6 tysięcy z rodzinką ;-)
Niedziela, 11 września 2011 | dodano:11.09.2011
Km: | 36.51 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 02:24 | km/h: | 15.21 |
Pr. maks.: | 37.39 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Oczywiście te 6 tysięcy to nie przejeździłem z rodzinką, tylko padło podczas tej wycieczki (w moim rocznym dystansie).
Nigdy bym się nie spodziewał, że będzie to taki rowerowy weekend... i to z rodzinką. Wczorajszy wypad ze znajomym i z Synem był zaplanowany, ale dzisiaj to był totalny spontan i zaskok dla mnie :-) pozytywny oczywiście.
Wczoraj moja Córa wieczorem przebąkiwała coś, że chciałaby pojechać do Parku Północnego w Sopocie pojeździć na rolkach- bo tam przecież jedyna w 3city trasa dla rolkarzy.
Ja od niechcenia coś tam powiedziałem że OK, ale tylko na rowerach i do tego całą rodziną ;-) (bo nie ma gdzie parkować, bo korki i wogóle). Dziś mi się nie za bardzo chciało jechać, ale kiedy nagle wszyscy (łącznie z moją Żoną) orzekli że OK- jedziemy. To aż mnie zelektryzowało :-) pozytywnie. No to JAZDA !!!
Pierdnięcie w oponki, gdzie brakowało i ..... pojechaliśmy.
Przez Owczarnię do Reja:
A na Reja .... niespodzianka. Przed sobą widzę nie kogo innego jak Sirmicho z Anią, którzy też korzystając z pogody kręcili się po Reja. Pozdrower.
Chwilkę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się.
Reja poturlaliśmy ;-) się do Sopotu do Parku Północnego. Jezusicku ile dziś luda nad morzem, przy molo i wogóle. Najazd po prostu. Chyba wszyscy stwierdzili, że trzeba wykorzystać zapowiadany ostatni piękny weekend w tym sezonie.
W Parku Północnym Córa zostawiła rower, przypięła rolki i pojechała. Syn też pojechał na rowerze pokręcić się po okolicy a ja z Żoną zlegliśmy sobie na ławce w parku i czytaliśmy sobie książki. Cudowny relaks :-)
Kiedy już dzieciaki się najeździły, zapakowaliśmy się na rowery i powrót tą samą trasą do domu. Jak wjechaliśmy w Reja, na dole zostawiłem rodzinkę turlającą się pod górkę a sam pognałem skręcić jedną rundkę pod ostrą. Udało się skręcić prawie całą rundkę, zjeżdżając w dół zgarnąłem ich i pojechaliśmy do domku przez Owczarnię.
Pięknie aktywnie i rekreacyjnie spędzony dzionek z rodzinką.
Pierwsza wspólna wycieczka rowerowa w tym sezonie :-) i pewnie ostatnia :-( niestety.
Było bardzo fajnie i relaksująco.
Ach, no i jeszcze zapomniałbym napisać, że dziś dla odmiany (wczoraj mój Syn) moja Córa i moja Żona machnęły swoje życiówki dystansu wycieczki.
Nigdy bym się nie spodziewał, że będzie to taki rowerowy weekend... i to z rodzinką. Wczorajszy wypad ze znajomym i z Synem był zaplanowany, ale dzisiaj to był totalny spontan i zaskok dla mnie :-) pozytywny oczywiście.
Wczoraj moja Córa wieczorem przebąkiwała coś, że chciałaby pojechać do Parku Północnego w Sopocie pojeździć na rolkach- bo tam przecież jedyna w 3city trasa dla rolkarzy.
Ja od niechcenia coś tam powiedziałem że OK, ale tylko na rowerach i do tego całą rodziną ;-) (bo nie ma gdzie parkować, bo korki i wogóle). Dziś mi się nie za bardzo chciało jechać, ale kiedy nagle wszyscy (łącznie z moją Żoną) orzekli że OK- jedziemy. To aż mnie zelektryzowało :-) pozytywnie. No to JAZDA !!!
Pierdnięcie w oponki, gdzie brakowało i ..... pojechaliśmy.
Przez Owczarnię do Reja:
A na Reja .... niespodzianka. Przed sobą widzę nie kogo innego jak Sirmicho z Anią, którzy też korzystając z pogody kręcili się po Reja. Pozdrower.
Chwilkę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się.
Reja poturlaliśmy ;-) się do Sopotu do Parku Północnego. Jezusicku ile dziś luda nad morzem, przy molo i wogóle. Najazd po prostu. Chyba wszyscy stwierdzili, że trzeba wykorzystać zapowiadany ostatni piękny weekend w tym sezonie.
W Parku Północnym Córa zostawiła rower, przypięła rolki i pojechała. Syn też pojechał na rowerze pokręcić się po okolicy a ja z Żoną zlegliśmy sobie na ławce w parku i czytaliśmy sobie książki. Cudowny relaks :-)
Kiedy już dzieciaki się najeździły, zapakowaliśmy się na rowery i powrót tą samą trasą do domu. Jak wjechaliśmy w Reja, na dole zostawiłem rodzinkę turlającą się pod górkę a sam pognałem skręcić jedną rundkę pod ostrą. Udało się skręcić prawie całą rundkę, zjeżdżając w dół zgarnąłem ich i pojechaliśmy do domku przez Owczarnię.
Pięknie aktywnie i rekreacyjnie spędzony dzionek z rodzinką.
Pierwsza wspólna wycieczka rowerowa w tym sezonie :-) i pewnie ostatnia :-( niestety.
Było bardzo fajnie i relaksująco.
Ach, no i jeszcze zapomniałbym napisać, że dziś dla odmiany (wczoraj mój Syn) moja Córa i moja Żona machnęły swoje życiówki dystansu wycieczki.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!