OpO- na krótkim rękawku, ślizg na kolcach
Poniedziałek, 26 listopada 2012 | dodano:26.11.2012
Km: | 48.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 22.29 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | 3.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Na krótkim rękawku to nie ja. Dziś rano zjeżdżając Reja w dół spotkałem kolesia, który jechał w górę na rowerze, na krótkim rękawku, bez czapki i bez rękawiczek. NO NO SZACUN !!! Ja jechałem w kurtce, zimowych rękawiczkach i czapce i nie czułem się jakoś przegrzany- było 3,5 stopnia.
Ślizg na kolcach to już mój, ale na szczęście udany, bo ujechany- UFFF :-)
A działo się to tak: Po pracy postanowiłem chwilę pokręcić się nad morzem i tak sobie jechałem od ronda w Brzeźnie, ok. 30/h i nagle metr może dwa przed moim przednim kołem pojawia się z pobocza pies biegnący radośnie z patykiem w zębach prosto na mnie. Odruchowo nacisnąłem klamkę przedniego hamulca i pochyliłem rower na lewo, żeby ominąć psa. W tym momencie poczułem że przednie koło zaczyna się ślizgać i odjeżdżać w bok. Pomyślałem szybko, no to pięknie będzie gleba :-(
W tym momencie puściłem klamkę i ..... ufff, koło złapało przyczepność a ja zgrabnym łukiem ominąłem psa i wyjechałem na pobocze na lewą stronę ..... ufff. Tam zmieściłem się jeszcze między jakimiś krzaczorami- obyło się nawet bez podpórki- tym razem się udało. Porażająca jest tylko beztroska właścicieli zwierzaków :-(, którzy puszczają je samopas i nie pilnują.
Kilka suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,5 stopnia, niewiele chmur, więc można było nawet podziwiać początek wschodu słońca. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami.
Na Reja wspomniane spotkanie z "gorącym człowiekiem" :-) Na łagodnym zjeździe na Reja zrobiło się znowu błocko, więc dojechałem ubłocony i ja i rower.
Powrót: piękna, bezdeszczowa pogoda, dość ciepło, więc grzechem byłoby nie pośmigać nad morzem. Poza małym, ww. incydentem jeździło się świetnie. Dziś nad morzem było pełno batmanów i batwomen- znaczy bez lampek :-( Ludzka niefrasobliwość jest straszna pod tym względem. Jak wracałem to nawet na ulicy widziałem batmana- przecieś to jest proszenie się o wypadek.
Ślizg na kolcach to już mój, ale na szczęście udany, bo ujechany- UFFF :-)
A działo się to tak: Po pracy postanowiłem chwilę pokręcić się nad morzem i tak sobie jechałem od ronda w Brzeźnie, ok. 30/h i nagle metr może dwa przed moim przednim kołem pojawia się z pobocza pies biegnący radośnie z patykiem w zębach prosto na mnie. Odruchowo nacisnąłem klamkę przedniego hamulca i pochyliłem rower na lewo, żeby ominąć psa. W tym momencie poczułem że przednie koło zaczyna się ślizgać i odjeżdżać w bok. Pomyślałem szybko, no to pięknie będzie gleba :-(
W tym momencie puściłem klamkę i ..... ufff, koło złapało przyczepność a ja zgrabnym łukiem ominąłem psa i wyjechałem na pobocze na lewą stronę ..... ufff. Tam zmieściłem się jeszcze między jakimiś krzaczorami- obyło się nawet bez podpórki- tym razem się udało. Porażająca jest tylko beztroska właścicieli zwierzaków :-(, którzy puszczają je samopas i nie pilnują.
Kilka suchych faktów.
Rano: temp. ok. 3,5 stopnia, niewiele chmur, więc można było nawet podziwiać początek wschodu słońca. Standardowo do pracy, wyłącznie asfaltami.
Na Reja wspomniane spotkanie z "gorącym człowiekiem" :-) Na łagodnym zjeździe na Reja zrobiło się znowu błocko, więc dojechałem ubłocony i ja i rower.
Powrót: piękna, bezdeszczowa pogoda, dość ciepło, więc grzechem byłoby nie pośmigać nad morzem. Poza małym, ww. incydentem jeździło się świetnie. Dziś nad morzem było pełno batmanów i batwomen- znaczy bez lampek :-( Ludzka niefrasobliwość jest straszna pod tym względem. Jak wracałem to nawet na ulicy widziałem batmana- przecieś to jest proszenie się o wypadek.
komentarze
Dodaliśmy twój wpis na osowa.com (telepatycznie z Luszim w tym samym momencie)
plwi - 14:43 wtorek, 27 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!