Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 954.34 km (w terenie 23.00 km; 2.41%) |
Czas w ruchu: | 39:48 |
Średnia prędkość: | 23.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.25 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 43.38 km i 1h 48m |
Więcej statystyk |
dpd+przebieżka+zakupy :-)
Czwartek, 17 marca 2011 | dodano:17.03.2011
Km: | 33.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 25.40 |
Pr. maks.: | 41.44 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ok. +2 stopnie i dość solidny wiatr. Jechało się bardzo dobrze, więc postanowiłem pojechać jeszcze szybko do Parku Północnego. Do końca parku i szybki powrót- na ostatnią chwilę do pracy.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, solidnie pod wiatr. Jechało się bardzo dobrze.
Dziś pojechałem do Lidla (dziś dzień rowerowy) i obkupiłem się solidnie :-) Wydałem kupę kasy, ale jakbym chciał to kupić w normalnych sklepach sportowych to wydałbym ze 4 razy więcej. Kupiłem sobie: licznik za 25 zeta (z pomiarem m.in. temperatury, spalonych kalorii, podświetlany) który wygląda jak moja Sigma :-) kupiłem 2 komplety koszulka i spodenki na lato (60 zeta za komplet), podkoszulkę termoaktywną, 2 pary skarpet sportowych, nowy kask (50 zeta, stary się już zużył)- pełen wypas, jestem bardzo zadowolony. Zaopatrzyłem się w ciuchy na dłuższy czas mam nadzieję.
Koszulki kupiłem damskie :-), bo były czerwone (a inny kolor nie wchodził w grę) ale nawet nie podpada ;-).
Teraz już z zakupów w najbliższym czasie muszę kupić jeszcze tylko nowe opony i chyba wszystko.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, solidnie pod wiatr. Jechało się bardzo dobrze.
Dziś pojechałem do Lidla (dziś dzień rowerowy) i obkupiłem się solidnie :-) Wydałem kupę kasy, ale jakbym chciał to kupić w normalnych sklepach sportowych to wydałbym ze 4 razy więcej. Kupiłem sobie: licznik za 25 zeta (z pomiarem m.in. temperatury, spalonych kalorii, podświetlany) który wygląda jak moja Sigma :-) kupiłem 2 komplety koszulka i spodenki na lato (60 zeta za komplet), podkoszulkę termoaktywną, 2 pary skarpet sportowych, nowy kask (50 zeta, stary się już zużył)- pełen wypas, jestem bardzo zadowolony. Zaopatrzyłem się w ciuchy na dłuższy czas mam nadzieję.
Koszulki kupiłem damskie :-), bo były czerwone (a inny kolor nie wchodził w grę) ale nawet nie podpada ;-).
Teraz już z zakupów w najbliższym czasie muszę kupić jeszcze tylko nowe opony i chyba wszystko.
dpd+1kkm+przykra niespodzianka+cmentarz
Środa, 16 marca 2011 | dodano:16.03.2011
Km: | 30.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.98 |
Pr. maks.: | 38.22 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
NO!! Dziś stuknął pierwszy tysiączek w tym roku :-)
Rano: -2 stopnie i do tego dość solidny wiatr. Jechało się jednak dobrze.
Powrót: jak wyszedłem z pracy, czekała mnie przykra niespodzianka :-( kapeć w przednim kole. Chyba już czas zmienić oponę, bo w sobotę już naprawiałem to samo koło i dziś znowu :-( W związku z tym kapciem padł plan, żeby pojeździć sobie po pracy, bo nie było już czasu.
Po naprawieniu kapcia pojechałem prosto na cmentarz zapalić znicz i postawić kwiatka z okazji imienin Taty.
Z cmentarza mogłem już pojechać tylko do domu, bo nie było czasu żeby pokręcić.
Na osłodę pozostaje świadomość, że dziś pod moimi kołami legł pierwszy tysiąc tego roku :-)
Rano: -2 stopnie i do tego dość solidny wiatr. Jechało się jednak dobrze.
Powrót: jak wyszedłem z pracy, czekała mnie przykra niespodzianka :-( kapeć w przednim kole. Chyba już czas zmienić oponę, bo w sobotę już naprawiałem to samo koło i dziś znowu :-( W związku z tym kapciem padł plan, żeby pojeździć sobie po pracy, bo nie było już czasu.
Po naprawieniu kapcia pojechałem prosto na cmentarz zapalić znicz i postawić kwiatka z okazji imienin Taty.
Z cmentarza mogłem już pojechać tylko do domu, bo nie było czasu żeby pokręcić.
Na osłodę pozostaje świadomość, że dziś pod moimi kołami legł pierwszy tysiąc tego roku :-)
dpd+Reja-oddech zimy :-(
Wtorek, 15 marca 2011 | dodano:15.03.2011
Km: | 51.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 22.99 |
Pr. maks.: | 44.34 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj dziś zamiast zapachu wiosny, poczułem oddech zimy :-( ale po kolei.
Rano: temperatura ok. +2 stopnie, jechało by się świetnie gdyby nie ten przebrzydły mordewind. Wiało naprawdę solidnie i trochę trzeba było powalczyć z wiatrem, żeby dojechać do pracy.
Powrót: jak wyjeżdżałem temperatura była ok. 1,5 stopnia. Postanowiłem pojechać na Reja, zrobić rekonesans warunków. No i powiem tak: na Reja już jest super. Idealne warunki do jeżdżenia. Śnieg praktycznie zniknął (nawet na łagodnym podjeździe), błota też już bardzo mało. Super warunki, tylko śmigać. Pokręciłem sobie 3 rundki pod łagodną. Po 2-iej rundce jak tylko słońce się schowało za drzewami, nagle poczułem że robi się zimno .... brrr. Przed ostrym zjazdem na 3 rundce założyłem ocieplacze na kolana (których już z tydzień nie używałem) bo już przy drugim zjeździe poczułem że kolana marzną. A jak zacząłem zjeżdżać to zrobiło mi się na tyle zimno, że przy ogródkach działkowych musiałem się zatrzymać i założyć 2-gą kurtkę, której też juz od tygodnia nie używałem. W głowę zrobiło mi się też bardzo zimno, że rozważałem nawet założenie kominiarki ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Oddech zimy objawił się bardzo gwałtownie.
Mam nadzieję, że to ostatnie jej podrygi.
Z Reja pojechałem sobie nad morze i nad morzem wróciłem do domu. Średnia dziś słaba, ale muszę to zwalić na silny wiatr.
Jak wróciłem do domu, na termometrze w domu było -1 stopień, ale przez ten wiatr odczuwalna musiała być z -5 albo -7 nawet.
Rano: temperatura ok. +2 stopnie, jechało by się świetnie gdyby nie ten przebrzydły mordewind. Wiało naprawdę solidnie i trochę trzeba było powalczyć z wiatrem, żeby dojechać do pracy.
Powrót: jak wyjeżdżałem temperatura była ok. 1,5 stopnia. Postanowiłem pojechać na Reja, zrobić rekonesans warunków. No i powiem tak: na Reja już jest super. Idealne warunki do jeżdżenia. Śnieg praktycznie zniknął (nawet na łagodnym podjeździe), błota też już bardzo mało. Super warunki, tylko śmigać. Pokręciłem sobie 3 rundki pod łagodną. Po 2-iej rundce jak tylko słońce się schowało za drzewami, nagle poczułem że robi się zimno .... brrr. Przed ostrym zjazdem na 3 rundce założyłem ocieplacze na kolana (których już z tydzień nie używałem) bo już przy drugim zjeździe poczułem że kolana marzną. A jak zacząłem zjeżdżać to zrobiło mi się na tyle zimno, że przy ogródkach działkowych musiałem się zatrzymać i założyć 2-gą kurtkę, której też juz od tygodnia nie używałem. W głowę zrobiło mi się też bardzo zimno, że rozważałem nawet założenie kominiarki ale ostatecznie tego nie zrobiłem. Oddech zimy objawił się bardzo gwałtownie.
Mam nadzieję, że to ostatnie jej podrygi.
Z Reja pojechałem sobie nad morze i nad morzem wróciłem do domu. Średnia dziś słaba, ale muszę to zwalić na silny wiatr.
Jak wróciłem do domu, na termometrze w domu było -1 stopień, ale przez ten wiatr odczuwalna musiała być z -5 albo -7 nawet.
dpd (wiosenny deszczyk)
Poniedziałek, 14 marca 2011 | dodano:14.03.2011
Km: | 25.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 25.73 |
Pr. maks.: | 41.83 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ależ mi się dziś dobrze jechało. To chyba dzięki wczorajszej wycieczce z Dominikiem :-) Dzięki Dominik.
Rano: ciepło, 4-5 stopni, bezdeszczowo- jechało się wprost rewelacyjnie. Miałem tyle mocy w nogach, że aż sam się dziwiłem. Poranna średnia wyszła mi ponad 26 km/h.
W ciągu dnia zaczął padać deszcz- zgodnie z zapowiedziami ICM-u zresztą.
Powrót: ciepło, dalej koło 7 stopni, padał lekki wiosenny deszczyk. W powietrzu unosił się wiosenny zapach mokrej ziemi.
Jechało się również wspaniale, więc średnia utrzymała się na przyzwoitym poziomie.
Świetnie mi się dziś jechało.
Rano: ciepło, 4-5 stopni, bezdeszczowo- jechało się wprost rewelacyjnie. Miałem tyle mocy w nogach, że aż sam się dziwiłem. Poranna średnia wyszła mi ponad 26 km/h.
W ciągu dnia zaczął padać deszcz- zgodnie z zapowiedziami ICM-u zresztą.
Powrót: ciepło, dalej koło 7 stopni, padał lekki wiosenny deszczyk. W powietrzu unosił się wiosenny zapach mokrej ziemi.
Jechało się również wspaniale, więc średnia utrzymała się na przyzwoitym poziomie.
Świetnie mi się dziś jechało.
wycieczka z synem- do Sopotu, nad morze
Niedziela, 13 marca 2011 | dodano:13.03.2011
Km: | 34.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 17.83 |
Pr. maks.: | 31.05 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Po porannej wycieczce z Dominikiem, pojechałem dziś na jeszcze jedną wycieczkę- z moim synem Maćkiem.
Wycieczka bardzo lajtowa, spacerowa. Drogami rowerowymi nad morzem aż do samego końca Parku Północnego w Sopocie i powrót do domu.
Temperatura idealna na taką wycieczkę- okolice prawie 10 stopni- nie to co poranne minusy.
Nad morzem takie tłumy ludzi spragnionych rowerowania, rolek, spacerów że ruch taki jak w środku sezonu turystycznego albo jeszcze większy.
Na molo w Sopocie tłum tak gęsty, że ciężko się z rowerem przeciskać na piechotę.
Wszyscy korzystali, że jeszcze za darmo :-).
Ogólnie fajna rekreacyjna wycieczka.
A tu foty zrobione na plaży na końcu Parku Północnego w Sopocie:
Wycieczka bardzo lajtowa, spacerowa. Drogami rowerowymi nad morzem aż do samego końca Parku Północnego w Sopocie i powrót do domu.
Temperatura idealna na taką wycieczkę- okolice prawie 10 stopni- nie to co poranne minusy.
Nad morzem takie tłumy ludzi spragnionych rowerowania, rolek, spacerów że ruch taki jak w środku sezonu turystycznego albo jeszcze większy.
Na molo w Sopocie tłum tak gęsty, że ciężko się z rowerem przeciskać na piechotę.
Wszyscy korzystali, że jeszcze za darmo :-).
Ogólnie fajna rekreacyjna wycieczka.
A tu foty zrobione na plaży na końcu Parku Północnego w Sopocie:
wycieczka z Dominikiem do Sobieszewa, Świbna i Przegaliny
Niedziela, 13 marca 2011 | dodano:13.03.2011
Km: | 57.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 23.34 |
Pr. maks.: | 33.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj wieczorem Dominik zadzwonił do mnie, czy nie jestem chętny na bardzo wczesno-poranną wycieczkę rowerową. Ja na to jak na lato :-). Dzięki Dominik za pamięć :-)
Dziś pobudka o 5 rano, szybkie przygotowania i pod LOT w Gdańsku, gdzie byliśmy umówieni o 6 rano. Temperatura była minimalnie poniżej zera. Wyruszyliśmy kilka minut przed 6. Na celu naszej wycieczki znalazło się Sobieszewo, Świbno i śluza w Przegalinie.
Po drodze trzeba było sfocić piękny wschód słońca za mgłą- niesamowity klimat miał ten widoczek- mgła, szadź na polach i to wschodzące słońce:
Kawałek dalej, już blisko Sobieszewa znowu urzekło nas przecudnie wschodzące słońce więc znowu je pofociliśmy i przy okazji siebie na jego tle:
Z Sobieszewa pojechaliśmy do Świbna, gdzie zrobiliśmy krótki postój pod sklepem (dopiero co otwartym, od 7) na batona i chwilę odpoczynku. Prom w Świbnie dalej nie pływa, nie wiadomo nawet dlaczego.
Dalej ze Świbna do śluzy w Przegalinie, która w dalszym ciągu zamarznięta.
Tam zrobiliśmy zdjęcia:
i tą samą trasą wróciliśmy do Gdańska, gdzie rozjechaliśmy się do domów i rodzin.
Dominik, dzięki za wycieczkę i miłe towarzystwo. Skatowałeś mnie okrutnie :-) tempem jakie narzucałeś. Musiałem się chować za Ciebie w czasie jazdy.
Wymiatasz obecnie maksymalnie. Pozdrower i mam nadzieję do następnej wspólnej wycieczki.
Dziś pobudka o 5 rano, szybkie przygotowania i pod LOT w Gdańsku, gdzie byliśmy umówieni o 6 rano. Temperatura była minimalnie poniżej zera. Wyruszyliśmy kilka minut przed 6. Na celu naszej wycieczki znalazło się Sobieszewo, Świbno i śluza w Przegalinie.
Po drodze trzeba było sfocić piękny wschód słońca za mgłą- niesamowity klimat miał ten widoczek- mgła, szadź na polach i to wschodzące słońce:
Kawałek dalej, już blisko Sobieszewa znowu urzekło nas przecudnie wschodzące słońce więc znowu je pofociliśmy i przy okazji siebie na jego tle:
Z Sobieszewa pojechaliśmy do Świbna, gdzie zrobiliśmy krótki postój pod sklepem (dopiero co otwartym, od 7) na batona i chwilę odpoczynku. Prom w Świbnie dalej nie pływa, nie wiadomo nawet dlaczego.
Dalej ze Świbna do śluzy w Przegalinie, która w dalszym ciągu zamarznięta.
Tam zrobiliśmy zdjęcia:
i tą samą trasą wróciliśmy do Gdańska, gdzie rozjechaliśmy się do domów i rodzin.
Dominik, dzięki za wycieczkę i miłe towarzystwo. Skatowałeś mnie okrutnie :-) tempem jakie narzucałeś. Musiałem się chować za Ciebie w czasie jazdy.
Wymiatasz obecnie maksymalnie. Pozdrower i mam nadzieję do następnej wspólnej wycieczki.
dpd (wiatrowatość solidniasta)
Piątek, 11 marca 2011 | dodano:11.03.2011
Km: | 47.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 24.31 |
Pr. maks.: | 41.44 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj wiało dziś wiało. Rano to mnie z rowerem przestawiało momentami, nie mówiąc już jak się ciężko jechało. Poza tym rano jechało się dobrze, temperatura OK, kilka stopni powyżej zera.
Powrót: wiatr był dalej silny, ale na pewno zelżał w porównaniu z tym co było rano. Za to dla odmiany strasznie kręcił w różnych kierunkach: miałem wrażenie, że niezależnie w którym kierunku jadę mam go albo z przodu albo gdzieś z boku- jednego albo drugiego.
Mimo to, jechało się b.dobrze. Pojechałem sobie do Parku Północnego i pokręciłem kilka rundek. Wiosny dziś już nie było tak czuć jak wczoraj i było na pewno chłodniej. Na tyle że jak dojeżdżałem do domu to mi już ręce podmarzały, bo założyłem dziś lżejsze rękawiczki.
Powrót: wiatr był dalej silny, ale na pewno zelżał w porównaniu z tym co było rano. Za to dla odmiany strasznie kręcił w różnych kierunkach: miałem wrażenie, że niezależnie w którym kierunku jadę mam go albo z przodu albo gdzieś z boku- jednego albo drugiego.
Mimo to, jechało się b.dobrze. Pojechałem sobie do Parku Północnego i pokręciłem kilka rundek. Wiosny dziś już nie było tak czuć jak wczoraj i było na pewno chłodniej. Na tyle że jak dojeżdżałem do domu to mi już ręce podmarzały, bo założyłem dziś lżejsze rękawiczki.
WIOSNĘ UWAŻAM ZA OTWARTĄ ;-) !!!
Czwartek, 10 marca 2011 | dodano:10.03.2011
Km: | 63.27 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 24.18 |
Pr. maks.: | 45.78 | Temperatura: | 4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
LUDZIE !!!! WIOSNA PRZYSZŁA !!!!
Dziś po raz pierwszy w tym roku ją poczułem: zapach wiosny, śpiew ptaków, stukanie dzięciołów. To już jest TO !!!
Rano: wstałem wcześniej niż zwykle, temperatura ok. +4 stopni więc szybko się zebrałem i w drogę. Pojechałem sobie do Parku Północnego i pokręciłem kilka rundek. Tam naprawdę czuć już wiosnę. Jeździło się tak dobrze, że przed pracą pyknąłem 25 kilosków.
Po pracy: jeszcze cieplej niż rano, tak chyba coś koło +7 lub 8 stopni. Postanowiłem zrobić rekonesans na Reja (jak tam sytuacja). Pojechałem tam i .... bleeee :-(. Pełno błota, mnóstwo śniegu i to nie twardego ujeżdżonego ale już rozmokłego i zapadającego się pod kołami. Tam gdzie nie było kolein i na całości leżał śnieg, jechało się ciężko bo moje opony woziło na wszystkie strony że równowagę momentami ciężko było utrzymać. Spotkałem wprawdzie jednego bikera na Reja, ale ja osobiście nie polecam jeszcze tam jechać. Chyba że ktoś lubi taplać się w błocku i śniegu. Myślę, że jak temperatury się utrzymają to za tydzień znowu pojadę oblookać.
Z Reja pojechałem znowu nad morze i do Parku Północnego, skręciłem jakąś rundkę czy dwie i powrót do domu.
Po drodze spotkałem jeszcze Dominika. Pozdrower. Pogadaliśmy chwilkę i rozjechaliśmy się.
W drodze powrotnej był dość solidny mordewind, ale jechało się dobrze do czasu jak jakieś 4 kilosy przed domem opadłem z sił :-( Chyba się troszkę odwodniłem, bo nie miałem bidonu z wodą i przez to w "elektrowni" wyłączył się "prąd" :-(
Jakoś tam dowlokłem się do domu.
Ogólnie cudowny dzień rowerowania i cudowne nadejście wiosny.
Coraz więcej bikerów na drogach- super. Pozdrower dla wszystkich.
No to jeszcze skromne 3 fotki- rano w Parku Północnym w Sopocie:
Dziś po raz pierwszy w tym roku ją poczułem: zapach wiosny, śpiew ptaków, stukanie dzięciołów. To już jest TO !!!
Rano: wstałem wcześniej niż zwykle, temperatura ok. +4 stopni więc szybko się zebrałem i w drogę. Pojechałem sobie do Parku Północnego i pokręciłem kilka rundek. Tam naprawdę czuć już wiosnę. Jeździło się tak dobrze, że przed pracą pyknąłem 25 kilosków.
Po pracy: jeszcze cieplej niż rano, tak chyba coś koło +7 lub 8 stopni. Postanowiłem zrobić rekonesans na Reja (jak tam sytuacja). Pojechałem tam i .... bleeee :-(. Pełno błota, mnóstwo śniegu i to nie twardego ujeżdżonego ale już rozmokłego i zapadającego się pod kołami. Tam gdzie nie było kolein i na całości leżał śnieg, jechało się ciężko bo moje opony woziło na wszystkie strony że równowagę momentami ciężko było utrzymać. Spotkałem wprawdzie jednego bikera na Reja, ale ja osobiście nie polecam jeszcze tam jechać. Chyba że ktoś lubi taplać się w błocku i śniegu. Myślę, że jak temperatury się utrzymają to za tydzień znowu pojadę oblookać.
Z Reja pojechałem znowu nad morze i do Parku Północnego, skręciłem jakąś rundkę czy dwie i powrót do domu.
Po drodze spotkałem jeszcze Dominika. Pozdrower. Pogadaliśmy chwilkę i rozjechaliśmy się.
W drodze powrotnej był dość solidny mordewind, ale jechało się dobrze do czasu jak jakieś 4 kilosy przed domem opadłem z sił :-( Chyba się troszkę odwodniłem, bo nie miałem bidonu z wodą i przez to w "elektrowni" wyłączył się "prąd" :-(
Jakoś tam dowlokłem się do domu.
Ogólnie cudowny dzień rowerowania i cudowne nadejście wiosny.
Coraz więcej bikerów na drogach- super. Pozdrower dla wszystkich.
No to jeszcze skromne 3 fotki- rano w Parku Północnym w Sopocie:
dpd-znowu po chorobie :-( +do serwisu z kolegą
Środa, 9 marca 2011 | dodano:09.03.2011
Km: | 28.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 21.42 |
Pr. maks.: | 44.98 | Temperatura: | -3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
No i znowu dopadło mnie choróbsko :-( Tym razem nagły i ostry atak grypy żołądkowej, który powalił mnie w nocy z niedzieli na poniedziałek i trzymał mnie przez cały poniedziałek. Leżałem w łóżku jak trup i zwlekałem się ponadludzkim wysiłkiem tylko w koniecznościach wyższej wagi. Nie miałem nawet siły pójść do lekarza więc poświęciłem dzień urlopu na odchorowanie. We wtorek rano stwierdziłem że nie chcę już marnować kolejnego dnia urlopu i zwlokłem się z wyra i powlokłem się blachosmrodem do pracy- rowerem fizycznie nie dałbym rady :-(. No i we wtorek już mi odpuściło :-) zupełnie.
Dziś rano zdrów jak ryba i pełen energii :-) wskoczyłem na moje ukochane 2 kółka i pognałem do pracy. Rano temperaturka ok. -3 stopni, więc jechało się rześko, zresztą nad morzem było znacznie cieplej a do tego wiaterek poganiał troszkę w plecy- poranna średnia wypadła więc 27 km/h.
Po pracy umówiłem się z kolegą że przejadę się z nim do serwisu rowerowego. Temperatura mega wysoka- kilka stopni na plusie. Wszystkie ocieplacze (na kolana na buty, rękawki) wylądowały więc w plecaku i w drogę.
Jechaliśmy sobie tempem bardzo spacerowym i lajtowym, bo kolega pierwszy raz po zimie. W serwisie kolega zostawił rower na przegląd, ja zakupiłem (w końcu) łyżki do zdejmowania opon (śmieszna sprawa ale do tej pory ich nie miałem- jakoś sobie radziłem) a potem się rozstaliśmy a ja OGIEŃ do domu, bo trzeba było zdążyć jeszcze dać sobie nasypać conieco na głowę. Trochę było pod wiatr ale jechało się wyśmienicie.
WIOSNA IDZIE !!!!!
Dziś rano zdrów jak ryba i pełen energii :-) wskoczyłem na moje ukochane 2 kółka i pognałem do pracy. Rano temperaturka ok. -3 stopni, więc jechało się rześko, zresztą nad morzem było znacznie cieplej a do tego wiaterek poganiał troszkę w plecy- poranna średnia wypadła więc 27 km/h.
Po pracy umówiłem się z kolegą że przejadę się z nim do serwisu rowerowego. Temperatura mega wysoka- kilka stopni na plusie. Wszystkie ocieplacze (na kolana na buty, rękawki) wylądowały więc w plecaku i w drogę.
Jechaliśmy sobie tempem bardzo spacerowym i lajtowym, bo kolega pierwszy raz po zimie. W serwisie kolega zostawił rower na przegląd, ja zakupiłem (w końcu) łyżki do zdejmowania opon (śmieszna sprawa ale do tej pory ich nie miałem- jakoś sobie radziłem) a potem się rozstaliśmy a ja OGIEŃ do domu, bo trzeba było zdążyć jeszcze dać sobie nasypać conieco na głowę. Trochę było pod wiatr ale jechało się wyśmienicie.
WIOSNA IDZIE !!!!!
dpd+przebieżka+sprawy na mieście
Piątek, 4 marca 2011 | dodano:04.03.2011
Km: | 38.32 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 23.22 |
Pr. maks.: | 39.24 | Temperatura: | -3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj niestety musiałem pojechać do pracy blachosmrodem, czego bardzo żałuję, ale dziś już na szczęście jak człowiek, rowerkiem :-)
Rano: w porównaniu z poprzednimi dniami, ciepełko, tylko -3 stopnie. Ubrałem więc tylko jedną kurtkę i cienką czapkę i dziś to był optymalny wybór. Jechało się bardzo przyjemnie i optymalnie ciepło.
Powrót: chyba okolica 0 stopni z tendencją do lekkiego minusa. Z pracy do Parku Północnego przejechać się a potem na Zaspę załatwić jedną sprawę. Potem powrót nad morze (żeby było dalej) i przez Brzeźno i Hallera do domu.
Bardzo przyjemnie sie dziś jechało a i niezbyt ciężko też.
Rano: w porównaniu z poprzednimi dniami, ciepełko, tylko -3 stopnie. Ubrałem więc tylko jedną kurtkę i cienką czapkę i dziś to był optymalny wybór. Jechało się bardzo przyjemnie i optymalnie ciepło.
Powrót: chyba okolica 0 stopni z tendencją do lekkiego minusa. Z pracy do Parku Północnego przejechać się a potem na Zaspę załatwić jedną sprawę. Potem powrót nad morze (żeby było dalej) i przez Brzeźno i Hallera do domu.
Bardzo przyjemnie sie dziś jechało a i niezbyt ciężko też.