Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 355.29 km (w terenie 49.00 km; 13.79%) |
Czas w ruchu: | 15:05 |
Średnia prędkość: | 23.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.69 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 25.38 km i 1h 04m |
Więcej statystyk |
dpd
Środa, 6 czerwca 2012 | dodano:07.06.2012
Km: | 23.94 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 00:59 | km/h: | 24.35 |
Pr. maks.: | 43.29 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
dpd
Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
Km: | 22.43 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:00 | km/h: | 22.43 |
Pr. maks.: | 53.98 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
dpd
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | dodano:04.06.2012
Km: | 22.45 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 00:59 | km/h: | 22.83 |
Pr. maks.: | 51.94 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
dpd-śmierć w oczach
Piątek, 1 czerwca 2012 | dodano:01.06.2012
Km: | 22.42 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 01:00 | km/h: | 22.42 |
Pr. maks.: | 48.30 | Temperatura: | 8.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
oj dziś już oczami wyobraźni widziałem, jak sunąc po asfalcie (tak tak sunąc nie jadąc) wpadam wprost pod koła samochodu, ale ...... ufff.....udało się :-)
A działo się to rano:
Jak wstałem, zobaczyłem że lekko popaduje deszcz i jest poniżej 9 stopni.
Ponieważ stwierdziłem, że nie pada zbyt mocno to nie założyłem ochraniaczy na buty, pojechałem w krótkich galotach i tylko zarzuciłem cieniutki ortalionik na króki rękawek.
To był jednak błąd, bo okazało się że pada bardziej niż mi się wydawało- wszędzie stojąca woda, kałuże i do tego zimny wiatr. Szybko skóra na nogach przemarzła aż do bólu :-( a do tego w butach szybko zrobiło się mokro.
Ale wszystko to nic, w porównaniu z tym, jak ślisko było na drodze- o czym wkrótce się przekonałem. Po raz chyba już 3-ci rondo Płażyńskiego w Sopocie przyprawiło mnie o palpitację. To już chyba 3-ci raz wpadłem tam w poślizg :-(, tylko 2 wcześniejsze razy było po prostu lekko przymrożone.
Jechałem sobie Polną w dół do ronda mając ok. 4 dych na liczniku. Kiedy się do niego zbliżałem, zobaczyłem że na rondo wjeżdżają od strony centrum Sopotu samochody (kilka jeden za drugim), zacząłem więc hamować. Jakież było moje zdziwienie i szok, kiedy poczułem, że przednie koło zaczyna mi się ślizgać i odjeżdżać w bok. W tym momencie oczami wyobraźni zobaczyłem jak na wstępie.
Nie wiem jakim cudem i jak mi się to udało, ale wykonując jakieś piruety, odbijając się jedną nogą od asfaltu, od krawężnika a na koniec prawie wylatując przez kierę udało mi się: po pierwsze zatrzymać się przed wjazdem na rondo a po drugie nie wyłożyć się na glebę i nie wpaść pod jadące samochody ...... ufff.
Chyba św. Krzysztof tam na górze czuwa nade mną i kręci głową z niedowierzaniem :-D. To rondo jest dla mnie i pechowe i szczęśliwe, bo to już 3-ci raz kiedy wpadam tam w poślizg, ale ze wszystkich opresji wyszedłem obronnym kołem :-)
I to zawsze ślizgam się tam Zenonem. Chyba te oponki nadają się tylko na suchy asfalt.
W drodze powrotnej przetestowałem nowo oddany odcinek ddr wzdłuż Bitwy Pod Płowcami (od ronda Hestii do ronda Płażyńskiego), o którym powiedziała mi dziś Aniathema. Jedzie się nią naprawdę przyjemnie. Chyba przerzucę się tam z nadmorskiej z dojazdami.
A działo się to rano:
Jak wstałem, zobaczyłem że lekko popaduje deszcz i jest poniżej 9 stopni.
Ponieważ stwierdziłem, że nie pada zbyt mocno to nie założyłem ochraniaczy na buty, pojechałem w krótkich galotach i tylko zarzuciłem cieniutki ortalionik na króki rękawek.
To był jednak błąd, bo okazało się że pada bardziej niż mi się wydawało- wszędzie stojąca woda, kałuże i do tego zimny wiatr. Szybko skóra na nogach przemarzła aż do bólu :-( a do tego w butach szybko zrobiło się mokro.
Ale wszystko to nic, w porównaniu z tym, jak ślisko było na drodze- o czym wkrótce się przekonałem. Po raz chyba już 3-ci rondo Płażyńskiego w Sopocie przyprawiło mnie o palpitację. To już chyba 3-ci raz wpadłem tam w poślizg :-(, tylko 2 wcześniejsze razy było po prostu lekko przymrożone.
Jechałem sobie Polną w dół do ronda mając ok. 4 dych na liczniku. Kiedy się do niego zbliżałem, zobaczyłem że na rondo wjeżdżają od strony centrum Sopotu samochody (kilka jeden za drugim), zacząłem więc hamować. Jakież było moje zdziwienie i szok, kiedy poczułem, że przednie koło zaczyna mi się ślizgać i odjeżdżać w bok. W tym momencie oczami wyobraźni zobaczyłem jak na wstępie.
Nie wiem jakim cudem i jak mi się to udało, ale wykonując jakieś piruety, odbijając się jedną nogą od asfaltu, od krawężnika a na koniec prawie wylatując przez kierę udało mi się: po pierwsze zatrzymać się przed wjazdem na rondo a po drugie nie wyłożyć się na glebę i nie wpaść pod jadące samochody ...... ufff.
Chyba św. Krzysztof tam na górze czuwa nade mną i kręci głową z niedowierzaniem :-D. To rondo jest dla mnie i pechowe i szczęśliwe, bo to już 3-ci raz kiedy wpadam tam w poślizg, ale ze wszystkich opresji wyszedłem obronnym kołem :-)
I to zawsze ślizgam się tam Zenonem. Chyba te oponki nadają się tylko na suchy asfalt.
W drodze powrotnej przetestowałem nowo oddany odcinek ddr wzdłuż Bitwy Pod Płowcami (od ronda Hestii do ronda Płażyńskiego), o którym powiedziała mi dziś Aniathema. Jedzie się nią naprawdę przyjemnie. Chyba przerzucę się tam z nadmorskiej z dojazdami.