OpO- znowu na O-O :-) koniec katuszy
Środa, 5 grudnia 2012 | dodano:05.12.2012
Km: | 26.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 21.05 |
Pr. maks.: | 39.14 | Temperatura: | 0.7 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Wczorajszy dzień przymusowej abstynencji od roweru był dla mnie prawdziwą katuszą. Szczególnie rano jak jechałem blachosmrodem do pracy i widziałem ludzi śmigających rowerami, to aż mnie ściskało :-(
W związku z tym wczoraj po pracy (pomimo zamkniętych już sklepów rowerowych) "wyciągnąłem spod ziemi" 2 nowe dętki do mojego Pracusia i wieczorem wymieniłem będącą moim utrapieniem dętkę w tylnym kole i dziś w pełni szczęśliwy pojechałem do pracy rowerem :-) Nawet lepiej .... udało mi się nawet wrócić tym rowerem z pracy i .... jeszcze lepiej ..... bez kapcia :-D Jak to mało człowiekowi czasem do szczęścia potrzeba :-) To chyba powinno się już leczyć :-D
Rano: u mnie na wsi termometr pokazywał +0,7 stopnia, ale jak startowałem w Osowie to w Osowie na pewno było poniżej zera, bo śnieg leżał na ddr i nie miał najmniejszego zamiaru się topić. Na łagodnym Reju leżała już miejscami cieniutka warstwa śniegu. Miejscami jest ujeżdzona więc pewnie bez kolców trzeba byłoby uważać- na szczęście mnie to nie dotyczy :-). Za to na dole, w Sopocie, raczej ponad zero, bo generalnie głównie mokro.
Powrót: temperaturowo podobnie jak rano. W Sopocie plus (mokro) a od połowy Reja i dalej (Osowa,Banino) minus. W ciągu dnia dopadało delikatnie białego puszku, więc na łagodnym Reju miejscami już całkiem biało i śnieg fajnie skrzypiał pod kołami. Dzięki temu widać sporo śladów opon rowerowych na Reja- znaczy się nie byłem jedyny :-) W Osowie ewidentnie poniżej zera, bo musiałem skrobać blachosmroda z zamarzniętego śniegu i lodu który padał w ciągu dnia, podtopił się a potem zamarzł. Najwięcej problemów sprawił mój nowy bagażnik rowerowy na dach, który świetnie sprawdza się w plusowych temperaturach, niestety trochę gorzej jak jest tak jak dziś. Będę musiał coś wymyślić (osłaniać go jakoś przed śniegiem czy coś), bo jak trochę mocniej popada i potem przymarznie to nie założę roweru. Wilgoć wchodzi pod tworzywowe elementy mocujące koło, potem zamarza i są jak przyspawane do belki. Dziś solidnie namęczyłem się, żeby to uruchomić- a przecież dzisiaj było tylko lekko przymarznięte. Jak będzie prawdziwy mróz i lód, to nie ruszę tego i będzie kłopocik.
W związku z tym wczoraj po pracy (pomimo zamkniętych już sklepów rowerowych) "wyciągnąłem spod ziemi" 2 nowe dętki do mojego Pracusia i wieczorem wymieniłem będącą moim utrapieniem dętkę w tylnym kole i dziś w pełni szczęśliwy pojechałem do pracy rowerem :-) Nawet lepiej .... udało mi się nawet wrócić tym rowerem z pracy i .... jeszcze lepiej ..... bez kapcia :-D Jak to mało człowiekowi czasem do szczęścia potrzeba :-) To chyba powinno się już leczyć :-D
Rano: u mnie na wsi termometr pokazywał +0,7 stopnia, ale jak startowałem w Osowie to w Osowie na pewno było poniżej zera, bo śnieg leżał na ddr i nie miał najmniejszego zamiaru się topić. Na łagodnym Reju leżała już miejscami cieniutka warstwa śniegu. Miejscami jest ujeżdzona więc pewnie bez kolców trzeba byłoby uważać- na szczęście mnie to nie dotyczy :-). Za to na dole, w Sopocie, raczej ponad zero, bo generalnie głównie mokro.
Powrót: temperaturowo podobnie jak rano. W Sopocie plus (mokro) a od połowy Reja i dalej (Osowa,Banino) minus. W ciągu dnia dopadało delikatnie białego puszku, więc na łagodnym Reju miejscami już całkiem biało i śnieg fajnie skrzypiał pod kołami. Dzięki temu widać sporo śladów opon rowerowych na Reja- znaczy się nie byłem jedyny :-) W Osowie ewidentnie poniżej zera, bo musiałem skrobać blachosmroda z zamarzniętego śniegu i lodu który padał w ciągu dnia, podtopił się a potem zamarzł. Najwięcej problemów sprawił mój nowy bagażnik rowerowy na dach, który świetnie sprawdza się w plusowych temperaturach, niestety trochę gorzej jak jest tak jak dziś. Będę musiał coś wymyślić (osłaniać go jakoś przed śniegiem czy coś), bo jak trochę mocniej popada i potem przymarznie to nie założę roweru. Wilgoć wchodzi pod tworzywowe elementy mocujące koło, potem zamarza i są jak przyspawane do belki. Dziś solidnie namęczyłem się, żeby to uruchomić- a przecież dzisiaj było tylko lekko przymarznięte. Jak będzie prawdziwy mróz i lód, to nie ruszę tego i będzie kłopocik.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!