OpO
Środa, 21 maja 2014 | dodano:21.05.2014Kategoria do pracy
Km: | 26.72 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 01:13 | km/h: | 21.96 |
Pr. maks.: | 45.27 | Temperatura: | 16.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś cudowna pogoda w obie strony, choć w drodze powrotnej było już dość upalnie.
Rano: po raz pierwszy w tym roku strój w pełnej opcji letniej. Jak wyjeżdżałem, to było już 16 stopni. Cudownie się jechało. Zjazd nową trasą leśną wzdłuż Spacerowej.
Powrót: niestety najkrótszą trasą przez Reja, bo się spieszyłem. Mocno upalnie, ale na szczęście w lesie jeszcze przyjemny chłodek.
Rano: po raz pierwszy w tym roku strój w pełnej opcji letniej. Jak wyjeżdżałem, to było już 16 stopni. Cudownie się jechało. Zjazd nową trasą leśną wzdłuż Spacerowej.
Powrót: niestety najkrótszą trasą przez Reja, bo się spieszyłem. Mocno upalnie, ale na szczęście w lesie jeszcze przyjemny chłodek.
OpO
Poniedziałek, 19 maja 2014 | dodano:19.05.2014
Km: | 45.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:03 | km/h: | 22.18 |
Pr. maks.: | 45.27 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś cudowna pogoda do jazdy w obie strony. Rano tak cieplutko, że jechałem bez kurtki- założyłem tylko rękawki. Było cudownie.
Powrót na krótkim rękawku. Choć w drodze powrotnej spotkałem dziś i rowerzystę w grubej kurtce i ciepłej czapce :-)
Rano: z Osowej nową trasą leśną wzdłuż Spacerowej.
Powrót: z pracy pojechałem sobie nadmorską do Brzeźna, z Brzeźna do Marynarki Polskiej, dalej do PGE Areny i dalej prawie do Węzła Kliniczna potem odbiłem przejazdem przez tory do Hallera, Hallera znowu nad morze do Brzeźna, nadmorską do Jelitkowa a dalej przez Oliwę, Dolinę Radości i Węglową do Osowej. Bardzo przyjemnie się jechało.
Powrót na krótkim rękawku. Choć w drodze powrotnej spotkałem dziś i rowerzystę w grubej kurtce i ciepłej czapce :-)
Rano: z Osowej nową trasą leśną wzdłuż Spacerowej.
Powrót: z pracy pojechałem sobie nadmorską do Brzeźna, z Brzeźna do Marynarki Polskiej, dalej do PGE Areny i dalej prawie do Węzła Kliniczna potem odbiłem przejazdem przez tory do Hallera, Hallera znowu nad morze do Brzeźna, nadmorską do Jelitkowa a dalej przez Oliwę, Dolinę Radości i Węglową do Osowej. Bardzo przyjemnie się jechało.
Zamek w Łapalicach
Sobota, 17 maja 2014 | dodano:17.05.2014
Km: | 60.27 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 19.13 |
Pr. maks.: | 51.09 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w końcu odbyła się wycieczka z synem, która miała się odbyć ok. 2 tygodnie temu, ale z powodu mojej choroby się nie odbyła.
Wycieczka do zamku w Łapalicach, w którym ani ja ani mój syn nigdy jeszcze nie byliśmy- pomimo tego, że jest rzut beretem od domu.
Pogoda dziś bardzo sprzyjająca. Wprawdzie wiało nawet dość silnie, ale nie na tyle mocno, żeby znacząco uprzykrzać jazdę.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej budowli. Jest ogroooomna i przepięknie położona. Jej twórca budował ją z ogromnym rozmachem. Niech świadczy o tym choćby to, że w budowli miał być basen i kościół, a będąc tam przez 2 godziny nie byliśmy w stanie obejść całej budowli. Mogło by to być wspaniałe miejsce i aż serce sie kraje, że tak to niszczeje.
Obaj jesteśmy bardzo zadowoleni z wycieczki, bo miejsce jest naprawdę ciekawe.
Wskazówka dla chętnych do zwiedzania: główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale wystarczy się udać drogą na lewo od bramy (wzdłuż betonowego płotu) i kawałek dalej jest szeroka przerwa w płocie (jakby brama) przez którą można wejść na teren.
Załączam 3 przykładowe zdjęcia:
Zamek w Łapalicach © marchos
Zamek w Łapalicach © marchos
Zamek w Łapalicach © marchos
A cała galeria zdjęć:
!!TUTAJ!!
Wycieczka do zamku w Łapalicach, w którym ani ja ani mój syn nigdy jeszcze nie byliśmy- pomimo tego, że jest rzut beretem od domu.
Pogoda dziś bardzo sprzyjająca. Wprawdzie wiało nawet dość silnie, ale nie na tyle mocno, żeby znacząco uprzykrzać jazdę.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej budowli. Jest ogroooomna i przepięknie położona. Jej twórca budował ją z ogromnym rozmachem. Niech świadczy o tym choćby to, że w budowli miał być basen i kościół, a będąc tam przez 2 godziny nie byliśmy w stanie obejść całej budowli. Mogło by to być wspaniałe miejsce i aż serce sie kraje, że tak to niszczeje.
Obaj jesteśmy bardzo zadowoleni z wycieczki, bo miejsce jest naprawdę ciekawe.
Wskazówka dla chętnych do zwiedzania: główna brama wjazdowa jest zamknięta, ale wystarczy się udać drogą na lewo od bramy (wzdłuż betonowego płotu) i kawałek dalej jest szeroka przerwa w płocie (jakby brama) przez którą można wejść na teren.
Załączam 3 przykładowe zdjęcia:
Zamek w Łapalicach © marchos
Zamek w Łapalicach © marchos
Zamek w Łapalicach © marchos
A cała galeria zdjęć:
!!TUTAJ!!
wieczorna rekreacja ze znajomym
Środa, 14 maja 2014 | dodano:14.05.2014
Km: | 17.98 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 12.54 |
Pr. maks.: | 32.91 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Umówiliśmy się z synem na wieczorną rekreacyjną przejażdżkę ze znajomym i jego synem.
Lajtowo przez las, polnymi drogami do Chwaszczyna i trochę inną trasą przez pola i lasy powrót.
Lajtowo przez las, polnymi drogami do Chwaszczyna i trochę inną trasą przez pola i lasy powrót.
OpO
Środa, 14 maja 2014 | dodano:14.05.2014Kategoria do pracy
Km: | 26.55 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 01:15 | km/h: | 21.24 |
Pr. maks.: | 40.96 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: dobrze się jechało. Zjazd standardową ostatnio nową trasą leśną wzdłuż Spacerowej.
Powrót: spieszyłem się, więc najkrótszą drogą przez Reja. Nawet przyzwoicie mi się jechało.
Powrót: spieszyłem się, więc najkrótszą drogą przez Reja. Nawet przyzwoicie mi się jechało.
OpO (rozruch po chorobie), powrót w towarzystwie
Wtorek, 13 maja 2014 | dodano:13.05.2014Kategoria do pracy
Km: | 40.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 20.54 |
Pr. maks.: | 41.73 | Temperatura: | 9.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pierwsza jazda po chorobie która mnie trzymała półtora tygodnia. Jakiś strasznie paskudny wirus, bo wlokła się ta cała choroba strasznie długo a kończyła się paskudną infekcją oka - mój syn teraz też ją kończy i jest na etapie infekcji oka :-(
Nie wiem co to za wirusy jakieś paskudne teraz fruwają, bo ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie miałem :-(
Niestety jeszcze nie doszedłem chyba po chorobie do siebie, bo w drodze powrotnej strasznie zamulałem i Turysta z którym wracałem musiał ciągle na mnie czekać. Dzięki za towarzystwo :-)
Rano: całkiem ciepło (coś w pobliżu 10 stopni), jechałem rekreacyjnie nową leśną wzdłuż Spacerowej. Jechało się bardzo przyjemnie, tym bardziej że wiatr popychał w plecy :-)
Powrót: Jak już wspomniałem w miłym towarzystwie Turysty. Dzięki :-) Temperatura w okolicach 14 stopni, ale wiatr był większy niż rano i dość zimny, więc jechałem w kurtce (zapiętej) i wcale nie było mi zbyt gorąco.
Wracało się ciężko, bo nie dość że pod górę to jeszcze pod wiatr.
Nie wiem co to za wirusy jakieś paskudne teraz fruwają, bo ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie miałem :-(
Niestety jeszcze nie doszedłem chyba po chorobie do siebie, bo w drodze powrotnej strasznie zamulałem i Turysta z którym wracałem musiał ciągle na mnie czekać. Dzięki za towarzystwo :-)
Rano: całkiem ciepło (coś w pobliżu 10 stopni), jechałem rekreacyjnie nową leśną wzdłuż Spacerowej. Jechało się bardzo przyjemnie, tym bardziej że wiatr popychał w plecy :-)
Powrót: Jak już wspomniałem w miłym towarzystwie Turysty. Dzięki :-) Temperatura w okolicach 14 stopni, ale wiatr był większy niż rano i dość zimny, więc jechałem w kurtce (zapiętej) i wcale nie było mi zbyt gorąco.
Wracało się ciężko, bo nie dość że pod górę to jeszcze pod wiatr.
dpd- zły bakcyl
Środa, 30 kwietnia 2014 | dodano:30.04.2014Kategoria do pracy
Km: | 56.55 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 20.94 |
Pr. maks.: | 44.23 | Temperatura: | 7.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj złapałem jakiegoś złego bakcyla. Po przyjeździe rano do pracy zaczęła mnie boleć głowa i chyba miałem gorączkę :-(
Teraz po powrocie do domu dołączył jeszcze ból gardła. Zapakowałem sobie jakieś leki i zobaczymy co będzie jutro.
Trzeba się też będzie porządnie wyspać. Niestety wybierałem się jutro na wycieczkę z synem, ale obaj jesteśmy podziębieni, więc chyba trzeba będzie odpuścić. A teraz co dziś się działo.
Rano: temperatura niby 7,8 stopnia na termometrze przy domu, ale jakoś za ciepło nie było. Musiałem szybko kurtkę zapinać, bo przewiewało do kości.
W drodze do pracy poznałem Krzysztofa, który okazuje się jest właściwie moim sąsiadem i codziennie dojeżdza rowerem do pracy po tej samej trasie. Pozdrower i mam nadzieję, że będzie jeszcze nieraz okazja razem gdzieś pokręcić.
Trasa do pracy niestety najkrótsza: przez Reja, bo rano zabałaganiłem ze wstawaniem i nie było czasu na żadne dodatkowe kręcenie.
Powrót: nad morzem odczuwalna ok. 6 stopni a w głębi lądu ok. 13 stopni- szału więc nie było. Wracałem w kurtce (nie na krótko) i nad morzem nawet musiałem jechać w zapiętej.
Z pracy rundka do Brzeźna. Dziś dość pusto, choć ruch i tak znacznie większy nić jeszcze w ub. tygodniu.
Z Jelitkowa pojechałem trasą Turysty, przez Dolinę Radości i Kleszą a potem żeby nie dusić się w smrodzie spalin na Słowackiego odbiłem w las, żeby dojechać do osiedla na wysokości skrzyżowania w Matarni i dopiero tam się wbić na ddr.
Dalej standardowo ddr do lotniska i po płytach do Meteorytowej. Dalej Dębową do Barniewic i przez las do Banina.
Drogę przez las z Barniewic do Banina "poprawili" dla samochodów, w sensie wyrównali ją. Niestety spowodowało to, że zrobiła się strasznie piaszczysta i rowerem jedzie się nią teraz naprawdę źle.
Teraz po powrocie do domu dołączył jeszcze ból gardła. Zapakowałem sobie jakieś leki i zobaczymy co będzie jutro.
Trzeba się też będzie porządnie wyspać. Niestety wybierałem się jutro na wycieczkę z synem, ale obaj jesteśmy podziębieni, więc chyba trzeba będzie odpuścić. A teraz co dziś się działo.
Rano: temperatura niby 7,8 stopnia na termometrze przy domu, ale jakoś za ciepło nie było. Musiałem szybko kurtkę zapinać, bo przewiewało do kości.
W drodze do pracy poznałem Krzysztofa, który okazuje się jest właściwie moim sąsiadem i codziennie dojeżdza rowerem do pracy po tej samej trasie. Pozdrower i mam nadzieję, że będzie jeszcze nieraz okazja razem gdzieś pokręcić.
Trasa do pracy niestety najkrótsza: przez Reja, bo rano zabałaganiłem ze wstawaniem i nie było czasu na żadne dodatkowe kręcenie.
Powrót: nad morzem odczuwalna ok. 6 stopni a w głębi lądu ok. 13 stopni- szału więc nie było. Wracałem w kurtce (nie na krótko) i nad morzem nawet musiałem jechać w zapiętej.
Z pracy rundka do Brzeźna. Dziś dość pusto, choć ruch i tak znacznie większy nić jeszcze w ub. tygodniu.
Z Jelitkowa pojechałem trasą Turysty, przez Dolinę Radości i Kleszą a potem żeby nie dusić się w smrodzie spalin na Słowackiego odbiłem w las, żeby dojechać do osiedla na wysokości skrzyżowania w Matarni i dopiero tam się wbić na ddr.
Dalej standardowo ddr do lotniska i po płytach do Meteorytowej. Dalej Dębową do Barniewic i przez las do Banina.
Drogę przez las z Barniewic do Banina "poprawili" dla samochodów, w sensie wyrównali ją. Niestety spowodowało to, że zrobiła się strasznie piaszczysta i rowerem jedzie się nią teraz naprawdę źle.
OpO- męczenie podjazdów
Wtorek, 29 kwietnia 2014 | dodano:29.04.2014Kategoria do pracy
Km: | 50.18 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 20.76 |
Pr. maks.: | 43.79 | Temperatura: | 7.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
A tak dokładnie to męczenie się na podjazdach, ale szczegóły (szczególnie numer z biegaczem) za chwilę.
Ogólnie to chyba jest delikatny postęp :-), z czego się bardzo cieszę.
Rano: ubrałem się tak jak wczoraj (bez czapki, rozpięta kurtka), ale szybko musiałem zapiąć kurtkę bo było mi za chłodno. Niby ciepło, bo ok. 7,5 stopnia ale jakiś taki zimny wiatr był.
Do pracy tak jak wczoraj, czyli nową leśną obok Spacerowej. Jechało się przyzwoicie, choć średnia poranna wyszła gorsza niż wczoraj.
Powrót: nad morzem ok. 13 stopni ale w głębi lądu aż 17- spora różnica. Po pracy musiałem pojechać do Banku coś załatwić.
Po załatwieniu sprawy wróciłem nad morze i skręciłem jeszcze do ronda w Brzeźnie: nad morzem coraz większy ruch i trzeba coraz bardziej uważać- szczególnie na niesfornych rolkarzy jeżdżących całą szerokością ddr, najlepiej w parach.
Całkiem nieźle się jechało i nawet jakoś tak siły w nogach były.
Od morza postanowiłem pojechać trasą okrężną Turysty do Osowej, więc wdrapałem się od Doliny Radości przez Kleszą do Słowackiego. Ponieważ wyjątkowo dobrze mi się tą Kleszą podjeżdżało, więc (żeby nie jechać chodnikiem przy Słowaka w spalinach), postanowiłem zjechać do Matemblewa drogą leśników i z Matemblewa wykonać jeszcze jeden podjazd leśną szutrówką do Matarni, która zawsze mi się kojarzyła z największym hardkorem z leśnych podjazdów w TPK.
Jak tylko odbiłem w górę z Matemblewa, w oddali zobaczyłem biegacza, który sobie spokojniutko, wolniutko biegł w górę.
Dogoniłem go mniej więcej w miejscu gdzie zaczyna się trochę ostrzejszy podjazd i tam go wyprzedziłem. Zaraz potem zaczął się ten odcinek z najostrzejszym podjazdem, gdzie musiałem zredukować na małą z przodu i największą z tyłu (cięższego przełożenia aktualnie nie dałbym rady). I tak się ledwo turlam do góry, dysząc jak miech kowalski i nagle słyszę za sobą oddech wyprzedzonego biegacza. Buhaha :-) gościu mnie dogonił i wyprzedził i nie dałem rady go dogonić aż do samej góry :-) Dopiero jak wjechałem na samą górę, na płaskim wrzuciłem szybszy bieg i gościa wyprzedziłem :-) Normalnie szacun gościu. Kapelusze z głów.
To najlepiej świadczy o tragicznym stanie mojej kondycji, siły, formy, itd. Ale co tam się będę przejmował, zauważam postęp a to najważniejsze, reszta przyjdzie z czasem.
Dalej z Matarni trasą Turysty, którą ostatnio z nim jeździłem, plus jeszcze pokręciłem się po Osowej jakimiś mega dziurawymi szutrówkami, żeby dobić do 50 km.
Ogólnie jestem zadowolony, bo jest coraz lepiej. Nie zaliczam już zgonu, coraz lepiej mi się podjeżdża, na płaskich odcinkach mogę sobie już momentami trochę przycisnąć. Jest postęp, a to najważniejsze.
Mam tylko wrażenie, że mój rower coś zdeko dogorywa i zapewne w najmniej oczekiwanym momencie rozpierdaczy mi się tylne koło, choć przebieg ma symboliczny (ledwie 2 tys.km). Coś ja chyba nie mam szczęścia do tych tylnych kół :-(
Ogólnie to chyba jest delikatny postęp :-), z czego się bardzo cieszę.
Rano: ubrałem się tak jak wczoraj (bez czapki, rozpięta kurtka), ale szybko musiałem zapiąć kurtkę bo było mi za chłodno. Niby ciepło, bo ok. 7,5 stopnia ale jakiś taki zimny wiatr był.
Do pracy tak jak wczoraj, czyli nową leśną obok Spacerowej. Jechało się przyzwoicie, choć średnia poranna wyszła gorsza niż wczoraj.
Powrót: nad morzem ok. 13 stopni ale w głębi lądu aż 17- spora różnica. Po pracy musiałem pojechać do Banku coś załatwić.
Po załatwieniu sprawy wróciłem nad morze i skręciłem jeszcze do ronda w Brzeźnie: nad morzem coraz większy ruch i trzeba coraz bardziej uważać- szczególnie na niesfornych rolkarzy jeżdżących całą szerokością ddr, najlepiej w parach.
Całkiem nieźle się jechało i nawet jakoś tak siły w nogach były.
Od morza postanowiłem pojechać trasą okrężną Turysty do Osowej, więc wdrapałem się od Doliny Radości przez Kleszą do Słowackiego. Ponieważ wyjątkowo dobrze mi się tą Kleszą podjeżdżało, więc (żeby nie jechać chodnikiem przy Słowaka w spalinach), postanowiłem zjechać do Matemblewa drogą leśników i z Matemblewa wykonać jeszcze jeden podjazd leśną szutrówką do Matarni, która zawsze mi się kojarzyła z największym hardkorem z leśnych podjazdów w TPK.
Jak tylko odbiłem w górę z Matemblewa, w oddali zobaczyłem biegacza, który sobie spokojniutko, wolniutko biegł w górę.
Dogoniłem go mniej więcej w miejscu gdzie zaczyna się trochę ostrzejszy podjazd i tam go wyprzedziłem. Zaraz potem zaczął się ten odcinek z najostrzejszym podjazdem, gdzie musiałem zredukować na małą z przodu i największą z tyłu (cięższego przełożenia aktualnie nie dałbym rady). I tak się ledwo turlam do góry, dysząc jak miech kowalski i nagle słyszę za sobą oddech wyprzedzonego biegacza. Buhaha :-) gościu mnie dogonił i wyprzedził i nie dałem rady go dogonić aż do samej góry :-) Dopiero jak wjechałem na samą górę, na płaskim wrzuciłem szybszy bieg i gościa wyprzedziłem :-) Normalnie szacun gościu. Kapelusze z głów.
To najlepiej świadczy o tragicznym stanie mojej kondycji, siły, formy, itd. Ale co tam się będę przejmował, zauważam postęp a to najważniejsze, reszta przyjdzie z czasem.
Dalej z Matarni trasą Turysty, którą ostatnio z nim jeździłem, plus jeszcze pokręciłem się po Osowej jakimiś mega dziurawymi szutrówkami, żeby dobić do 50 km.
Ogólnie jestem zadowolony, bo jest coraz lepiej. Nie zaliczam już zgonu, coraz lepiej mi się podjeżdża, na płaskich odcinkach mogę sobie już momentami trochę przycisnąć. Jest postęp, a to najważniejsze.
Mam tylko wrażenie, że mój rower coś zdeko dogorywa i zapewne w najmniej oczekiwanym momencie rozpierdaczy mi się tylne koło, choć przebieg ma symboliczny (ledwie 2 tys.km). Coś ja chyba nie mam szczęścia do tych tylnych kół :-(
OpO (Osowa-praca-Osowa)
Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | dodano:28.04.2014Kategoria do pracy
Km: | 28.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 19.82 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w obie strony pojechałem nową leśną trasą wzdłuż Spacerowej.
Rano nie czułem jakiejś specjalnej mocy w nogach po 3-ch dniach odpoczynku, ale średnia wyszła ociupinkę lepsza, niż najlepsza w tym roku- znakiem tego jest ciutkę lepiej.
Powrót za to był niezłym wyzwaniem, bo o ile zjazd nową leśną trasą wzdłuż Spacerowej to czysta przyjemność (ostro z górki) to powrót to niezły hardkor. Lokalne krótkie podjazdy są naprawdę ostre a podjazd w ostatniej fazie to już (przy stanie mojej kondycji) prawdziwa rzeźnia- jechałem na najmniejszej tarczy z przodu (kiedyś wogóle jej nie używałem) i największej z tyłu, tempem 7,5-8 km/h. Po prostu śmiech na sali. Dyszałem za to jak miech kowalski, ale co tam dałem radę, podjechałem i roweru nie podprowadzałem- to najważniejsze. W czasach dobrej kondycji podjeżdżałem ten podjazd, specjalnie się nie zastanawiając nad jego ostrością, ale te czasy to obecnie przeszłość. Trzeba pracować :-)
Rano nie czułem jakiejś specjalnej mocy w nogach po 3-ch dniach odpoczynku, ale średnia wyszła ociupinkę lepsza, niż najlepsza w tym roku- znakiem tego jest ciutkę lepiej.
Powrót za to był niezłym wyzwaniem, bo o ile zjazd nową leśną trasą wzdłuż Spacerowej to czysta przyjemność (ostro z górki) to powrót to niezły hardkor. Lokalne krótkie podjazdy są naprawdę ostre a podjazd w ostatniej fazie to już (przy stanie mojej kondycji) prawdziwa rzeźnia- jechałem na najmniejszej tarczy z przodu (kiedyś wogóle jej nie używałem) i największej z tyłu, tempem 7,5-8 km/h. Po prostu śmiech na sali. Dyszałem za to jak miech kowalski, ale co tam dałem radę, podjechałem i roweru nie podprowadzałem- to najważniejsze. W czasach dobrej kondycji podjeżdżałem ten podjazd, specjalnie się nie zastanawiając nad jego ostrością, ale te czasy to obecnie przeszłość. Trzeba pracować :-)
OpO
Czwartek, 24 kwietnia 2014 | dodano:24.04.2014
Km: | 26.67 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:20 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś jechało się przyzwoicie, choć bez szału. Podobnie jak wczoraj.
Poza tym, że prawie potrąciła mnie ciężarówka (wyprzedzając mnie na żyletki przez wiaduktem na Spacerowej w stronę Osowej), to nic ciekawego się nie działo. Wyprzedzał mnie tak blisko, że gdybym nie cofnął łokcia, to chyba by mnie zahaczył.
Rano: ciepło, jak wychodziłem było 8,3 stopnia. Do pracy jechałem nową drogą leśników wzdłuż Spacerowej.
Powrót: nad morzem rześko, jakieś 13,5 stopnia ale ubrałem sie na krótko, bo wiedziałem że w głębi lądu jest dużo cieplej, ok. 15,8.
Miałem dziś wracać okrężną drogą, ale okazało się że muszę kogoś zabrać po drodze do domu (blachosmrodem), więc wracałem łagodnym Rejem i potem przez las z Gołębiewa do stacji benzynowej. Kawałek po wyjeździe na Spacerową wspomniany wyżej incydent z ciężarówką.
Poza tym, że prawie potrąciła mnie ciężarówka (wyprzedzając mnie na żyletki przez wiaduktem na Spacerowej w stronę Osowej), to nic ciekawego się nie działo. Wyprzedzał mnie tak blisko, że gdybym nie cofnął łokcia, to chyba by mnie zahaczył.
Rano: ciepło, jak wychodziłem było 8,3 stopnia. Do pracy jechałem nową drogą leśników wzdłuż Spacerowej.
Powrót: nad morzem rześko, jakieś 13,5 stopnia ale ubrałem sie na krótko, bo wiedziałem że w głębi lądu jest dużo cieplej, ok. 15,8.
Miałem dziś wracać okrężną drogą, ale okazało się że muszę kogoś zabrać po drodze do domu (blachosmrodem), więc wracałem łagodnym Rejem i potem przez las z Gołębiewa do stacji benzynowej. Kawałek po wyjeździe na Spacerową wspomniany wyżej incydent z ciężarówką.