Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 624.51 km (w terenie 19.25 km; 3.08%) |
Czas w ruchu: | 29:13 |
Średnia prędkość: | 21.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.11 km/h |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 32.87 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
OpO
Piątek, 16 listopada 2012 | dodano:18.11.2012
Km: | 26.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 22.20 |
Pr. maks.: | 52.19 | Temperatura: | 3.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W obie strony standardowo, wyłącznie asfaltami. W miarę ciepło, bezdeszczowo. Błoto na łagodnym Reju ładnie podeschło więc jechało się bardzo przyzwoicie.
nie mogłem się powstrzymać, czyli ...... antyrowerowy Sopot
Czwartek, 15 listopada 2012 | dodano:15.11.2012
Km: | 64.25 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 03:01 | km/h: | 21.30 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Nie mogłem się powstrzymać ... i pojechałem dziś do Parku Północnego w antyrowerowym mieście Sopocie.
Wieki tam nie byłem i zatęskniłem, żeby tam pojechać. Udało mi się nawet nie spotkać strażaków miejskich, którzy gaszą skutecznie chęć do jazdy po Sopocie.
Swoją drogą, ciekawe dlaczego włodarze Sopotu tak bardzo nienawidzą rowerzystów, że robią wszystko, żeby rowerzyści omijali Sopot szerokim łukiem.
Właściwie to powinno się stworzyć jakąś inicjatywę na fejsie, żeby namawiać rowerzystów/turystów do omijania Sopotu. Może to uzmysłowiłoby włodarzom tego skądinąd pięknego miasta, że chyba nie tędy droga.
Mam też ciekawą inicjatywę dla włodarzy Sopotu (dzisiejsza obserwacja). Postawcie na chodnikach na trasie nadmorskiej fotoradary, które będą wyłapywały biegających tam biegaczy, którzy przecież też łamią ograniczenie prędkości do 10 km/h no i przecież tym sposobem stwarzają zagrożenie wypadkiem.
:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
Rano: temp. 0 stopni, trochę wiało. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami. Na Reja dzięki wiatrowi ładnie podsycha, więc coraz mniej zarzuca błotem. Dziś pomimo temperatury 0 stopni spotkałem mnóstwo rowerzestek/rowerzystów podążających rano do swoich obowiązków. Serce roście patrząc na to :-) Kiedyś o tej porze roku już tylko nieliczni jeździli rowerami. Teraz jest takich ludzi coraz więcej- oby tak dalej.
Powrót: cudowna jak na tę porę roku pogoda (bezdeszczowo i rześko), miałem czas, więc grzechem byłoby nie pojeździć. Po pracy 2,5 rundki Brzeźno rondo- Sopot park północny. Jak już wspomniałem- udało się uniknąć nieprzyjemnych spotkań ze strażą miejską w Sopocie, było więc całkiem miło.
Tak mi się dobrze jeździło, że chyba troszkę przegiąłem i mojemu odwykłemu od troszkę większego wysiłku organizmowi skończył się prąd :-( Kiedy odbiłem od morza, żeby się wdrapać do Osowy, okazało się że siły się skończyły i ledwo daję radę jechać :-( a tu trzeba się drapać pod górkę :-(
Przyznam, nie było fajnie. Odliczałem prawie każdy przejechany metr a ledwo się toczyłem. Tak to jest jak się nie jeździ na rowerze i potem chce się nagle troszkę więcej. Jakoś tam się dokulałem, ale skatowałem się dziś okrutnie.
Mimo to nad morzem jeździło się dziś bardzo przyjemnie i dzień rowerowo zaliczam do udanych.
Wieki tam nie byłem i zatęskniłem, żeby tam pojechać. Udało mi się nawet nie spotkać strażaków miejskich, którzy gaszą skutecznie chęć do jazdy po Sopocie.
Swoją drogą, ciekawe dlaczego włodarze Sopotu tak bardzo nienawidzą rowerzystów, że robią wszystko, żeby rowerzyści omijali Sopot szerokim łukiem.
Właściwie to powinno się stworzyć jakąś inicjatywę na fejsie, żeby namawiać rowerzystów/turystów do omijania Sopotu. Może to uzmysłowiłoby włodarzom tego skądinąd pięknego miasta, że chyba nie tędy droga.
Mam też ciekawą inicjatywę dla włodarzy Sopotu (dzisiejsza obserwacja). Postawcie na chodnikach na trasie nadmorskiej fotoradary, które będą wyłapywały biegających tam biegaczy, którzy przecież też łamią ograniczenie prędkości do 10 km/h no i przecież tym sposobem stwarzają zagrożenie wypadkiem.
:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
Rano: temp. 0 stopni, trochę wiało. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami. Na Reja dzięki wiatrowi ładnie podsycha, więc coraz mniej zarzuca błotem. Dziś pomimo temperatury 0 stopni spotkałem mnóstwo rowerzestek/rowerzystów podążających rano do swoich obowiązków. Serce roście patrząc na to :-) Kiedyś o tej porze roku już tylko nieliczni jeździli rowerami. Teraz jest takich ludzi coraz więcej- oby tak dalej.
Powrót: cudowna jak na tę porę roku pogoda (bezdeszczowo i rześko), miałem czas, więc grzechem byłoby nie pojeździć. Po pracy 2,5 rundki Brzeźno rondo- Sopot park północny. Jak już wspomniałem- udało się uniknąć nieprzyjemnych spotkań ze strażą miejską w Sopocie, było więc całkiem miło.
Tak mi się dobrze jeździło, że chyba troszkę przegiąłem i mojemu odwykłemu od troszkę większego wysiłku organizmowi skończył się prąd :-( Kiedy odbiłem od morza, żeby się wdrapać do Osowy, okazało się że siły się skończyły i ledwo daję radę jechać :-( a tu trzeba się drapać pod górkę :-(
Przyznam, nie było fajnie. Odliczałem prawie każdy przejechany metr a ledwo się toczyłem. Tak to jest jak się nie jeździ na rowerze i potem chce się nagle troszkę więcej. Jakoś tam się dokulałem, ale skatowałem się dziś okrutnie.
Mimo to nad morzem jeździło się dziś bardzo przyjemnie i dzień rowerowo zaliczam do udanych.
OpO
Środa, 14 listopada 2012 | dodano:14.11.2012
Km: | 25.23 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 01:13 | km/h: | 20.74 |
Pr. maks.: | 43.36 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: temperatura ok. 2 stopni, bezdeszczowo. Ubrałem się ciepełko i pojechałem wyłącznie asfaltami. Na Reja zaczyna trochę podsychać więc dojechałem ubłocony tylko nieznacznie.
Powrót: ponieważ na Reja troszkę podsycha, więc zdecydowałem się wracać przez las.
W lesie miejscami troszkę podeschło, ale ogólnie grzęzawisko jest niestety dalej.
Powrót: ponieważ na Reja troszkę podsycha, więc zdecydowałem się wracać przez las.
W lesie miejscami troszkę podeschło, ale ogólnie grzęzawisko jest niestety dalej.
OpO
Wtorek, 13 listopada 2012 | dodano:13.11.2012
Km: | 26.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 21.62 |
Pr. maks.: | 39.14 | Temperatura: | 4.9 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś wyłącznie asfaltami, bo już mam dość grzęzawiska w lesie.
Rano: 4,9 stopnia, bezdeszczowo ale błota dostatek, standardowo do pracy.
Powrót: również standardowo asfaltami.
Rano: 4,9 stopnia, bezdeszczowo ale błota dostatek, standardowo do pracy.
Powrót: również standardowo asfaltami.
Z nowym kołem
Poniedziałek, 12 listopada 2012 | dodano:12.11.2012
Km: | 46.02 | Km teren: | 1.75 | Czas: | 02:04 | km/h: | 22.27 |
Pr. maks.: | 38.80 | Temperatura: | 5.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Najpierw wrócę do piątkowej opony Kenda, która dokonała żywota :-( po dokładnie 1580 km :-( - kolejna w której oplot oderwał się od drutu. Miałem takie 3 szt. Kenda K831A i wszystkie 3 dokładnie w ten sam sposób dokonały żywota- dobiegając maksymalnie przebiegu 2 kkm. Nigdy już więcej nie kupię takiej opony. Na szczęście ta była ostatnia z posiadanego zapasu.
W weekend, kiedy zabrałem się za wymianę opony, zauważyłem że tylne koło ma lekki luz w piaście, więc postanowiłem go usunąć- tak przy okazji. Wziąłem klucze i jeszcze za mocno nie zdążyłem złapać nakrętek kiedy coś chrupnęło i oś została mi w rękach w 2 kawałkach :-( Masakra jakaś. Uświadomiłem sobie, jakie miałem szczęście że nie stało się to w drodze, bo miałbym niejaki problem z dojechaniem z pękniętą osią- choć już raz tak do domu wracałem i udało się dojechać.
To przebrało czarę goryczy jeżeli chodzi o to koło- do 3 razy sztuka: 2 razy pękły w nim szprychy a teraz jeszcze oś. To juz zbyt wiele. Koło zostało oczyszczone z brudu i powędrowało na hak na ścianie. Będzie na zapas- w razie czego.
Do roweru założyłem więc nówka sztuka tylne koło, które czekało na swoją kolejkę a oponkę wrzuciłem już kolcowaną z ubiegłego roku- czyli mam już opony na zimę, z kolcami. Za jakiś czas jeszcze tylko wymienię zużytą przednią z kolcami na nówkę która czeka w kolejce i będę w pełni gotowy do zimy.
Przy okazji tego że zrobiłem sobie w garażu mały warsztacik, postanowiłem reaktywować jeden ze zużytych blatów (których nie wyrzucałem). Wkręciłem go w imadło, chwyciłem pilnik i ząb po zębie wszystkie podpiłowałem i pogłębiłem. Ciekawe czy to rozwiązanie się sprawdzi. Jeżeli tak i blat po piłowaniu będzie się nadawał do dalszej jazdy, to mam jeszcze 2 takie- do podpiłowania. Zawsze to parę grosików oszczędności :-)
Dziś: rano do pracy standardowo w błocie przez las a i na łagodnym Reju sporo błota przez leżące na asfalcie liście. Dojechałem ubłocony jak mała świnka, rower też :-(
A tak go ładnie umyłem przy okazji weekendowych napraw :-(
Powrót: pogoda taka ładna, więc postanowiłem pokręcić się chwilę nad morzem. Zrobiłem 2 skrócone rundki (żeby jak najkrócej być w antyrowerowym mieście Sopocie) a więc od ronda w Brzeźnie do zakazu przy molo i nawrotka. Oczywiście w Sopocie cały czas jechałem z przepisową prędkością 10 km/h LOL
:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
BUHAHA !!!!
Potem standardowo przez Reja do Osowy. Z tą różnicą, że pojechałem asfaltami, żeby zobaczyć co tam leśnicy kopią- jakąś nową drogę do Borodzieja czy co? Mówiła mi o tym dziś Aniathema. Pozdrower i dzięki za ciasto z dyni ;-) Pycha !!!
W weekend, kiedy zabrałem się za wymianę opony, zauważyłem że tylne koło ma lekki luz w piaście, więc postanowiłem go usunąć- tak przy okazji. Wziąłem klucze i jeszcze za mocno nie zdążyłem złapać nakrętek kiedy coś chrupnęło i oś została mi w rękach w 2 kawałkach :-( Masakra jakaś. Uświadomiłem sobie, jakie miałem szczęście że nie stało się to w drodze, bo miałbym niejaki problem z dojechaniem z pękniętą osią- choć już raz tak do domu wracałem i udało się dojechać.
To przebrało czarę goryczy jeżeli chodzi o to koło- do 3 razy sztuka: 2 razy pękły w nim szprychy a teraz jeszcze oś. To juz zbyt wiele. Koło zostało oczyszczone z brudu i powędrowało na hak na ścianie. Będzie na zapas- w razie czego.
Do roweru założyłem więc nówka sztuka tylne koło, które czekało na swoją kolejkę a oponkę wrzuciłem już kolcowaną z ubiegłego roku- czyli mam już opony na zimę, z kolcami. Za jakiś czas jeszcze tylko wymienię zużytą przednią z kolcami na nówkę która czeka w kolejce i będę w pełni gotowy do zimy.
Przy okazji tego że zrobiłem sobie w garażu mały warsztacik, postanowiłem reaktywować jeden ze zużytych blatów (których nie wyrzucałem). Wkręciłem go w imadło, chwyciłem pilnik i ząb po zębie wszystkie podpiłowałem i pogłębiłem. Ciekawe czy to rozwiązanie się sprawdzi. Jeżeli tak i blat po piłowaniu będzie się nadawał do dalszej jazdy, to mam jeszcze 2 takie- do podpiłowania. Zawsze to parę grosików oszczędności :-)
Dziś: rano do pracy standardowo w błocie przez las a i na łagodnym Reju sporo błota przez leżące na asfalcie liście. Dojechałem ubłocony jak mała świnka, rower też :-(
A tak go ładnie umyłem przy okazji weekendowych napraw :-(
Powrót: pogoda taka ładna, więc postanowiłem pokręcić się chwilę nad morzem. Zrobiłem 2 skrócone rundki (żeby jak najkrócej być w antyrowerowym mieście Sopocie) a więc od ronda w Brzeźnie do zakazu przy molo i nawrotka. Oczywiście w Sopocie cały czas jechałem z przepisową prędkością 10 km/h LOL
:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
BUHAHA !!!!
Potem standardowo przez Reja do Osowy. Z tą różnicą, że pojechałem asfaltami, żeby zobaczyć co tam leśnicy kopią- jakąś nową drogę do Borodzieja czy co? Mówiła mi o tym dziś Aniathema. Pozdrower i dzięki za ciasto z dyni ;-) Pycha !!!
OpO-grzęzawiska c.d. + kolejna Kenda do wyrzucenia :-(
Piątek, 9 listopada 2012 | dodano:09.11.2012
Km: | 24.18 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:14 | km/h: | 19.61 |
Pr. maks.: | 38.06 | Temperatura: | 6.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W lesie bagno coraz większe, bo deszcz ciągle pada i pada. Drogi przez las to już teraz jedno wielkie trzęsawisko.
Dziś rano jadąc do pracy poczułem nagle że mam nienaturalne bicie w tylnym kole.
Koło trochę przesunęło się w mocowaniu więc poprawiłem, a że przy okazji hamulec zaczął przycierać, to go rozpiąłem i pojechałem.
Niestety to był tylko pozór, bo okazało się że kolejna opona Kenda K831 dokonała żywota :-( Tak samo jak w 2 poprzednich przerywa się oplot przy drucie, więc opona jest do wyrzucenia. Wiedząc o tym felerze (z poprzednich 2 opon) nie pompowałem jej na maksa ale tylko na 4 atmosfery, myśląc że przedłużę choć trochę jej trwałość. Niestety to nic nie dało- przerwała się tak samo jak wszystkie poprzednie i to po niecałych 2 tysiącach km. Wniosek: nigdy więcej nie kupię opony Kenda K831A- to straszne badziewie :-(, bo na oponie nie da rady przejechać nawet 2 tys. km. Lepiej dopłacić drugie tyle i przejeździć (np. na najtańszym Schwalbiaku)5 tys. km.
Na szczęście udało się wrócić z pracy bez wymiany opony w trasie, więc nie jest najgorzej.
Dziś rano jadąc do pracy poczułem nagle że mam nienaturalne bicie w tylnym kole.
Koło trochę przesunęło się w mocowaniu więc poprawiłem, a że przy okazji hamulec zaczął przycierać, to go rozpiąłem i pojechałem.
Niestety to był tylko pozór, bo okazało się że kolejna opona Kenda K831 dokonała żywota :-( Tak samo jak w 2 poprzednich przerywa się oplot przy drucie, więc opona jest do wyrzucenia. Wiedząc o tym felerze (z poprzednich 2 opon) nie pompowałem jej na maksa ale tylko na 4 atmosfery, myśląc że przedłużę choć trochę jej trwałość. Niestety to nic nie dało- przerwała się tak samo jak wszystkie poprzednie i to po niecałych 2 tysiącach km. Wniosek: nigdy więcej nie kupię opony Kenda K831A- to straszne badziewie :-(, bo na oponie nie da rady przejechać nawet 2 tys. km. Lepiej dopłacić drugie tyle i przejeździć (np. na najtańszym Schwalbiaku)5 tys. km.
Na szczęście udało się wrócić z pracy bez wymiany opony w trasie, więc nie jest najgorzej.
OpO-mokro,błotniście, wietrznie .... ale za to ciepło
Czwartek, 8 listopada 2012 | dodano:08.11.2012
Km: | 24.18 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:11 | km/h: | 20.43 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 6.8 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ciepło, prawie 7 stopni. Powtórka z dni ostatnich- błotniście, mokro i wietrznie.
Powrót: deszcz, mnóstwo błota, ciemno.
Droga przez las aktualnie już bardziej przypomina grzęzawisko niż drogę. Koła grzęzną w miękkim błocie i liściach. Ciężko się jedzie.
Ale i tak się cieszę, bo mogłem śmigać rowerem :-)
Powrót: deszcz, mnóstwo błota, ciemno.
Droga przez las aktualnie już bardziej przypomina grzęzawisko niż drogę. Koła grzęzną w miękkim błocie i liściach. Ciężko się jedzie.
Ale i tak się cieszę, bo mogłem śmigać rowerem :-)
OpO- wietrznie i błotniście
Środa, 7 listopada 2012 | dodano:07.11.2012
Km: | 24.18 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:11 | km/h: | 20.43 |
Pr. maks.: | 40.21 | Temperatura: | 5.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: temp. ok. 5,5 stopnia. Ponieważ w nocy i nad ranem padało, więc błota dużo, szczególnie w lesie. Znowu przyjechałem solidnie ubłocony. Na szczęście nie padało, ale za to solidnie wiało. Na szczęście rano wiało mi w plecy więc jechało się bardzo dobrze. Dziś wrzuciłem na wierzch drugą, cieniutką kurtkę, więc było ciepełko :-D
Powrót: wiatr ładnie podsuszył wszystko i błoto zostało tylko w lesie. Nie padało, więc powrót w miarę suchą nogą. Wiatr trochę przeszkadzał, ale nie był bardzo upierdliwy.
W lesie niestety prawie całkowite ciemności, więc pełen zestaw lampek w użyciu.
Po powrocie zamontowałem jedną lampkę znowu na kask- ubiegłej zimy doskonale się sprawdziło.
Powrót: wiatr ładnie podsuszył wszystko i błoto zostało tylko w lesie. Nie padało, więc powrót w miarę suchą nogą. Wiatr trochę przeszkadzał, ale nie był bardzo upierdliwy.
W lesie niestety prawie całkowite ciemności, więc pełen zestaw lampek w użyciu.
Po powrocie zamontowałem jedną lampkę znowu na kask- ubiegłej zimy doskonale się sprawdziło.
OpO- mokro, wietrznie, zimno
Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano:06.11.2012
Km: | 24.16 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:14 | km/h: | 19.59 |
Pr. maks.: | 38.13 | Temperatura: | 4.4 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Pierwszy raz po przerwie spowodowanej lekkim przeziębieniem.
Wczoraj stwierdziłem, że choćby nie wiem co to jadę dziś rowerem.
No i pojechałem ..... choć rano za sympatyczna pogoda nie była :-(
Solidnie padał deszcz i do tego jeszcze wiał przenikliwy wiatr, a ja z kolei (patrząc na termometr) ubrałem się troszkę za lekko.
Ale cóż trzeba twardym być nie miętkim ;-)
Do pracy dojechałem ubłocony jak świniak po taplaniu się w błocie, nie wspomnę o rowerze. Z góry lał się deszcz a z dołu waliło błoto .... i tak sobie jechałem.
Powrót: dalej zimny wiatr, deszcz na szczęście tylko pokapywał. Powrót standardowo.
Pomimo wątpliwych porannych atrakcji i tak jestem szczęśliwy, bo w końcu znowu rowerem :-)
Wczoraj stwierdziłem, że choćby nie wiem co to jadę dziś rowerem.
No i pojechałem ..... choć rano za sympatyczna pogoda nie była :-(
Solidnie padał deszcz i do tego jeszcze wiał przenikliwy wiatr, a ja z kolei (patrząc na termometr) ubrałem się troszkę za lekko.
Ale cóż trzeba twardym być nie miętkim ;-)
Do pracy dojechałem ubłocony jak świniak po taplaniu się w błocie, nie wspomnę o rowerze. Z góry lał się deszcz a z dołu waliło błoto .... i tak sobie jechałem.
Powrót: dalej zimny wiatr, deszcz na szczęście tylko pokapywał. Powrót standardowo.
Pomimo wątpliwych porannych atrakcji i tak jestem szczęśliwy, bo w końcu znowu rowerem :-)