Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd-zima,zima,zima :-)

Poniedziałek, 16 stycznia 2012 | dodano:16.01.2012
Km:51.76Km teren:10.00 Czas:02:28km/h:20.98
Pr. maks.:50.10Temperatura:-1.5 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Zima w końcu przyszła w miniony piątek (o czym pisałem ostatnio) i przez cały weekend śniegu tylko dosypywało. Dziś w związku z tym był pierwszy prawdziwy test opon zimowych z kolcami. Pełna różnorodność: głęboki śnieg, ubity śnieg przeplatany lodem i .......... jechało się prawie jak po asfalcie :-D Cud miód i pełen wypas. Szkoda, że pierwszy prawdziwy test wyszedł dopiero po przejechaniu ponad 1 kkm na tych oponach, bo kolce się już trochę stępiły, ale i tak cudownie się jechało. A teraz po kolei.

Rano: specjalnie wstałem wcześniej i wcześniej wyszedłem, bo wiedziałem że nie będzie łatwo, lekko i przyjemnie dojechać do pracy- szczególnie przez Reja.
Temp. ok. -1,5 stopnia. W Osowie na Wodnika droga rowerowa przestała istnieć i stała się magazynem do zwalania śniegu z odśnieżanych chodników i posesji- w związku z tym jechać trzeba asfaltem. Na Spacerowej zero korka, więc jechałem sobie elegancko środkiem pasa, razem z samochodami. Kiedy skręciłem ze Spacerowej do Gołębiewa, zaczął się głęboki śnieg (przez noc jeszce dopadało), ale były jakieś wyjeżdżone koleiny, więc do leśniczówki jechało się całkiem przyzwoicie. Niestety od leśniczówki (łagodnym Rejem) świeżych kolein już nie było, tylko jakieś stare, przysypane już sporą warstwą śniegu. Śnieg był dość głęboki, więc jechało się dość ciężko. Co chwilę tylne koło zaliczało boczne uślizgi na tych niewidocznych pod śniegiem koleinach, a z kolei jak próbowałem jechać środkiem to była na tyle gruba warstwa śniegu, że ciężko było jechać. Na szczęście dzięki kolcom, uślizgi nie były bardzo groźne i dawały prawie pełne poczucie kontroli nad sytuacją :-) Prędkość jazdy w tym głębokim śniegu była żałosna, ok. 14 km/h (a to przecież z górki jest) jednak i tak uważam było to całkiem nieźle. Kiedy obie nitki Reja się złączyły, było już trochę kolein i można było jako tako jechać, choć i tak tylne koło wyślizgiwało się co kawałek w miękki śnieg i trzeba było kontrować. Jednak z pewnością gdybym jechał na letnich oponach, to pewnie niejeden z tych uślizgów zakończyłby się glebą w śnieg.
Oczywiście od Reja nad morze jechałem asfaltami już po mokrym i czarnym, bo drogowcy soli nie żałowali (wszystko miałem białe od soli). Kiedy dojechałem nad morze, stwierdziłem że mam dobry czas, więc wypuściłem się do ronda w Brzeźnie skontrolować trasę nadmorską, no i ...... w Gdańsku wszystko pięknie odśnieżone :-) Nie tylko chodniki (jak w ub. roku) ale i droga rowerowa odgarnięta. Jechało się super bo pod odgarniętym śniegiem był twardy, równy, ubity śnieg, więc jechało się bardzo przyjemnie. Sopot rano nie miał odśnieżonej drogi rowerowej, dopiero jak wracałem.

Powrót: W ciągu dnia temperatura wyskoczyła powyżej zera, więc wszystko zaczęło się powoli topić, jednak jak wyjeżdżałem z pracy, to już było znowu zmrożone. Efekt był taki, że na nadmorskiej drodze rowerowej miejscami był dalej ubity śnieg a miejscami pojawił się lód :-(
Początkowo jechałem baaaardzo ostrożnie, na zakrętach prawie się zatrzymując. Jednak stopniowo poczułem, że opony trzymają pewnie, więc zacząłem się rozpędzać coraz bardziej :-D aż w końcu na prostych jechałem już pełną parą, na ile pozwalały mi siły i opory jazdy. Jedyne co zauważyłem, to delikatne "pływanie" tylnego koła na lodowych odcinkach ale ani razu nie było sytuacji, kiedy poczułbym jakiekolwiek zagrożenie. Cudownie się jeździło :-D Opony zimowe z kolcami RULEZ !!!
Kiedy wjechałem na Reja, to na początku (na dole) śnieg był rozjeżdżony przez samochody i zrobił się sypki grysik, po którym jechało się BARDZO CIĘŻKO, bo na to żadna opona nic nie poradzi i co chwilę któreś z kół mi się ślizgało na boki. Na szczęście niedużo wyżej śnieg już był dobrze ubity i ujeżdżony przez blachosmrody (miejscami aż do konsystencji lodu) a po tym jechało się już bardzo dobrze. Dalej nic ciekawego, standardowo do domu.
Ogólnie dzień udany, przyjemnie się jechało.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum