dpd-ostatki całkiem do dupy :-(
Czwartek, 27 grudnia 2012 | dodano:31.12.2012
Km: | 51.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 18.06 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Ostatni tegoroczny wyjazd do pracy (po długiej przerwie) i niestety .... całkowicie do dupy. Wyleczyło mnie chyba na jakiś czas z roweru :-(
Rano: temp. na lekkim plusie, troszkę padało. Do pracy jechało się całkiem przyjemnie, pomijając oczywiście totalne lodowisko na łagodnym Reju. Lód polany wodą- najgorsza możliwa kombinacja :-( Pomimo kolców i naprawdę BAAAARDZO wolnej jazdy woziło mnie na wszystkie strony. Na szczęście udało się nie wyglebić, ale posrany byłem nieźle i żałowałem że nie pojechałem ostrym Rejem na którym były eleganckie czarne koleiny.
Powrót: to była już totalna porażka :-( jak tylko wyjechałem z pracy, po kilkuset metrach poczułem że mi miękko w tylnym kole :-( (to co lubię najbardziej-kapeć). Na piechotę wróciłem do pracy, żeby naprawić koło w cieple i w świetle. Musiałem się spieszyć, bo miałem jeszcze do załatwienia sprawę we Wrzeszczu. Nie szło łatwo, bo z nowego koła strasznie ciężko się zdejmuje opony ale jakoś tam uporałem się z tym. Niestety okazało się że rację miał ktoś kto mi kiedyś pisał, że może opaska na kole tnie mi dętki. Nowe koło, nowa dętka (stara opaska) i po raz kolejny dziura po wewnętrznej stronie dętki- od strony obręczy. Znakiem tego- dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Najgorsze że naprawiałem koło ze świadomością że za długo nie pojadę zanim opaska znowu przetnie dętkę. Cała dalsza droga z duszą na ramieniu czy dojadę czy w ciemnościach i w deszczu nie będę musiał znowu naprawiać.
Po naprawie ledwo ledwo udało mi się zdążyć do Wrzeszcza załatwić sprawę. W drodze powrotnej nie zdecydowałem się jechać ani Węglową, ani Kościerską (choć to byłaby najkrótsza droga), bo pamiętałem lodowisko z Reja. Nie chciałem też jechać na Reja bo nie wiedziałem czy uda się dojechać (pamiętając o opasce tnącej), wybrałem więc wariant pośredni choć najmniej komfortowy- Spacerową :-(
Jazda pomiędzy śmigającymi blachosmrodami to nie jest niestety przyjemny wariant, szczególnie że trafiają się oczywiście wyprzedzający na żyletki :-(
Jakoś udało się dojechać w ten sposób do Osowy, ale pojawił się nowy problem- potworny, przeszywający ból kręgosłupa objawiający się przy pedałowaniu :-(
Żeby było jeszcze przyjemniej, to po wyjechaniu z Osowy w stronę Barniewic zaczął solidnie padać deszcz (wcześniej tylko kropił) i ujawnił się koszmarny wiatr na otwartym terenie (którego wcześniej nie czułem za mocno).
Dalsza jazda to był już koszmar :-( deszcz padał solidnie, wiatr prawie urywał łeb a kręgosłup dostarczał takiego bólu że nie wiedziałem czy dam radę dopedałować do domu czy zlegnę gdzieś w rowie. Nie wiem jak, ale jakoś doturlałem się do domu- natomiast roweru mam chyba do dziś dość. Na szczęście dętka wytrzymała dojazd do domu, ale już kilka minut po przyjeździe usłyszałem głośne SSSSSSSSSSS z garażu i koło stanęło na flaku :-(
Przy okazji, jeżeli ktoś dobrnął do końca moich wypocin:
Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2013. Zdrowia i samych sukcesów na wszelkich możliwych obszarach. Niech nadchodzący rok będzie dla Was szczególnie udany rowerowo.
Rano: temp. na lekkim plusie, troszkę padało. Do pracy jechało się całkiem przyjemnie, pomijając oczywiście totalne lodowisko na łagodnym Reju. Lód polany wodą- najgorsza możliwa kombinacja :-( Pomimo kolców i naprawdę BAAAARDZO wolnej jazdy woziło mnie na wszystkie strony. Na szczęście udało się nie wyglebić, ale posrany byłem nieźle i żałowałem że nie pojechałem ostrym Rejem na którym były eleganckie czarne koleiny.
Powrót: to była już totalna porażka :-( jak tylko wyjechałem z pracy, po kilkuset metrach poczułem że mi miękko w tylnym kole :-( (to co lubię najbardziej-kapeć). Na piechotę wróciłem do pracy, żeby naprawić koło w cieple i w świetle. Musiałem się spieszyć, bo miałem jeszcze do załatwienia sprawę we Wrzeszczu. Nie szło łatwo, bo z nowego koła strasznie ciężko się zdejmuje opony ale jakoś tam uporałem się z tym. Niestety okazało się że rację miał ktoś kto mi kiedyś pisał, że może opaska na kole tnie mi dętki. Nowe koło, nowa dętka (stara opaska) i po raz kolejny dziura po wewnętrznej stronie dętki- od strony obręczy. Znakiem tego- dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Najgorsze że naprawiałem koło ze świadomością że za długo nie pojadę zanim opaska znowu przetnie dętkę. Cała dalsza droga z duszą na ramieniu czy dojadę czy w ciemnościach i w deszczu nie będę musiał znowu naprawiać.
Po naprawie ledwo ledwo udało mi się zdążyć do Wrzeszcza załatwić sprawę. W drodze powrotnej nie zdecydowałem się jechać ani Węglową, ani Kościerską (choć to byłaby najkrótsza droga), bo pamiętałem lodowisko z Reja. Nie chciałem też jechać na Reja bo nie wiedziałem czy uda się dojechać (pamiętając o opasce tnącej), wybrałem więc wariant pośredni choć najmniej komfortowy- Spacerową :-(
Jazda pomiędzy śmigającymi blachosmrodami to nie jest niestety przyjemny wariant, szczególnie że trafiają się oczywiście wyprzedzający na żyletki :-(
Jakoś udało się dojechać w ten sposób do Osowy, ale pojawił się nowy problem- potworny, przeszywający ból kręgosłupa objawiający się przy pedałowaniu :-(
Żeby było jeszcze przyjemniej, to po wyjechaniu z Osowy w stronę Barniewic zaczął solidnie padać deszcz (wcześniej tylko kropił) i ujawnił się koszmarny wiatr na otwartym terenie (którego wcześniej nie czułem za mocno).
Dalsza jazda to był już koszmar :-( deszcz padał solidnie, wiatr prawie urywał łeb a kręgosłup dostarczał takiego bólu że nie wiedziałem czy dam radę dopedałować do domu czy zlegnę gdzieś w rowie. Nie wiem jak, ale jakoś doturlałem się do domu- natomiast roweru mam chyba do dziś dość. Na szczęście dętka wytrzymała dojazd do domu, ale już kilka minut po przyjeździe usłyszałem głośne SSSSSSSSSSS z garażu i koło stanęło na flaku :-(
Przy okazji, jeżeli ktoś dobrnął do końca moich wypocin:
Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2013. Zdrowia i samych sukcesów na wszelkich możliwych obszarach. Niech nadchodzący rok będzie dla Was szczególnie udany rowerowo.
komentarze
Wyprzedziłem Cię wtedy na Spacerowej moją toyotką. Gdybym wiedział, w jakim stanie psychofizycznym jedziesz, to bym Cię zabrał - no ale nie wiedziałem. ;)))
Życzę zera flaków w 2013! :) Ty zresztą to już wyrobiłeś limit aż do 2020. ;) Luszi - 10:53 środa, 2 stycznia 2013 | linkuj
Życzę zera flaków w 2013! :) Ty zresztą to już wyrobiłeś limit aż do 2020. ;) Luszi - 10:53 środa, 2 stycznia 2013 | linkuj
Na ostrym Reju mógłbyś się nieco zdziwić zjeżdżając, bo w pewnym momencie koleiny nagle znikają i przez kilkadziesiąt metrów masz lodowisko od krawędzi do krawędzi. ;) Bezpieczna była tylko Spacerowa.
Wszystkie dobrego w Nowy Roku. Turysta - 20:52 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj
Wszystkie dobrego w Nowy Roku. Turysta - 20:52 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj
Marchos, życzę Ci zero zmartwien i stresów, dużo kasy i przyjemności, szczęśliwego 2013!
adas172002 - 19:53 poniedziałek, 31 grudnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!