dpd-znowu masakra na łagodnym Reju :-(
Wtorek, 24 stycznia 2012 | dodano:24.01.2012
Km: | 56.45 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 22.89 |
Pr. maks.: | 44.49 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś w drodze powrotnej, na łagodnym podjeździe na Reja znowu brejowata masakra :-(
Już mam dość tego śniegu :-( Niech to się w końcu stopi, albo niech przymrozi, żeby się utwardziło :-( Dziś w którymś momencie tak mnie zniosło w tej breji, że rower stanął bokiem a ja wyjechałem gdzieś w zaspę na pobocze :-( co się jeszcze nie zdarzyło w ostatnich dniach. Nad morzem za to, tak dla rekompensaty chyba :-), jest super. Droga rowerowa czarna i można śmigać. Jedyna niedogodność, to zamknięta droga rowerowa na odcinku ok. 150-200 m na wysokości nowo budowanego hotelu spa w Sopocie- trzeba objeżdżać chodnikiem :-( Na szczęście spacerowiczów mało, więc w miarę bezpiecznie się objeżdża.
Rano: powtórka z wczoraj i przedwczoraj- Spacerową do samego dołu. Śnieg sypał prosto w twarz, więc musiałem jechać z półprzymkniętymi oczami, bo śnieg zasypywał oczy. Mimo to jechało się dobrze w tym korku. Dalej ze Spacerowej tak samo jak wczoraj i przedwczoraj.
Powrót: po pracy pośmigałem trochę nad morzem. Jak już nadmieniłem- nad morzem super. Jedyne co, to jak są na wysokości Hestii w Sopocie zawijasy z barierkami, to jakiś batman (rowerzysta bez oświetlenia) nagle wyłonił się z ciemności tuż przede mną na jednym z zawijasów (a ciąłem szybko) i mało brakowało a byśmy się wpasowali w siebie. Czy naprawdę musi się zdarzyć jakieś nieszczęście, żeby ludzie zaczęli myśleć i jeździć ze śwatełkami? Przecieś już za kilkanaście złotych można kupić komplet światełek, które przynajmniej pozwalają być widocznym :-( dla innych.
Jak już wracałem, na wysokości Sopot Wyścigi, ktoś maszerujący chodnikiem (jak go mijałem) krzyknął CZEŚĆ. Odkrzyknąłem CZEŚĆ i machnąłem ręką na pozdrowienie, ale zabij ...... nie wiem kto to był :-)
Na Reja, na łagodnym podjeździe- jak juz wyżej napisałem- szkoda gadać :-(
P.s. Mój rumak już dramatycznie domaga się, żeby go doglądnąć: łańcuch skrzypi i chrzęści, tylny hamulec zapieczony od błota i soli- jeżdżę tylko na przednim, przednia przerzutka zapieczona- przestawiam ją kopiąc w nią, błoto szczelnie oblepiło grubą warstwą wszystkie elementy napędu....ale nie chce mi się :-( Na razie jeszcze jedzie.
Już mam dość tego śniegu :-( Niech to się w końcu stopi, albo niech przymrozi, żeby się utwardziło :-( Dziś w którymś momencie tak mnie zniosło w tej breji, że rower stanął bokiem a ja wyjechałem gdzieś w zaspę na pobocze :-( co się jeszcze nie zdarzyło w ostatnich dniach. Nad morzem za to, tak dla rekompensaty chyba :-), jest super. Droga rowerowa czarna i można śmigać. Jedyna niedogodność, to zamknięta droga rowerowa na odcinku ok. 150-200 m na wysokości nowo budowanego hotelu spa w Sopocie- trzeba objeżdżać chodnikiem :-( Na szczęście spacerowiczów mało, więc w miarę bezpiecznie się objeżdża.
Rano: powtórka z wczoraj i przedwczoraj- Spacerową do samego dołu. Śnieg sypał prosto w twarz, więc musiałem jechać z półprzymkniętymi oczami, bo śnieg zasypywał oczy. Mimo to jechało się dobrze w tym korku. Dalej ze Spacerowej tak samo jak wczoraj i przedwczoraj.
Powrót: po pracy pośmigałem trochę nad morzem. Jak już nadmieniłem- nad morzem super. Jedyne co, to jak są na wysokości Hestii w Sopocie zawijasy z barierkami, to jakiś batman (rowerzysta bez oświetlenia) nagle wyłonił się z ciemności tuż przede mną na jednym z zawijasów (a ciąłem szybko) i mało brakowało a byśmy się wpasowali w siebie. Czy naprawdę musi się zdarzyć jakieś nieszczęście, żeby ludzie zaczęli myśleć i jeździć ze śwatełkami? Przecieś już za kilkanaście złotych można kupić komplet światełek, które przynajmniej pozwalają być widocznym :-( dla innych.
Jak już wracałem, na wysokości Sopot Wyścigi, ktoś maszerujący chodnikiem (jak go mijałem) krzyknął CZEŚĆ. Odkrzyknąłem CZEŚĆ i machnąłem ręką na pozdrowienie, ale zabij ...... nie wiem kto to był :-)
Na Reja, na łagodnym podjeździe- jak juz wyżej napisałem- szkoda gadać :-(
P.s. Mój rumak już dramatycznie domaga się, żeby go doglądnąć: łańcuch skrzypi i chrzęści, tylny hamulec zapieczony od błota i soli- jeżdżę tylko na przednim, przednia przerzutka zapieczona- przestawiam ją kopiąc w nią, błoto szczelnie oblepiło grubą warstwą wszystkie elementy napędu....ale nie chce mi się :-( Na razie jeszcze jedzie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!