dpd-pierwszy TAKI kapeć
Czwartek, 12 kwietnia 2012 | dodano:12.04.2012
Km: | 46.69 | Km teren: | 3.50 | Czas: | 02:00 | km/h: | 23.34 |
Pr. maks.: | 45.67 | Temperatura: | 7.5 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: ciepełko, +7,5 stopnia, niestety słoneczko schowane szczelnie za chmurami. Mimo to jechało się bardzo przyjemnie- standardowo do pracy.
Powrót: ciepło, ale nie aż tak jak wczoraj. Kurtka i czapka wylądowały jednak w plecaku i do koszulki z krótkim rękawem naciągnąłem tylko rękawki- temperaturowo było optymalnie. Krótko po wyjeździe z pracy czekała mnie "miła" :-( niespodzianka.
Po przejechaniu dosłownie kilkuset metrów usłyszałem nagle rytmiczne klap,klap,klap. W pierwszym momencie pomyślałem że może jakiś kamień utknął w oponie, ale jak się zatrzymałem to okazało się co generowało ten dźwięk :-(
Pierwszy raz w życiu złapałem kapcia od wbitego w oponę ...... PATYKA !!!!
W oponę był wbity solidnej grubości, kilkucentymetrowy patyk- z jednej strony ułamany na ostro a z drugiej strony zakończony sękatą główką. To właśnie ta sękata główka klapała o nawierzchnię ddr. Naprawa poszła szybko i sprawnie- nawet nie wyjmowałem całej dętki tylko ją wysunąłem z opony, załatałem i wsunąłem w oponę. Dziura w oponie wygląda pokaźnie, na szczęście nie wyłazi przez nią dętka, bo byłby kłopocik.
Po naprawie już było mało czasu, więc tylko do ronda w Brzeźnie i ucieczka na Reja. Na Reja skręciłem jakieś rundki i z Gołębiewa przez las wróciłem do domu.
Dziś już nie kręciło mi się tak dobrze jak wczoraj, ale nie było też źle. Gdyby nie ta kicha to pewnie skręciłbym parę kilosków więcej.
Powrót: ciepło, ale nie aż tak jak wczoraj. Kurtka i czapka wylądowały jednak w plecaku i do koszulki z krótkim rękawem naciągnąłem tylko rękawki- temperaturowo było optymalnie. Krótko po wyjeździe z pracy czekała mnie "miła" :-( niespodzianka.
Po przejechaniu dosłownie kilkuset metrów usłyszałem nagle rytmiczne klap,klap,klap. W pierwszym momencie pomyślałem że może jakiś kamień utknął w oponie, ale jak się zatrzymałem to okazało się co generowało ten dźwięk :-(
Pierwszy raz w życiu złapałem kapcia od wbitego w oponę ...... PATYKA !!!!
W oponę był wbity solidnej grubości, kilkucentymetrowy patyk- z jednej strony ułamany na ostro a z drugiej strony zakończony sękatą główką. To właśnie ta sękata główka klapała o nawierzchnię ddr. Naprawa poszła szybko i sprawnie- nawet nie wyjmowałem całej dętki tylko ją wysunąłem z opony, załatałem i wsunąłem w oponę. Dziura w oponie wygląda pokaźnie, na szczęście nie wyłazi przez nią dętka, bo byłby kłopocik.
Po naprawie już było mało czasu, więc tylko do ronda w Brzeźnie i ucieczka na Reja. Na Reja skręciłem jakieś rundki i z Gołębiewa przez las wróciłem do domu.
Dziś już nie kręciło mi się tak dobrze jak wczoraj, ale nie było też źle. Gdyby nie ta kicha to pewnie skręciłbym parę kilosków więcej.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!