Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1034.26 km (w terenie 100.00 km; 9.67%)
Czas w ruchu:47:52
Średnia prędkość:21.61 km/h
Maksymalna prędkość:52.50 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:47.01 km i 2h 10m
Więcej statystyk

dpd+rekreacyjnie nad morzem

Wtorek, 18 października 2011 | dodano:18.10.2011
Km:49.84Km teren:2.00 Czas:02:16km/h:21.99
Pr. maks.:47.62Temperatura:1.5 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. 1,5 stopnia na termometrze. Niby tyle co wczoraj, jednak miałem wrażenie, jakby było zimniej niż wczoraj. Rano najkrótszą do pracy. Dziś już wyschły ochraniacze na buty i rękawice- więc droga minęła w miłym ciepełku :-)
Nowe ciuchy są bardzo ciepłe. Dziś dla odmiany, jak skręcałem ze Spacerowej do Gołębiewa, jakiś uprzejmy kierowca zwolnił, mrugnął światłami i mnie przepuścił.
Pozdrower i dzięki mu za to :-) Jak przyjemnie by się jeździło, gdyby wszyscy byli tak uprzejmi.

Powrót: dla odmiany w drodze powrotnej cieplej niż wczoraj. Po pracy pokręciłem sie troszkę rekreacyjnie nad morzem. Z pracy do ronda w Brzeźnie, potem do Parku Północnego w Sopocie, znowu do ronda w Brzeźnie i przez Reja i Owczarnię standardowo do domu. Moje mięśnie już stanowczo zapadły w zimowy sen :-( Jazda tylko tempem rekreacyjnym, szybciej nie da rady. Mimo to jechało się bardzo przyjemnie. Szkoda tylko że już tak szybko robi się ciemno.

dpd+rekreacja

Poniedziałek, 17 października 2011 | dodano:17.10.2011
Km:33.92Km teren:2.00 Czas:01:37km/h:20.98
Pr. maks.:46.35Temperatura:1.5 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: już dość zimno, jak wychodziłem było 1,5 stopnia. Po drodze były nawet miejsca, gdzie na trawie był szron, więc musiały być w nocy przygruntowe przymrozki już. Dziś testowałem nowy komplet ciuchów i butów (wczoraj zakupionych w Decathlonie). Kurtka okazała się bardzo ciepła, nawet jeszcze za ciepła- zacznę ją używać chyba dopiero, jak wejdą mrozy. Spodnie na szelkach- super ciepłe- też na mrozy. Za to buty- nadają się chyba tylko na letnie jeżdżenie.
Kupić i tak musiałem, bo moje się rozpadają, ale jeździć w nich będę dopiero po zimie. Do pracy najkrótszą drogą a i tak się spóźniłem, bo przy skręcie ze Spacerowej do Gołębiewa postałem sobie z 5 minut :-( Z przeciwka jechał sznur samochodów dokładnie jeden za drugim i nikt nawet przychamować nie chciał, żeby mnie przepuścić. Po dłuższym staniu w końcu się wkurzyłem i włączyłem moją "czołówkę" na kasku i popatrzyłem się :-D na nadjeżdżających kierowców. I po chwili już mnie ktoś przepuścił :-) Co znaczy siła dobrej czołówki.

Powrót: z pracy rekreacyjnie do ronda w Brzeźnie (lajtowym tempem, bez ciśnienia) i powrót do Sopotu, Reja i standardowo przez Owczarnię do domu.

Harpagan 42-mój pierwszy- i od razu największy hardkor

Sobota, 15 października 2011 | dodano:15.10.2011
Km:161.45Km teren:40.00 Czas:08:15km/h:19.57
Pr. maks.:49.16Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Zenon Wspaniały
Przed chwilą napisałem prawie całą relację i mi wsiorbało :-(, bo ze zmęczenia coś nacisnąłem (nie wiem co) że cała relacja znikła- a cofnąć już się nie dało.
W związku z tym relacja musi poczekać, aż będę miał czas.
Aktualizacja 17.10.2011 godz.00:50:
Przed chwilą przeczytałem relację z Harpa Turysty, z którym (a dokładnie za którym) miałem przyjemność jechać. W zasadzie nie muszę już nic pisać, bo Turysta napisał wszystko i do momentu rozstania wszystko przebiegało tak jak napisał Turysta, a po rozstaniu ja już nie miałem siły na nic więcej poza powrotem na metę. Przed rozstaniem przytrafiło mi się nagłe wyłączenie prądu- już to miewałem wcześniej :-( więc wola walki spadła dokładnie do zera i jedyne co mogłem zrobić, to wrócić na metę :-(
Teraz trochę żałuję, bo wiem że mogłem jeszcze pokusić się o zdobycie przynajmniej jeszce jednego PK, ale wtedy było to już ponad moje siły.
Harpa ukończyłem, wg wstępnych wyników na 215 miejscu na 350 sklasyfikowanych, więc tragedii chyba nie ma- ostatni na szczęście nie byłem.

Szczególne podziękowania dla Turysty, który był Kierownikiem całej wycieczki: on zaplanował trasę, on cały czas prowadził, a ja tylko starałem się nadążać za nim.

Garść moich dygresji:
W przeciwieństwie do Turysty, ja jakoś strasznie nie marzłem, ale to dzięki temu, że byłem ubrany tak jak jeżdżę w zimie. Oczywiście było mi mocno chłodno, ale jeszcze nie tak, żebym marzł. Największym mankamentem było to, że jechałem w bucie z przełamaną w połowie podeszwą, więc już przed startem miałem mokro w jednym bucie a bardzo szybko (w tym błocie) w obu butach chlupała mi woda- pomimo neoprenowych ochraniaczy na buty, które nawiasem mówiąc co chwilę zjeżdżały z butów w tym błocie.

Byłem pozytywnie zaszokowany, jak cienkie (praktycznie szosowe) oponki, które mam w Unibike'u, szły prawie jak traktor po błocie. W pewnym momencie nawet jacyś goście na góralach pytali się co ja mam za opony, że tak idą po błocie.

Na mecie rozmawiałem z jednym gościem, który (jak mówił) startował już 11-ty rok w Harpie i ten był najbardziej hardkorowy ze wszystkich w których startował.
No tak, pomyślałem- żeby nie było za łatwo na pierwszy raz, to musi być hardkorowo. To oznacza, że następnym razem (jeżeli będzie) może być już tylko lepiej :-)

Nigdy nie pomyślałbym, że to będzie tak błotnista masakra: błoto po kostki, bajora wody (na drodze) po wjechaniu w które nogi chowały się pod wodą to był standard i mieliśmy tego pod dostatkiem. Do tego trafiło nam się przenoszenie rowerów przez jakieś błotniste strumienie.

Wydaje mi się, że nie był to standardowy Harp, gdzie (tak mi się wydaje) chodzi o to, żeby znaleźć najlepszy skrót przez lasy i bezdroża, żeby przemieścić się od jednego PK do drugiego. W przypadku tego Harpa (wg mnie) lepiej było nadłożyć 10 km szosą, niż przepychać się 2 km polnymi drogami, bo praktycznie każdy zjazd z asfaltu to było przebijanie się w błocie po osie- co pochłaniało ogromne ilości czasu ale i sił.

Podsumowanie: trochę jestem zadowolony, trochę pozostał niedosyt. Jeżeli chodzi o wynik- szału nie ma. Ja chyba jednak wolę szosę. Czy się jeszcze wybiorę? To się zobaczy. Nie jest moim celem życiowym i największym szczęściem wytaplać się w błocie po pachy i spędzić cały następny dzień na mizernych próbach doprowadzenia garderoby i sprzętu do choćby względnego porządku. Nie mówiąc o tym, że sprzęt tak dostał w tyłek, że w rowerze jeszcze nie wiem czy nie będę musiał wymienić napędu a buty musiałem dziś kupić nowe :-(

Dzięki uprzejmości Turysty mogę zamieścić kilka zdjęć z Harpa:
Harpagan 42- próby spania przed © marchos


Harpagan 42- na PK 13- Słobity przepust © marchos


Harpagan 42- błoto na drodze, błoto na rowerze, błoto wszędzie © marchos


Harpagan 42- kwintesencja © marchos

dpd

Piątek, 14 października 2011 | dodano:14.10.2011
Km:28.63Km teren:2.00 Czas:01:24km/h:20.45
Pr. maks.:38.69Temperatura:5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały

dpd

Czwartek, 13 października 2011 | dodano:13.10.2011
Km:26.51Km teren:2.00 Czas:01:15km/h:21.21
Pr. maks.:47.62Temperatura:4.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: jak wychodziłem, były tylko 4 stopnie. Najkrótszą do pracy.

Powrót: standardową trasą.

dpd+sprawy i kicha

Środa, 12 października 2011 | dodano:12.10.2011
Km:46.21Km teren:2.00 Czas:02:05km/h:22.18
Pr. maks.:47.19Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: niezbyt ciepło, ok. 7 stopni. Wyjechałem w miarę normalnie, więc standardową trasą do pracy. Jechało się dobrze. Nic wielce godnego odnotowania.

Powrót: po wyjściu z pracy czekała mnie niemiła niespodzianka ...kicha w przednim kole :-( Ponieważ spieszyłem się, bo musiałem załatwić sprawę na mieście, to szybko zabrałem się do pracy. Rozmontowałem koło, ale nie mogłem za bardzo znaleźć dziury w dętce, więc wymieniłem szybko na zapasową, pierdnąłem tyle ile w oponkę, zmontowałem i pojechałem. Dziurę znalazłem dopiero w domu, mocząc dętkę w wodzie.

Z pracy na Kołobrzeską załatwić sprawę, potem powrót nad morze, do ronda w Brzeźnie, potem Sopot Reja. Na Reja 1 rundka i standardowo przez Owczarnię do domu. Jakoś ciężko mi się dziś jechało :-( Może to przez ten upierdliwy wiatr, który dość solidnie dzisiaj zawiewał, a może to przez rower, który mam wrażenie że zaraz się rozpadnie :-(. Dziś już nie mam siły ale jutro koniecznie muszę się zająć tym tylnym kołem.

dpd+rekracyjnie nad morzem i na Reja

Wtorek, 11 października 2011 | dodano:11.10.2011
Km:56.56Km teren:2.00 Czas:02:25km/h:23.40
Pr. maks.:48.51Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. 10 stopni. Udało się wstać normalnie, więc standardową trasą do pracy.
Udało się dojechać bez deszczu. Całkiem przyjemnie się jechało.

Powrót: musiałem dziś troszkę pokręcić, żeby odreagować stres :-(
Z pracy do ronda w Brzeźnie, potem do Parku Północnego w Sopocie, potem jeszcze raz do ronda w Brzeźnie, powrót do Sopotu i na Reja. Na górze Reja zamiast pojechać do domu zrobiłem jeszcze jedną rundkę a potem standardowo przez Owczarnię do domu.
Jak wyjeżdżałem z pracy to było nawet dość ciepło, ok. 13 stopni więc ubrałem się trochę lżej, nie założyłem też czapki. Jednak pod koniec jazdy było mi już trochę zimno- przydałoby się wrzucić czapeczkę, ale nie chciało mi się zatrzymywać i grzebać w plecaku więc dojechałem już tak do domu.

P.s. Po wczorajszym rozbieraniu i sprawdzaniu osi, rano wydawało się że wszystko jest OK, jednak po południu okazało się że nie jest OK :-( muszę chyba rozebrać całą piastę do gołego i dokładnie obejrzeć co jest w środku, bo dziś luz powrócił znowu i to taki sam duży jak wczoraj (a przecież wczoraj wszystko solidnie skręciłem bez luzów) i na dodatek coś mi w paście skrzypi, trzeszczy i chrobocze :-( Obawiam się, że może być coś złego z samą piastą- jeżeli tak, to czeka mnie wymiana całego koła :-( bo samej piasty to się nie opłaca :-( przy cenie całego koła poniżej 50 PLN. No cóż ok. 10 tys. km na nim przelatałem to chyba nie jest tak źle.

dpd+sprawy (padało i wiało)

Poniedziałek, 10 października 2011 | dodano:10.10.2011
Km:39.33Km teren:2.00 Czas:01:48km/h:21.85
Pr. maks.:40.08Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: ok. 8 stopni. ICM zapowiadał, że będzie padało- na szczęście się nie sprawdziło i jedynie troszkę pokapywało. Do pracy standardową trasą, udało się dojechać suchą nogą.

Powrót: od ok. 15 zaczęło padać i padało całą drogę. Z pracy musiałem pojechać na Kołobrzeską załatwić jedną sprawę. Po załatwieniu sprawy nad morzem powrót do Sopotu i przez Reja i Owczarnię do domu.
Poza cały czas padającym deszczem dość solidnie też wiało.
Mimo deszczu i wiatru jechało się bardzo przyjemnie- może dlatego, że dziś po raz pierwszy tej jesieni włożyłem długie spodnie i ciepłą kurtkę- fajne ciepełko :-) w obie strony.

A teraz mniej przyjemne sprawy: zaraz muszę pójść rozebrać tylne koło i prawdopodobnie wymienić tylną oś na nową, bo już chyba piasta znowu prawie przepiłowała oś, a na Harpa trzeba mieć w pełni sprawny rower.

dpd+Br+R3

Piątek, 7 października 2011 | dodano:07.10.2011
Km:45.39Km teren:7.00 Czas:02:04km/h:21.96
Pr. maks.:46.76Temperatura:8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: zimno się zrobiło. Jak wychodziłem, było ok. 8 stopni. Postanowiłem pojechać dziś Kościerską do pracy. Jechało się całkiem przyzwoicie. Pomimo wieczornego deszczu nie było specjalnego błota. Kościerska nie jest też jakoś specjalnie rozryta- trzeba tylko uważać na studzienki, bo te betonowe pokrywy to totalna porażka- połamane, niepasujące, nie zakrywają studzienek- można się nadziać :-(. Samą Kościerską jechało się całkiem przyzwoicie, niestety dalej już nie jest tak fajnie, bo co kawałek trzeba stać na światłach :-( i czekać. Jak jadę Reja w dół to na całej trasie mam tylko jedne światła (bo te przy Realu są rano wyłączone), a tutaj co kawałek :-(
Dystans jest praktycznie ten sam, ale spóźniłem się do pracy przez to stanie na światłach.

Powrót: wcale nie było wiele cieplej. Jak wyjeżdżałem z pracy było ok. 12 stopni a jak dojechałem do domu, to już tylko 10. Będę musiał pomyśleć już o wyciągnięciu z szafy cieplejszej kurtki i długich spodni, bo dziś wracając trochę podmarzłem już.
Z pracy pojechałem do ronda w Brzeźnie (stąd Br w tytule), nawrotka i powrót do Sopotu a potem na Reja. Na Reja skręciłem sobie 3 rundki (stąd R3 w tytule).
Z Reja standardowo przez Owczarnię do domu.
Tempo bardzo lajtowe, bo nie było ani chęci ani siły na większe tempo.

dpd+ciemno jak w d.......

Czwartek, 6 października 2011 | dodano:06.10.2011
Km:33.51Km teren:2.00 Czas:01:30km/h:22.34
Pr. maks.:47.62Temperatura:13.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Rano: pobudka ciutkę wcześniej, więc standardową trasą do pracy. W miarę ciepło, ok. 13 stopni.
Mała dygresja: jak na złość wczoraj jak byłem zmuszony jechać blachosmrodem to był taki mega korek, że jechałem prawie 2 razy dłużej niż rowerem. Za to dziś prawie luzik :-(

Powrót: dziś musiałem zostać w pracy dłużej, więc powrót do domu przez Reja w egipskich ciemnościach. Moje 2 latarki dają radę :-D Tak dobrze mi się jechało na latarkach, że w tych ciemnościach skręciłem sobie jeszcze jedną rundkę na Reja.
Na Reja spotkałem jakichś bikerów którzy na światełkach wbijali się w las i jakiegoś biegacza, który z czołówką i plecakiem biegł sobie w tych ciemnościach.
Ciepełko dziś było jak wracałem, tylko wiatr mega duży.
Z Reja standardowo przez Owczarnię. Na drodze do Owczarni jakiś samochód jadący z przeciwka zaczął świecić mi długimi :-( ale jak tylko podniosłem lampkę wyżej żeby mu też poświeciło ;-) to natychmiast zgasił :-) Dzisiejszy test lampek w lesie wypadł naprawdę dobrze.
Tempo dziś totalnie lajtowe, bo w tych ciemnościach nie chciałem się za mocno rozpędzać, żeby się na coś nie nadziać.

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum