Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd(Author reaktywacja, 2 gleby)

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 | dodano:18.01.2010
Km:53.10Km teren:52.00 Czas:03:25km/h:15.54
Pr. maks.:37.20Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
W nocy dosypało sporo świeżego śniegu.
Pierwszy wyjazd na wyremontowanym Authorze, trasa w obie strony maksymalnie wydłużona, cała trasa to zdecydowanie teren (i to bardzo trudny teren). Zmasakrowałem się dziś okrutnie, szczególnie jadąc przez chodniki należące do Gdańska. Przy okazji taki mały paradoks: w Sopocie są informacje że chodniki nad morzem i w parku północnym nie są odśnieżane w zimie, ale żeby było śmiesznie wszystko idealnie odśnieżone (i chodniki i nawet ścieżki rowerowe)- jazda po twardym ubitym śniegu terenowa ale rower do przodu rwie aż miło. W Gdańsku natomiast nie ma tabliczek, ale dla odmiany kompletnie nic nie odśnieżone: mielący się pod kołami śnieg, muldy, hałdy, na ścieżkach kompletnie nic nie odśnieżone (ludzie na biegówkach sobie śmigają po ścieżkach rowerowych)- jazda koszmarna. W Gdańsku jazda możliwa tylko chodnikami, bo po ścieżkach nie da się jechać- kilka razy próbowałem ale jest to niewykonalne.
Temperatura w obie strony przyjazna- ok. -5 stopni.
Rower chodzi wspaniale- równiótko, cichutko- po prostu marzenie- opłaciło się zarwać dwie noce i pół dnia weekendu żeby go zrobić.
Po drodze 2 gleby w miękki śnieg, więc bez konsekwencji: pierwsza gleba jak chciałem zjechać z chodnika na ścieżkę (żeby ominąć idących pieszych) tylko nie wiedziałem że pod śniegiem jest wysoki krawężnik :-) rower pojechał tam gdzie go poprowadził krawężnik a ja tam gdzie chciałem, tylko już bez roweru :-)
Druga gleba to mnie powiozło w bok na mielącym się śniegu, nie zdążyłem się wypiąć i zaryłem w śnieg (gdyby nie plecak na plecach to tylko obrócić się na plecy i zrobić aniołka :-)
Ogólnie biorąc zmasakrowałem się dziś fizycznie okrutnie i zmęczyła mnie jazda przez Gdańsk, więc jutro chyba pojadę blachosmrodem bo jazda na rowerze ma być przyjemnością a nie udręką.

blachosmrodem :-(

Wtorek, 12 stycznia 2010 | dodano:13.01.2010
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Niestety okazało się że jestem jednak podziębiony (po tym jak wymarzłem masakrycznie po wypadku), więc decyzja że jadę do pracy blachosmrodem niestety, żeby nie rozwinęło się coś więcej.
W ciągu dnia czułem się dobrze, teraz też więc jutro już pojadę rowerkiem.
Przy okazji: koncepcja kupna nowego roweru upadła z powodów finansowych, więc dziś zakupiłem na Allegro najbardziej niezbędne części i wkrótce nastąpi reaktywacja mojego Authora.

dpd(piruety na wydmach w Łebie)

Poniedziałek, 11 stycznia 2010 | dodano:11.01.2010
Km:15.10Km teren:15.10 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:-5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Ufffffff....przejechałem 15 kilosów a czuję jakbym przejechał z 50. Piruety na wydmach w Łebie to jedyne porównanie jakie mi się nasuwa po dzisiejszej przejażdżce do pracy i z pracy do domu. Głęboki, kopny, sypki śnieg. Prawie nic nie odśnieżone (ani na ścieżkach ani na chodnikach), a tam gdzie odśnieżone to już i tak przysypane nowym śniegiem. Po zmianie przedniego koła po wypadku mam z przodu gładką oponę (na szosę) więc woziło mnie we wszystkie strony na boki (stąd te piruety) ale prawie nigdy tam, gdzie chciałem jechać- bolą mnie ręce od machania kierownicą. Dodatkowo ten głęboki śnieg, miejscami zaspy na kilkadziesiąt centymetrów. Momentami musiałem wręcz przeprowadzać rower przez zaspy, bo nie udało się przejechać. To wszystko sprawiło że umordowałem się okrutnie dziś i niestety nie była to przyjemność ale totalny hardkor. Powrót był już ciutkę lepszy (trochę poodśnieżali) ale niewiele lepszy. Rowerzystów w obie strony spotkałem w sumie może 5-6 ciu co i tak uważam za bardzo dobry wytnik biorąc pod uwagę dzisiejsze warunki.

dpd(potrącony przez samochód)

Czwartek, 7 stycznia 2010 | dodano:07.01.2010
Km:47.20Km teren:20.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
No i stało się ..... niestety .... dziś potrącił mnie samochód, na drodze rowerowej na skrzyżowaniu, na moim zielonym :-( ale po kolei.
Rano: super pogoda, tylko -6 stopni, w nocy pięknie dosypało śniegu, więc jechało się cudownie- trasa maksymalnie okrężna, miejscami dziewiczy śnieg- mój ślad był pierwszy. Miejscami ślady innych opon-kilku rowerzystów po drodze.
Powrót: dalej super pogoda -5 stopni więc decyzja pełna trasa okrężna. Jechało się super....niestety nie udało się dojechać do domu.
5 km przed metą zostałem trafiony centralnie w bok przez skręcający samochód na moim zielonym na drodze rowerowej. Ciekawe doświadczenie: poczułem uderzenie w bok usłyszałem odgłos trzaskających plastików, rower został efektownie wybity w górę, ja poleciałem na maskę samochodu barkiem i na plecak a potem zjechałem na ziemię i glebnąłem plecami na plecak (na szczęście plecak był wypchany ciuchami z pracy do prania i innymi rzeczami, więc wspaniale zamortyzował upadek. Rower wylądował jakieś 2-3 metry z przodu. Po wypadku zaczęły mi drętwieć ręce, brzuch i twarz, więc świadkowie zawołali pogotowie. Pogotowie przebadało mnie i okazało się że drętwienie rąk, twarzy i brzucha wzięło się z hiperwentylacji (w szoku tak szybko oddychałem, że w moim organizmie zgromadziło się za dużo tlenu- stąd drętwienie). Tak poza tym nic nie bolało- dużo bardziej się potłukłem jak mi jakiś czas temu pieszy wlazł na ścieżkę i zaliczyłem glebę przez niego.
Pani kierowca dostała mandat od policji, bardzo przepraszała i mówiła że mnie nie zauważyła- no cóż nie miałem pretensji, każdemu może się zdarzyć zagapić- całe szczęście że nikomu nic się nie stało (poza małym siniakiem na nodze :-)
Mój rower niestety gorzej zniósł kraksę: potłuczona tylna lampa, pogięte przednie koło, pokrzywiona korba, co jeszcze to zaraz będę dopiero dokładnie oglądał.
Natomiast samochód kobiety która mnie potrąciła ma przód nieźle zmasakrowany- cały przedni zderzak poszedł w drzazgi- to chyba pedały i korba mojego roweru. Dobrze że było ślisko na ulicy to rower elegancko się śliznął i nie mam połamanej nogi. Ogólnie ciekawe doświadczenie (szczególnie że nic mi się nie stało). Na szczęście do domu resztę trasy dowiózł mnie mój Szwagier- dzięki mu wielkie za to. Wymarzłem tylko strasznie w czasie tych wszystkich formalności kiedy stałem na świeżym powietrzu na mrozie.
Pozdrower dla wszystkich którzy to czytają.

dpd+sprawy na mieście(okrężna*1)

Środa, 6 stycznia 2010 | dodano:06.01.2010
Km:30.90Km teren:7.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: ok. -6 stopni wstałem trochę wcześniej, żeby przekręcić okrężną pełną, ale wyjechałem trochę za późno i po drodze dość mocno się spociłem więc zrezygnowałem z najdłuższej okrężnej i pojechałem najkrótszą okrężną. Pogoda wyśmienita do jazdy: ubity śnieg ale jeszcze nie lód, bez opadów, bez wiatru- super.
Powrót: ok. -7,5 stopni też super pogoda tyle że zimniej i troszkę ręce zaczęły dokuczać pod koniec. Po drodze załatwianie spraw na mieście więc droga powrotna prawie tyle samo kilosów co rano.

dpd(głodny kilku kilometrów więcej)

Wtorek, 5 stycznia 2010 | dodano:05.01.2010
Km:23.60Km teren:1.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:-5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: ok. -5 stopni, najkrótszą drogą do pracy- pogoda super.
Powrót: temperatura między -5 a -6 stopni, głodny chociaż kilku dodatkowych kilometrów wypuściłem się na próbę najkrótszą trasą okrężną. Strzał w dziesiątkę: piękna pogoda, lekki mrozek i śnieg który padał ostatnimi czasy pięknie skrzył się w świetle latarni. Nad zatoką cudownie rześko, pusto i urokliwie. Przecudownie. Ręce mi nie zmarzły. Cudownie się jechało. Szkoda tylko że musiałem jechać na tym marketowym złomie mojej żony, bo jeszcze nie mam cały czas nowego roweru.

dom-praca-dom(pierwsze kilosy w nowym roku)

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 | dodano:04.01.2010
Km:14.80Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: temp. ok. -5 stopni, śnieg na ścieżkach ale twardy, ujeżdżony i do tego niewielka warstwa- jechało się bardzo dobrze- trasa najkrótsza możliwa.
Powrót: temp. też ok. -5 stopni, tak jak rano bardzo dobrze- trasa najkrótsza.
Przy okazji może jakieś nieśmiałe cele na ten rok:
1. Codziennie do pracy na rowerze :-) jak obecnie.
2. Udział w KaszebeRunda na dystansie 215 km (w ubiegłym roku było 120)
3. Na koniec roku 10 kkm- ale ten cel to chyba niezbyt realny przy moich tegorocznych przebiegach: jeżeli będzie 8kkm to też będę zadowolony.

dpd(błotna masakra,zamknięcie roku rowerowego)

Środa, 23 grudnia 2009 | dodano:23.12.2009
Km:14.80Km teren:10.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: trochę ponad 0 stopni, na ulicach i ścieżkach błoto, breja, do tego padał deszcz. Na domiar złego rower mojej żony na którym teraz jeżdżę nie ma błotników :-(
Do pracy dojechałem ubłocony po pachy i kompletnie mokry- po prostu błotna kąpiel w zimnym błocie. Brr wolałem już mróz. Trasa najkrótsza możliwa.
Powrót: wprawdzie nie padało jak wracałem, ale za to błoto na ścieżkach coraz większe, temperatura dodatnia ale miejscami bardzo ślisko- pod warstwą wody udeptany śnieg zamienił się w lód- na szczęście udało się nie zaliczyć żadnej gleby. Przez mielącą się pod kołami śnieżną breję jazda terenowa w większości- dlatego tak też liczę. Trasa najkrótsza możliwa.
To był chyba ostatni mój wyjazd na rowerze w tym roku- od jutra mam urlop do końca roku, wyjeżdżam na sylwestra, więc czasu ani okazji na rower już nie będzie.
Podsumowanie roku: Ten rok muszę zaliczyć do udanych. Cykloza narasta znakomicie. W ubiegłym roku 1500 kilosów a w tym ponad 6150 (jeżeli wziąć pod uwagę, że sezon rowerowy rozpocząłem w kwietniu to chyba nieźle). Pierwsze doświadczenia w jeździe zimowej (nigdy wcześniej w zimie). Od kwietnia, z wyjątkiem jednego dnia za każdym razem rowerem do pracy (bez względu na pogodę). Udział w Kaszeberunda na dystansie 120 km- z całkiem niezłym czasem (jak na totalnego dyletanta, do tego jadącego rowerem MTB po szosie :-)). Postawione gdzieś tam przed wakacjami cele na ten rok musiałem kilka razy podwyższać, ponieważ udawało się je sukcesywnie osiągać no i w efekcie udało się zrealizować wszystkie. Udało mi się już zajeździć jeden rower :-) na śmierć przejechanym dystansem. Teraz muszę się zastanowić nad celami na rok przyszły. Rozpoczęcie nowego roku rowerowego już 04.01.2010 :-) Już nie mogę się doczekać.

dpd (hardcore terenowy przez miasto)

Wtorek, 22 grudnia 2009 | dodano:22.12.2009
Km:14.80Km teren:12.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: znacznie cieplej niż wczoraj (tylko minus 7 stopni), na ścieżkach dalej ubity śnieg (pełno muld-jazda jak w terenie), ale bezwietrznie więc jechało się dobrze- niemniej najkrótszą drogą do pracy.
Powrót: temperatura tylko minus 4 stopnie ale hardcore na maksa- w ciągu dnia śnieg na ścieżkach chyba zaczął się roztapiać i znowu zaczął przymarzać, potem napadało sporo świeżego śniegu więc ślisko- trochę breja trochę twardo- jazda jak po wydmach- ciężko i mordewind sypiący ostro śniegiem prosto w twarz. Dodatkowo woziło dość solidnie więc co chwilę trzeba było kontrować kierownicą. Najkrótszą drogą do domu.

dpd (minus 16 stopni)

Poniedziałek, 21 grudnia 2009 | dodano:21.12.2009
Km:14.80Km teren:13.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Hipek Skrzypek
Rano: termometr pokazywał minus 16 stopni (to mój nowy rekord zimna na rowerze).
Najkrótszą drogą do pracy- jazda po ubitym śniegu a do tego coraz bardziej ślisko, więc zaliczam jako jazda w terenie (w większości- bo były znikome odcinki gdzie było odśnieżone).
Powrót: termometr po powrocie pokazywał minus 12 stopni- znowu najkrótsza droga.

Żeby tradycji stało się zadość w obie strony musiałem się zatrzymywać i ogrzewać ręce.

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum