pierwsze "prawdziwe" ;-) kolarskie szlify
Czwartek, 28 lipca 2011 | dodano:28.07.2011
Km: | 55.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 24.91 |
Pr. maks.: | 64.74 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
No to dziś na Reja zdobyłem moje pierwsze w życiu "prawdziwe" kolarskie szlify ;-)
Ale po kolei.
Rano: znowu spałem za długo, więc znowu najkrótszą możliwą drogą do pracy. Jadąc Spacerową od wiaduktu do skrętu na Gołębiewo udało mi się dziś wykręcić prawie 65 km/h.
To chyba mój rekord, ale nie chce mi się sprawdzać.
Powrót: jak zbliżał się czas wyjścia z pracy, zaczął padać rzęsisty deszcz. Ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło, więc postanowiłem przeczekać go w pracy. Odczekałem prawie 2 godzinki aż przestało padać i troszkę podeschło i wyruszyłem.
W planie miałem pokręcić się po Reja, spokojnym spacerowym tempem. Tak też zrobiłem. Jednak na ostatniej zaplanowanej rundce pod górę wyprzedził mnie jakiś biker (pozdrower), co było więc robić podpiąłem się na jego koło i cisnę za nim do góry. Niestety na samym skręcie w Gołębiewie nastąpiło spotkanie z 2-ma kolarzami jadącymi z przeciwka. Gość przede mną przyhamował, ja też (niestety przednim zamiast tylnym) a że było to na samym skręcie, było mokro, na asfalcie było trochę piachu no i POOOOOLEEEEECIAAŁEM :-(
Poobijać się specjalnie nie poobijałem (jak to rańsze bywało), sprzęt wygląda na cały (poza poździeranymi rogami) ale za to ja zdobyłem piękne szlify.
Załączam obrazki poglądowe.
Kolano:
Ręka:
No cóż, pozbierałem się z asfaltu, pogadałem chwilę z gościem za którym jechałem a który się zatrzymał po moim ślizgu na asfalcie (Pozdrower dla niego) a potem pojechałem do domu- bo jakoś tak już mi się odechciało troszkę kręcić następne rundki.
Pozdrower dla czytających i ..... uważajcie na zakrętach ;-)
Ale po kolei.
Rano: znowu spałem za długo, więc znowu najkrótszą możliwą drogą do pracy. Jadąc Spacerową od wiaduktu do skrętu na Gołębiewo udało mi się dziś wykręcić prawie 65 km/h.
To chyba mój rekord, ale nie chce mi się sprawdzać.
Powrót: jak zbliżał się czas wyjścia z pracy, zaczął padać rzęsisty deszcz. Ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło, więc postanowiłem przeczekać go w pracy. Odczekałem prawie 2 godzinki aż przestało padać i troszkę podeschło i wyruszyłem.
W planie miałem pokręcić się po Reja, spokojnym spacerowym tempem. Tak też zrobiłem. Jednak na ostatniej zaplanowanej rundce pod górę wyprzedził mnie jakiś biker (pozdrower), co było więc robić podpiąłem się na jego koło i cisnę za nim do góry. Niestety na samym skręcie w Gołębiewie nastąpiło spotkanie z 2-ma kolarzami jadącymi z przeciwka. Gość przede mną przyhamował, ja też (niestety przednim zamiast tylnym) a że było to na samym skręcie, było mokro, na asfalcie było trochę piachu no i POOOOOLEEEEECIAAŁEM :-(
Poobijać się specjalnie nie poobijałem (jak to rańsze bywało), sprzęt wygląda na cały (poza poździeranymi rogami) ale za to ja zdobyłem piękne szlify.
Załączam obrazki poglądowe.
Kolano:
Ręka:
No cóż, pozbierałem się z asfaltu, pogadałem chwilę z gościem za którym jechałem a który się zatrzymał po moim ślizgu na asfalcie (Pozdrower dla niego) a potem pojechałem do domu- bo jakoś tak już mi się odechciało troszkę kręcić następne rundki.
Pozdrower dla czytających i ..... uważajcie na zakrętach ;-)
komentarze
Pierwsze? Serio? Czas najwyższy :) Spoko, zagoi się i jedziesz dalej. Nie ścinaj! :)
sirmicho - 05:55 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj
No ładnie. Już nastawiałem się na czytanie o kraksie na zjeździe ostrym Rejem... Na szczęście nie :) Szybko się zagoi.
To było na tym skrzyżowaniu koło leśniczówki? Turysta - 05:10 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj
To było na tym skrzyżowaniu koło leśniczówki? Turysta - 05:10 piątek, 29 lipca 2011 | linkuj
Ale to jak, tamci jechali nie swoim torem jazdy czy ogólnie tak jakoś się niefortunnie spotkaliście ?
BoaPoweR-removed - 20:17 czwartek, 28 lipca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!