dpd- trochę mokro, ale tak jak lubię
Poniedziałek, 28 lipca 2014 | dodano:28.07.2014Kategoria do pracy
Km: | 56.75 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 21.69 |
Pr. maks.: | 42.94 | Temperatura: | 19.6 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w drodze powrotnej padało, ale było tak jak lubię :-) Nieduży stały deszcz, który nie przemoczy dokumentnie ale daje cudowne orzeźwienie. Nie było też bardzo upalnie, choć bardzo ciepło. Jechało sie bardzo przyjemnie. Na Węglowej spotkałem sarnę: stała sobie na środku drogi i patrzyła jak się zbliżam, by po chwili, z pełną gracją i lekkością (jakby od niechcenia) czmychnąć w las.
Rano: jak wyjeżdżałem było już 19,6 stopnia, ale nie czułem upału, bo słońce było schowane za chmurami. Był czas, więc przed pracą jeszcze skręciłem rundkę do ronda w Brzeźnie.
Powrót: całą drogę we wspomnianym deszczu. Na szczęście nie złapała mnie żadna ulewa, która przemoczyła by mnie dokumentnie.
Niemniej ciuchy aż ciężkie od wody.
Dziś w obie strony tempem spokojnym, bez napinki.
Rano: jak wyjeżdżałem było już 19,6 stopnia, ale nie czułem upału, bo słońce było schowane za chmurami. Był czas, więc przed pracą jeszcze skręciłem rundkę do ronda w Brzeźnie.
Powrót: całą drogę we wspomnianym deszczu. Na szczęście nie złapała mnie żadna ulewa, która przemoczyła by mnie dokumentnie.
Niemniej ciuchy aż ciężkie od wody.
Dziś w obie strony tempem spokojnym, bez napinki.
dpd
Piątek, 25 lipca 2014 | dodano:27.07.2014Kategoria do pracy
Km: | 48.36 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:17 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 43.36 | Temperatura: | 19.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś było gorąco a poza tym jakoś ciężko mi sie jechało. Już rano była temperatura 19 stopni, a w drodze powrotnej sporo więcej. Ponieważ ciężko się jechało, więc nie forsowałem tempa. Rano trasą standardową do pracy, powrót najkrótszą drogą, ale przez Węglową. Nic więcej godnego uwagi się nie wydarzyło.
dpd
Czwartek, 24 lipca 2014 | dodano:24.07.2014Kategoria do pracy
Km: | 57.92 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 21.59 |
Pr. maks.: | 51.09 | Temperatura: | 18.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dobrze się dziś jechało. Całe szczęście że nie ma takich upałów, bo to najgorzej znoszę. Jest bardzo ciepło, ale na szczęście nie upalnie i do tego wiaterek cudownie chłodzi.
Rano: temp. ok. 18,5 stopnia. W drodze do pracy nic godnego uwagi, poza tym, że aż miło popatrzeć jakie tłumy ludzi przesiadają się na rowery. Rano mnóstwo ludzi pomyka rowerkami.
Powrót: przez Dolinę Radości, Kleszą, potem zjazd do Matemblewa i podjazd z Matemblewa do Matarni. Dziś już nie wydał mi się tak hardkorowy jak ostatnio :-) Znaczy się kondycja trochę się poprawiła.
Z Matarni zdecydowałem sie pojechać przez Budowlanych i Nowatorów do Rębiechowa. Z Rębiechowa nie chciałem jechać zatłoczonym asfaltem, więc odbiłem do Barniewic i z Barniewic przez las do Banina.
Rano: temp. ok. 18,5 stopnia. W drodze do pracy nic godnego uwagi, poza tym, że aż miło popatrzeć jakie tłumy ludzi przesiadają się na rowery. Rano mnóstwo ludzi pomyka rowerkami.
Powrót: przez Dolinę Radości, Kleszą, potem zjazd do Matemblewa i podjazd z Matemblewa do Matarni. Dziś już nie wydał mi się tak hardkorowy jak ostatnio :-) Znaczy się kondycja trochę się poprawiła.
Z Matarni zdecydowałem sie pojechać przez Budowlanych i Nowatorów do Rębiechowa. Z Rębiechowa nie chciałem jechać zatłoczonym asfaltem, więc odbiłem do Barniewic i z Barniewic przez las do Banina.
dpd
Wtorek, 22 lipca 2014 | dodano:22.07.2014Kategoria do pracy
Km: | 58.01 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 21.62 |
Pr. maks.: | 46.08 | Temperatura: | 18.2 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dobrze się dziś jechało, choć było trochę goręcej niż wczoraj. Mimo to było jeszcze całkiem znośnie.
Rano: temp. ok. 18,2 między Rębiechowem a Barniewicami spotkanie z dzikami. Środek pola, daleko od lasu a tu tuż przede mną nagle wypryskują z pola ze zbożem 2 dorodne dziki. Spierniczały, jakbym je co najmniej gonił :-)
Rano zdążyłem nawet skręcić jeszcze rundkę do ronda w Brzeźnie. Nad morzem już nawet o 7:30 panuje spory ruch na ddr.
Powrót: dość gorąco, ale jeszcze znośnie. Powrót trasą Turysty: przez Matarnię, koło lotniska do Meteorytowej a dalej już przez las do Banina.
Rano: temp. ok. 18,2 między Rębiechowem a Barniewicami spotkanie z dzikami. Środek pola, daleko od lasu a tu tuż przede mną nagle wypryskują z pola ze zbożem 2 dorodne dziki. Spierniczały, jakbym je co najmniej gonił :-)
Rano zdążyłem nawet skręcić jeszcze rundkę do ronda w Brzeźnie. Nad morzem już nawet o 7:30 panuje spory ruch na ddr.
Powrót: dość gorąco, ale jeszcze znośnie. Powrót trasą Turysty: przez Matarnię, koło lotniska do Meteorytowej a dalej już przez las do Banina.
dpd
Poniedziałek, 21 lipca 2014 | dodano:21.07.2014Kategoria do pracy
Km: | 52.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 21.24 |
Pr. maks.: | 44.23 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pierwszy raz po miesięcznej przerwie.
Dobrze się jechało w obie strony- było ciepło ale nie upalnie, więc jazda nie była tak męcząca jak w upale.
Dobrze się jechało w obie strony- było ciepło ale nie upalnie, więc jazda nie była tak męcząca jak w upale.
Brusy: eksploracja nowych dróg rowerowych
Piątek, 20 czerwca 2014 | dodano:20.06.2014
Km: | 43.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 21.01 |
Pr. maks.: | 48.23 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś z synem eksplorowaliśmy nowozbudowane drogi rowerowe z Brus w stronę Chojnic i z Brus do Swornegaci.
Na początek wyruszyliśmy z Brus w stronę Chojnic.
Na początek piękna asfaltowa droga, która dochodzi do bocznej drogi asfaltowej obok przejazdu kolejowego, którą trzeba odbić kawałek w prawo, żeby po chwili wrócić inną asfaltówką znowu do trasy Brusy-Chojnice.
Dalej droga robi się szutrowa i prowadzi przez las. Droga co chwilę zjeżdża w dół i po chwili pnie się w górę- bardzo pofałdowany teren przez co dla osób nie zaprawionych w jeździe rowerem może nie być przyjemnie.
Jednak prawdziwy hardkor jest przed Męcikałem: ciężkie podjazdy albo ostre zjazdy zakończone na dole skrętem prawie 90 stopni i żadnych znaków ostrzegawczych o zakrętach, itp. Można tam naprawdę wylecieć z drogi i ostro się pokiereszować albo wręcz gorzej :-(
Wjeżdżamy do Męcikału a tam znak koniec drogi rowerowej i dalej nic nie wiadomo. WTF? Zero oznakowania. Ja akurat wiedziałem, że trzeba przeciąć główną drogę i dojechać do mostku pieszo-rowerowego przez rzekę na drugiej stronie, ale ktoś nie znający miejsca mógłby pobłądzić albo wręcz pojechać główną drogą- sądząc że droga dla rowerów już się skończyła. W Męcikale dwója.
Po wyjeździe z Męcikału znowu kawałek eleganckiej asfaltowej ddr, jednak tuż przed wjazdem do lasu droga już prawie została zmyta przez deszcz- jeszcze 2,3 solidne deszcze i ddr przestanie istnieć- wykonawca nie umocnił ani skarpy między szosą a ddr ani tej pod ddr, w związku z tym skarpy są zmywane w zastraszającym tempie.
Po wjechaniu w las znowu szutrowa nawierzchnia i masakryczne podjazdy: jeden jest taki ostry, że nie było opcji żebyśmy podjechali (trzeba było podprowadzać rowery). Niestety kawałek dalej ddr dopiero w budowie i nie dało się nią już dalej jechać z uwagi na sypki, kopny piach. Niestety śladu robotników nie stwierdziliśmy.
Po stwierdzeniu końca ddr zdatnej do jazdy zawróciliśmy tą samą drogą do Męcikału i z Męcikału skręciliśmy w asfaltową drogę do Czernicy. Jeszcze przed dojazdem do Czernicy złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy w wiacie na leśnym parkingu.
Po deszczu ruszyliśmy dalej i dojechaliśmy do drogi Brusy-Swornegacie i do kolejnej ddr, którą planowaliśmy eksplorować.
Pojechaliśmy nią w stronę Drzewicza: poza tym że znowu (jak poprzednio) straszne przewyższenia góra-dół to jedzie się nią elegancko. Kilometr, może 2 za Drzewiczem zawróciliśmy już i skierowaliśmy się w drogę powrotną ddr do Brus przez Wielkie Chełmy i Czyczkowy. W Wielkich Chełmach znowu złapał nas deszcz, ale na szczęście była tam punkt odpoczynkowy z wiatą, gdzie przeczekaliśmy deszcz. W Czyczkowach niestety ddr nie ma i trzeba jechać razem z samochodami przez miejscowość ale zaraz za Czyczkowami piękna asfaltowa ddr znowu się pojawia i prowadzi do samych Brus. W Brusach już, niestety droga wywozi na manowce i kończy się nagle bez informacji co dalej. Ja wiedziałem gdzie jechać, ale turysta nie znający miasta mógłby się zgubić.
Ogólne podsumowanie: jest całkiem nieźle, choć jest wiele bardzo niebezpiecznych i nieoznakowanych miejsc a ostre podjazdy mogą skutecznie zniechęcić niezaprawionego rowerzystę/kę. Doskonałą sprawą są miejsca odpoczynku z wiatami, ławkami, stojakami na rowery. Trzeba jednak dopracować pewne szczegóły: choćby ostrzeżenia przed ostrymi zakrętami na których można wyfrunąć prosto w drzewo albo w krzaki. Tendencja jest naprawdę dobra. Oby tak dalej.
Na początek wyruszyliśmy z Brus w stronę Chojnic.
Na początek piękna asfaltowa droga, która dochodzi do bocznej drogi asfaltowej obok przejazdu kolejowego, którą trzeba odbić kawałek w prawo, żeby po chwili wrócić inną asfaltówką znowu do trasy Brusy-Chojnice.
Dalej droga robi się szutrowa i prowadzi przez las. Droga co chwilę zjeżdża w dół i po chwili pnie się w górę- bardzo pofałdowany teren przez co dla osób nie zaprawionych w jeździe rowerem może nie być przyjemnie.
Jednak prawdziwy hardkor jest przed Męcikałem: ciężkie podjazdy albo ostre zjazdy zakończone na dole skrętem prawie 90 stopni i żadnych znaków ostrzegawczych o zakrętach, itp. Można tam naprawdę wylecieć z drogi i ostro się pokiereszować albo wręcz gorzej :-(
Wjeżdżamy do Męcikału a tam znak koniec drogi rowerowej i dalej nic nie wiadomo. WTF? Zero oznakowania. Ja akurat wiedziałem, że trzeba przeciąć główną drogę i dojechać do mostku pieszo-rowerowego przez rzekę na drugiej stronie, ale ktoś nie znający miejsca mógłby pobłądzić albo wręcz pojechać główną drogą- sądząc że droga dla rowerów już się skończyła. W Męcikale dwója.
Po wyjeździe z Męcikału znowu kawałek eleganckiej asfaltowej ddr, jednak tuż przed wjazdem do lasu droga już prawie została zmyta przez deszcz- jeszcze 2,3 solidne deszcze i ddr przestanie istnieć- wykonawca nie umocnił ani skarpy między szosą a ddr ani tej pod ddr, w związku z tym skarpy są zmywane w zastraszającym tempie.
Po wjechaniu w las znowu szutrowa nawierzchnia i masakryczne podjazdy: jeden jest taki ostry, że nie było opcji żebyśmy podjechali (trzeba było podprowadzać rowery). Niestety kawałek dalej ddr dopiero w budowie i nie dało się nią już dalej jechać z uwagi na sypki, kopny piach. Niestety śladu robotników nie stwierdziliśmy.
Po stwierdzeniu końca ddr zdatnej do jazdy zawróciliśmy tą samą drogą do Męcikału i z Męcikału skręciliśmy w asfaltową drogę do Czernicy. Jeszcze przed dojazdem do Czernicy złapał nas deszcz, który przeczekaliśmy w wiacie na leśnym parkingu.
Po deszczu ruszyliśmy dalej i dojechaliśmy do drogi Brusy-Swornegacie i do kolejnej ddr, którą planowaliśmy eksplorować.
Pojechaliśmy nią w stronę Drzewicza: poza tym że znowu (jak poprzednio) straszne przewyższenia góra-dół to jedzie się nią elegancko. Kilometr, może 2 za Drzewiczem zawróciliśmy już i skierowaliśmy się w drogę powrotną ddr do Brus przez Wielkie Chełmy i Czyczkowy. W Wielkich Chełmach znowu złapał nas deszcz, ale na szczęście była tam punkt odpoczynkowy z wiatą, gdzie przeczekaliśmy deszcz. W Czyczkowach niestety ddr nie ma i trzeba jechać razem z samochodami przez miejscowość ale zaraz za Czyczkowami piękna asfaltowa ddr znowu się pojawia i prowadzi do samych Brus. W Brusach już, niestety droga wywozi na manowce i kończy się nagle bez informacji co dalej. Ja wiedziałem gdzie jechać, ale turysta nie znający miasta mógłby się zgubić.
Ogólne podsumowanie: jest całkiem nieźle, choć jest wiele bardzo niebezpiecznych i nieoznakowanych miejsc a ostre podjazdy mogą skutecznie zniechęcić niezaprawionego rowerzystę/kę. Doskonałą sprawą są miejsca odpoczynku z wiatami, ławkami, stojakami na rowery. Trzeba jednak dopracować pewne szczegóły: choćby ostrzeżenia przed ostrymi zakrętami na których można wyfrunąć prosto w drzewo albo w krzaki. Tendencja jest naprawdę dobra. Oby tak dalej.
dpd (oj ciężko dziś było)
Środa, 18 czerwca 2014 | dodano:18.06.2014Kategoria do pracy
Km: | 55.36 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 20.13 |
Pr. maks.: | 41.34 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj jak dziś ciężko się wracało :-(
Wiatr dokuczał bardzo, szczególnie po wyjeździe z lasu, na otwartych przestrzeniach- momentami prawie mnie zatrzymywało.
Rano: postanowiłem nie jechać asfaltową ruchliwą drogą, tylko pojechałem przez las do Barniewic. Dalej już tak samo jak wczoraj- paskudna jest ta Meteorytowa do Osowej.
Powrót: dokładnie tak samo jak wczoraj. Jechało by się całkiem fajnie, gdyby nie ten masakryczny wiatr.
Wiatr dokuczał bardzo, szczególnie po wyjeździe z lasu, na otwartych przestrzeniach- momentami prawie mnie zatrzymywało.
Rano: postanowiłem nie jechać asfaltową ruchliwą drogą, tylko pojechałem przez las do Barniewic. Dalej już tak samo jak wczoraj- paskudna jest ta Meteorytowa do Osowej.
Powrót: dokładnie tak samo jak wczoraj. Jechało by się całkiem fajnie, gdyby nie ten masakryczny wiatr.
dpd
Wtorek, 17 czerwca 2014 | dodano:17.06.2014Kategoria do pracy
Km: | 55.91 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 21.23 |
Pr. maks.: | 41.34 | Temperatura: | 12.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś pełna trasa dom-praca-dom z małymi dodatkami.
Rano: temperatura ok. 12,5 stopnia. Trasa prawie standardowa, z małą zmianą- z Barniewic do Osowej pojechałem przez Dębową i Meteorytową. Wprawdzie to krótsza trasa, ale dzięki temu ominąłem niefajne do jazdy rowerem miejsca w Osowej. Z Osowej do Oliwy Węglową.
Powrót: ok. 15 stopni, bardzo przyjemna pogoda do jazdy- jak dla mnie temperatura idealna. Momentami trochę przeszkadzał wiatr, ale dziś jechałem bez napinki, mięśnie wypoczęte po 3 dniach przerwy, więc nie stanowiło to problemu.
Z pracy rundka do ronda w Brzeźnie a potem przez Oliwę, Kościerską i Dolinę Radości, Kleszą do Matarni.
W Matarni niestety musiałem pojechać na czerwonym świetle, bo nowozainstalowane pętle indukcyjne w asfalcie nie wykrywają rowerzysty.
Z Matarni Trasą Turysty koło lotniska do Meteorytowej, dalej Dębową i z Barniewic przez las do Banina.
Rano: temperatura ok. 12,5 stopnia. Trasa prawie standardowa, z małą zmianą- z Barniewic do Osowej pojechałem przez Dębową i Meteorytową. Wprawdzie to krótsza trasa, ale dzięki temu ominąłem niefajne do jazdy rowerem miejsca w Osowej. Z Osowej do Oliwy Węglową.
Powrót: ok. 15 stopni, bardzo przyjemna pogoda do jazdy- jak dla mnie temperatura idealna. Momentami trochę przeszkadzał wiatr, ale dziś jechałem bez napinki, mięśnie wypoczęte po 3 dniach przerwy, więc nie stanowiło to problemu.
Z pracy rundka do ronda w Brzeźnie a potem przez Oliwę, Kościerską i Dolinę Radości, Kleszą do Matarni.
W Matarni niestety musiałem pojechać na czerwonym świetle, bo nowozainstalowane pętle indukcyjne w asfalcie nie wykrywają rowerzysty.
Z Matarni Trasą Turysty koło lotniska do Meteorytowej, dalej Dębową i z Barniewic przez las do Banina.
OpO (dachowanie na trawie, chlupot czarnych butów)
Piątek, 13 czerwca 2014 | dodano:13.06.2014Kategoria do pracy
Km: | 31.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 21.95 |
Pr. maks.: | 44.23 | Temperatura: | 14.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś z przygodami.
Rano "dachowanie" na trawniku a w drodze powrotnej akurat całą drogę powrotną lało: jak wychodziłem z pracy to kropiło, chwilę później już lało a jak dojeżdżałem do Osowej to już słoneczko pięknie świeciło a w butach chlupotało :-)
W obie strony Węglową. W drodze powrotnej jechało mi się wyjątkowo ociężale.
Poranne "dachowanie": Jak skręca się w ul. Pomorską w Oliwie to przed wjazdem pod wiadukt kolejowy droga rowerowa jest dość wąska, w pewnym miejscu jest lekki zakręt, na zakręcie zaczynają się barierki a ddr idzie w dół pod wiadukt. Jechałem w stonę wiaduktu (nie wolno, tak pewnie ponad 30-kilka na godzinę) i na tym lekkim zakręcie musiałem troszkę go przyciąć. Kiedy już byłem w zakręcie nagle zobaczyłem że z przeciwka jedzie też rowerzysta a ja jestem na kursie kolizyjnym (nie zauważyłem go przez te barierki).
Nie było wyjścia, trzeba było odbić w prawo i w tym momencie na pełnej prędkości znalazłem się na trawie, na lekkiej skarpie która tam jest z prawej strony. Nie było już możliwości wrócić na ddr (byłem odchylony w prawo), a tu patrzę pędzi na mnie betonowy murek który jest za skarpą...... UPSSS :-(
Nie było wyjścia, trzeba było położyć rower. Tym oto sposobem zaliczyłem dachowanie moją własną osobą po trawniku- przejechałem i przetoczyłem się przez głowę, ale na szczęście zatrzymałem się przed tym betonowym murkiem. Uff ..... udało się :-)
Skończyło się na szczęście tylko lekkim otarciem na nodze i lekko przekręconą na mocowaniu kierownicą- można powiedzieć, że bez konsekwencji.
Muszę przyznać, że rowerzysta z którym o mało co bym się zderzył, zachował się bardzo elegancko: zahamował i zawrócił, ale ja już zbierałem się i krzyknąłem że wszystko OK, że jestem cały i przeprosiłem go za tę sytuację. Pozdrower dla tego rowerzysty.
No i po raz kolejny przydał się kask na łbie :-) Gdybym go nie miał, wryłbym się facjatą w trawnik a tak tylko zaryłem kaskiem :-), który zniósł to zadziwiająco spokojnie.
Rano "dachowanie" na trawniku a w drodze powrotnej akurat całą drogę powrotną lało: jak wychodziłem z pracy to kropiło, chwilę później już lało a jak dojeżdżałem do Osowej to już słoneczko pięknie świeciło a w butach chlupotało :-)
W obie strony Węglową. W drodze powrotnej jechało mi się wyjątkowo ociężale.
Poranne "dachowanie": Jak skręca się w ul. Pomorską w Oliwie to przed wjazdem pod wiadukt kolejowy droga rowerowa jest dość wąska, w pewnym miejscu jest lekki zakręt, na zakręcie zaczynają się barierki a ddr idzie w dół pod wiadukt. Jechałem w stonę wiaduktu (nie wolno, tak pewnie ponad 30-kilka na godzinę) i na tym lekkim zakręcie musiałem troszkę go przyciąć. Kiedy już byłem w zakręcie nagle zobaczyłem że z przeciwka jedzie też rowerzysta a ja jestem na kursie kolizyjnym (nie zauważyłem go przez te barierki).
Nie było wyjścia, trzeba było odbić w prawo i w tym momencie na pełnej prędkości znalazłem się na trawie, na lekkiej skarpie która tam jest z prawej strony. Nie było już możliwości wrócić na ddr (byłem odchylony w prawo), a tu patrzę pędzi na mnie betonowy murek który jest za skarpą...... UPSSS :-(
Nie było wyjścia, trzeba było położyć rower. Tym oto sposobem zaliczyłem dachowanie moją własną osobą po trawniku- przejechałem i przetoczyłem się przez głowę, ale na szczęście zatrzymałem się przed tym betonowym murkiem. Uff ..... udało się :-)
Skończyło się na szczęście tylko lekkim otarciem na nodze i lekko przekręconą na mocowaniu kierownicą- można powiedzieć, że bez konsekwencji.
Muszę przyznać, że rowerzysta z którym o mało co bym się zderzył, zachował się bardzo elegancko: zahamował i zawrócił, ale ja już zbierałem się i krzyknąłem że wszystko OK, że jestem cały i przeprosiłem go za tę sytuację. Pozdrower dla tego rowerzysty.
No i po raz kolejny przydał się kask na łbie :-) Gdybym go nie miał, wryłbym się facjatą w trawnik a tak tylko zaryłem kaskiem :-), który zniósł to zadziwiająco spokojnie.
OpO (wietrznie)
Czwartek, 12 czerwca 2014 | dodano:12.06.2014Kategoria do pracy
Km: | 36.88 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 22.35 |
Pr. maks.: | 48.68 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj dziś w drodze powrotnej jakoś słabo mi się jechało: mięśnie bolały i nie dałem rady szybciej. Fakt, że wiatr trochę dziś przeszkadzał, bo powiewał dziś dość żwawo.
W obie strony Węglową. W drodze powrotnej jeszcze rundka nadmorską do ronda w Brzeźnie.
W obie strony Węglową. W drodze powrotnej jeszcze rundka nadmorską do ronda w Brzeźnie.