Majówka rowerowa- dzień czwarty
Sobota, 4 maja 2013 | dodano:16.06.2013
Km: | 38.46 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 18.91 |
Pr. maks.: | 36.49 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Majówka rowerowa- dzień czwarty:
Śniadanie, pakowanie i powrót. Krótko po wyjeździe rozstajemy się. Turysta,Kuba i Olo jadą w stronę Juszek, my odbijamy do Gołunia i pędzimy ile sił w nogach do Brus.
Wpis Turysty TUTAJ.
Zdjęcia raptem 2:
Śniadanie, pakowanie i powrót. Krótko po wyjeździe rozstajemy się. Turysta,Kuba i Olo jadą w stronę Juszek, my odbijamy do Gołunia i pędzimy ile sił w nogach do Brus.
Wpis Turysty TUTAJ.
Zdjęcia raptem 2:
Majówka rowerowa- dzień czwarty- już prawie spakowani© marchos
Majówka rowerowa- dzień czwarty- rozstanie© marchos
Majówka rowerowa- dzień trzeci
Piątek, 3 maja 2013 | dodano:16.06.2013
Km: | 63.60 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 04:46 | km/h: | 13.34 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Majówki rowerowej dzień trzeci. Opisu nie będzie bo nie mam czasu. Odsyłam na blog Turysty.
Jedno zdjęcie poniżej, reszta zdjęć TUTAJ.
Jedno zdjęcie poniżej, reszta zdjęć TUTAJ.
Majówka rowerowa- dzień trzeci© marchos
Majówka rowerowa- dzień drugi
Czwartek, 2 maja 2013 | dodano:16.06.2013
Km: | 57.40 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 04:15 | km/h: | 13.51 |
Pr. maks.: | 34.45 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Majówki rowerowej dzień drugi. Opisu nie będzie bo nie mam czasu. Odsyłam na blog Turysty.
Jedno zdjęcie poniżej, reszta zdjęć Tutaj
Jedno zdjęcie poniżej, reszta zdjęć Tutaj
Majówka rowerowa- dzień drugi- duuuuuża szyszka :-)© marchos
Majówka rowerowa-dzień pierwszy
Środa, 1 maja 2013 | dodano:16.06.2013
Km: | 56.56 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 04:48 | km/h: | 11.78 |
Pr. maks.: | 36.86 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Majówki rowerowej dzień pierwszy. Opisu nie będzie bo nie mam czasu. Odsyłam na blog Turysty z którym m.in. mieliśmy przyjemność jechać. Jedno zdjęcie poniżej.
Komplet zdjęć TUTAJ
Komplet zdjęć TUTAJ
Majówka rowerowa- dzień pierwszy- jeden z popasów© marchos
Pomieczyńska Huta- z Synem, w deszczu
Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano:18.04.2013
Km: | 42.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 20.24 |
Pr. maks.: | 47.46 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś eksploracji okolicznych bocznych asfaltów ciąg dalszy. Zabrałem dziś na wycieczkę syna. Niestety jak tylko wyjechaliśmy z domu, zaczął padać deszcz. Przez chwilę nawet rozważałem zawrócenie, ale decyzję czy jedziemy w tym momencie podjął mój syn, więc stwierdziłem że zawrócę tylko jak on mi to powie. Tak się jednak nie stało: Cisnął za mną twardo w deszczu i pod wiatr :-) a wiało na początku naprawdę solidnie.
Trochę zmokliśmy, ale na początku wycieczki było jeszcze dość ciepło i padało niedługo, więc szybko podeschliśmy i dalej już jechaliśmy bez deszczu a tylko po mokrym.
Dziś przejechaliśmy na drugą stronę drogi Przodkowo-Pomieczyno i pomknęliśmy do Pomieczyńskiej Huty i kawałek dalej. Tędy na pewno w przyszłości pojedziemy do Łapalic (do zamku), bo jeszcze nigdy tam nie byliśmy. Na to jednak potrzeba trochę więcej czasu niż 2 godzinki.
Na pewno też będziemy chcieli obskoczyć trzy trasy rowerowe (czerwona, niebieska i zielona) w okolicach Pomieczyńskiej Huty, bo tablica informacyjna w środku wsi wygląda bardzo zachęcająco.
Pojechaliśmy kawałek za Pomieczyńską Hutę, tam strzeliłem jedną skromną focię komórką, bo urzekł mnie widoczek tej dolinki:
Z pewnością wrócimy tutaj jeszcze nie raz.
W drodze powrotnej zrobiło się już na tyle chłodno (wiatr dość powiewał i zrobiło się zimnawo), że musieliśmy wyciągnąć z plecaków kurtki i wrzucić na grzbiety. Oczywiście do tego momentu obaj jechaliśmy w pełnej opcji letniej.
Dzisiejsza trasa:
Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Kłosowo-Hopy-Masłowo-Pomieczyńska Huta i powrót tą samą trasą.
Trochę zmokliśmy, ale na początku wycieczki było jeszcze dość ciepło i padało niedługo, więc szybko podeschliśmy i dalej już jechaliśmy bez deszczu a tylko po mokrym.
Dziś przejechaliśmy na drugą stronę drogi Przodkowo-Pomieczyno i pomknęliśmy do Pomieczyńskiej Huty i kawałek dalej. Tędy na pewno w przyszłości pojedziemy do Łapalic (do zamku), bo jeszcze nigdy tam nie byliśmy. Na to jednak potrzeba trochę więcej czasu niż 2 godzinki.
Na pewno też będziemy chcieli obskoczyć trzy trasy rowerowe (czerwona, niebieska i zielona) w okolicach Pomieczyńskiej Huty, bo tablica informacyjna w środku wsi wygląda bardzo zachęcająco.
Pojechaliśmy kawałek za Pomieczyńską Hutę, tam strzeliłem jedną skromną focię komórką, bo urzekł mnie widoczek tej dolinki:
Pomieczyńska Huta- już za chwilę zachód słońca© marchos
Z pewnością wrócimy tutaj jeszcze nie raz.
W drodze powrotnej zrobiło się już na tyle chłodno (wiatr dość powiewał i zrobiło się zimnawo), że musieliśmy wyciągnąć z plecaków kurtki i wrzucić na grzbiety. Oczywiście do tego momentu obaj jechaliśmy w pełnej opcji letniej.
Dzisiejsza trasa:
Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Kłosowo-Hopy-Masłowo-Pomieczyńska Huta i powrót tą samą trasą.
Nie dałem rady
Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano:17.04.2013
Km: | 41.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 22.23 |
Pr. maks.: | 50.98 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Nie dałem rady wytrzymać i zrobić sobie przerwy. Musiałem wyjść dziś pojeździć :-D
Kręgosłup nie bolał zbytnio, więc po powrocie szybko wskoczyłem w obcisłe (dziś pełna opcja letnia: krótkie rękawki, krótkie nogawki,itd.) i w drogę- dalej eksplorować okoliczne boczne asfalty.
Po drodze pstryknąłem komórką jakieś fotki. Niestety śladów wiosny (w postaci świeżej zieleni) nie stwierdziłem. W wielu zacienionych miejscach ciągle leży jeszcze śnieg. Na szczęście jest ciepło, więc można mieć nadzieję że już wkrótce wiosna objawi się w pełni soczystą zielenią.
Dzisiejsza trasa: Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Przodkowo-Trzy Rzeki-Kłosowo-Czeczewo-Warzno-Kielno-Rębiska-Kłosowo-Czeczewo-Tokary-Miszewo-Banino.
Kolejne fajne boczne asfalty zeksplorowane. Jest gdzie jeździć :-) w mojej okolicy.
Jedyny mankament dnia dzisiejszego to totalny brak sił i kondycji :-( Podejrzewam że dziś emeryt na Wigry3 by mnie wyprzedził.
Kręgosłup nie bolał zbytnio, więc po powrocie szybko wskoczyłem w obcisłe (dziś pełna opcja letnia: krótkie rękawki, krótkie nogawki,itd.) i w drogę- dalej eksplorować okoliczne boczne asfalty.
Po drodze pstryknąłem komórką jakieś fotki. Niestety śladów wiosny (w postaci świeżej zieleni) nie stwierdziłem. W wielu zacienionych miejscach ciągle leży jeszcze śnieg. Na szczęście jest ciepło, więc można mieć nadzieję że już wkrótce wiosna objawi się w pełni soczystą zielenią.
Szaro, buro i ponuro ale ciepło :-)© marchos
Taki oto widoczek tuż przy szosie tuż przed Kłosowem© marchos
Dzisiejsza trasa: Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Przodkowo-Trzy Rzeki-Kłosowo-Czeczewo-Warzno-Kielno-Rębiska-Kłosowo-Czeczewo-Tokary-Miszewo-Banino.
Kolejne fajne boczne asfalty zeksplorowane. Jest gdzie jeździć :-) w mojej okolicy.
Jedyny mankament dnia dzisiejszego to totalny brak sił i kondycji :-( Podejrzewam że dziś emeryt na Wigry3 by mnie wyprzedził.
Dziś na krótkim rękawku :-)
Wtorek, 16 kwietnia 2013 | dodano:16.04.2013
Km: | 41.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 22.79 |
Pr. maks.: | 54.51 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Dziś rano miałem lenia i pomimo planów nie pojechałem rowerem do pracy, więc postanowiłem wybrać się (mimo wszystko) na popołudniową przejażdżkę.
Dziś było tak ciepło, że zaraz po wyjściu z domu schowałem kurtkę do plecaka i całą trasę pokonałem na krótkim rękawku :-)
Zdjęcie na dowód :-)
A co lepsze nie było mi wogóle za zimno a jedynie za ciepło. Cudownie :-)
Czas było zacząć eksplorować moją okolicę, więc na początek odkryłem (z nieocenioną pomocą map Google, komórki i zaczepionej po drodze miłej Pani) super rundkę bocznymi asfaltami i długości prawie 42 km. Z pewnością jeszcze nie raz się nią przejadę, tym bardziej że teren bardzo zróżnicowany (ciągle z góry i pod górę) i można się nieźle skatować. Jedyny mankament, to miejscami koszmarnie zniszczony asfalt i nie dziury tylko wręcz otchłanie w asfalcie- ale można sobie jakoś z tym poradzić.
Trasa: Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Przodkowo-Rąb-Kowalewo-Kielno-Rębiska-Kłosówko-Kłosowo-Czeczewo-Tokary-Miszewo-Banino
Bardzo dobrze się jechało, tylko kondycji brak totalnie.
Dziś było tak ciepło, że zaraz po wyjściu z domu schowałem kurtkę do plecaka i całą trasę pokonałem na krótkim rękawku :-)
Zdjęcie na dowód :-)
Dziś na krótkim rękawku :-)© marchos
A co lepsze nie było mi wogóle za zimno a jedynie za ciepło. Cudownie :-)
Czas było zacząć eksplorować moją okolicę, więc na początek odkryłem (z nieocenioną pomocą map Google, komórki i zaczepionej po drodze miłej Pani) super rundkę bocznymi asfaltami i długości prawie 42 km. Z pewnością jeszcze nie raz się nią przejadę, tym bardziej że teren bardzo zróżnicowany (ciągle z góry i pod górę) i można się nieźle skatować. Jedyny mankament, to miejscami koszmarnie zniszczony asfalt i nie dziury tylko wręcz otchłanie w asfalcie- ale można sobie jakoś z tym poradzić.
Trasa: Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Przodkowo-Rąb-Kowalewo-Kielno-Rębiska-Kłosówko-Kłosowo-Czeczewo-Tokary-Miszewo-Banino
Bardzo dobrze się jechało, tylko kondycji brak totalnie.
Spontanicznie z synem
Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano:14.04.2013
Km: | 36.14 | Km teren: | 2.50 | Czas: | 02:00 | km/h: | 18.07 |
Pr. maks.: | 44.23 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Spontaniczna wycieczka z synem. Czasu nie było wiele (2 godzinki) więc i trasa nie za wielka: Banino-Miszewo-Tokary-Czeczewo-Kłosowo-Kłosówko-Rębiska-Kielno-dalej droga na Kowalewo a potem gdzieś w połowie drogi do Kowalewa powrót przez pola do Rębisk, z małym błądzeniem w błocie :-( i od Rębisk powrót tą samą drogą do Banina.
Udana wycieczka, nie padało, temp. całkiem przyjemna kilka stopni na plusie. Niestety zapowiadanego słońca nie udało się trafić. Trasa urozmaicona, więc nie brakowało podjazdów i zjazdów.
Udana wycieczka, nie padało, temp. całkiem przyjemna kilka stopni na plusie. Niestety zapowiadanego słońca nie udało się trafić. Trasa urozmaicona, więc nie brakowało podjazdów i zjazdów.
dpd- pierwsze niemrawe podrygi w tym roku.
Czwartek, 28 marca 2013 | dodano:28.03.2013
Km: | 47.77 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 39.85 | Temperatura: | -5.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj słabo się zaczął rowerowo ten rok dla mnie :-(.
Kto to słyszał, żeby pierwszy raz w roku na rower wsiadać dopiero na koniec marca. Niestety nie udało się wcześniej :-( ze względów zdrowotnych.
Dziś nadejszła ta wiekopomna chwila. Nie wiem tylko, czy jutro nastąpi kontynuacja bo po powrocie do domu znowu ból kręgosłupa nie pozwala mi się ruszać :-(
Zobaczę co będzie rano.
Dzisiejszy powrót z pracy w miłym towarzystwie Turysty. Dziękuję że cierpliwie na mnie czekałeś co kawałek. Niestety moje siły i kondycja po praktycznie 4 miesiącach niejeżdżenia przestały istnieć, więc dzięki za wyrozumiałość :-)
Rano: temp. na kilkustopniowym minusie (nie wiem dokładnie ile, ale będzie pod -5 chyba). Mniej więcej standardowo, z tym że nie jechałem przez Reja (bałem się lodu) a przez Spacerową.
Powrót: jak już nadmieniłem w miłym towarzystwie. Temp. na lekkim plusie. Wracaliśmy łagodnym Rejem: sytuacja tam wygląda jak na zdjęciu we wpisie Turysty, niemniej jechało się całkiem przyzwoicie. Najważniejsze że nie ma lodu, tylko śnieg.
Nie mam weny pisać nic więcej bo nap...la mnie kręgosłup i muszę sie położyć.
Niestety nie wygląda to dobrze.
Kto to słyszał, żeby pierwszy raz w roku na rower wsiadać dopiero na koniec marca. Niestety nie udało się wcześniej :-( ze względów zdrowotnych.
Dziś nadejszła ta wiekopomna chwila. Nie wiem tylko, czy jutro nastąpi kontynuacja bo po powrocie do domu znowu ból kręgosłupa nie pozwala mi się ruszać :-(
Zobaczę co będzie rano.
Dzisiejszy powrót z pracy w miłym towarzystwie Turysty. Dziękuję że cierpliwie na mnie czekałeś co kawałek. Niestety moje siły i kondycja po praktycznie 4 miesiącach niejeżdżenia przestały istnieć, więc dzięki za wyrozumiałość :-)
Rano: temp. na kilkustopniowym minusie (nie wiem dokładnie ile, ale będzie pod -5 chyba). Mniej więcej standardowo, z tym że nie jechałem przez Reja (bałem się lodu) a przez Spacerową.
Powrót: jak już nadmieniłem w miłym towarzystwie. Temp. na lekkim plusie. Wracaliśmy łagodnym Rejem: sytuacja tam wygląda jak na zdjęciu we wpisie Turysty, niemniej jechało się całkiem przyzwoicie. Najważniejsze że nie ma lodu, tylko śnieg.
Nie mam weny pisać nic więcej bo nap...la mnie kręgosłup i muszę sie położyć.
Niestety nie wygląda to dobrze.
dpd-ostatki całkiem do dupy :-(
Czwartek, 27 grudnia 2012 | dodano:31.12.2012
Km: | 51.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 18.06 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ostatni tegoroczny wyjazd do pracy (po długiej przerwie) i niestety .... całkowicie do dupy. Wyleczyło mnie chyba na jakiś czas z roweru :-(
Rano: temp. na lekkim plusie, troszkę padało. Do pracy jechało się całkiem przyjemnie, pomijając oczywiście totalne lodowisko na łagodnym Reju. Lód polany wodą- najgorsza możliwa kombinacja :-( Pomimo kolców i naprawdę BAAAARDZO wolnej jazdy woziło mnie na wszystkie strony. Na szczęście udało się nie wyglebić, ale posrany byłem nieźle i żałowałem że nie pojechałem ostrym Rejem na którym były eleganckie czarne koleiny.
Powrót: to była już totalna porażka :-( jak tylko wyjechałem z pracy, po kilkuset metrach poczułem że mi miękko w tylnym kole :-( (to co lubię najbardziej-kapeć). Na piechotę wróciłem do pracy, żeby naprawić koło w cieple i w świetle. Musiałem się spieszyć, bo miałem jeszcze do załatwienia sprawę we Wrzeszczu. Nie szło łatwo, bo z nowego koła strasznie ciężko się zdejmuje opony ale jakoś tam uporałem się z tym. Niestety okazało się że rację miał ktoś kto mi kiedyś pisał, że może opaska na kole tnie mi dętki. Nowe koło, nowa dętka (stara opaska) i po raz kolejny dziura po wewnętrznej stronie dętki- od strony obręczy. Znakiem tego- dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Najgorsze że naprawiałem koło ze świadomością że za długo nie pojadę zanim opaska znowu przetnie dętkę. Cała dalsza droga z duszą na ramieniu czy dojadę czy w ciemnościach i w deszczu nie będę musiał znowu naprawiać.
Po naprawie ledwo ledwo udało mi się zdążyć do Wrzeszcza załatwić sprawę. W drodze powrotnej nie zdecydowałem się jechać ani Węglową, ani Kościerską (choć to byłaby najkrótsza droga), bo pamiętałem lodowisko z Reja. Nie chciałem też jechać na Reja bo nie wiedziałem czy uda się dojechać (pamiętając o opasce tnącej), wybrałem więc wariant pośredni choć najmniej komfortowy- Spacerową :-(
Jazda pomiędzy śmigającymi blachosmrodami to nie jest niestety przyjemny wariant, szczególnie że trafiają się oczywiście wyprzedzający na żyletki :-(
Jakoś udało się dojechać w ten sposób do Osowy, ale pojawił się nowy problem- potworny, przeszywający ból kręgosłupa objawiający się przy pedałowaniu :-(
Żeby było jeszcze przyjemniej, to po wyjechaniu z Osowy w stronę Barniewic zaczął solidnie padać deszcz (wcześniej tylko kropił) i ujawnił się koszmarny wiatr na otwartym terenie (którego wcześniej nie czułem za mocno).
Dalsza jazda to był już koszmar :-( deszcz padał solidnie, wiatr prawie urywał łeb a kręgosłup dostarczał takiego bólu że nie wiedziałem czy dam radę dopedałować do domu czy zlegnę gdzieś w rowie. Nie wiem jak, ale jakoś doturlałem się do domu- natomiast roweru mam chyba do dziś dość. Na szczęście dętka wytrzymała dojazd do domu, ale już kilka minut po przyjeździe usłyszałem głośne SSSSSSSSSSS z garażu i koło stanęło na flaku :-(
Przy okazji, jeżeli ktoś dobrnął do końca moich wypocin:
Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2013. Zdrowia i samych sukcesów na wszelkich możliwych obszarach. Niech nadchodzący rok będzie dla Was szczególnie udany rowerowo.
Rano: temp. na lekkim plusie, troszkę padało. Do pracy jechało się całkiem przyjemnie, pomijając oczywiście totalne lodowisko na łagodnym Reju. Lód polany wodą- najgorsza możliwa kombinacja :-( Pomimo kolców i naprawdę BAAAARDZO wolnej jazdy woziło mnie na wszystkie strony. Na szczęście udało się nie wyglebić, ale posrany byłem nieźle i żałowałem że nie pojechałem ostrym Rejem na którym były eleganckie czarne koleiny.
Powrót: to była już totalna porażka :-( jak tylko wyjechałem z pracy, po kilkuset metrach poczułem że mi miękko w tylnym kole :-( (to co lubię najbardziej-kapeć). Na piechotę wróciłem do pracy, żeby naprawić koło w cieple i w świetle. Musiałem się spieszyć, bo miałem jeszcze do załatwienia sprawę we Wrzeszczu. Nie szło łatwo, bo z nowego koła strasznie ciężko się zdejmuje opony ale jakoś tam uporałem się z tym. Niestety okazało się że rację miał ktoś kto mi kiedyś pisał, że może opaska na kole tnie mi dętki. Nowe koło, nowa dętka (stara opaska) i po raz kolejny dziura po wewnętrznej stronie dętki- od strony obręczy. Znakiem tego- dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Najgorsze że naprawiałem koło ze świadomością że za długo nie pojadę zanim opaska znowu przetnie dętkę. Cała dalsza droga z duszą na ramieniu czy dojadę czy w ciemnościach i w deszczu nie będę musiał znowu naprawiać.
Po naprawie ledwo ledwo udało mi się zdążyć do Wrzeszcza załatwić sprawę. W drodze powrotnej nie zdecydowałem się jechać ani Węglową, ani Kościerską (choć to byłaby najkrótsza droga), bo pamiętałem lodowisko z Reja. Nie chciałem też jechać na Reja bo nie wiedziałem czy uda się dojechać (pamiętając o opasce tnącej), wybrałem więc wariant pośredni choć najmniej komfortowy- Spacerową :-(
Jazda pomiędzy śmigającymi blachosmrodami to nie jest niestety przyjemny wariant, szczególnie że trafiają się oczywiście wyprzedzający na żyletki :-(
Jakoś udało się dojechać w ten sposób do Osowy, ale pojawił się nowy problem- potworny, przeszywający ból kręgosłupa objawiający się przy pedałowaniu :-(
Żeby było jeszcze przyjemniej, to po wyjechaniu z Osowy w stronę Barniewic zaczął solidnie padać deszcz (wcześniej tylko kropił) i ujawnił się koszmarny wiatr na otwartym terenie (którego wcześniej nie czułem za mocno).
Dalsza jazda to był już koszmar :-( deszcz padał solidnie, wiatr prawie urywał łeb a kręgosłup dostarczał takiego bólu że nie wiedziałem czy dam radę dopedałować do domu czy zlegnę gdzieś w rowie. Nie wiem jak, ale jakoś doturlałem się do domu- natomiast roweru mam chyba do dziś dość. Na szczęście dętka wytrzymała dojazd do domu, ale już kilka minut po przyjeździe usłyszałem głośne SSSSSSSSSSS z garażu i koło stanęło na flaku :-(
Przy okazji, jeżeli ktoś dobrnął do końca moich wypocin:
Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2013. Zdrowia i samych sukcesów na wszelkich możliwych obszarach. Niech nadchodzący rok będzie dla Was szczególnie udany rowerowo.