wyskoczyła na mnie, tylko jak przejeżdżałem koło nich (dopiero wtedy je zauważyłem) to czmychnęły głębiej w las.
Z Reja do domu- żadnych spektakularnych zdarzeń.
Jutro niestety będę musiał pojechać blachosmrodem do pracy, bo mam rano pojechać w jedno miejsce z rodzinką a potem ich odwieźć, a rowerem raczej się nie da :-(
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy postanowiłem trochę pokręcić dla rozruszania mięśni po weekendzie.
Pojechałem na Reja i podjechałem sobie lajtowym tempem 6 rundek pod ostrą.
Dziś profeski na Reja nie było, pewnie wszyscy dziś odpoczywają po wczorajszej Skandii. Dziś tylko amatorzy jak ja kręcili się po Reja. Dziś znowu spotkałem na Reja dziki- na szczęście locha nie wyskoczyła na mnie, tylko jak przejeżdżałem koło nich (dopiero wtedy je zauważyłem) to czmychnęły głębiej w las.
Z Reja do domu- żadnych spektakularnych zdarzeń.
Jutro niestety będę musiał pojechać blachosmrodem do pracy, bo mam rano pojechać w jedno miejsce z rodzinką a potem ich odwieźć, a rowerem raczej się nie da :-(
Miał być spacerek, ale nie wyszło :-)
Piątek, 25 czerwca 2010 | dodano:25.06.2010
Km: | 33.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 38.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Choroba nie odpuszcza, cały czas jestem zakaszlany i zasmarkany :-(
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy miałem wielką ochotę pojeździć, ale ze względu na chorobę postanowiłem przejechać się nad morzem spacerowym tempem. Niestety jak zwykle spacerowe tempo mi nie wyszło. Jak poprzednio cały czas ktoś jechał z przodu i cały czas musiałem kogoś doganiać. Dodatkowo jeden gość wsiadł mi na koło w którymś momencie, więc co było robić, trzeba było go zgubić :-) Wyszło z tego całkiem przyzwoite tempo, jak na chorobę. O dziwo- nie wiem na czym to polega, ale cały czas kaszlę jak najęty a kiedy jadę na rowerku to ani razu nie zakaszlę :-) Trasa: z pracy nad morze, do Parku Północnego w Sopocie i powrót nad morzem do Brzeźna a potem do domu.
Rano najkrótszą do pracy.
Po pracy miałem wielką ochotę pojeździć, ale ze względu na chorobę postanowiłem przejechać się nad morzem spacerowym tempem. Niestety jak zwykle spacerowe tempo mi nie wyszło. Jak poprzednio cały czas ktoś jechał z przodu i cały czas musiałem kogoś doganiać. Dodatkowo jeden gość wsiadł mi na koło w którymś momencie, więc co było robić, trzeba było go zgubić :-) Wyszło z tego całkiem przyzwoite tempo, jak na chorobę. O dziwo- nie wiem na czym to polega, ale cały czas kaszlę jak najęty a kiedy jadę na rowerku to ani razu nie zakaszlę :-) Trasa: z pracy nad morze, do Parku Północnego w Sopocie i powrót nad morzem do Brzeźna a potem do domu.