Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Harpagan 42-mój pierwszy- i od razu największy hardkor

Sobota, 15 października 2011 | dodano:15.10.2011
Km:161.45Km teren:40.00 Czas:08:15km/h:19.57
Pr. maks.:49.16Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Zenon Wspaniały
Przed chwilą napisałem prawie całą relację i mi wsiorbało :-(, bo ze zmęczenia coś nacisnąłem (nie wiem co) że cała relacja znikła- a cofnąć już się nie dało.
W związku z tym relacja musi poczekać, aż będę miał czas.
Aktualizacja 17.10.2011 godz.00:50:
Przed chwilą przeczytałem relację z Harpa Turysty, z którym (a dokładnie za którym) miałem przyjemność jechać. W zasadzie nie muszę już nic pisać, bo Turysta napisał wszystko i do momentu rozstania wszystko przebiegało tak jak napisał Turysta, a po rozstaniu ja już nie miałem siły na nic więcej poza powrotem na metę. Przed rozstaniem przytrafiło mi się nagłe wyłączenie prądu- już to miewałem wcześniej :-( więc wola walki spadła dokładnie do zera i jedyne co mogłem zrobić, to wrócić na metę :-(
Teraz trochę żałuję, bo wiem że mogłem jeszcze pokusić się o zdobycie przynajmniej jeszce jednego PK, ale wtedy było to już ponad moje siły.
Harpa ukończyłem, wg wstępnych wyników na 215 miejscu na 350 sklasyfikowanych, więc tragedii chyba nie ma- ostatni na szczęście nie byłem.

Szczególne podziękowania dla Turysty, który był Kierownikiem całej wycieczki: on zaplanował trasę, on cały czas prowadził, a ja tylko starałem się nadążać za nim.

Garść moich dygresji:
W przeciwieństwie do Turysty, ja jakoś strasznie nie marzłem, ale to dzięki temu, że byłem ubrany tak jak jeżdżę w zimie. Oczywiście było mi mocno chłodno, ale jeszcze nie tak, żebym marzł. Największym mankamentem było to, że jechałem w bucie z przełamaną w połowie podeszwą, więc już przed startem miałem mokro w jednym bucie a bardzo szybko (w tym błocie) w obu butach chlupała mi woda- pomimo neoprenowych ochraniaczy na buty, które nawiasem mówiąc co chwilę zjeżdżały z butów w tym błocie.

Byłem pozytywnie zaszokowany, jak cienkie (praktycznie szosowe) oponki, które mam w Unibike'u, szły prawie jak traktor po błocie. W pewnym momencie nawet jacyś goście na góralach pytali się co ja mam za opony, że tak idą po błocie.

Na mecie rozmawiałem z jednym gościem, który (jak mówił) startował już 11-ty rok w Harpie i ten był najbardziej hardkorowy ze wszystkich w których startował.
No tak, pomyślałem- żeby nie było za łatwo na pierwszy raz, to musi być hardkorowo. To oznacza, że następnym razem (jeżeli będzie) może być już tylko lepiej :-)

Nigdy nie pomyślałbym, że to będzie tak błotnista masakra: błoto po kostki, bajora wody (na drodze) po wjechaniu w które nogi chowały się pod wodą to był standard i mieliśmy tego pod dostatkiem. Do tego trafiło nam się przenoszenie rowerów przez jakieś błotniste strumienie.

Wydaje mi się, że nie był to standardowy Harp, gdzie (tak mi się wydaje) chodzi o to, żeby znaleźć najlepszy skrót przez lasy i bezdroża, żeby przemieścić się od jednego PK do drugiego. W przypadku tego Harpa (wg mnie) lepiej było nadłożyć 10 km szosą, niż przepychać się 2 km polnymi drogami, bo praktycznie każdy zjazd z asfaltu to było przebijanie się w błocie po osie- co pochłaniało ogromne ilości czasu ale i sił.

Podsumowanie: trochę jestem zadowolony, trochę pozostał niedosyt. Jeżeli chodzi o wynik- szału nie ma. Ja chyba jednak wolę szosę. Czy się jeszcze wybiorę? To się zobaczy. Nie jest moim celem życiowym i największym szczęściem wytaplać się w błocie po pachy i spędzić cały następny dzień na mizernych próbach doprowadzenia garderoby i sprzętu do choćby względnego porządku. Nie mówiąc o tym, że sprzęt tak dostał w tyłek, że w rowerze jeszcze nie wiem czy nie będę musiał wymienić napędu a buty musiałem dziś kupić nowe :-(

Dzięki uprzejmości Turysty mogę zamieścić kilka zdjęć z Harpa:
Harpagan 42- próby spania przed © marchos


Harpagan 42- na PK 13- Słobity przepust © marchos


Harpagan 42- błoto na drodze, błoto na rowerze, błoto wszędzie © marchos


Harpagan 42- kwintesencja © marchos

komentarze
@Jeziu: dzięki za gratulacje. No to musisz zrobić ten krok :-) Niezła zabawa i fajna atmosfera. Następny Harp już na wiosnę. Do zobaczenia na starcie ;-)
marchos
- 20:46 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj
@Magic: super :-) no to może będzie fajna brygada na wiosennego Harpa :-)
marchos
- 20:44 poniedziałek, 24 października 2011 | linkuj
Wielkie gratulacje :)
Harpagan zawsze mnie kusił ale niestety jak to w życiu bywa coś zawsze wypadnie, ale może kiedyś uda się wystartować kto wie?
jeziu
- 21:28 piątek, 21 października 2011 | linkuj
No to ja się piszę - raz kozie śmierć, jak to mówią :-)
Magic
- 19:21 piątek, 21 października 2011 | linkuj
Monika: no chyba się wybiorę :-) Przecież gorzej już być nie może. Tylko ekipa musi być, bo sam na pewno nie pojadę.
marchos
- 18:35 piątek, 21 października 2011 | linkuj
Marchos - wybierzesz się wybierzesz - zobaczysz, przyjdzie wiosna to i ochota wróci na kolejny harp :)
emonika
- 07:38 piątek, 21 października 2011 | linkuj
Dzięki Sirmicho. A ja zdrówka życzę ;-)
marchos
- 19:54 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
Marchos, gratuluję!
sirmicho
- 09:55 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
Panowie - tak czy inaczej super się spisaliście i nieźle ubawiliście, a że buty trzeba było kupic nowe, to może i dobrze, bo przez kolejny sezon miałyby przełamaną podeszwę :-)
Magic
- 19:30 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
@Turysta: oj, jakoś sobie nie przypominam. A co do oponek, to wiem przecież :-) Dlatego tak dobrze nam szło po tym błocie :-)
marchos
- 19:13 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Przypomnę Ci tylko, że na kilka punktów trafiliśmy tylko dzięki Twojej determinacji i wyczuciu, więc nie pisz, że cały czas jechałeś za mną.
A oponki mam takie same - Schwalbe Marathon Cross 1,5 cala. Do szosowych to im daleko, ale rzeczywiście po tym błocie szły jak przecinaki.
Turysta
- 06:20 poniedziałek, 17 października 2011 | linkuj
Żaden trick. Próbowałem wczoraj coś napisać i ze zmęczenia przysypiałem nad klawiaturą. Po którymś takim przyśnięciu otworzyłem oczy i zobaczyłem, że wszystko co napisałem znikło i nie można już było tego cofnąć.
marchos
- 23:40 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Zgadzam się z Adamem - to musi być jakiś trick???
Magic
- 22:24 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
O, mi się wczoraj nie chciało (nie byłem w stanie) napisać cokolwiek.
Dzięki za wspólną jazdę, a raczej taplanie się w błocie. :))
Turysta
- 07:36 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Że takie stopniowanie napięcia? Już nie mogę się doczekać :-)
adas172002
- 06:45 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum