dpd+dodatki (zapomniałem jak to było)
Wtorek, 30 września 2014 | dodano:30.09.2014Kategoria do pracy
Km: | 73.70 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:28 | km/h: | 21.26 |
Pr. maks.: | 46.49 | Temperatura: | 11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Już zapomniałem jak to było jeździć rowerem przez centrum Wrzeszcza. Dziś odświeżyłem sobie ten temat. To prawdziwa masakra :-( prawie na każdych światłach trzeba stać, ludzie łażą jak krowy po ddr, tłok rowerowy- nic fajnego. Mogłem dziś docenić to, że mieszkam teraz na wsi i nie muszę się gnieść na ddr przez centrum miasta. Może i są minusy, ale plusów jest chyba zdecydowanie więcej :-)
Rano: standardowo do pracy, temperatura wyższa niż wczoraj- ok. 11 stopni. Jechałem ubrany jak wczoraj i strasznie było mi gorąco.
Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie- był czas.
Powrót: ponieważ umówiłem się z synem po 18-tej, że z nim wrócę do domu (rowerami), to miałem sporo czasu.
Postanowiłem pojechać do Gdańska. Do Gdańska pojechałem przez Marynarki Polskiej i dalej Jana z Kolna, bo chciałem zobaczyć, czy pojawiła się na Jana z Kolna jakaś infrastruktura rowerowa. Niestety nic nowego, musiałem się przepychać między blachosmrodami. Nie było fajnie.
Przy zieleniaku zrobiłem nawrotkę i skierowałem się główną w stronę Wrzeszcza. We Wrzeszczu masakra (jak wyżej), dodatkowo ddr'y jakieś takie zaniedbane- naniesione pełno piachu miejscami, pozapadana nawierzchnia- pogorszyło się przez te 3 lata jak tam nie jeżdżę.
Z Oliwy już standardowo przez Kościerską, Dolinę Radości, Węglową do Osowej- po syna.
W Osowej stwierdziłem, że odcięło mi prąd :-(
Jak wystartowaliśmy z synem w stronę domu, to już ledwo jechałem a do tego zrobiło mi się zimno. Chyba z głodu mi ten prąd odcięło (od rana tylko 3 kanapki i kilka cukierków), bo całą trasę do domu marzyłem o jakimś batoniku albo po prostu o czymkolwiek do jedzenia.
Jakoś się doturlałem do domu, ale nawet mój syn się dziwił co mi się stało, że tak zamulam :-(.
Rano: standardowo do pracy, temperatura wyższa niż wczoraj- ok. 11 stopni. Jechałem ubrany jak wczoraj i strasznie było mi gorąco.
Przed pracą jeszcze rundka do ronda w Brzeźnie- był czas.
Powrót: ponieważ umówiłem się z synem po 18-tej, że z nim wrócę do domu (rowerami), to miałem sporo czasu.
Postanowiłem pojechać do Gdańska. Do Gdańska pojechałem przez Marynarki Polskiej i dalej Jana z Kolna, bo chciałem zobaczyć, czy pojawiła się na Jana z Kolna jakaś infrastruktura rowerowa. Niestety nic nowego, musiałem się przepychać między blachosmrodami. Nie było fajnie.
Przy zieleniaku zrobiłem nawrotkę i skierowałem się główną w stronę Wrzeszcza. We Wrzeszczu masakra (jak wyżej), dodatkowo ddr'y jakieś takie zaniedbane- naniesione pełno piachu miejscami, pozapadana nawierzchnia- pogorszyło się przez te 3 lata jak tam nie jeżdżę.
Z Oliwy już standardowo przez Kościerską, Dolinę Radości, Węglową do Osowej- po syna.
W Osowej stwierdziłem, że odcięło mi prąd :-(
Jak wystartowaliśmy z synem w stronę domu, to już ledwo jechałem a do tego zrobiło mi się zimno. Chyba z głodu mi ten prąd odcięło (od rana tylko 3 kanapki i kilka cukierków), bo całą trasę do domu marzyłem o jakimś batoniku albo po prostu o czymkolwiek do jedzenia.
Jakoś się doturlałem do domu, ale nawet mój syn się dziwił co mi się stało, że tak zamulam :-(.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!