dpd, TPK, Donas, las
Piątek, 18 czerwca 2010 | dodano:18.06.2010
Km: | 66.00 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:06 | km/h: | 21.29 |
Pr. maks.: | 51.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano najkrótszą do pracy (dzisiejsza poranna średnia do pracy wyszła 29km/h- aż się sam zdziwiłem: na góralu, przez miasto, światła-generalnie w niesprzyjających warunkach- oczywiście później średnia padła jak jeździłem po terenie).
Po pracy postanowiłem się wybrać trasą, którą znalazłem na blogu Sirmicho w stronę Wejherowa (ale od d...y strony :-)
Oczywiście nie miałem zamiaru przejechać całej, bo nie miałem tyle czasu po pracy, ale kawałek postanowiłem przejechać. Tak więc z pracy myknąłem na Reja ostrym podjazdem, potem do Źródła Marii, koło Góry Donas i trasą z bloga Sirmicho (patrz wyżej) mniej więcej do krzyża na jednym ze zdjęć i kawałek dalej. Klucząc po tych polnych drogach musiałem się wspomagać GPS-em żeby zobaczyć czy jestem w dobrym miejscu (niestety operacja czasochłonna bo to GPS samochodowy, bez uchwytu do roweru- więc za każdym razem wyciągnij z plecaka, odpal, wyszukaj sygnał GPS....bla bla). Na szczęście ani razu nie zmyliłem drogi i nie musiałem się wracać, więc uważam że całkiem nieźle. W drodze powrotnej zajechałem sobie jeszcze na Górę Donas i wróciłem tą samą drogą do domu. Ogólnie lajtowa przejażdżka, tempo też lajtowe- tylko ja jednak maniakiem terenu to nie jestem :-( wolę jednak twarde, asfaltowe drogi gdzie można się bujnąć trochę szybciej.
Po pracy postanowiłem się wybrać trasą, którą znalazłem na blogu Sirmicho w stronę Wejherowa (ale od d...y strony :-)
Oczywiście nie miałem zamiaru przejechać całej, bo nie miałem tyle czasu po pracy, ale kawałek postanowiłem przejechać. Tak więc z pracy myknąłem na Reja ostrym podjazdem, potem do Źródła Marii, koło Góry Donas i trasą z bloga Sirmicho (patrz wyżej) mniej więcej do krzyża na jednym ze zdjęć i kawałek dalej. Klucząc po tych polnych drogach musiałem się wspomagać GPS-em żeby zobaczyć czy jestem w dobrym miejscu (niestety operacja czasochłonna bo to GPS samochodowy, bez uchwytu do roweru- więc za każdym razem wyciągnij z plecaka, odpal, wyszukaj sygnał GPS....bla bla). Na szczęście ani razu nie zmyliłem drogi i nie musiałem się wracać, więc uważam że całkiem nieźle. W drodze powrotnej zajechałem sobie jeszcze na Górę Donas i wróciłem tą samą drogą do domu. Ogólnie lajtowa przejażdżka, tempo też lajtowe- tylko ja jednak maniakiem terenu to nie jestem :-( wolę jednak twarde, asfaltowe drogi gdzie można się bujnąć trochę szybciej.
komentarze
Marny pożytek z takiego gpsa na rowerze, to fakt.
Fajna trasa ;-) sirmicho - 04:28 niedziela, 20 czerwca 2010 | linkuj
Fajna trasa ;-) sirmicho - 04:28 niedziela, 20 czerwca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!