OpO- no i gleba :-(
Wtorek, 27 listopada 2012 | dodano:27.11.2012
Km: | 26.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 20.75 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 3.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczoraj się udało, a dzisiaj już nie :-(
Jeszcze żebym szybko jechał, spieszył się, albo żeby mi ktoś lub coś wylazło na drogę (jak wczoraj), albo żeby był lód, ale nie .... jechałem powoli, nigdzie się nie spieszyłem, była pusta droga rowerowa, ledwo trochę mokro ..... tylko to cholerne Rondo Płażyńskiego w Sopocie ..... w końcu mnie dopadło :-( Już 2 razy na nim tańczyłem, cudem unikając gleby a dziś, zanim zdążyłem pomyśleć i zareagować to już leciałem na glebę. Nie wiem czym je pomalowali, ale to na tej cholernej białej farbie którą malują pasy. Na drodze rowerowej, przy lekkim skręcie, przy wolnej jeździe przednie koło poleciało jak na lodzie :-( a było raptem troszeczkę mokro.
Mam teraz zdarte i potłuczone kolano, zdarty i potłuczony bark, przywaliłem kaskiem w asfalt (kolejny kamyczek do ogródka niedowiarków,którzy nie uznają kasków)- gdybym nie miał kasku na łbie to pewnie teraz bym tego nie pisał.
Na szczęście poza potłuczeniami i otarciami nic mi się nie stało a na rowerze to po prostu śladu nie ma- na szczęście. Szkoda tylko, że teraz tak mnie nap...la kolano i bark.
Teraz trochę suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,8 jak wyjeżdżałem to jeszcze popadywał deszcz, ale tylko troszkę. Do pracy wyłącznie asfaltami. Na łagodnym Reju pełno błota po nocnych deszczach. Dojechaliśmy (ja i rower) ubłoceni po pachy.
Powrót: standardowo do Osowy, mokro i błotniście ale nie padało. Poza ww incydentem nic ciekawego.
Jeszcze żebym szybko jechał, spieszył się, albo żeby mi ktoś lub coś wylazło na drogę (jak wczoraj), albo żeby był lód, ale nie .... jechałem powoli, nigdzie się nie spieszyłem, była pusta droga rowerowa, ledwo trochę mokro ..... tylko to cholerne Rondo Płażyńskiego w Sopocie ..... w końcu mnie dopadło :-( Już 2 razy na nim tańczyłem, cudem unikając gleby a dziś, zanim zdążyłem pomyśleć i zareagować to już leciałem na glebę. Nie wiem czym je pomalowali, ale to na tej cholernej białej farbie którą malują pasy. Na drodze rowerowej, przy lekkim skręcie, przy wolnej jeździe przednie koło poleciało jak na lodzie :-( a było raptem troszeczkę mokro.
Mam teraz zdarte i potłuczone kolano, zdarty i potłuczony bark, przywaliłem kaskiem w asfalt (kolejny kamyczek do ogródka niedowiarków,którzy nie uznają kasków)- gdybym nie miał kasku na łbie to pewnie teraz bym tego nie pisał.
Na szczęście poza potłuczeniami i otarciami nic mi się nie stało a na rowerze to po prostu śladu nie ma- na szczęście. Szkoda tylko, że teraz tak mnie nap...la kolano i bark.
Teraz trochę suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,8 jak wyjeżdżałem to jeszcze popadywał deszcz, ale tylko troszkę. Do pracy wyłącznie asfaltami. Na łagodnym Reju pełno błota po nocnych deszczach. Dojechaliśmy (ja i rower) ubłoceni po pachy.
Powrót: standardowo do Osowy, mokro i błotniście ale nie padało. Poza ww incydentem nic ciekawego.
komentarze
Kiedyś też się tak wyglebiłem na pasach przez DDR w Sopocie na nadmorskiej tam gdzie przechodzi przez ten park za Grandem (czy gdzieś tam, nie znam się, unikam tego miasta). Było tylko troszkę mokro.
Luszi - 08:13 środa, 28 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!