Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2011
Dystans całkowity: | 793.39 km (w terenie 18.00 km; 2.27%) |
Czas w ruchu: | 35:47 |
Średnia prędkość: | 22.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.44 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 44.08 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
dpd (rącze dziki :-)
Poniedziałek, 12 grudnia 2011 | dodano:12.12.2011
Km: | 38.33 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 21.49 |
Pr. maks.: | 40.21 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Tak żeby nie było :-). Dziś rozmawiałem w pracy, że w tym roku ani razu nie spotkałem dzików w lesie ...... NO ..... to dziś spotkałem :-)
Jak wracałem Reja do domu, tak gdzieś na początku jeszcze przy ogródkach działkowych usłyszałem nagle jakieś szurania dookoła mnie i nagle spod kół zaczęły mi pryskać rącze dziki ;-) Uff.... trochę mi ciśnienie podskoczyło :-) Na szczęście one były chyba bardziej spietrane niż ja :-D
Rano: temperatura ok. 0 stopni, ale wszystko pozamarzane i dość chłodno było- odczuwalna na pewno sporo niższa. Standardową trasą do pracy.
Powrót: temp. ok. 2 stopni, czy coś koło tego. Z pracy do ronda w Brzeźnie, potem do molo w Sopocie, nawrotka i powrót do domu przez Reja i Owczarnię. Po drodze opisana już przygoda z dzikami a kawałek dalej przebiegało przez drogę jeszcze coś małego, ale kompletnie nie wiem jaki to był zwierzak- tak szybko śmignął.
Jak wracałem Reja do domu, tak gdzieś na początku jeszcze przy ogródkach działkowych usłyszałem nagle jakieś szurania dookoła mnie i nagle spod kół zaczęły mi pryskać rącze dziki ;-) Uff.... trochę mi ciśnienie podskoczyło :-) Na szczęście one były chyba bardziej spietrane niż ja :-D
Rano: temperatura ok. 0 stopni, ale wszystko pozamarzane i dość chłodno było- odczuwalna na pewno sporo niższa. Standardową trasą do pracy.
Powrót: temp. ok. 2 stopni, czy coś koło tego. Z pracy do ronda w Brzeźnie, potem do molo w Sopocie, nawrotka i powrót do domu przez Reja i Owczarnię. Po drodze opisana już przygoda z dzikami a kawałek dalej przebiegało przez drogę jeszcze coś małego, ale kompletnie nie wiem jaki to był zwierzak- tak szybko śmignął.
dpd-wiater wiał, łysy się jarzył :-)
Piątek, 9 grudnia 2011 | dodano:09.12.2011
Km: | 49.60 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 22.04 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W drodze powrotnej troszkę dziś wiało, a łysemu dziś znowu micha się jarzyła jak trza :-) Jadąc przez las na Reja w pewnym momencie nawet wyłączyłem lampki i stwierdziłem, że na upartego dałoby się nawet jechać bez światełek (tak się łysy jarzył), ale nie ryzykowałem wjechania na coś i zaliczenia gleby.
Rano: temp. ok. +2 stopnie. Wczoraj ICM zapowiadał, że dziś rano będzie lało, ale na szczęście się pomylił :-) Padało wcześniej, ale chyba śnieg z deszczem, bo wszędzie leżała śniegowa, błotnista breja. Jak jechałem, to nie padało. Pojechałem nie najkrótszą trasą ale łagodnym Rejem.
Powrót: ciepło. Nie wiem ile stopni, ale ciepło. Pokręciłem się troszkę nad morzem, gdzie spotkałem Dominika- pozdrower. Później jeszcze troszkę pojeździłem i łagodnym Rejem i przez Owczarnię wróciłem do domu. Na drodze do Owczarni zrobiło się takie błoto, że aż mi koła grzęzły miejscami. Wiaterek jak już wspomniałem też ostro zawiewał.
Świetnie się dziś jeździło.
Rano: temp. ok. +2 stopnie. Wczoraj ICM zapowiadał, że dziś rano będzie lało, ale na szczęście się pomylił :-) Padało wcześniej, ale chyba śnieg z deszczem, bo wszędzie leżała śniegowa, błotnista breja. Jak jechałem, to nie padało. Pojechałem nie najkrótszą trasą ale łagodnym Rejem.
Powrót: ciepło. Nie wiem ile stopni, ale ciepło. Pokręciłem się troszkę nad morzem, gdzie spotkałem Dominika- pozdrower. Później jeszcze troszkę pojeździłem i łagodnym Rejem i przez Owczarnię wróciłem do domu. Na drodze do Owczarni zrobiło się takie błoto, że aż mi koła grzęzły miejscami. Wiaterek jak już wspomniałem też ostro zawiewał.
Świetnie się dziś jeździło.
dpd (pierwszy śnieg w Gdańsku)
Czwartek, 8 grudnia 2011 | dodano:08.12.2011
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:42 | km/h: | 22.59 |
Pr. maks.: | 39.49 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano jak wstałem i odsłoniłem żaluzje, to aż mi kopara spadła :-) Za oknem biało. Pierwszy śnieg w tym sezonie jesienno-zimowym. ICM nic nie zapowiadał, że będzie śnieg padał w Gdańsku, więc troszkę byłem zaskoczony.
Na termometrze ok. +1 stopnia. Po drodze, w lesie zrobiłem zdjęcie, żeby nikt mi nie zarzucił, że zmyślam :-) Przepraszam za jakość, ale miałem przy sobie tylko komórkę a na dodatek światełko było jeszcze bardzo słabe:
Na Reja na ostrym zjeździe miejscami leżało ok. 2 cm śniegu, więc na zjeździe jechałem cały czas na hamulcu, żeby w razie czego nie zaryć ze zbyt dużą prędkością. Na szczęście z kolcami jechało się bezpiecznie :-D.
Co ciekawe im niżej zjeżdżałem i im bliżej centrum Sopotu byłem tym mniej było śniegu dookoła. Jak zjechałem do Sopotu, to okazało się że tam praktycznie zero śniegu i tylko oblodzone trochę asfalty.
No cóż nie od dziś wiadomo, że w Osowie jest specyficzny mikroklimat.
Do pracy najkrótszą trasą.
Powrót: pokręciłem się trochę nad morzem. Jednak dość ciężko się jeździ na tych kolcach- dają spory opór. W trakcie drogi powrotnej już mroziło, więc wilgoć na asfaltach pięknie się ścinała i skrzyła się cudownie w światłach.
Jak wjechałem w las na Reja, to okazało się, że Łysy dziś tak daje (prawie pełnia), że ciągle oglądałem się za siebie, czy coś za mną nie jedzie a dodatkowo dawał niesamowitą grobową atmosferę w lesie. Trupioblade światło i te cienie które rzucały drzewa w świetle księżyca ..... brrr, czułem się jak na cmentarzu.
Na termometrze ok. +1 stopnia. Po drodze, w lesie zrobiłem zdjęcie, żeby nikt mi nie zarzucił, że zmyślam :-) Przepraszam za jakość, ale miałem przy sobie tylko komórkę a na dodatek światełko było jeszcze bardzo słabe:
Pierwszy śnieg w Gdańsku© marchos
Na Reja na ostrym zjeździe miejscami leżało ok. 2 cm śniegu, więc na zjeździe jechałem cały czas na hamulcu, żeby w razie czego nie zaryć ze zbyt dużą prędkością. Na szczęście z kolcami jechało się bezpiecznie :-D.
Co ciekawe im niżej zjeżdżałem i im bliżej centrum Sopotu byłem tym mniej było śniegu dookoła. Jak zjechałem do Sopotu, to okazało się że tam praktycznie zero śniegu i tylko oblodzone trochę asfalty.
No cóż nie od dziś wiadomo, że w Osowie jest specyficzny mikroklimat.
Do pracy najkrótszą trasą.
Powrót: pokręciłem się trochę nad morzem. Jednak dość ciężko się jeździ na tych kolcach- dają spory opór. W trakcie drogi powrotnej już mroziło, więc wilgoć na asfaltach pięknie się ścinała i skrzyła się cudownie w światłach.
Jak wjechałem w las na Reja, to okazało się, że Łysy dziś tak daje (prawie pełnia), że ciągle oglądałem się za siebie, czy coś za mną nie jedzie a dodatkowo dawał niesamowitą grobową atmosferę w lesie. Trupioblade światło i te cienie które rzucały drzewa w świetle księżyca ..... brrr, czułem się jak na cmentarzu.
dpd (lodowiska c.d :-)
Środa, 7 grudnia 2011 | dodano:07.12.2011
Km: | 36.22 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 21.73 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś rano lodowiska c.d. tylko jeszcze większe niż wczoraj i przedwczoraj. Ogólnie tendencja jest zachowana ..... narastająca :-). Dziś przy hamowaniu nawet na kolcach lekko tylne koło się ślizgało, ale jechało się super stabilnie. Super sprawa te opony z kolcami. Coraz bardziej mi się podobają.
Rano: temp. 0 stopni, najkrótszą do pracy, jak już wspomniałem- lodowisko.
Powrót: trasa tak samo jak wczoraj. Nad morzem wszelkie ślady wilgoci dalej pozamarzane, pomimo tego, że niby w ciągu dnia była plusowa temperatura.
Jeździło się bardzo dobrze.
Rano: temp. 0 stopni, najkrótszą do pracy, jak już wspomniałem- lodowisko.
Powrót: trasa tak samo jak wczoraj. Nad morzem wszelkie ślady wilgoci dalej pozamarzane, pomimo tego, że niby w ciągu dnia była plusowa temperatura.
Jeździło się bardzo dobrze.
dpd (drugi dzień na kolcach)
Wtorek, 6 grudnia 2011 | dodano:06.12.2011
Km: | 36.24 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 21.32 |
Pr. maks.: | 45.27 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
i całe szczęście że na kolcach :-) Dziś w Sopocie znowu szklanka była miejscami. Osobiście widziałem jak samochody się ślizgały, a ja w tym samym miejscu nawet z hamowaniem nie miałem poślizgu. Jak na razie wszystko SI z tymi oponami.
Jedyne mankamenty jakie na dziś stwierdzam, to że strasznie chrzęszczą w czasie jazdy i dają duże opory toczenia- ale to są drobiazgi, w porównaniu z pewnością bezpiecznej jazdy :-D Ciekaw jestem tylko, jak szybko zedrą się kolce od jazdy po asfaltach. Oby zimę przetrzymały.
Rano: ok. 1 stopień, najkrótszą do pracy. Jak już wspomniałem wyżej, miejscowe oblodzenia w Sopocie.
Powrót: niepełna rundka nad morzem (przed terenem koło molo zrobiłem nawrotkę), bo dziś znowu miśki filowały a mi nie chciało się biegać z rowerem więc zrobiłem nawrotkę i wróciłem do domu.
Dobrze się jeździło, przyjemna temperatura (rześko), nie padało- bardzo przyjemnie.
Jedyne mankamenty jakie na dziś stwierdzam, to że strasznie chrzęszczą w czasie jazdy i dają duże opory toczenia- ale to są drobiazgi, w porównaniu z pewnością bezpiecznej jazdy :-D Ciekaw jestem tylko, jak szybko zedrą się kolce od jazdy po asfaltach. Oby zimę przetrzymały.
Rano: ok. 1 stopień, najkrótszą do pracy. Jak już wspomniałem wyżej, miejscowe oblodzenia w Sopocie.
Powrót: niepełna rundka nad morzem (przed terenem koło molo zrobiłem nawrotkę), bo dziś znowu miśki filowały a mi nie chciało się biegać z rowerem więc zrobiłem nawrotkę i wróciłem do domu.
Dobrze się jeździło, przyjemna temperatura (rześko), nie padało- bardzo przyjemnie.
dpd (na kolcach po remoncie)
Poniedziałek, 5 grudnia 2011 | dodano:05.12.2011
Km: | 46.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 20.77 |
Pr. maks.: | 48.37 | Temperatura: | 3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
W weekend Wyrobnik doczekał się w końcu remontu napędu: nowy blat, nowy wolnobieg i łańcuch oraz wymiana opon na zimowe Kenda Klondike K946A. Suport zostawiłem jeszcze stary- ma wprawdzie luz i lekko poskrzypuje, ale jeszcze jedzie się OK.
Dziś więc pierwsza w moim życiu jazda na oponach zimowych z kolcami: dziwnie się jechało. Pomimo napompowania opon na maksa, kolce strasznie chrzęszczą na asfalcie. Na zakrętach ciągle (przez ten chrzęst kolców) mam wrażenie że mi rower się ślizgnie i zaliczę glebę-muszę się przyzwyczaić. Poza tym opony dają spory opór toczenia- nie da się tak bujnąć na maksa jak na zwykłych, ale cóż coś za coś :-)
Rano: +3 stopnie, najkrótszą drogą do pracy.
Powrót: do serwisu rowerowego zakupić zapasową dętkę, bo wszystkie wyszły. Żeby było dalej, to okrężną drogą. W serwisie spotkałem sympatycznego bikera, który schronił się w serwisie, żeby załatać koło. Chwilę żeśmy sobie pogawędzili. Pozdrower.
Powrót znowu okrężnie, nad morze i przez Sopot do domu. Jak wjeżdżałem do Sopotu to zaczął padać deszcz ze śniegiem a później nawet lekko zmrożony śnieg. W Osowie na drodze rowerowej przepięknie się skrzył w świetle latarni- jakby droga rowerowa była usiana brylantami- przepiękny widok, choć tylko na krótkim odcinku.
P.s. Ach no i jeszcze prawie bym zapomniał :-) Wiało dziś solidnie: we Wrzeszczu w pewnym momencie jak wyjechałem zza budynku, to boczny podmuch prawie mnie zwiał z roweru. Jak jechało się pod wiatr, to były momenty że prawie zatrzymywało w miejscu.
He he :-D i jeszcze jedna ciekawostka: po dzisiejszym przejeździe dystans globalny mojego Wyrobnika osiągnął 18888 km- jakie ładne 4 ósemki.
Dziś więc pierwsza w moim życiu jazda na oponach zimowych z kolcami: dziwnie się jechało. Pomimo napompowania opon na maksa, kolce strasznie chrzęszczą na asfalcie. Na zakrętach ciągle (przez ten chrzęst kolców) mam wrażenie że mi rower się ślizgnie i zaliczę glebę-muszę się przyzwyczaić. Poza tym opony dają spory opór toczenia- nie da się tak bujnąć na maksa jak na zwykłych, ale cóż coś za coś :-)
Rano: +3 stopnie, najkrótszą drogą do pracy.
Powrót: do serwisu rowerowego zakupić zapasową dętkę, bo wszystkie wyszły. Żeby było dalej, to okrężną drogą. W serwisie spotkałem sympatycznego bikera, który schronił się w serwisie, żeby załatać koło. Chwilę żeśmy sobie pogawędzili. Pozdrower.
Powrót znowu okrężnie, nad morze i przez Sopot do domu. Jak wjeżdżałem do Sopotu to zaczął padać deszcz ze śniegiem a później nawet lekko zmrożony śnieg. W Osowie na drodze rowerowej przepięknie się skrzył w świetle latarni- jakby droga rowerowa była usiana brylantami- przepiękny widok, choć tylko na krótkim odcinku.
P.s. Ach no i jeszcze prawie bym zapomniał :-) Wiało dziś solidnie: we Wrzeszczu w pewnym momencie jak wyjechałem zza budynku, to boczny podmuch prawie mnie zwiał z roweru. Jak jechało się pod wiatr, to były momenty że prawie zatrzymywało w miejscu.
He he :-D i jeszcze jedna ciekawostka: po dzisiejszym przejeździe dystans globalny mojego Wyrobnika osiągnął 18888 km- jakie ładne 4 ósemki.
dpd-9 tysięcy :-)
Piątek, 2 grudnia 2011 | dodano:02.12.2011
Km: | 63.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 24.71 |
Pr. maks.: | 49.60 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś udało się w końcu przekroczyć 9 tys. km dystansu rocznego :-) Na początku roku nawet nie podejrzewałem, że uda się w tym roku osiągnąć aż tyle km :-)
A to przecież jeszcze nie koniec roku. Jestem wielce ukontentowany.
Rano: mega ciepło, 7 stopni, upał prawie :-) deszcz nie padał, najkrótszą do pracy. Mimo tego, że wiedziałem że nie jest ślisko (skoro tak ciepło), to po wczorajszej glebie dziś bardzo asekuracyjnie na wszelkich skrętach i zakrętach.
Powrót: tuż przed 16-tą zaczęło padać (zgodnie z zapowiedziami ICM) i cały czas siąpił drobny deszczyk, ale za to było bardzo ciepło- ponad 10 stopni. Ja to jednak lubię taką pogodę do jazdy :-D Doskonale mi się jeżdzi właśnie w takiej pogodzie: ciepło, lekki deszczyk- ale na tyle lekki że człowiek nie jest przemoczony a jedynie cały lekko wilgotny. Pokręciłem się trochę nad morzem. Dziś po pierwszej rundce zobaczyłem, że misiaczki polują w okolicach molo w Sopocie na niesfornych rowerzystów którzy przejeżdżają (zamiast przechodzić) przez teren przy molo. Kiedy dojeżdżałem do molo zauważyłem ich jak wychylają się zza płotu i lukają, czy ktoś przejeżdża. Ja więc grzecznie zgramoliłem się z roweru i przetruchtałem z rowerem na drugą stronę molo. Wracając zrobiłem to samo, więc misiaczki nie mogły się dziś do mnie przypiąć, ale kogoś tam wyhaczyli, bo aż dwa patrole kogoś tam legitymowały jak przejeżdżałem.
Koło parku w Jelitkowie z kolei misiaczki jechały sobie z przeciwka busem po drodze rowerowej (im to wolno .... nie) i nie jechali na sygnale ani na kogutach.
No cóż wystarczyło włączyć moje dodatkowe światełko na kasku i "popatrzyć" się w ich stronę :-D i od razu zjechali przepuszczając mnie :-D Dziś jakiś misiowy dzień. Swoją drogą, ja bym nie chciał, żeby mi się ktoś takim światełkiem "popatrzył" w oczy- ale cóż, po co się pchają na ddr.
Pomimo hamującego przedniego koła (po wczorajszej kraksie) jechało mi się dziś rewelacyjnie :-)
A to przecież jeszcze nie koniec roku. Jestem wielce ukontentowany.
Rano: mega ciepło, 7 stopni, upał prawie :-) deszcz nie padał, najkrótszą do pracy. Mimo tego, że wiedziałem że nie jest ślisko (skoro tak ciepło), to po wczorajszej glebie dziś bardzo asekuracyjnie na wszelkich skrętach i zakrętach.
Powrót: tuż przed 16-tą zaczęło padać (zgodnie z zapowiedziami ICM) i cały czas siąpił drobny deszczyk, ale za to było bardzo ciepło- ponad 10 stopni. Ja to jednak lubię taką pogodę do jazdy :-D Doskonale mi się jeżdzi właśnie w takiej pogodzie: ciepło, lekki deszczyk- ale na tyle lekki że człowiek nie jest przemoczony a jedynie cały lekko wilgotny. Pokręciłem się trochę nad morzem. Dziś po pierwszej rundce zobaczyłem, że misiaczki polują w okolicach molo w Sopocie na niesfornych rowerzystów którzy przejeżdżają (zamiast przechodzić) przez teren przy molo. Kiedy dojeżdżałem do molo zauważyłem ich jak wychylają się zza płotu i lukają, czy ktoś przejeżdża. Ja więc grzecznie zgramoliłem się z roweru i przetruchtałem z rowerem na drugą stronę molo. Wracając zrobiłem to samo, więc misiaczki nie mogły się dziś do mnie przypiąć, ale kogoś tam wyhaczyli, bo aż dwa patrole kogoś tam legitymowały jak przejeżdżałem.
Koło parku w Jelitkowie z kolei misiaczki jechały sobie z przeciwka busem po drodze rowerowej (im to wolno .... nie) i nie jechali na sygnale ani na kogutach.
No cóż wystarczyło włączyć moje dodatkowe światełko na kasku i "popatrzyć" się w ich stronę :-D i od razu zjechali przepuszczając mnie :-D Dziś jakiś misiowy dzień. Swoją drogą, ja bym nie chciał, żeby mi się ktoś takim światełkiem "popatrzył" w oczy- ale cóż, po co się pchają na ddr.
Pomimo hamującego przedniego koła (po wczorajszej kraksie) jechało mi się dziś rewelacyjnie :-)
dpd (szklanka,gleba,dupa)
Czwartek, 1 grudnia 2011 | dodano:01.12.2011
Km: | 57.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 23.59 |
Pr. maks.: | 49.60 | Temperatura: | 3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Rano pierwszy grudnia przywitał mnie pierwszą szklanką, o czym przekonałem się kiedy leciałem na pierwszą glebę w tym sezonie jesienno-zimowym. A teraz boli mnie dupa a dokładniej stłuczone i zdarte kolano i stłuczone biodro :-(
To chyba już znak, że czas najwyższy zaprzyjaźnić się z nowymi oponami zimowymi z kolcami.
W moim przypadku to był jednak pikuś. Pozbierałem się z gleby i pojechałem dalej, natomiast kawałek dalej widziałem bikera, który już prowadził rower i trzymał drugą rękę w taki sposób, że jasne było że to już obojczyk w gips :-( Współczuję.
Kawałek dalej, na rondzie zaliczyłem prawie drugą glebę (pomimo tego że jechałem już bardzo ostrożnie)- poczułem nagle że przednie koło zaczyna mi odjeżdżać w bok- na szczęście udało się w porę wyprostować i ufff zmieścić się przed wysokim krawężnikiem ufff- było blisko po raz drugi.
Najciekawsze że nic nie wskazywało na to, że będzie tak ślisko: jak wychodziłem były +3 stopnie, w Osowie wszystko super, na Reja super a ślizgawka zaczęła się dopiero jak dojechałem do Sopot Wyścigi. W Sopocie zresztą były dziś rano 2 wypadki samochodowe na tej ślizgawce.
Po pracy pokręciłem się troszkę nad morzem i okazało się, że podczas kraksy musiał mi się przesunąć zacisk przedniego hamulca w Zenonie i teraz przednie koło mi solidnie hamuje :-( Dodatkowo w kraksie straciłem drugie mocowanie tylnego błotnika- złamało się :-(.
To chyba już znak, że czas najwyższy zaprzyjaźnić się z nowymi oponami zimowymi z kolcami.
W moim przypadku to był jednak pikuś. Pozbierałem się z gleby i pojechałem dalej, natomiast kawałek dalej widziałem bikera, który już prowadził rower i trzymał drugą rękę w taki sposób, że jasne było że to już obojczyk w gips :-( Współczuję.
Kawałek dalej, na rondzie zaliczyłem prawie drugą glebę (pomimo tego że jechałem już bardzo ostrożnie)- poczułem nagle że przednie koło zaczyna mi odjeżdżać w bok- na szczęście udało się w porę wyprostować i ufff zmieścić się przed wysokim krawężnikiem ufff- było blisko po raz drugi.
Najciekawsze że nic nie wskazywało na to, że będzie tak ślisko: jak wychodziłem były +3 stopnie, w Osowie wszystko super, na Reja super a ślizgawka zaczęła się dopiero jak dojechałem do Sopot Wyścigi. W Sopocie zresztą były dziś rano 2 wypadki samochodowe na tej ślizgawce.
Po pracy pokręciłem się troszkę nad morzem i okazało się, że podczas kraksy musiał mi się przesunąć zacisk przedniego hamulca w Zenonie i teraz przednie koło mi solidnie hamuje :-( Dodatkowo w kraksie straciłem drugie mocowanie tylnego błotnika- złamało się :-(.