dpd - Rowerowy Piątek
Piątek, 16 września 2011 | dodano:16.09.2011
Km: | 38.80 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 22.17 |
Pr. maks.: | 46.35 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | 140( 76%) |
Kalorie: | 932kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś "Rowerowy piątek", ale na mojej trasie nikt nie stał, więc na nic się nie załapałem. Miałem dziś plan wstać wcześniej i pokręcić się po mieście w poszukiwaniu ekip rowerowego piątku, ale jak zwykle leń zwyciężył i wstałem tylko na tyle wcześnie, żeby pojechać standardową trasą do pracy.
Rano zimno. Jak wstałem, to na termometrze było ok. 9,5 stopnia. Założyłem nogawki, rękawki, ortalion i nawet czapkę. Powinno mi być ciepło, ale niestety jak tylko wyruszyłem spod domu, to zaczął padać deszcz. Początkowo lekki a potem coraz mocniejszy :-( i do tego oczywiście wiatr. Zanim dojechałem do pracy, to byłem już dość solidnie przemoczony i nieźle zmarznięty.....brrr :-( Oczywiście jak tylko dojechałem, to deszcz przestał padać i wkrótce wyszło słońce. Trafiłem więc idealnie, centralnie w deszcz. Prawie jak wygrana w Lotto :-)
Powrót: temperatura "dźwignęła się" nawet ponad 16 stopni (chociaż w domu jak spojrzałem to było już tylko 13), założyłem więc tylko ortalionik i pojechałem.
Skręciłem sobie 2 rundki na Reja i standardowo przez Owczarnię wróciłem do domu. W mojej formie żadnych zmian ...... chyba że na gorsze :-(
Dziś w drodze powrotnej z pulsometrem:
HZ: 11:37 15%
FZ: 47:05 60%
PZ: 18:21 23%
Rano zimno. Jak wstałem, to na termometrze było ok. 9,5 stopnia. Założyłem nogawki, rękawki, ortalion i nawet czapkę. Powinno mi być ciepło, ale niestety jak tylko wyruszyłem spod domu, to zaczął padać deszcz. Początkowo lekki a potem coraz mocniejszy :-( i do tego oczywiście wiatr. Zanim dojechałem do pracy, to byłem już dość solidnie przemoczony i nieźle zmarznięty.....brrr :-( Oczywiście jak tylko dojechałem, to deszcz przestał padać i wkrótce wyszło słońce. Trafiłem więc idealnie, centralnie w deszcz. Prawie jak wygrana w Lotto :-)
Powrót: temperatura "dźwignęła się" nawet ponad 16 stopni (chociaż w domu jak spojrzałem to było już tylko 13), założyłem więc tylko ortalionik i pojechałem.
Skręciłem sobie 2 rundki na Reja i standardowo przez Owczarnię wróciłem do domu. W mojej formie żadnych zmian ...... chyba że na gorsze :-(
Dziś w drodze powrotnej z pulsometrem:
HZ: 11:37 15%
FZ: 47:05 60%
PZ: 18:21 23%
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!