Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Biegania c.d.- 4,5km

Sobota, 4 kwietnia 2015 | dodano:07.04.2015
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
W sobotę znowu bieganie. Mięśnie już przestały w końcu boleć, można było wydłużyć dystans do 4,5 km.
Pogoda całkiem niezła, biegło mi się całkiem dobrze.

I znowu bieganie

Czwartek, 2 kwietnia 2015 | dodano:02.04.2015
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Dziś znowu bieganie, a raczej truchtania ciąg dalszy.
Po poprzednim tak bolą mnie mięśnie, że chodzę jak paralityk, ale dziś trzeba było je znowu poruszać.

Dystans i trasa takie same jak poprzednio, ok. 4 km. 

Pogoda była dziś lepsza niż ostatnio, deszcz nie padał, w miarę ciepło było, drogi podeschły więc i błota nie było.

Niestety dzis biegło mi się ciężko, ale przetrwałem jakoś te 4 km i nie szedłem ani kawałka.
Czas pewnie był jeszcze słabszy niż za pierwszym razem, ale mi nie o to chodzi.

He he - bieganie?

Wtorek, 31 marca 2015 | dodano:01.04.2015
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
He he. :-)
Koledzy namówili mnie, żebym z nimi pojechał 19 kwietnia na Run Toruń 2015 i pobiegł na 10 kilometrów.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale dałem się namówić, zapisałem się i opłaciłem wpisowe.

A PRZECIEŻ JA WOGÓLE NIE BIEGAM !!!! :-) A i na rowerze od 2 miesięcy nie jeździłem.

Rad nie rad, jak wróciłem do domu, to stwierdziłem że trzeba chociaż trochę pobiegać przed, żeby mnie tam karetka nie zwoziła z trasy :-)

Pogoda nie była dziś specjalnie sympatyczna, bo i niezbyt ciepło i śnieg z deszczem solidnie padał a i błoto u mnie na wsi przednie.
Ale co tam wrzuciłem na siebie jakieś dresy, koszulkę rowerową, jakiś ortalion, czapkę rowerową, rękawiczki i potruchtałem.
Przetruchtałem w sumie prawie ze 4 kilometry, ciągiem bez zatrzymywania i nawet nieźle mi się truchtało :-).
Czasu nie mierzyłem, bo jakbym zmierzył i podał to każdy czytający parsknąłby radosnym śmiechem- lepiej nie wiedzieć :-).
Najważniejsze, że udało mi się przetruchtać te prawie 4 kilosy i nie zejść po drodze i nawet chodzić mogę na razie- to już chyba sukces jak dla mnie.

dpd- gleba i koniec jeżdżenia :-(

Poniedziałek, 2 lutego 2015 | dodano:04.02.2015Kategoria do pracy
Km:66.16Km teren:10.00 Czas:03:38km/h:18.21
Pr. maks.:46.91Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Piszę dopiero dziś, choć wydarzenie dotyczy poniedziałkowego wyjazdu do pracy rowerem- niestety ostatniego na jakiś czas, nie wiem na jak długi.
Wszystko było pięknie: rano świetnie się jechało, po południu świetnie się wracało.

I już byłem w ogródku, już witałem się z gąską i ...... wielka gleba :-( potem 6 godzin na SOR'ze (Szpitalny Oddział Ratunkowy) a teraz jestem na Tramalu i ledwo się ruszam, sycząc co chwilę z bólu.

Byłem ledwo 3 km od domu, jechałem sobie zadowolony przez las z Barniewic do Banina po ubitym śniegu (na kolcowanych oponach oczywiście), kiedy nagle przednie koło zrobiło mi zgrabny odjazd w prawą stronę a ja zanim się zorientowałem leciałem już plecami na glebę :-( 
Przywaliłem plecami w wielką muldę tak solidnie, że jeszcze nigdy w życiu tak nie przywaliłem. Leżałem chyba z 10 minut na glebie, drąc ryja z bólu i nie mogąc się ruszyć. Kiedy w końcu próbowałem się jakoś pozbierać, okazało się że jechałem nie po śniegu ale po czystym lodzie, ubitym na twardość betonu- tak samo mulda w którą przywaliłem. Jak próbowałem wstać, to nogi mi się rozjeżdżały w każdą stronę, co dodatkowo nie ułatwiało mi tego żebym się zebrał z gleby.
W sumie to nie wiem jak się pozbierałem i jak wsiadłem na rower (chyba byłem w szoku), ale fakt że jakoś wsiadłem i jakoś dojechałem do domu te 3 km. Pod domem nie mogłem już zsiąść z roweru, nie mogłem iść, nie mogłem usiąść, nie mogłem się podnieść- nie stękając z bólu. 
Jakoś udało mi się dowlec do łóżka (postanowiłem przeczekać do rana i zobaczyć jak sytuacja się rozwinie), ale spania nie było żadnego, bo nie mogłem się ruszyć w łóżku a ból nie dawał spać.

Niestety rano stwierdziłem że nie ma opcji, muszę jechać na SOR, bo chyba sobie coś zrobiłem niedobrego. Żona jakoś dowlokła mnie do szpitala, w którym spędziliśmy (na krzesłach) 4 godziny w oczekiwaniu na lekarza i dalsze 2 na diagnozę po RTG (razem ponad 6 godzin). Chyba jeszcze nigdy nie strzelili mi tyle fotek RTG, chyba przy 6 albo 7 przestałem liczyć. Jedyny pozytyw jest taki, że podobno sobie nic nie złamałem, choć czuję się tak, jakby mój kręgosłup składał się z tysięcy malutkich połamanych kosteczek, które kłują i dźgają przy każdym, najmniejszym ruchu.
Na szczęście lekarz przepisał mi Tramal przeciwbólowo, który pozwala mi jakoś funkcjonować.

Na rower jednak za szybko nie wsiądę :-(
A miało być tak pięknie: miałem całe ferie jeździć do pracy rowerem.

dpd (kolce,kolce i jeszcze raz kolce)

Piątek, 30 stycznia 2015 | dodano:30.01.2015Kategoria do pracy
Km:66.13Km teren:5.00 Czas:03:28km/h:19.08
Pr. maks.:42.13Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś w końcu udało mi się pojechać znowu rowerem do pracy. Dziś była bardzo dobra pogoda do jazdy: rano lekki mrozek, więc nie było błota a tam gdzie było błoto to zamarznięte na twardo. W lesie wprawdzie troszkę lodowisko, do tego przysypane śniegiem, ale dzięki kolcom nie było żadnej niebezpiecznej sytuacji.

Rano: temperatura ok. -2 stopnie, nad ranem trochę prószyło, bo wszystko przysypane cienką warstwą świeżego puchu. Trasa standardowa. Na Węglowej i na asfalcie w Dolinie Radości bez kolców nie chciałbym jechać, bo i na kolcach trochę woziło miejscami. Jechałem tam powoli i uważnie a kolce wykonały resztę pracy- bezpiecznie i bez gleb czy poślizgów.

Powrót: temperatura nad morzem ok. zeraz, dalej w głąb lądu lekki mrozek. Po pracy jeszcze pełna rundka nad morzem (Park Północny w Sopocie- rondo w Brzeźnie) i powrót do domu standardową trasą. Jak wyjeżdżałem z pracy, to zaczynało lekko prószyć a mniej więcej od Osowej już regularnie padał śnieg. Do domu dotarłem obielony jak bałwan śniegowy :-) Przez las z Barniewic do Banina jechałem po dziewiczym dywaniku ze świeżego śniegu, pod którym oczywiście miejscami lodowisko.

Dziś gdybym jechał bez kolców, chyba nie obyło by się bez gleby a tak bezpiecznie, bez obrażeń ...... cudownie po prostu :-)

P.s. Zapomniałem jeszcze dodać, że mój rower pokonał dziś w końcu 30 tys. km. :-) od zakupu i jak na taki dystans, ma jeszcze całkiem sporo oryginalnych części- poza ramą oczywiście ;-).

dpd- styczeń a jakoby kwiecień ;-)

Poniedziałek, 19 stycznia 2015 | dodano:19.01.2015Kategoria do pracy
Km:66.39Km teren:5.00 Czas:03:22km/h:19.72
Pr. maks.:49.15Temperatura:-1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Niestety nie pogodę mam na myśli, ale mój przebieg roczny :-P. Pogoda dziś wprawdzie wyśmienita do jazdy, ale daleko jej jeszcze do kwietniowej. Wstyd się przyznać, ale w ub. roku taki przebieg roczny jak dziś, uzyskałem dopiero w drugiej połowie kwietnia- wstyd i hańba. Może w tym roku uda mi się trochę poprawić ;-)

Dziś doskonale mi się jechało, nawet w drodze powrotnej.

Rano: temperatura ok. -1 stopień, nic nie padało, było przyjemnie rześko. Trasa do pracy standardowa przez Osowę,Owczarnię,Węglową,Dolinę Radości i Oliwę.

Powrótr: temperatura ok. 0 stopni, pogoda dalej doskonała. Po pracy rundka do Parku Północnego w Sopocie (Sopot dziś oszczędzał prąd, bo prawie wszystkie latarnie na nadmorskiej wygaszone- ciemno jak w .....), potem do ronda w Brzeźnie i powrót standardowy do domu.

dpd (ciepło)

Piątek, 16 stycznia 2015 | dodano:16.01.2015Kategoria do pracy
Km:61.72Km teren:5.00 Czas:03:19km/h:18.61
Pr. maks.:51.60Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś bardzo ciepło. Rano ok. 6, w drodze powrotnej ok.7. Rano ubrałem się za ciepło i strasznie się spociłem, w drodze powrotnej zrzuciłem sporo do plecaka, wymieniłem rękawiczki i czapkę na lżejsze- jechało sie optymalnie.

Rano: trasa standardowa.

Powrót: po pracy do molo w Sopocie, potem do ronda w Brzeźnie i powrót do domu prawie standardową trasą- z małą modyfikacją z Barniewic do Banina, żeby było po mniejszym błocie.
W drodze powrotnej mniej więcej w Osowej strasznie opadłem z sił i ciężko się dalej jechało, ale jakoś tam się doturlałem.

dpd (rześko i przyjemnie)

Czwartek, 15 stycznia 2015 | dodano:15.01.2015Kategoria do pracy
Km:57.55Km teren:5.00 Czas:03:06km/h:18.56
Pr. maks.:44.49Temperatura:1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Wczoraj zobaczyłem prognozę na dziś i postanowiłem pojechać rowerem do pracy. Wprawdzie rano stoczyłem ciężką walkę ze swoim leniem, ale udało się go przezwyciężyć i pojechałem rowerem.

Rano: na termometrze był +1 stopień, ale w nocy musiało być poniżej zera, ponieważ wszystko było zamarznięte- nawet kałuże.
Właściwie nie było wiatru, jechało się bardzo przyjemnie, rześko.
Trasa standardowa przez Osowę, Węglową, Dolinę Radości,Oliwę. Nie było rundki do ronda w Brzeźnie, ponieważ przez walkę z leniem wyjechałem później niż planowałem. 

Powrót: ok. +2 stopnie, jak i przez cały dzień i w związku z tym na leśnych odcinkach ciężko się jechało, bo ziemia bardzo rozmoknięta, jechało się jak po cieście. Najgorzej było na odcinku leśnym Barniewice-Banino bo tam momentami ciężko było ujechać, tak koła zapadały się w to błoto. Po pracy rundka do ronda w Brzeźnie i standardowy powrót do domu. Dobrze się jechało, choć wolałbym, żeby jednak był niewielki mróz, bo wtedy ziemia byłaby twarda.

O kondycji nie piszę, bo to żenujący temat- wystarczy popatrzeć na średnią prędkość przejazdową :-)

dps (rano śnieg, po południu błoto)

Czwartek, 8 stycznia 2015 | dodano:08.01.2015Kategoria do pracy
Km:45.34Km teren:0.00 Czas:02:19km/h:19.57
Pr. maks.:43.79Temperatura:2.5 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
dps- oznaczyłem trasę dom-praca-serwis samochodowy, ponieważ z pracy pojechałem po odbiór mojego samochodu w którym ASO Renault przez 4 dni wymieniało zepsuty akumulator :-)  Ciekawe. Ja bym to zrobił w max 20 minut, a ASO zajęło to całe 4 dni.

Rano: jak wyjeżdżałem temperatura była już na plusie ale śnieg i lód nie zdążył się jeszcze stopić, więc rano po śniegu i lodzie do pracy standardową trasą.

Powrót: jak już wspomniałem po samochód, dla odmiany w drodze powrotnej było błoto, bo cały śnieg zdążył się już stopić.

dpd (mróz i śnieg)

Środa, 7 stycznia 2015 | dodano:07.01.2015Kategoria do pracy
Km:57.65Km teren:5.00 Czas:03:33km/h:16.24
Pr. maks.:41.73Temperatura:-6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś okoliczności zmusiły mnie do tego, żebym pojechał do pracy rowerem, ponieważ jestem bez auta.
To chyba dobrze, bo ostatnio jakoś nie udaje mi się zmobilizować, żeby pojechać rowerem.
Jak chcę jechać rowerem to raz, że muszę bardzo wcześnie wstać a w pracy i tak jestem na ostatnią chwilę a dwa, że powrót zajmuje mi tak dużo czasu, że po powrocie i oporządzeniu się nie ma już na nic czasu- właściwie tylko iść spać.

Rano: temperatura -6 stopni i do tego wiatr, który miejscami sprawiał, że nawet w kominiarce twarz mi zamarzała.
Do pracy standardową trasą, ale bez rundki do ronda w Brzeźnie. Całe szczęście, że wczoraj założyłem kolcowane oponki, bo miejscami lodowisko jak się patrzy. 

Powrót: temperatura już wyższa, ok. -4 stopni, ale za to nasypało śniegu. Niby niewiele, ale im bardziej oddalałem się od centrum miasta tym więcej go było i tym ciężej się jechało. Po pracy jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie i dalej standardową trasą do domu.
W lesie między Barniewicami i Baninem to nawet dobrze że jest mróz, bo gdyby był plus to byłoby straszne błoto i ciężko by się jechało a tak po twardym- tyle tylko że strasznie rozjeżdżone (jak był jeszcze plus) i okropne muldy i koleiny.
W drodze powrotnej nogi tak mi przemarzły, że dopiero po pół godzinie rozgrzewania w domu wróciło mi w nich czucie. O dziwo nie zmarzły mi tym razem ręce.

Ogólnie po miesiącu przerwy jest dramat, jeżeli chodzi o kondycję i siły, ale czegóż oczekiwać: jak się dba, tak się ma :-)

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum