dpd+ rundki na Reja (na kole jakiejś dziewczyny)
Wtorek, 13 września 2011 | dodano:13.09.2011
Km: | 64.10 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 23.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 17.0 | HRmax: | (%) | HRavg | 144( 78%) |
Kalorie: | 1735kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: cieplutko, ok. 17 stopni- pełna opcja letnia. Standardową trasą do pracy. Straszną bekę miałem, jak widziałem dziś rano ludzi na rowerach poopatulanych w jakieś ciepłe kurtki, długie spodnie i czapki. Na sam widok gorąco mi się robiło :-)
Powrót: było trochę czasu, więc pokręciłem się po Reja- pod łagodną. Na drugiej rundce pod górkę wyprzedziła mnie jakaś dziewczyna na szosówce. Podczepiłem się jej na kółko- ciągnęła naprawdę ostro, jak dla mnie. Jak się później okazało, to była dopiero rozgrzewka.
Na ostrym zjeździe, z racji mojej masy i dzięki przyjęciu aerodynamicznej pozycji wyprzedziłem ją samym tylko rozpędem. Zaraz po rozpoczęciu podjazdu dogoniła mnie, wyprzedziła i narzuciła takie tempo, że w połowie podjazdu wymiękłem i z językiem u pasa, dysząc jak ranne zwierzę zwolniłem i zostałem z tyłu- to był moment, kiedy zniknęła na horyzoncie. Wielki szacun dla tej dziewczyny i pozdrower.
Potem pokręciłem jeszcze kilka rundek swoim tempem, i przez Owczarnię wróciłem do domu.
Ogólnie jeździ mi się jakoś ciężko- nogi jakoś słabo zapodają, ale chociaż puls już zszedł do jakichś przyzwoitych granic- nawet przy maksymalnym wysiłku było maksymalnie 170-parę. Dobre i to :-\
Dziś w drodze powrotnej jazda z pulsometrem:
HZ: 15:53 11%
FZ: 1:07:28 48%
PZ: 54:37 39%
Powrót: było trochę czasu, więc pokręciłem się po Reja- pod łagodną. Na drugiej rundce pod górkę wyprzedziła mnie jakaś dziewczyna na szosówce. Podczepiłem się jej na kółko- ciągnęła naprawdę ostro, jak dla mnie. Jak się później okazało, to była dopiero rozgrzewka.
Na ostrym zjeździe, z racji mojej masy i dzięki przyjęciu aerodynamicznej pozycji wyprzedziłem ją samym tylko rozpędem. Zaraz po rozpoczęciu podjazdu dogoniła mnie, wyprzedziła i narzuciła takie tempo, że w połowie podjazdu wymiękłem i z językiem u pasa, dysząc jak ranne zwierzę zwolniłem i zostałem z tyłu- to był moment, kiedy zniknęła na horyzoncie. Wielki szacun dla tej dziewczyny i pozdrower.
Potem pokręciłem jeszcze kilka rundek swoim tempem, i przez Owczarnię wróciłem do domu.
Ogólnie jeździ mi się jakoś ciężko- nogi jakoś słabo zapodają, ale chociaż puls już zszedł do jakichś przyzwoitych granic- nawet przy maksymalnym wysiłku było maksymalnie 170-parę. Dobre i to :-\
Dziś w drodze powrotnej jazda z pulsometrem:
HZ: 15:53 11%
FZ: 1:07:28 48%
PZ: 54:37 39%
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!