Brusy-Gdańsk (powrót z weekendu)
Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano:17.07.2011
Km: | 105.69 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:49 | km/h: | 27.69 |
Pr. maks.: | 55.38 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Zenon Wspaniały |
Ponieważ musiałem zostawić blachosmroda u mechanika w Brusach (grubsza sprawa), więc nie miałem jak wrócić do domu. PKS i PKP odpada, bo odwykłem od jeżdżenia w warunkach świni wiezionej na rzeź :-(
Rozwiązanie nasuwało się więc tylko jedno :-) ..... rower :-).
Zaplanowałem sobie więc traskę jak najbardziej bocznymi drogami:
Moją piękną mapkę mi usunęli na photo bikestats :-( więc opiszę trasę słowno-muzycznie:
Brusy-Gliśno-Lubnia-Wiele-Borsk-Wdzydze Tucholskie-Olpuch-Nowa Kiszewa-Dębogóry-Wielki Klincz-Puc-Grabowo Kościerskie-Grabowska Huta-Jeknica-Egiertowo-Somonino-Leszno-Kartuzy-Grzybno-Przodkowo-Kczewo-Pępowo-Rębiechowo-Barniewice-Gdańsk Osowa.
..... i pojechałem :-)
Ogólne wrażenia z jazdy: rewelacyjna traska, chyba będę częściej śmigał nią rowerkiem- to w końcu tylko 4 godzinki :-) ... raptem 2,5 godziny dłużej niż blachosmrodem (o PKS i PKP nie wspominam z ww względów) a o ileż przyjemniej się jedzie.
A teraz parę słów szczegółów:
Wyjeżdżałem ok. 17:15 z bardzo obładowanym plecakiem, bo w plecaku siedział notebook i 1,5 l butelka wody- nie wspominając o stałych pasażerach plecaka w postaci podręcznego warsztatu oraz innych pierdół. Nie ważyłem plecaka, ale był naprawdę ciężki.
Pierwszy odcinek trasy z Gliśna do Lubni wymagał pokonania 5km polną drogą. Masakryczne doznanie, ale co mus to mus. Te 5 km wymęczyło mnie jak ze 20 km po asfalcie.
Dalej na szczęście jechało się dobrze, bo po asfaltach. Mniej więcej do Wdzydz Tucholskich jechało się rewelacyjnie, bo blachosmrody jechały w drugą stronę. Dalej od Wdzydz Tucholskich do drogi Kościerzyna-Toruń był spory ruch, ale cóż się dziwić, to w końcu godziny szczytu powrotów z weekendu- pomimo więc tego jechało się naprawdę przyzwoicie.
Kolejny odcinek, po zjechaniu z trasy toruńskiej aż do Egiertowa to była po prostu czysta sielanka: znikomy ruch, piękne widoki, urozmaicony teren- z górki pod górkę. Nie można się było nudzić- jechało się świetnie.
Jak skręciłem w Egiertowie na Somonino i Kartuzy ruch się trochę nasilił, ale pomimo tego jechało się naprawdę dobrze.
Dopiero od Kartuz, kiedy wjechałem na drogę 224 ruch zrobił się naprawdę mocny i komfort jazdy mocno spadł (sznury blachosmrodów w jedną i w drugą stronę). Na szczęście kierowcy wyprzedzali w miarę bezpiecznie i nie miałem jakichś bardzo niebezpiecznych sytuacji :-)
Taki mocny ruch utrzymywał się aż do trasy Żukowo-Gdynia którą ja tylko przeciąłem i pojechałem przez Pępowo i Rębiechowo- sielanka powróciła :-)
Z Rębiechowa przez Barniewice, potem ulicą Planetarną do Osowy. Ulica Planetarna to jest jakaś totalna porażka, te płyty które tam położyli to jest koszmar :-(
Nie da sie po tym rowerem na cienkich oponkach jechać szybciej niż 10 km/h bo mózg by mi wytrzepało z głowy. Jak się udawało to jechałem poboczem, ale nie wszędzie było. Może dla samochodów to się nadaje, ale dla rowerów absolutnie nie.
Do domu dojechałem ok. 21:15 a więc nawet z krótkimi postojami (3 chyba) zmieściłem się w 4 godzinach.
Średnia wyszła całkiem niezła: 27,7 km/h z licznika.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony- jechało się świetnie.
Rozwiązanie nasuwało się więc tylko jedno :-) ..... rower :-).
Zaplanowałem sobie więc traskę jak najbardziej bocznymi drogami:
Moją piękną mapkę mi usunęli na photo bikestats :-( więc opiszę trasę słowno-muzycznie:
Brusy-Gliśno-Lubnia-Wiele-Borsk-Wdzydze Tucholskie-Olpuch-Nowa Kiszewa-Dębogóry-Wielki Klincz-Puc-Grabowo Kościerskie-Grabowska Huta-Jeknica-Egiertowo-Somonino-Leszno-Kartuzy-Grzybno-Przodkowo-Kczewo-Pępowo-Rębiechowo-Barniewice-Gdańsk Osowa.
..... i pojechałem :-)
Ogólne wrażenia z jazdy: rewelacyjna traska, chyba będę częściej śmigał nią rowerkiem- to w końcu tylko 4 godzinki :-) ... raptem 2,5 godziny dłużej niż blachosmrodem (o PKS i PKP nie wspominam z ww względów) a o ileż przyjemniej się jedzie.
A teraz parę słów szczegółów:
Wyjeżdżałem ok. 17:15 z bardzo obładowanym plecakiem, bo w plecaku siedział notebook i 1,5 l butelka wody- nie wspominając o stałych pasażerach plecaka w postaci podręcznego warsztatu oraz innych pierdół. Nie ważyłem plecaka, ale był naprawdę ciężki.
Pierwszy odcinek trasy z Gliśna do Lubni wymagał pokonania 5km polną drogą. Masakryczne doznanie, ale co mus to mus. Te 5 km wymęczyło mnie jak ze 20 km po asfalcie.
Dalej na szczęście jechało się dobrze, bo po asfaltach. Mniej więcej do Wdzydz Tucholskich jechało się rewelacyjnie, bo blachosmrody jechały w drugą stronę. Dalej od Wdzydz Tucholskich do drogi Kościerzyna-Toruń był spory ruch, ale cóż się dziwić, to w końcu godziny szczytu powrotów z weekendu- pomimo więc tego jechało się naprawdę przyzwoicie.
Kolejny odcinek, po zjechaniu z trasy toruńskiej aż do Egiertowa to była po prostu czysta sielanka: znikomy ruch, piękne widoki, urozmaicony teren- z górki pod górkę. Nie można się było nudzić- jechało się świetnie.
Jak skręciłem w Egiertowie na Somonino i Kartuzy ruch się trochę nasilił, ale pomimo tego jechało się naprawdę dobrze.
Dopiero od Kartuz, kiedy wjechałem na drogę 224 ruch zrobił się naprawdę mocny i komfort jazdy mocno spadł (sznury blachosmrodów w jedną i w drugą stronę). Na szczęście kierowcy wyprzedzali w miarę bezpiecznie i nie miałem jakichś bardzo niebezpiecznych sytuacji :-)
Taki mocny ruch utrzymywał się aż do trasy Żukowo-Gdynia którą ja tylko przeciąłem i pojechałem przez Pępowo i Rębiechowo- sielanka powróciła :-)
Z Rębiechowa przez Barniewice, potem ulicą Planetarną do Osowy. Ulica Planetarna to jest jakaś totalna porażka, te płyty które tam położyli to jest koszmar :-(
Nie da sie po tym rowerem na cienkich oponkach jechać szybciej niż 10 km/h bo mózg by mi wytrzepało z głowy. Jak się udawało to jechałem poboczem, ale nie wszędzie było. Może dla samochodów to się nadaje, ale dla rowerów absolutnie nie.
Do domu dojechałem ok. 21:15 a więc nawet z krótkimi postojami (3 chyba) zmieściłem się w 4 godzinach.
Średnia wyszła całkiem niezła: 27,7 km/h z licznika.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony- jechało się świetnie.
komentarze
Ładna średnia.
Z Kartuz przez Przodkowo jeżdżę tylko samochodem. Jak dla mnie to zbyt niebezpieczna trasa na rower. Za to polecam inną - wyjazd w kierunku Żukowa, potem skręt w las na Kaliska i dalej przez Kobysewo, Smołdzino, Żukowo, Pępowo, Rębiechowo. Nikły ruch, fajne asfalty. Właśnie kładą nową nawierzchnię na drodze przez Smołdzino - będzie się tamtędy rewelacyjnie jeździć.
A co do płyt na Planetarnej - ostatnio odkryłem, że trzeba tam jechać szybko. Wtedy drgania nie są tak dokuczliwe. Zresztą - Ty to masz przynajmniej amortyzator... Turysta - 05:12 środa, 20 lipca 2011 | linkuj
Z Kartuz przez Przodkowo jeżdżę tylko samochodem. Jak dla mnie to zbyt niebezpieczna trasa na rower. Za to polecam inną - wyjazd w kierunku Żukowa, potem skręt w las na Kaliska i dalej przez Kobysewo, Smołdzino, Żukowo, Pępowo, Rębiechowo. Nikły ruch, fajne asfalty. Właśnie kładą nową nawierzchnię na drodze przez Smołdzino - będzie się tamtędy rewelacyjnie jeździć.
A co do płyt na Planetarnej - ostatnio odkryłem, że trzeba tam jechać szybko. Wtedy drgania nie są tak dokuczliwe. Zresztą - Ty to masz przynajmniej amortyzator... Turysta - 05:12 środa, 20 lipca 2011 | linkuj
ee tam te 300 to była czysta przyjemność :)
dlaczego mapkę usunęli ? emonika - 12:32 wtorek, 19 lipca 2011 | linkuj
dlaczego mapkę usunęli ? emonika - 12:32 wtorek, 19 lipca 2011 | linkuj
Piękny dystans i średnia, moje gratulacje. Ja dziś miałem jakiś mega kiepski dzień. A mapka gdzieś zniknęła.
adas172002 - 16:38 poniedziałek, 18 lipca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!