dpd-tchnienie zimy+zmagania z wiatrem c.d.
Piątek, 13 stycznia 2012 | dodano:13.01.2012
Km: | 55.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 23.48 |
Pr. maks.: | 47.34 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oj dziś dotknęło mnie tchnienie zimy. Śnieg tak nawalał, że po chwili byłem biały jak bałwan i zanim zdążyłem od morza dojechać do Reja to dookoła było całkiem biało.
Ale po kolei:
Rano: temp. ok. 0,5-1 stopnia na plusie. Standardową trasą do pracy. Na dole w Sopocie było jednak przymrożone. Dzięki kolcom i ostrożniejszej jeździe obyło się bez przygód.
Powrót: po pracy postanowiłem się pokręcić nad morzem. Pogoda dopisywała, nie padało, temp. ok. 1 stopnia. Jazda na trasie Sopot-Gdańsk z wiatrem w plecy :-) rower szedł jak przecinak. Na płaskim udało się nawet pociągnąć ok. 40 km/h - na kolcach- więc nieźle.
Za to w drugą stronę Gdańsk-Sopot jechało się ciężko, bo ten sam wiatr nie pozwalał mi się rozpędzić bardziej niż 25-26 km/h a czasem nawet jeszcze mniej.
Jak kończyłem rundki nad morzem, zaczął padać śnieg. Początkowo pojedyncze płatki, ale bardzo szybko rozhulała się śnieżyca na całego. Jak skręcałem od morza w stronę Reja to już sypało na maksa: ciężko było jechać z otwartymi oczami bo śnieg zasypywał oczy. Po chwili byłem cały biały jak bałwan. Zanim dotarłem do Reja, to było już całkowicie biało a śnieg sypał na całego dalej, zmieniając się momentami w twarde grudki które cięły ostro po twarzy (do teraz piecze mnie od tego gęba). Śnieg tak sypał, że musiałem wyłączyć czołówkę bo nic nie widziałem- tak światło rozpraszało się na padającym śniegu. Dodatkowo ciężko było jechać z otwartymi oczami. Żeby jeszcze tego było mało, to oczywiście tak jak wczoraj było pod górkę i pod wiatr. Chciałem nawet zrobić zdjęcie, ale komórką to kompletnie nic z tego nie wyszło :-(.
Jak wdrapałem się na górę do Osowy, to w Osowie już była ślizgaweczka na całego. Całe szczęście że mam kolce w oponkach, bo bez gleby by się pewnie nie obyło.
Ogólnie dzisiejszy powrót oceniam jako dość hardkorowy. Za to nad morzem (przed śnieżycą) jeździło się wyśmienicie :-).
Ale po kolei:
Rano: temp. ok. 0,5-1 stopnia na plusie. Standardową trasą do pracy. Na dole w Sopocie było jednak przymrożone. Dzięki kolcom i ostrożniejszej jeździe obyło się bez przygód.
Powrót: po pracy postanowiłem się pokręcić nad morzem. Pogoda dopisywała, nie padało, temp. ok. 1 stopnia. Jazda na trasie Sopot-Gdańsk z wiatrem w plecy :-) rower szedł jak przecinak. Na płaskim udało się nawet pociągnąć ok. 40 km/h - na kolcach- więc nieźle.
Za to w drugą stronę Gdańsk-Sopot jechało się ciężko, bo ten sam wiatr nie pozwalał mi się rozpędzić bardziej niż 25-26 km/h a czasem nawet jeszcze mniej.
Jak kończyłem rundki nad morzem, zaczął padać śnieg. Początkowo pojedyncze płatki, ale bardzo szybko rozhulała się śnieżyca na całego. Jak skręcałem od morza w stronę Reja to już sypało na maksa: ciężko było jechać z otwartymi oczami bo śnieg zasypywał oczy. Po chwili byłem cały biały jak bałwan. Zanim dotarłem do Reja, to było już całkowicie biało a śnieg sypał na całego dalej, zmieniając się momentami w twarde grudki które cięły ostro po twarzy (do teraz piecze mnie od tego gęba). Śnieg tak sypał, że musiałem wyłączyć czołówkę bo nic nie widziałem- tak światło rozpraszało się na padającym śniegu. Dodatkowo ciężko było jechać z otwartymi oczami. Żeby jeszcze tego było mało, to oczywiście tak jak wczoraj było pod górkę i pod wiatr. Chciałem nawet zrobić zdjęcie, ale komórką to kompletnie nic z tego nie wyszło :-(.
Jak wdrapałem się na górę do Osowy, to w Osowie już była ślizgaweczka na całego. Całe szczęście że mam kolce w oponkach, bo bez gleby by się pewnie nie obyło.
Ogólnie dzisiejszy powrót oceniam jako dość hardkorowy. Za to nad morzem (przed śnieżycą) jeździło się wyśmienicie :-).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!